Temat: Relacja z teściami

Pytanie bardziej do osób, które nie mieszkają z teściami w jednym mieście. Jak wyglądają Wasze relacje? Dzwonicie do siebie? Odwiedzacie się często? A może wciąż kontakt jest przez małżonka? 
Czy sami zabiegacie o kontakt?

Jeśli macie dzieci to czy zostają same z dziadkami? Od początku czy od jakiegoś wieku? 

CoJaPoczne napisał(a):

Chodzi o moich rodziców i bratową. Brat został w mieście studenckim, tam znalazł prace, żonę i mieszkanie. Dopóki brat był sam to przyjeżdżał i dzwonił często do rodziców. Od paru lat dzwoni raz w tygodniu, czasem raz na dwa tygodnie. Odwiedziny też są bardzo rzadkie a od kiedy urodziło im się dziecko to ani razu nie zostali na noc. u rodziców bratowej potrafią zostać kilka dni.

Bratowa jest miła ale zawsze czuć dystans. Nawet zdjęcia dziecka wysyła przez brata, wszelkie życzenia urodzinowe czy świąteczne tez są przez brata. Już nie mówiąc o tym, że z wnukiem moi rodzice nie zostali sami nawet przez 10 minut, mimo że chętnie się zajmą, przyjadą.

Przykro mi ze względu na rodziców. Ja mieszkam za granicą, pierwszy raz od urodzin mojej córki przyjechaliśmy i moja mama się rozpłakała, że lepszy kontakt będzie miała z wnuczką zza granicy niż z wnukiem w kraju.

Rzadkie odwiedziny to jakie? Ja mieszkam 6km od moich rodziców, jestem u nich z 3,4 razy w roku bo jakoś mi nie po drodze. Prędzej mama do mhie wpadnie tak z raz, dwa razy w tygodniu a przez telefon rozmawiamy w miarę regularnie. Przecież Twój brat już ma rodzinę i to oczywiste, że jej poświęca główna uwagę a nie temu by jak najczęściej być u rodziców. Dorośli ludzie mający dzieci, pracę chcą mieć też czas by spokojnie pomieszkać u siebie a nie krążyć w rozjazdach by zaspokoić potrzeby innych. Ps Twoi rodzice ich odwiedzać częściej nie mogą? 

_Asha_ napisał(a):

CoJaPoczne napisał(a):

Chodzi o moich rodziców i bratową. Brat został w mieście studenckim, tam znalazł prace, żonę i mieszkanie. Dopóki brat był sam to przyjeżdżał i dzwonił często do rodziców. Od paru lat dzwoni raz w tygodniu, czasem raz na dwa tygodnie. Odwiedziny też są bardzo rzadkie a od kiedy urodziło im się dziecko to ani razu nie zostali na noc. u rodziców bratowej potrafią zostać kilka dni.

Bratowa jest miła ale zawsze czuć dystans. Nawet zdjęcia dziecka wysyła przez brata, wszelkie życzenia urodzinowe czy świąteczne tez są przez brata. Już nie mówiąc o tym, że z wnukiem moi rodzice nie zostali sami nawet przez 10 minut, mimo że chętnie się zajmą, przyjadą.

Przykro mi ze względu na rodziców. Ja mieszkam za granicą, pierwszy raz od urodzin mojej córki przyjechaliśmy i moja mama się rozpłakała, że lepszy kontakt będzie miała z wnuczką zza granicy niż z wnukiem w kraju.

Rzadkie odwiedziny to jakie? Ja mieszkam 6km od moich rodziców, jestem u nich z 3,4 razy w roku bo jakoś mi nie po drodze. Prędzej mama do mhie wpadnie tak z raz, dwa razy w tygodniu a przez telefon rozmawiamy w miarę regularnie. Przecież Twój brat już ma rodzinę i to oczywiste, że jej poświęca główna uwagę a nie temu by jak najczęściej być u rodziców. Dorośli ludzie mający dzieci, pracę chcą mieć też czas by spokojnie pomieszkać u siebie a nie krążyć w rozjazdach by zaspokoić potrzeby innych. Ps Twoi rodzice ich odwiedzać częściej nie mogą? 

Nie są zapraszani. Byli u nich 2 razy.

Widują się nie częściej niż 1 w miesiącu na pare godzin, czasem rzadziej. 

Użytkownik4220115 napisał(a):

CoJaPoczne napisał(a):

Chodzi o moich rodziców i bratową. Brat został w mieście studenckim, tam znalazł prace, żonę i mieszkanie. Dopóki brat był sam to przyjeżdżał i dzwonił często do rodziców. Od paru lat dzwoni raz w tygodniu, czasem raz na dwa tygodnie. Odwiedziny też są bardzo rzadkie a od kiedy urodziło im się dziecko to ani razu nie zostali na noc. u rodziców bratowej potrafią zostać kilka dni.

Bratowa jest miła ale zawsze czuć dystans. Nawet zdjęcia dziecka wysyła przez brata, wszelkie życzenia urodzinowe czy świąteczne tez są przez brata. Już nie mówiąc o tym, że z wnukiem moi rodzice nie zostali sami nawet przez 10 minut, mimo że chętnie się zajmą, przyjadą.

Przykro mi ze względu na rodziców. Ja mieszkam za granicą, pierwszy raz od urodzin mojej córki przyjechaliśmy i moja mama się rozpłakała, że lepszy kontakt będzie miała z wnuczką zza granicy niż z wnukiem w kraju.

No nie wiem, to chyba zależy trochę od standardów jakie mamy, bo moim zdaniem telefon raz w tygodniu do rodziców to jest wystarczająco. Więc jak piszesz że odwiedziny są 'rownie rzadkie' to nie wiem czy w mojej ocenie faktycznie by takie były. 

Co do reszty to chyba najlepiej jakby rodzice pogadali z Twoim bratem, bo też krzywdzące jest ocenianie przez pryzmat innych, skoro ta bratowa w pewnym sensie się stara (te życzenia są, zdjęcia są, może przez brata, ale jednak, jest miła), i nie wiemy jak to z ich perspektywy wygląda.

Nie można komuś narzucać przecież stopnia towarzyskości, a może i to co jest to już jakiś kompromis (stąd najlepiej się doinformują u źródła). 

Innymi słowy mniemam że kontakt jest, nikt dziecka nie chowa przed dziadkami, a jedynie ten kontakt nie jest taki jak oni by chcieli (zostawianie dziecka, nocowanie). A tu to już przecież ciężko zmuszać kogoś do takich atrakcji. 

Moze nie zostaje na noc bratowa bo np czuje dyskomfort nocując w obcych miejscach, a już Twój brat takiego problemu nie ma wiec jest w stanie z nią do jej rodziców pojechać i nocować. A jednocześnie jej nie chce zmuszać żeby się źle czula u Was (co może być niezależne całkowicie od Twoich rodzicow i tego jacy są). No trzeba by pogadać. Nie wiem, mi się wydaje dziwne że Twoja mamv kręci takie dramy i płacze do Ciebie zamiast zwyczajnie pogadać z własnym dzieckiem. Trochę to wygląda jak zbieranie tego co się zasialio: nie rozmawialo się u Was w domu otwarcie ? 

Dużo się rozmawiało, bardzo dużo i o wszystkim. w ogóle moja rodzina jest bardzo zżyta, mamy bliskich kuzynów to tez wiem co u nich, o wizytach u lekarzy, o tym ze się starają o dziecko, ze jada na wakacje, zmieniają prace a u brata cisza. Często dowiadujemy się po fakcie. O ciąży tez się dość późno dowiedzieliśmy. 
jak jest taki dystans to trudno nagle zacząć o tym rozmawiać bo z pozoru właśnie wszystko jest w porządku. Kontakt jest, wizyty są, wszystko niby miło. 

CoJaPoczne napisał(a):

Chodzi o moich rodziców i bratową. Brat został w mieście studenckim, tam znalazł prace, żonę i mieszkanie. Dopóki brat był sam to przyjeżdżał i dzwonił często do rodziców. Od paru lat dzwoni raz w tygodniu, czasem raz na dwa tygodnie. Odwiedziny też są bardzo rzadkie a od kiedy urodziło im się dziecko to ani razu nie zostali na noc. u rodziców bratowej potrafią zostać kilka dni.

Bratowa jest miła ale zawsze czuć dystans. Nawet zdjęcia dziecka wysyła przez brata, wszelkie życzenia urodzinowe czy świąteczne tez są przez brata. Już nie mówiąc o tym, że z wnukiem moi rodzice nie zostali sami nawet przez 10 minut, mimo że chętnie się zajmą, przyjadą.

Przykro mi ze względu na rodziców. Ja mieszkam za granicą, pierwszy raz od urodzin mojej córki przyjechaliśmy i moja mama się rozpłakała, że lepszy kontakt będzie miała z wnuczką zza granicy niż z wnukiem w kraju.

Dla mnie to takie klasyczne zwalanie winy na żonę syna/bratową. Bo gdyby nie ona, to on na pewno by chciał/przyjechał/odwiedził/wnuki pokazał. Moja babcia też ma taką opinię o swojej synowej, "bo gdyby nie Ewka, to...". A prawda jest taka, że gdyby chciał tego kontaktu więcej, to by ten kontakt był. Też uważam, że Twoja mama zamiast wypłakiwać się tobie przez telefon, powinna po prostu porozmawiać z synem o swoich oczekiwaniach.

dominoa napisał(a):

CoJaPoczne napisał(a):

Pytanie bardziej do osób, które nie mieszkają z teściami w jednym mieście. Jak wyglądają Wasze relacje? Dzwonicie do siebie? Odwiedzacie się często? A może wciąż kontakt jest przez małżonka? Czy sami zabiegacie o kontakt?

Jeśli macie dzieci to czy zostają same z dziadkami? Od początku czy od jakiegoś wieku? 

teściowie mieszkają niecałe 25 min od nas. Mobilni mają swoje auto. Teściowa ma prawo jazdy. Potrafią pojechać nad morze 600km a do nas twierdzą, że mają bardzo daleko. Zajmują się tylko dziećmi córki lat prawie 11 i 8. Dziećmi od syna czyli mojego męża zero zainteresowania. Urodziłam w styczniu drugiego syna. To królowa teściowa opowiadała wszystkim, że to ja mam przyjechać z dzieckiem do nich pokazać wnuka. W końcu nagadała jej jej siostra i szanowni dziadkowie przyjechali zobaczyć 3 miesięcznego wnuka. Od tego czasu widzieli go jeszcze raz bo pojechaliśmy do nich. 

Generalnie nie dzwonią, nie piszą, nie pracują są na emeryturach.  Za to opowiadają takie historie na nasz temat że szok. 

 

Już myślałam że napisałam post przez sen :D U mnie identyczna sytuacja. Córka i jej dzieci na piedestaliku a mój mąż i nasze dzieci na uboczu.

Pasek wagi

brujita napisał(a):

CoJaPoczne napisał(a):

Chodzi o moich rodziców i bratową. Brat został w mieście studenckim, tam znalazł prace, żonę i mieszkanie. Dopóki brat był sam to przyjeżdżał i dzwonił często do rodziców. Od paru lat dzwoni raz w tygodniu, czasem raz na dwa tygodnie. Odwiedziny też są bardzo rzadkie a od kiedy urodziło im się dziecko to ani razu nie zostali na noc. u rodziców bratowej potrafią zostać kilka dni.

Bratowa jest miła ale zawsze czuć dystans. Nawet zdjęcia dziecka wysyła przez brata, wszelkie życzenia urodzinowe czy świąteczne tez są przez brata. Już nie mówiąc o tym, że z wnukiem moi rodzice nie zostali sami nawet przez 10 minut, mimo że chętnie się zajmą, przyjadą.

Przykro mi ze względu na rodziców. Ja mieszkam za granicą, pierwszy raz od urodzin mojej córki przyjechaliśmy i moja mama się rozpłakała, że lepszy kontakt będzie miała z wnuczką zza granicy niż z wnukiem w kraju.

Dla mnie to takie klasyczne zwalanie winy na żonę syna/bratową. Bo gdyby nie ona, to on na pewno by chciał/przyjechał/odwiedził/wnuki pokazał. Moja babcia też ma taką opinię o swojej synowej, "bo gdyby nie Ewka, to...". A prawda jest taka, że gdyby chciał tego kontaktu więcej, to by ten kontakt był. Też uważam, że Twoja mama zamiast wypłakiwać się tobie przez telefon, powinna po prostu porozmawiać z synem o swoich oczekiwaniach.

U nas na 100% teście sobie myślą, że się rzadko widujemy bo na pewno ja nie chcę, ale prawda jest taka, że jakbym męża za wszarz czasem nie zaciągnęła do nich, to by wcale nie jeździł. Mi się niespecjalnie chce do nich jeździć, ale czasem sobie myślę, że może skoczymy, bo dawno nie byliśmy i już głupio, to zawsze muszę męża namawiać na to. On ma wielki żal do nich, że mają nasze dzieci w dupie. Póki dzieci nie było, to pomimo tego, że zawsze faworyzowali swoją córkę, to jakoś go to aż tak nie męczyło i kontakt trzymaliśmy częstszy. Jak się urodziły dzieci i mąż zobaczył, że dzieci siostry zawsze są na pierwszym miejscu, nimi się teście zajmują, ciagle o nich gadają a do naszych nawet nie zadzwonią, nie mówiąc o podjechaniu na chwilę, choć mieszkają blisko a jak już pojedziemy do nich to dzieci won na dwór i tyle mają kontaktu z dziadkami, to bardzo zmienił podejście do swoich rodziców. Spotykamy się głównie na urodzinach/imieninach/świętach przez to. Ale w ich oczach to pewnie ja jestem ta zła, co go buntuje. Dodam, że mąż wielokrotnie mówił mamie, że inaczej traktuje wnuki i nawet jego siostra czyli jej córka to samo mówi, ale oni twierdzą, że wcale nie. To jak groch o ścianę.

Pasek wagi

CoJaPoczne napisał(a):

_Asha_ napisał(a):

CoJaPoczne napisał(a):

Chodzi o moich rodziców i bratową. Brat został w mieście studenckim, tam znalazł prace, żonę i mieszkanie. Dopóki brat był sam to przyjeżdżał i dzwonił często do rodziców. Od paru lat dzwoni raz w tygodniu, czasem raz na dwa tygodnie. Odwiedziny też są bardzo rzadkie a od kiedy urodziło im się dziecko to ani razu nie zostali na noc. u rodziców bratowej potrafią zostać kilka dni.

Bratowa jest miła ale zawsze czuć dystans. Nawet zdjęcia dziecka wysyła przez brata, wszelkie życzenia urodzinowe czy świąteczne tez są przez brata. Już nie mówiąc o tym, że z wnukiem moi rodzice nie zostali sami nawet przez 10 minut, mimo że chętnie się zajmą, przyjadą.

Przykro mi ze względu na rodziców. Ja mieszkam za granicą, pierwszy raz od urodzin mojej córki przyjechaliśmy i moja mama się rozpłakała, że lepszy kontakt będzie miała z wnuczką zza granicy niż z wnukiem w kraju.

Rzadkie odwiedziny to jakie? Ja mieszkam 6km od moich rodziców, jestem u nich z 3,4 razy w roku bo jakoś mi nie po drodze. Prędzej mama do mhie wpadnie tak z raz, dwa razy w tygodniu a przez telefon rozmawiamy w miarę regularnie. Przecież Twój brat już ma rodzinę i to oczywiste, że jej poświęca główna uwagę a nie temu by jak najczęściej być u rodziców. Dorośli ludzie mający dzieci, pracę chcą mieć też czas by spokojnie pomieszkać u siebie a nie krążyć w rozjazdach by zaspokoić potrzeby innych. Ps Twoi rodzice ich odwiedzać częściej nie mogą? 

Nie są zapraszani. Byli u nich 2 razy.

Widują się nie częściej niż 1 w miesiącu na pare godzin, czasem rzadziej. 

Raz w miesiącu to rzadko? 


Ps a to muszą czekać na zaproszenie? Niem oga zadzwonić, że przyjadą np w sobotę? Brat do nich też przyjeżdża po oficjalnym zaproszeniu? 

_Asha_ napisał(a):

CoJaPoczne napisał(a):

_Asha_ napisał(a):

CoJaPoczne napisał(a):

Chodzi o moich rodziców i bratową. Brat został w mieście studenckim, tam znalazł prace, żonę i mieszkanie. Dopóki brat był sam to przyjeżdżał i dzwonił często do rodziców. Od paru lat dzwoni raz w tygodniu, czasem raz na dwa tygodnie. Odwiedziny też są bardzo rzadkie a od kiedy urodziło im się dziecko to ani razu nie zostali na noc. u rodziców bratowej potrafią zostać kilka dni.

Bratowa jest miła ale zawsze czuć dystans. Nawet zdjęcia dziecka wysyła przez brata, wszelkie życzenia urodzinowe czy świąteczne tez są przez brata. Już nie mówiąc o tym, że z wnukiem moi rodzice nie zostali sami nawet przez 10 minut, mimo że chętnie się zajmą, przyjadą.

Przykro mi ze względu na rodziców. Ja mieszkam za granicą, pierwszy raz od urodzin mojej córki przyjechaliśmy i moja mama się rozpłakała, że lepszy kontakt będzie miała z wnuczką zza granicy niż z wnukiem w kraju.

Rzadkie odwiedziny to jakie? Ja mieszkam 6km od moich rodziców, jestem u nich z 3,4 razy w roku bo jakoś mi nie po drodze. Prędzej mama do mhie wpadnie tak z raz, dwa razy w tygodniu a przez telefon rozmawiamy w miarę regularnie. Przecież Twój brat już ma rodzinę i to oczywiste, że jej poświęca główna uwagę a nie temu by jak najczęściej być u rodziców. Dorośli ludzie mający dzieci, pracę chcą mieć też czas by spokojnie pomieszkać u siebie a nie krążyć w rozjazdach by zaspokoić potrzeby innych. Ps Twoi rodzice ich odwiedzać częściej nie mogą? 

Nie są zapraszani. Byli u nich 2 razy.

Widują się nie częściej niż 1 w miesiącu na pare godzin, czasem rzadziej. 

Raz w miesiącu to rzadko? 

Ps a to muszą czekać na zaproszenie? Niem oga zadzwonić, że przyjadą np w sobotę? Brat do nich też przyjeżdża po oficjalnym zaproszeniu? 

Właśnie za każdym razem jak proponują to się dowiadują, że„w ten weekend to nie bardzo bo…” i tyle. Np w zeszły weekend chcieli pojechać to brat powiedział, ze da znać bo coś tam z praca niby miał i potem wysłał smsa, że nie dadzą rady. No i jest kolejny weekend i cisza z ich strony.

Nie częściej niż raz w miesiącu ale zdarza się rzadziej. Rekordem było pół roku po wybuchu pandemii.

Ty i twoja mamusia szukacie dziury w calym. Brat ma rodzine, swoje zycie, prace, swoje problemy. Nie ma obowiazku informowac calej familii o swoich decyzjach czy konsultowac ich. 
Uwazam, ze bratowa i tak jest w porzadku, ze jeszcze nie odciela sie od takiej roszczeniowej i wtykajacej nos we wszystko rodzinki. Zachowuje dziewczyna klase i stara sie utrzymac dobre stosunki. 
Mamusia niech znajdzie sobie hobby, a nie oczekuje od doroslego syna, by wypelnial jej czas wolny. A jak tak bardzo zalezy Ci na symbiozie z mamusia, to moze wprowadz sie do niej ? Wszyscy beda zadowoleni, prawda?


CoJaPoczne napisał(a):

_Asha_ napisał(a):

CoJaPoczne napisał(a):

_Asha_ napisał(a):

CoJaPoczne napisał(a):

Chodzi o moich rodziców i bratową. Brat został w mieście studenckim, tam znalazł prace, żonę i mieszkanie. Dopóki brat był sam to przyjeżdżał i dzwonił często do rodziców. Od paru lat dzwoni raz w tygodniu, czasem raz na dwa tygodnie. Odwiedziny też są bardzo rzadkie a od kiedy urodziło im się dziecko to ani razu nie zostali na noc. u rodziców bratowej potrafią zostać kilka dni.

Bratowa jest miła ale zawsze czuć dystans. Nawet zdjęcia dziecka wysyła przez brata, wszelkie życzenia urodzinowe czy świąteczne tez są przez brata. Już nie mówiąc o tym, że z wnukiem moi rodzice nie zostali sami nawet przez 10 minut, mimo że chętnie się zajmą, przyjadą.

Przykro mi ze względu na rodziców. Ja mieszkam za granicą, pierwszy raz od urodzin mojej córki przyjechaliśmy i moja mama się rozpłakała, że lepszy kontakt będzie miała z wnuczką zza granicy niż z wnukiem w kraju.

Rzadkie odwiedziny to jakie? Ja mieszkam 6km od moich rodziców, jestem u nich z 3,4 razy w roku bo jakoś mi nie po drodze. Prędzej mama do mhie wpadnie tak z raz, dwa razy w tygodniu a przez telefon rozmawiamy w miarę regularnie. Przecież Twój brat już ma rodzinę i to oczywiste, że jej poświęca główna uwagę a nie temu by jak najczęściej być u rodziców. Dorośli ludzie mający dzieci, pracę chcą mieć też czas by spokojnie pomieszkać u siebie a nie krążyć w rozjazdach by zaspokoić potrzeby innych. Ps Twoi rodzice ich odwiedzać częściej nie mogą? 

Nie są zapraszani. Byli u nich 2 razy.

Widują się nie częściej niż 1 w miesiącu na pare godzin, czasem rzadziej. 

Raz w miesiącu to rzadko? 

Ps a to muszą czekać na zaproszenie? Niem oga zadzwonić, że przyjadą np w sobotę? Brat do nich też przyjeżdża po oficjalnym zaproszeniu? 

Właśnie za każdym razem jak proponują to się dowiadują, że?w ten weekend to nie bardzo bo?? i tyle. Np w zeszły weekend chcieli pojechać to brat powiedział, ze da znać bo coś tam z praca niby miał i potem wysłał smsa, że nie dadzą rady. No i jest kolejny weekend i cisza z ich strony.

Nie częściej niż raz w miesiącu ale zdarza się rzadziej. Rekordem było pół roku po wybuchu pandemii.

Ale zdajesz sobie sprawę, że odwiedziny u rodziców to nie obowiązek? Twój brat może nie mieć czasu, chcieć odpocząć w weekend, może zwyczajnie nie mieć ochoty jechać do rodziców. I tak moim zdaniem często bywa

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.