Temat: Zostawienie dziecka w zlobku

Witajcie, 

jestem rozdarta. Mam corke 2 lata i 8 miesiecy oraz druga corke 10 miesiecy.  Czasem mam dosc i mnie irytuja. Uwazam, ze starsza by sie lepiej bawila w zlobku (chodzi 2 poranki w tygodniu). 


I skoro zbliza sie roczek mniejszej zaczelam szukac pracy, ale to mnie tez przeraza. Jak sobie pomysle ze mam je zostawic na caly dzien to mi sie plakac chce. Czy to normalne? 
Martwie sie szczegolnie o ta mniejsza, bo starsza bardzo chce chodzic do zlobka i jest tam szczesliwa. Szkoda mi mlodszej, bo ma ze mna czas w domu zdecydowanie krotszy niz starsza (starsza praktycznie do teraz ma mnie w domu, bo pracowalam zdalnie przez 7 miesiecy z nia). A mlodsza tylko niecaly rok...? 
Nie stac mnie zeby nie pracowac byc z mniejsza w domu a starsza na dluzej do zlobka. 
Martwie sie ze mlodsza bedzie emocjonalnie nie az tak zaspokojona jak starsza, ktora ma rodzicow caly czas w domu, bo partner pracuje zdalnie :( 

Co byscie zrobily w takiej sytuacji? Jak sobie poradzilyscie z tymi myslami?

Pasek wagi

Po przeczytaniu wszystkich Waszych odpowiedzi, mysle ze najlepszym rozwiazaniem bedzie staranie sie rzeczywiscie pracowac z domu (min 2 dni) i wtedy ona by byla ze mna lub szla do zlobka ale np. tylko na 4 godziny czy cos. 

Pasek wagi

To moze rozwiazanie posrednie - praca na pol etatu? Moje dzieci poszly do zlobka w wieku 12 i 15 m-cy i obaj uwielbiali zlobek, szybko sie zaadaptowali, nie chorowali. U ciebie troche inaczej to wyglada bo masz meza w domu, ale moj pracuje duzo (poza domem) i prawda jest taka, ze bylo nieuniknione, ze czesc czasu spedzalam na gotowaniu, sprzataniu, zakupach itd i tak naprawde nie moglam byc z nimi przez caly czas tak na 100%. Odkad poszli do zlobka to wszystkim wyszlo to na dobre. 

Praca z domu z dzieckiem? Ambitnie :D Dla mnie to był sajgon, najgorsze co może być. Kończyło się pracą do 3-4 nad ranem, bo w ciągu dnia nie byłam wstanie się skupić na niczym dłużej niż kilkanaście minut. 

.nonszalancja. napisał(a):

staram_sie napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

staram_sie napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

marmarta1 napisał(a):

Ja wychodzę z założenia ze lepiej dla dziecka jesli będzie mialo kontakt z rówieśnikami juz od najmlodszych lat. A nie ze bedzie siedzieć samo w domu z matka np do 3 roku zycia. Z doświadczenia wiem ze matka jest często zmeczona i wcale nie ma ochoty non stop wymyślać jakis kreatywnych zabaw. A w zlobku i sa dzieci i fajne ciocie i zabawki inne niz w domu

twoje założenia wynikają z niewiedzy, a kontakt z rówieśnikami do 3 roku życia jest wystarczający na placu zabaw, dla młodszego dziecka liczy się głównie dostępność i bliskość matki oraz odpowiadanie na jego potrzeby a nie wybudzanie jak w wojsku żeby pędzić do żłobka bo mama musi zdarzyć do pracy 

mama jak nie jest kreatywna może jeździć z dzieckiem na zajęcia do jakiegoś domu kultury itp. w tym wieku to wystarczające , poza tym tak małe dziecko wystarczy że dostanie farby, jakieś pudełka, plastelinę i zabawa gotowa, jest też mnóstwo zabawek edukacyjnych dla dzieci puzzle, domina, jakieś nawlekanki itd. Jest pełno placów zabaw , parków gdzie dziecko może się wyszaleć , bo pierwsze lata to nadaktywnosc głównie ruchowa 

Ktoś nie chce/ nie może być z dzieckiem ok, ale nie dorabiajcie ideologi i nie zaprzeczajcie oczywistym faktom 

czy w tym Twoim idealnym matczynym świecie jest miejsce chociaż dla ojca?

pytanie bezprzedmiotowe  , rozmawiamy teraz o roli matki, nikt nie kwestionuje roli ojca ani go nie wyklucza 

nie jest bezprzedmiotowe. Dziecko ma dwoje rodziców i potrzebuje ich obojga. I jakoś praca ojca nie budzi niczyjego sprzeciwu.

przeczytaj wszystko jeszcze raz to się dowiesz czemu nie budzi sprzeciwu, wszystko jest tu jasne, logiczne i zrozumiałe 

Taaa, dla Ciebie jedyna słuszna opcja to trzymanie się spódnicy mamusi. Bliskości tatusia dziecko nie potrzebuje? Tatuś może pracować 12h dziennie i jest wszystko ok?

Mnóstwo dzieci na całym świecie wychowuje się niekoniecznie spędzając 100% czasu z matką do 3go roku życia i żadnych deficytów psychologicznych nie mają. 

Pasek wagi

Berchen napisał(a):

cancri napisał(a):

SoonYouWillDie...AndThanWhat napisał(a):

cancri napisał(a):

Dobra, ale co takiego zapewniasz dziecku, czego nie zapewni mu zlobek? Organizujesz zabawy, zajecia plastyczne, siedzisz pol dnia na dworze?

to nie jest pytanie o 10 miesięczne dziecko, dla którego najważniejsza jest bliskość mamy. O ile ze starszą nie byłoby problemu to z młodzą bym  jeszcze poczekała. Wrócisz do pracy i tak tylko na moment, bo choroby na początku to normalnosć.

A dlaczego niby nie jest? I czym jest ta mityczna "bliskosc", ktora zostaje zabrana, kiedy dziecko na kilka godzin pojdzie do zlobka? Dziecko pojdzie do zlobka na kilka godzin, a nie na 24. Nawet jesli pojdzie na 8h, to ma jeszcze 16 godzin na dobe na bliskosc z matka.

????? czym jest bliskosc matki dla dziecka 10 msc czy rocznego - pytasz powaznie? poczytaj troche aktualnej literatury bo nie da sie w kilku zdaniach tego zawrzec. Zadna pani ze zlobka nie jest w stanie dac tego malemu dziecku zeby nie wiem jak chciala i byla dobra wychowawczynia, bo to nie o to chodzi. Matka to matka, chyba ze tak jak moja bratowa kiedys , dziecko plakalo pod stolem a ona spokojnie zwinieta w fotelu rozwiazywala krzyzowki. Skutek jest taki ze to dziecko jak najszybciej i jak najdalej odeszlo z domu (teraz zyje w Islandii)

Jesli mama kocha dziecko i chce dla niego jak najlepiej i nie MUSI oddawac go do "obcych" to nie powinna tego robic. Wiem ze czasem nie ma wyjscia i wtedy nikt nie pyta co lepiej.

W momencie kiedy diagnowozano moją córkę pod kątem nieradzenia sobie w szkole psycholog zaczął od 2 pytań - czy rodzona naturalnie i jak długo była ze mną. Ma to ogromne znaczenie w późniejszym życiu i oczywiście, że są wyjątki ale jesteśmy ssakami i na nasz rozwój wpływają pierwsze 3 lata naszego życia. Możesz sobie wmawiać, że tak nie jest, że gospodarka, że kariera podczas gdy cykl macierzyństwa zwyczajnie podlega prawom natury. Ja swoją oddałam bardzo szybko do żłobka - ryk przez 2 tygodnie jest normą (rozmawiałam z opiekunkami - wystarczy się przejść pod żłobek w pierwszym tygodniu września jak zaczyna się "rok szkolny" i do pierwszych grup trafiają po raz pierwszy dzieci). Ogólnie zrobiłabym dziś bardzo dużo inaczej niż wcześniej gdybym tylko miała możliwości i wiedziała to co wiem dzisiaj. Więc jeśli jest możliwość warto zostać w domu.

Cykl macierzyństwa podlega prawom natury, ale my już dawno nie żyjemy w naturze. Jeśli dziecko miało być wychowywane przez wielopokoleniową rodzinę, w towarzystwie wielu dorosłych i wielu innych dzieci, to tak na prawdę bycie tylko z matką w domu również jest bardzo dalekie od tego ideału. To również nie jest naturalne. Nie jest naturalnym dla matki, żeby spędzać większość dnia w towarzystwie tylko i wyłącznie dzieci w wieku żłobkowym (przykładowo, ale tak często wygląda współczesne macierzyństwo), nie jest naturalnym dla dziecka, żeby spędzać większość dnia z jednym  dorosłym i ew. przypadkowymi dziećmi na placu zabaw. 
Większość opcji na wychowanie dzieci w XXI wieku w kulturze zachodniej mało się ma do tego, co jest optymalne dla dziecka I DLA MATKI. Podkreślam, dla matki, bo dla wielu kobiet standardy rodzicielstwa bliskości są bardzo trudne do zrealizowania.

O ile kwestia na jak długo/jak wcześnie dziecko powinno iść do żłobka jest dyskusyjna, to w moich oczach sam fakt, że dziecko ma styczność z innymi dorosłymi i dziećmi stosunkowo wcześnie i fakt, że matka ma jakieś życie poza macierzyństwem są wartościami dodanymi, które mogą się przekładać na lepsze funkcjonowanie rodziny, a co za tym idzie lepszy rozwój dziecka.


SoonYouWillDie...AndThanWhat napisał(a):

Berchen napisał(a):

cancri napisał(a):

SoonYouWillDie...AndThanWhat napisał(a):

cancri napisał(a):

Dobra, ale co takiego zapewniasz dziecku, czego nie zapewni mu zlobek? Organizujesz zabawy, zajecia plastyczne, siedzisz pol dnia na dworze?

to nie jest pytanie o 10 miesięczne dziecko, dla którego najważniejsza jest bliskość mamy. O ile ze starszą nie byłoby problemu to z młodzą bym  jeszcze poczekała. Wrócisz do pracy i tak tylko na moment, bo choroby na początku to normalnosć.

A dlaczego niby nie jest? I czym jest ta mityczna "bliskosc", ktora zostaje zabrana, kiedy dziecko na kilka godzin pojdzie do zlobka? Dziecko pojdzie do zlobka na kilka godzin, a nie na 24. Nawet jesli pojdzie na 8h, to ma jeszcze 16 godzin na dobe na bliskosc z matka.

????? czym jest bliskosc matki dla dziecka 10 msc czy rocznego - pytasz powaznie? poczytaj troche aktualnej literatury bo nie da sie w kilku zdaniach tego zawrzec. Zadna pani ze zlobka nie jest w stanie dac tego malemu dziecku zeby nie wiem jak chciala i byla dobra wychowawczynia, bo to nie o to chodzi. Matka to matka, chyba ze tak jak moja bratowa kiedys , dziecko plakalo pod stolem a ona spokojnie zwinieta w fotelu rozwiazywala krzyzowki. Skutek jest taki ze to dziecko jak najszybciej i jak najdalej odeszlo z domu (teraz zyje w Islandii)

Jesli mama kocha dziecko i chce dla niego jak najlepiej i nie MUSI oddawac go do "obcych" to nie powinna tego robic. Wiem ze czasem nie ma wyjscia i wtedy nikt nie pyta co lepiej.

W momencie kiedy diagnowozano moją córkę pod kątem nieradzenia sobie w szkole psycholog zaczął od 2 pytań - czy rodzona naturalnie i jak długo była ze mną. Ma to ogromne znaczenie w późniejszym życiu i oczywiście, że są wyjątki ale jesteśmy ssakami i na nasz rozwój wpływają pierwsze 3 lata naszego życia. Możesz sobie wmawiać, że tak nie jest, że gospodarka, że kariera podczas gdy cykl macierzyństwa zwyczajnie podlega prawom natury. Ja swoją oddałam bardzo szybko do żłobka - ryk przez 2 tygodnie jest normą (rozmawiałam z opiekunkami - wystarczy się przejść pod żłobek w pierwszym tygodniu września jak zaczyna się "rok szkolny" i do pierwszych grup trafiają po raz pierwszy dzieci). Ogólnie zrobiłabym dziś bardzo dużo inaczej niż wcześniej gdybym tylko miała możliwości i wiedziała to co wiem dzisiaj. Więc jeśli jest możliwość warto zostać w domu.

o matko... tak, wpędzaj matki w poczucie winy, że musiały urodzić przez CC :/

Pasek wagi

staram_sie napisał(a):

SoonYouWillDie...AndThanWhat napisał(a):

Berchen napisał(a):

cancri napisał(a):

SoonYouWillDie...AndThanWhat napisał(a):

cancri napisał(a):

Dobra, ale co takiego zapewniasz dziecku, czego nie zapewni mu zlobek? Organizujesz zabawy, zajecia plastyczne, siedzisz pol dnia na dworze?

to nie jest pytanie o 10 miesięczne dziecko, dla którego najważniejsza jest bliskość mamy. O ile ze starszą nie byłoby problemu to z młodzą bym  jeszcze poczekała. Wrócisz do pracy i tak tylko na moment, bo choroby na początku to normalnosć.

A dlaczego niby nie jest? I czym jest ta mityczna "bliskosc", ktora zostaje zabrana, kiedy dziecko na kilka godzin pojdzie do zlobka? Dziecko pojdzie do zlobka na kilka godzin, a nie na 24. Nawet jesli pojdzie na 8h, to ma jeszcze 16 godzin na dobe na bliskosc z matka.

????? czym jest bliskosc matki dla dziecka 10 msc czy rocznego - pytasz powaznie? poczytaj troche aktualnej literatury bo nie da sie w kilku zdaniach tego zawrzec. Zadna pani ze zlobka nie jest w stanie dac tego malemu dziecku zeby nie wiem jak chciala i byla dobra wychowawczynia, bo to nie o to chodzi. Matka to matka, chyba ze tak jak moja bratowa kiedys , dziecko plakalo pod stolem a ona spokojnie zwinieta w fotelu rozwiazywala krzyzowki. Skutek jest taki ze to dziecko jak najszybciej i jak najdalej odeszlo z domu (teraz zyje w Islandii)

Jesli mama kocha dziecko i chce dla niego jak najlepiej i nie MUSI oddawac go do "obcych" to nie powinna tego robic. Wiem ze czasem nie ma wyjscia i wtedy nikt nie pyta co lepiej.

W momencie kiedy diagnowozano moją córkę pod kątem nieradzenia sobie w szkole psycholog zaczął od 2 pytań - czy rodzona naturalnie i jak długo była ze mną. Ma to ogromne znaczenie w późniejszym życiu i oczywiście, że są wyjątki ale jesteśmy ssakami i na nasz rozwój wpływają pierwsze 3 lata naszego życia. Możesz sobie wmawiać, że tak nie jest, że gospodarka, że kariera podczas gdy cykl macierzyństwa zwyczajnie podlega prawom natury. Ja swoją oddałam bardzo szybko do żłobka - ryk przez 2 tygodnie jest normą (rozmawiałam z opiekunkami - wystarczy się przejść pod żłobek w pierwszym tygodniu września jak zaczyna się "rok szkolny" i do pierwszych grup trafiają po raz pierwszy dzieci). Ogólnie zrobiłabym dziś bardzo dużo inaczej niż wcześniej gdybym tylko miała możliwości i wiedziała to co wiem dzisiaj. Więc jeśli jest możliwość warto zostać w domu.

o matko... tak, wpędzaj matki w poczucie winy, że musiały urodzić przez CC :/

Powiedziałam o co zostałam zapytana przez psychologa (nie jednego) a to ty mnie teraz chcesz wpędzić w co..? Do 3 roku życia jest mama potem jest uspołecznianie (jak którać napisała rodziny wielopokoleniowe z dziećmi - tak ale nie jako początek a od 3 do 7 roku życia. Potem już niewiele da się w tej kwestii zrobić.

SoonYouWillDie...AndThanWhat napisał(a):

Berchen napisał(a):

cancri napisał(a):

SoonYouWillDie...AndThanWhat napisał(a):

cancri napisał(a):

Dobra, ale co takiego zapewniasz dziecku, czego nie zapewni mu zlobek? Organizujesz zabawy, zajecia plastyczne, siedzisz pol dnia na dworze?

to nie jest pytanie o 10 miesięczne dziecko, dla którego najważniejsza jest bliskość mamy. O ile ze starszą nie byłoby problemu to z młodzą bym  jeszcze poczekała. Wrócisz do pracy i tak tylko na moment, bo choroby na początku to normalnosć.

A dlaczego niby nie jest? I czym jest ta mityczna "bliskosc", ktora zostaje zabrana, kiedy dziecko na kilka godzin pojdzie do zlobka? Dziecko pojdzie do zlobka na kilka godzin, a nie na 24. Nawet jesli pojdzie na 8h, to ma jeszcze 16 godzin na dobe na bliskosc z matka.

????? czym jest bliskosc matki dla dziecka 10 msc czy rocznego - pytasz powaznie? poczytaj troche aktualnej literatury bo nie da sie w kilku zdaniach tego zawrzec. Zadna pani ze zlobka nie jest w stanie dac tego malemu dziecku zeby nie wiem jak chciala i byla dobra wychowawczynia, bo to nie o to chodzi. Matka to matka, chyba ze tak jak moja bratowa kiedys , dziecko plakalo pod stolem a ona spokojnie zwinieta w fotelu rozwiazywala krzyzowki. Skutek jest taki ze to dziecko jak najszybciej i jak najdalej odeszlo z domu (teraz zyje w Islandii)

Jesli mama kocha dziecko i chce dla niego jak najlepiej i nie MUSI oddawac go do "obcych" to nie powinna tego robic. Wiem ze czasem nie ma wyjscia i wtedy nikt nie pyta co lepiej.

W momencie kiedy diagnowozano moją córkę pod kątem nieradzenia sobie w szkole psycholog zaczął od 2 pytań - czy rodzona naturalnie i jak długo była ze mną. Ma to ogromne znaczenie w późniejszym życiu i oczywiście, że są wyjątki ale jesteśmy ssakami i na nasz rozwój wpływają pierwsze 3 lata naszego życia. Możesz sobie wmawiać, że tak nie jest, że gospodarka, że kariera podczas gdy cykl macierzyństwa zwyczajnie podlega prawom natury. Ja swoją oddałam bardzo szybko do żłobka - ryk przez 2 tygodnie jest normą (rozmawiałam z opiekunkami - wystarczy się przejść pod żłobek w pierwszym tygodniu września jak zaczyna się "rok szkolny" i do pierwszych grup trafiają po raz pierwszy dzieci). Ogólnie zrobiłabym dziś bardzo dużo inaczej niż wcześniej gdybym tylko miała możliwości i wiedziała to co wiem dzisiaj. Więc jeśli jest możliwość warto zostać w domu.

I pobierać energię ze słońca. Fakt, że trafiłaś na dziwnego lekarza,nie powinien determinować długofalowych wyborów innych osób. To, co prezentujesz, to sa dowody ANEGDOTYCZNE.

Według teorii, które tu czytam, matka powinna opiekować się dzieckiem przynajmniej do 12 roku życia. Najlepiej do studiów.

Wypisujesz jakieś idiotyzmy o karierze. Czy karierą nazwiesz zwykłą pracę w biurze/za ladą/w szpitalu, która pozawala zarobić pieniądze na życie? To już kariera? I najlepiej się tego wystrzegać dla dobra dziecka? Dlaczego stawiasz dobro dziecka i pracę matki jako coś przeciwstawnego? To jest złe podejście do sprawy. Ludzie pracują. Ludzie mają dzieci. Tu nie ma konfliktów. Takie stawianie sprawy, idiotyczny nacisk na "matka w domu", brak udziału ojca w wychowaniu - także na początku życia - bo przecież ojciec na urlopie ojcowskim to wymysł, powoduje, że ludzie nie chcą mieć dzieci. Oczywiście, można, bo kto zabroni, ale da się zorganizować życie rodzinne bez tego typu nacisków, rozkmin, wyrzutów sumienia. Tobie się nie udało, przykro. Nie oznacza to, że inni powinni chować się z dzieckiem do pieczary na lata.

menot napisał(a):

Praca z domu z dzieckiem? Ambitnie :D Dla mnie to był sajgon, najgorsze co może być. Kończyło się pracą do 3-4 nad ranem, bo w ciągu dnia nie byłam wstanie się skupić na niczym dłużej niż kilkanaście minut. 

Oh, znam taką dziewczynę. Troje dzieci, najmłodsze żłobkowe. Pracuje efektywnie od 22 do 4-5 rano, no chyba, ze najmłodszy akurat zdrowy i w placówce, wtedy parę godzin w ciągu dnia, zanim któreś nie wróci do domu. I tak ma szczęście, że pracuje per zlecenie, nie godzinowo. Weekendy stara się przesypiać, bo wtedy z delegacji wraca mąż i przejmuje ekipę. No ale, co ma zrobić? Jeść tynk ze ściany? 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.