- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
21 października 2021, 23:31
Pytanie bardziej do osób, które nie mieszkają z teściami w jednym mieście. Jak wyglądają Wasze relacje? Dzwonicie do siebie? Odwiedzacie się często? A może wciąż kontakt jest przez małżonka?
Czy sami zabiegacie o kontakt?
Jeśli macie dzieci to czy zostają same z dziadkami? Od początku czy od jakiegoś wieku?
Edytowany przez CoJaPoczne 21 października 2021, 23:57
23 października 2021, 16:07
dziewczyny troszke jada po tobie, a ja cie rozumiem. Moja tesciowa.pomieszkuje u swojej corki ktora mieszka niedaleko nas (jesteamy w uk)i jak ona tu jest to widzimy sie srednio raz w tygodniu nawet.nie na dlugo jakos ale chociaz na chwile no i podrzucamy jej wtedy dzieci raz na hakis czas a dodam ze z teaciowa.nie mam super kontaktow, i tez jestesmy mega zabiegani.Prawda jest taka ze jakby chcieli to by w tygodniu na kawe mogli podjechac, a jak twoi rodzice sa chetni do pomocy to nawet wnuka im zostawic na pare godIn bynajmniej by odpoczeli.Dla mnie wiezi rodzinne sa bardzo wazne i szczerze jak moi chlopcy podrosna beda mieli swoje rodziny chcialabym miec z ich dziećmi super kontakt o a taki ciezko widujac sie raz na mieaiac dwa przez godzine oni juz za chwile nie beda wiedziec co lubi a czego nie ich wnuk.Ja mialam z.moja babcia taki kontakt ze nawet jako nastolatka do niej jezdIlam czesto razem z moimi znajomymi posiedziec i czas zawsze sie znalazl
23 października 2021, 16:50
Chodzi o moich rodziców i bratową. Brat został w mieście studenckim, tam znalazł prace, żonę i mieszkanie. Dopóki brat był sam to przyjeżdżał i dzwonił często do rodziców. Od paru lat dzwoni raz w tygodniu, czasem raz na dwa tygodnie. Odwiedziny też są bardzo rzadkie a od kiedy urodziło im się dziecko to ani razu nie zostali na noc. u rodziców bratowej potrafią zostać kilka dni.
Bratowa jest miła ale zawsze czuć dystans. Nawet zdjęcia dziecka wysyła przez brata, wszelkie życzenia urodzinowe czy świąteczne tez są przez brata. Już nie mówiąc o tym, że z wnukiem moi rodzice nie zostali sami nawet przez 10 minut, mimo że chętnie się zajmą, przyjadą.
Przykro mi ze względu na rodziców. Ja mieszkam za granicą, pierwszy raz od urodzin mojej córki przyjechaliśmy i moja mama się rozpłakała, że lepszy kontakt będzie miała z wnuczką zza granicy niż z wnukiem w kraju.
Rzadkie odwiedziny to jakie? Ja mieszkam 6km od moich rodziców, jestem u nich z 3,4 razy w roku bo jakoś mi nie po drodze. Prędzej mama do mhie wpadnie tak z raz, dwa razy w tygodniu a przez telefon rozmawiamy w miarę regularnie. Przecież Twój brat już ma rodzinę i to oczywiste, że jej poświęca główna uwagę a nie temu by jak najczęściej być u rodziców. Dorośli ludzie mający dzieci, pracę chcą mieć też czas by spokojnie pomieszkać u siebie a nie krążyć w rozjazdach by zaspokoić potrzeby innych. Ps Twoi rodzice ich odwiedzać częściej nie mogą?
Nie są zapraszani. Byli u nich 2 razy.
Widują się nie częściej niż 1 w miesiącu na pare godzin, czasem rzadziej.
Raz w miesiącu to rzadko?
Ps a to muszą czekać na zaproszenie? Niem oga zadzwonić, że przyjadą np w sobotę? Brat do nich też przyjeżdża po oficjalnym zaproszeniu?
Właśnie za każdym razem jak proponują to się dowiadują, że?w ten weekend to nie bardzo bo?? i tyle. Np w zeszły weekend chcieli pojechać to brat powiedział, ze da znać bo coś tam z praca niby miał i potem wysłał smsa, że nie dadzą rady. No i jest kolejny weekend i cisza z ich strony.
Nie częściej niż raz w miesiącu ale zdarza się rzadziej. Rekordem było pół roku po wybuchu pandemii.
Ja powiem jak to od drugiej strony wygląda.
nie mieszkamy jakoś mega daleko od rodziców ale około godziny drogi więc wpadać na 5 min się nie opłaca. Oboje pracujemy, mamy małe dziecko. Chcąc odwiedzić jednych rodziców w jeden weekend, drugich w kolejny, trzeci mieć we własnym domu, czwarty spotkać się ze znajomymi - no to już wychodzi że jesteśmy wyrodnymi dziećmi bo odwiedzamy raz na miesiąc. A jeszcze mamy niektóre weekendy pracujące więc już w ogóle.
No tak już jest, że ma się swoje życie i bardzo często rodziców się nie odwiedza. Owszem - jak jest potrzeba to zmieniam plany i jadę do rodziców, jak potrzebują pomocy to zawsze mogą na mnie liczyć.
Ile ten wnuk ma?
My też jeszcze z nikim młodego nie zostawiliśmy, nie mieliśmy zwyczajnie takiej potrzeby. A też się oferowali wszyscy, że mogą wziąć np. na spacer. Ale ja nie potrzebuję.
I narzekasz na brata a sama wyjechałaś za granicę więc rodzice mimo wszystko Ciebie mają jeszcze dalej, i przypuszczam, że rzadziej.
A co do kontaktów od czasu koronawirusa - jak się dowiedziałam, że jestem w ciąży to też nie spotykaliśmy się z nikim z rodziny około pół roku. No trudno, ja ryzykować nie chciałam. Daj żyć innym tak jak chcą.
I też dodam coś apropo jęczenia na synowe jakie to są złe. Moja też sądzi, że to przeze mnie syn tak od niej ucieka i nie tęskni za nią. A prawda jest taka, że gdybym ja mu nie powiedziała "weź zadzwoń do mamy" to sam by przez miesiąc nie dzwonił bo ona taka dla niego męcząca jest.
23 października 2021, 16:53
Ty i twoja mamusia szukacie dziury w calym. Brat ma rodzine, swoje zycie, prace, swoje problemy. Nie ma obowiazku informowac calej familii o swoich decyzjach czy konsultowac ich. Uwazam, ze bratowa i tak jest w porzadku, ze jeszcze nie odciela sie od takiej roszczeniowej i wtykajacej nos we wszystko rodzinki. Zachowuje dziewczyna klase i stara sie utrzymac dobre stosunki. Mamusia niech znajdzie sobie hobby, a nie oczekuje od doroslego syna, by wypelnial jej czas wolny. A jak tak bardzo zalezy Ci na symbiozie z mamusia, to moze wprowadz sie do niej ? Wszyscy beda zadowoleni, prawda?
Teraz to jesteś bardzo niesprawiedliwa. Naprawdę poinformowanie o ciąży w jej połowie to takie normalne? Przecież dziadkowie bardzo się na wnuka cieszyli, czekali. Tym bardziej, ze to pierwszy. Brat dzwonił do rodziców 3 razy w tygodniu i częściej dopóki był sam, rozmawiał o wszystkim chętnie, przyjeżdżał. Oczywiście, ze ma swoją rodzine ale ja tez mam a do rodziców jestem w stanie zadzwonić.
tak, jeśli ktoś tak chce to jest normalne. Nie wszyscy chcą od razu informować cały świat, a na początku też zdarzają się różne historie.
23 października 2021, 19:13
dziewczyny troszke jada po tobie, a ja cie rozumiem. Moja tesciowa.pomieszkuje u swojej corki ktora mieszka niedaleko nas (jesteamy w uk)i jak ona tu jest to widzimy sie srednio raz w tygodniu nawet.nie na dlugo jakos ale chociaz na chwile no i podrzucamy jej wtedy dzieci raz na hakis czas a dodam ze z teaciowa.nie mam super kontaktow, i tez jestesmy mega zabiegani.Prawda jest taka ze jakby chcieli to by w tygodniu na kawe mogli podjechac, a jak twoi rodzice sa chetni do pomocy to nawet wnuka im zostawic na pare godIn bynajmniej by odpoczeli.Dla mnie wiezi rodzinne sa bardzo wazne i szczerze jak moi chlopcy podrosna beda mieli swoje rodziny chcialabym miec z ich dziećmi super kontakt o a taki ciezko widujac sie raz na mieaiac dwa przez godzine oni juz za chwile nie beda wiedziec co lubi a czego nie ich wnuk.Ja mialam z.moja babcia taki kontakt ze nawet jako nastolatka do niej jezdIlam czesto razem z moimi znajomymi posiedziec i czas zawsze sie znalazl
a ja troche rozumiem a z drugiej strony rozumiem tez synowa. Bo nie można wiecznie czyjegoś komfortu przedkładać nad własny. Nie wiem ile ma ten wnuk ale moja córka ma niecały rok i nie mamy z mezem potrzeby od niej odpoczywać. W niczym nas nie ogranicza. Raz byliśmy chwile na weselu to akurat poprosiłam moja rodzine o pomoc.
To jest specyficzny czas, pierwszy rok życia dziecka i tyle rzeczy się zmienia, ze warto swoją rodzine i swój spokój postawić na pierwszym miejscu ;)
24 października 2021, 14:34
Chodzi o moich rodziców i bratową. Brat został w mieście studenckim, tam znalazł prace, żonę i mieszkanie. Dopóki brat był sam to przyjeżdżał i dzwonił często do rodziców. Od paru lat dzwoni raz w tygodniu, czasem raz na dwa tygodnie. Odwiedziny też są bardzo rzadkie a od kiedy urodziło im się dziecko to ani razu nie zostali na noc. u rodziców bratowej potrafią zostać kilka dni.
Bratowa jest miła ale zawsze czuć dystans. Nawet zdjęcia dziecka wysyła przez brata, wszelkie życzenia urodzinowe czy świąteczne tez są przez brata. Już nie mówiąc o tym, że z wnukiem moi rodzice nie zostali sami nawet przez 10 minut, mimo że chętnie się zajmą, przyjadą.
Przykro mi ze względu na rodziców. Ja mieszkam za granicą, pierwszy raz od urodzin mojej córki przyjechaliśmy i moja mama się rozpłakała, że lepszy kontakt będzie miała z wnuczką zza granicy niż z wnukiem w kraju.
Nie zrzucałabym całej odpowiedzialności za rodzinne układy na bratową. Jeśli czuć dystans w kontaktach to trudno aby było inaczej, prawdę mówiąc trzeba się cieszyć, że nie jest gorzej. Dziwi mnie zachowanie Twojej mamy i jej postawa, w pewnym sensie roszczeniowa. Czy mama ma przyjaciółki, koleżanki, zaprzyjaźnione rodziny? A może uważa, że to dzieci i rodzina mają obowiązek zapewnić jej rozrywki towarzyskie. Trochę to dziwne, że gdy przyjeżdża córka i wnuczka z zagranicy, mama zamiast się Wami cieszyć i organizować miłe spędzanie czasu, płacze i wylewa żale na synową. Dlaczego to robi? Przecież to emocjonalna manipulacja, psuje Ci atmosferę pobytu w rodzinnym domu, nastawia przeciw rodzinie brata i z pewnością oczekuje Twojej interwencji aby osiągnąć swój cel -chęć wymuszenia częstych kontaktów przez wywołanie w synowej poczucia winy. Jeśli synowa to wyczuwa, to nie dziwię się jej zdystansowaniu , takie rzeczy łatwo spostrzec, nawet jeśli ktoś stara się to pokryć grubą warstwą lukru rodzinnej miłości. Wygląda to mniej więcej tak - ja tak cię kocham, ciągle myślę o tobie, martwię się, chciałabym dla ciebie jak najlepiej, a ty....i tu wstawić czego nie dostaje w zamian. Można by wtedy odpowiedzieć, że wcale nie chcemy tego martwienia się o nas, tych dobrych chęci a przede wszystkim nie chcemy tych PRETENSJI. Bo to nie wygląda na miłość tylko na inwestycję - dałam, zrobiłam, macie u mnie dług i teraz powinniście mi to zwrócić.
Ja miałam i mam z teściową doskonałe relacje a mimo to widzimy się kilka razy w roku i w zupełności nam to wystarcza. Mieszka 150km od nas, gdy syn był malutki również pracowała, prowadziła gospodarstwo rolne, i nie była w stanie wyjechać na kilka dni. My z mężem przy pracy zmianowej, wiecznie się mijający by zapewnić dziecku jak najwięcej opieki, też nie mogliśmy w weekend spakować się i jeździć w odwiedziny. Jeździliśmy do niej na tygodniowy urlop i to w zupełności wystarczało, a gdy syn był większy zostawał jeszcze sam u babci w wakacje. Do dzisiaj jeździ tam z wielka przyjemnością bo, jak twierdzi, psychicznie się restartuje, to jego azyl na trudny czas. Gdy teściowa ma kłopoty ze zdrowiem staram się jej pomagać, nieraz organizuję coś z lekarstw, coś podpowiadam,w krytycznym momencie mąż ją przywiózł, zorganizowałam opiekę lekarską a potem terapię i mieszkała u nas przez dwa miesiące. Było mi miło gdy potem usłyszałam od szwagierki, że uratowałam mamie życie.Teraz od czasu do czasu ona dzwoni do nas - najczęściej do męża i spotykamy się przy jakichś rodzinnych zlotach. Rodzeństwo męża razem ze swoimi małżonkami i dziećmi mogliby służyć jako wzór relacji rodzinnych - wszyscy są ze sobą zżyci, wzajemnie serdeczni a każde spotkanie to małe święto. A mimo to nie ma tam presji ile i jak często należy się spotykać, jak dbać o starą matkę, jakie kto ma zobowiązania i powinności. I w tym chyba tkwi klucz sukcesu tej rodziny. Każdy daje co chce, ile chce i kiedy chce, a w zamian dostaje podziękowanie i dobre słowo. Tam zawsze jedzie się z przyjemnością, bo w domu czeka matka kochająca bezwarunkowo.
Edytowany przez Annea17 24 października 2021, 14:37
24 października 2021, 21:11
Teściowie mieszkaja od nas 5 godzin pociągiem, moi rodzice mniej więcej tyle samo.
Rodziców widuję raz na 2-3 miesiące, jeżdżę sama albo z TŻ (moi rodzice raczej nie przyjeżdzają do nas). Teściów widuję też mniej więcej co tyle samo, z tym że raz my jesteśmy u nich, raz oni u nas. Mój TŻ raczej sam do nich nie jeździ. Swieta co roku na zmianę, raz u jednych, raz u drugich.
TŻ rozmawia z mamą raz w tygodniu, czasami co 2 tygodnie. Ja rozmawiam z moimi rodzicami z 3 razy w tygodniu, czasami mniej.
I no nie mam siły częściej jeździć do rodziców. Mam ciężką pracę, chce mieć czas na odpoczynek, czas dla nas, na nasze hobby.
25 października 2021, 22:26
Pytanie bardziej do osób, które nie mieszkają z teściami w jednym mieście. Jak wyglądają Wasze relacje? Dzwonicie do siebie? Odwiedzacie się często? A może wciąż kontakt jest przez małżonka? Czy sami zabiegacie o kontakt?
Jeśli macie dzieci to czy zostają same z dziadkami? Od początku czy od jakiegoś wieku?
telefony zdarzały się w jakichś ciężkich sytuacjach, bardziej teściowa do mnie dzwoniła bo wiedziała że coś złego się dzieje. ja jestem bardziej zamknięta w sobie i bym nie zadzwoniła. relacje mamy bardzo dobre, naprawdę lepiej się czuję u nich niż w moim rodzinnym domu. jak jestem przybita to wolę do nich jechać, porozmawiać na boku, pożalić się i mi lepiej. u nich w domu jest inaczej niż w moim rodzinnym domu, tak jakoś niby sztywniejsi są, ale ja za to jestem bardzo wyluzowana i po prostu się dobrze tam czuję. za to mój luby woli jeździć do moich rodziców, nawet jeżdżą sami beze mnie na wycieczki, on sam do nich wpada na kawki (chociaż mieszkają koło 100km od nas), dzwonią do siebie dość regularnie bez mojego udziału.
12 listopada 2021, 12:59
Ty i twoja mamusia szukacie dziury w calym. Brat ma rodzine, swoje zycie, prace, swoje problemy. Nie ma obowiazku informowac calej familii o swoich decyzjach czy konsultowac ich. Uwazam, ze bratowa i tak jest w porzadku, ze jeszcze nie odciela sie od takiej roszczeniowej i wtykajacej nos we wszystko rodzinki. Zachowuje dziewczyna klase i stara sie utrzymac dobre stosunki. Mamusia niech znajdzie sobie hobby, a nie oczekuje od doroslego syna, by wypelnial jej czas wolny. A jak tak bardzo zalezy Ci na symbiozie z mamusia, to moze wprowadz sie do niej ? Wszyscy beda zadowoleni, prawda?
Teraz to jesteś bardzo niesprawiedliwa. Naprawdę poinformowanie o ciąży w jej połowie to takie normalne? Przecież dziadkowie bardzo się na wnuka cieszyli, czekali. Tym bardziej, ze to pierwszy. Brat dzwonił do rodziców 3 razy w tygodniu i częściej dopóki był sam, rozmawiał o wszystkim chętnie, przyjeżdżał. Oczywiście, ze ma swoją rodzine ale ja tez mam a do rodziców jestem w stanie zadzwonić.
A pomyślałaś, że może mieli problemy z zajściem w ciążę albo stracili wcześniej dziecko i nie chcieli informować o tym długo, bo się zwyczajnie bali, co będzie. Za każdym zachowaniem jest jakaś historia, o której możemy nie mieć pojęcia. A jaki stosunek do synowej ma Twoja mama? Ja z moją teściową też mam poprawne stosunki, ale przyjaciółkami nie jesteśmy i nie będziemy. Odwiedzamy ją, kiedy mój mąż chce, dzwonimy, żeby dziecko miało kontakt z babcią, ale sama z własnej inicjatywy na pogaduszki nie dzwonię. Były sytuacje w przeszłości, gdzie niby niewinnymi komentarzami sprawiała mi przykrość. Nie reagowałam, bo to mama mojego mężą, ale od tej pory zachowuję dystans i nieważne, co ludzie o tym by powiedzieli.Każdy kij ma dwa końce.
22 marca 2022, 13:23
Pytanie bardziej do osób, które nie mieszkają z teściami w jednym mieście. Jak wyglądają Wasze relacje? Dzwonicie do siebie? Odwiedzacie się często? A może wciąż kontakt jest przez małżonka? Czy sami zabiegacie o kontakt?
Jeśli macie dzieci to czy zostają same z dziadkami? Od początku czy od jakiegoś wieku?
Oj u mnie z tym kiepsko. Bardzo zla relacje mam z tesciem, facet ma problem z kazdym ktoremu lepiej cos idzie albo wiecej potrafi jak on bo to on musi bycnajlepszy. Jak np im powiedzialam ze ide na studia dostalam komentarz "no tak jedyna madra niby sie znalazla, kim ty myslisz ze ty jestes". Przy przeprowadzce przyjechal nie proszony "pomoc" jeden pokoj wymalowal w tydzien, jak przyjechali moi rodzice ja z babcia jak sie wzielysmy za malowanie to w jeden dzien mialysmy obie sypialnie wymalowane. Jak potem przyjechal zobaczyl ze juz zrobione zaczal sie wkurzac ze to zle ze to nie tak ze on by lepiej. Ja mu tylko grzecznie powiedzialam ze bedzie tak jak jest nie mam czasu czekac pol roku na wykonczenie zostal nam tydzien a w trakcie remontu z 9 miesiecznym dzieckiem nie bede tu sie meczyc. Wyszedl I od poczatku Pazdziernika sie z nim nie widzialam, o dziewczynki nie pyta. Raz tesciowa ze on teskni, to jej powiedzialam ze jakby tesknil to by do meza sie odezwal jak ze mna nie chce rozmawiac ale on stwierdzil ze "do niej do domu nigdy nie wejde" no to nie! nie raz maz byl samochodem u nich pod domem z dziewczynami jak odbieral mame to on tylko z okna wyjzal i nie wyszedl zobaczyc dziewczyny, czyli mu nie zalezy! Ja powiedzialam ze ja nie zabraniam mu rzyjsc do nas nawet codziennie jak chce dziewczyny widziec ale ma sie do mnie odzywac z szacunkiem, za plecami niech se gada o mnie co chce. Szwagierka na mnie sie rzucila ze jak ja moge zabraniac jej rodzicom sie widywac z wnuczkami ze kim ja jestem ze do jej dzieci nie mam podchodzic. (jest ode mnie starsza o 9 lat) Kazalam jej sie uspokoic, powiedzialam ze zaprosilam, nie chce to juz jego. AAA aha. Maz sie postawil za mna i nasza rodzina, wprost mu powiedzialam ze jak chce jechac sie z nimi zobaczyc to niech jedzie dla mnie to nie problem, tylko nie chce zeby zle rzeczy byly o mnie mowione przy moich dzieciach. Tesc zawsze taki byl, mam wiele przykladow zeby wymieniac. Jezdzi 20 letnia Corsa poobijana z kazdej strony, my kupilismy 5 letni samochod nawet fajnie wyposazony bo duzo jezdzimy z dziewczynami to przyszedl walnal reka w maske "jakbym chcial to bym jutro sobie taki kupil" *TO KUWA KUP, MNIE TO?*, pokazal kiedys wedke jaka ma, "£800 za nia dalem zlamie i na zlom dam zanim bym ja komus dal za darmo". Nie moge zrozumiec czlowieka ktory nie chce jak najlepiej dla swojego dziecka. Moj taa z drugiej strony wzial sie za mojego meza ktory cale zycie slyszal ze nic nie potrafi i nic nie moze. W prezentach maz od mojego taty dostal juz narzedzi tyle ze sie w schowku nie mieszcza, tata go nauczyl jak co i do czego, dal mu wiary w siebie. Oj moglabym ksiazke napisac o tesciu a teciowa jak tylko cos sie powie ze np nie podoba mi sie jak on mowi o mnie... to od razu przerywa i trzesacym sie glosem ze ona sie nie wtraca Probowalam sie zaprzyjaznic z nimi w koncu rodzice meza tak, ale nie mozna z nimi rozmawiac normalnie. NP w Poniedzialek sie dowiedzielismy ze tydzien wczsniej jego babcia byla nagle zabranao szpitala. bo po co tu opowiadac ludziom ze ktos chory, no kuwa nie ludziom a wnukowi tak? a ze szwagierka to jedynie przy wodce albo ginie mozna pogadac inaczej brak tematu totalny. A dzien przed naszym weselem dala sobie post na fejsie ze "ktos chetny na mala imprezke jutro jako plus one? mam wolne miejsce" jak sie wkurzylam i do tesciowej zadzwonilam to uslyszalam "wiesz jej malzenstwo nie wyszlo, maz ja zostawil i ona tak nie wiery w sluby itp" sie kuwa nie dziwie ze ja zostawil, i to nie pierwszy a po nim tez paru bylo
22 marca 2022, 14:10
Chodzi o moich rodziców i bratową. Brat został w mieście studenckim, tam znalazł prace, żonę i mieszkanie. Dopóki brat był sam to przyjeżdżał i dzwonił często do rodziców. Od paru lat dzwoni raz w tygodniu, czasem raz na dwa tygodnie. Odwiedziny też są bardzo rzadkie a od kiedy urodziło im się dziecko to ani razu nie zostali na noc. u rodziców bratowej potrafią zostać kilka dni.
Bratowa jest miła ale zawsze czuć dystans. Nawet zdjęcia dziecka wysyła przez brata, wszelkie życzenia urodzinowe czy świąteczne tez są przez brata. Już nie mówiąc o tym, że z wnukiem moi rodzice nie zostali sami nawet przez 10 minut, mimo że chętnie się zajmą, przyjadą.
Przykro mi ze względu na rodziców. Ja mieszkam za granicą, pierwszy raz od urodzin mojej córki przyjechaliśmy i moja mama się rozpłakała, że lepszy kontakt będzie miała z wnuczką zza granicy niż z wnukiem w kraju.
Dla mnie to takie klasyczne zwalanie winy na żonę syna/bratową. Bo gdyby nie ona, to on na pewno by chciał/przyjechał/odwiedził/wnuki pokazał. Moja babcia też ma taką opinię o swojej synowej, "bo gdyby nie Ewka, to...". A prawda jest taka, że gdyby chciał tego kontaktu więcej, to by ten kontakt był. Też uważam, że Twoja mama zamiast wypłakiwać się tobie przez telefon, powinna po prostu porozmawiać z synem o swoich oczekiwaniach.
Przeciez to jasne ze synowa ta zla, ammie syna zabrala. Tyle razy ile ja to slyszalam to kurcze milionerem bym byla gdybym dostawala zlotowke za kazdym razem. Kiedys tesc nawet wpadl z marszu do nas do mieszkania i do mnie wysoczyl ze ja jego syna na sile trzymam w domu z daleko od nich :P przestali byc tacy odwazni jak maz zaczal odpowiadac im ja rzucali tekstami, moze chociaz troche dotarlo do nih ze to sa jego decyzje tez. Ja z moja mama rzynajmiej raz dziennie rozmiawiamy przez telefon (ja w Szkocji mama w Irlandii) czasami i czesciej bo zdaze przed praca wtedy po pracy czasami jeszcze wieczorem. Co ktorys dzien mowie do meza, zadzwon do mamy, pogadaj sobie z nia "eh jak by cos chciala to zadzwoni" problemem u nich jest to ze tesciowa jak zacznie sie do niej o czyms mowic to albo "nie" slyszy bo nie chce albo tak w polowie twojego zdania sie wtraca z czyms innym i koniec rozmowy. Mielismy wiele takich ze niby im nie mowilismy a sie okazalo ze mowilismy ale nie sluchala. Ze szwagierka tyle razy probowalam ale jak juz myslalam ze dogadujemy sie to ta ma jakis napad idzie na miasto sie schleje i na mnie gada od nowa. Sytuacja kiedy cala rodzina meza uslyszala jaka ja jestem zla.... bylismy w szpitalu na wizycie jak bylam w ciazy bo nie czulam ruchow dziecka (dodatkowe badania robili bylismy caly dzien). Zadzwonil tesc do meza czy on moze odebrac siostrzenice ze szkoly bo on chce jechac na ryby (ja sie o tej rozmowie dowiedzialam dopiero po paru dniach) maz powiedzial ze nie bo jestesmy w spzitalu i chce byc ze mna nie chce mnie samej zostawiac. I sie zaczelo, "ona chciala zeby male dziewczynki same wracaly, ona mu nie pozwolila odebrac wlasnych siostrzenic! by kto porwal dziewczynki to by byla jej wina!" a ze szwagierka kiedys jak sie nawet dogadywalysmy to sie dowiedzialam dlaczego nigdy nie zaprzyjaznie sie z nia do konca. On stwierdzila ze nie rozumie po co ja sie tak staram ze wszystkim. Bo mam prace na pelen etat, studiuje na pelnym etacie zdalnie, dwojka dzieci, hipoteka, coraz to nowszy samochod. powiedzialam jej ze chce cos od zycia i chce pokazac corka ze jak cos chca to nich po to ida nawet i po trupach ona na to ze owli swoj stary samochod i dom socjalny i prace na pol etatu bo dodaja jej benfity. Bedzie pchala sorki ze dobrze sie uczyly bo jedna chce byc neurochirurguem a druga kims innym to ja utrzymaja na starosc