10 maja 2011, 22:24
Od jakiegoś czasu mam problemy z moim chłopakiem. Jesteśmy ze sobą już bardzo długo, bo 4,5 roku, od 2 lat jesteśmy w sumie zaręczeni, ale daty ślubu jak na razie nie ustaliliśmy. Właściwie jest to mój pierwszy i jedyny tak długi i poważny związek. Na początku było super, czułam się kochana, wiedziałam, że mu na mnie naprawdę zależy, że zrobi wszystko, żebym była szczęśliwa. Tera już się tak nie czuję. Mieszkamy razem, ale właściwie bardzo mało czasu spędzamy razem. Każde z nas pracuje po 8 godzin dziennie. Jak wracamy do domu, to ja siedzę w jednym pokoju, a on w drugim, gdzie przeważnie siedzi przed monitorem i spędza czas grając w różne gr na kompie i na konsoli. Czasem tylko gdzieś razem wyjdziemy, i to z reguły na spotkanie ze znajomymi. Sam właścwie już się nigdzie nie ruszamy. Ciągle się kłócimy, głównie o jakieś pierdoły, czasem z mojej winy, czasem z jego. Seksu też prawie nie uprawiamy. Tęsknie za tym chłopakiem z którym zdecydowałam się być, za osobą, która potrafiła wyznać swoje uczucia, która mnie przytulała i pocieszała kiedy tego potrzebowałam, która lubiła mnie całować i być przy mnie. Teraz kiedy jestem smutna i chciałabym, żeby mnie przytulił, to słyszę, że znowu coś wymyślam. Kiedy sama idę i się przytulam do niego, to słyszę, że mu przeszkadzam, bo on właśnie gra.
Sama nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć i co zrobić. Czy to już koniec?
Z jednej strony nie wyobrażam sobie przyszłości bez niego, przyzwyczaiłam się już do myśli, że będziemy rodziną, poza tym nadal go kocham. Chyba, bo szczerze mówiąc sama już nie wiem co czuję. Czy to miłość czy już tylko przyzwyczajenie?
Z drugiej strony nie chcę, żeby kolejne kilkadziesiąt lat mojego życia tak wyglądało.
Chciałabym, zeby związek z drugą osobą oznaczał coś więcej niż tylko mieszkanie pod wspólnym dachem.
Nie wyobrażam sobie zaczynać wszystkiego od początku.
Szczerze mówiąc, nie bardzo wiem, po co to tutaj piszę, chyba po prostu musiałam się gdzieś wygadać po kolejnej kłótni. Może któraś z was ma jakieś zdanie na temat tego wszystkiego. Może ktoś coś poradzi...
10 maja 2011, 22:31
zawsze w podobnym temacie pada rada: porozmawiaj z nim. banalne ale tylko tak możesz coś zdziałać. nie pretensjami, ale pytaniem: czy jemu to odpowiada, czy nie chcialby wrócić do tego co kiedyś miedzy wami było, czy nie męczy go ta rutyna...
10 maja 2011, 22:37
problem w tym, że już wiele razy była taka rozmowa. Zawsze z mojej inicjatywy, bo on nie widzi nic dziwnego w tym jak żyjemy i jak wygląda nasz związek. Dla niego wszystko jest ok. A rozmowy niestety nic nie dają:/ Ja już sama nie wiem co robić. Czasem chciałaby skończyć to wszystko, nie męczyć się dalej i zacząć od nowa. Z drugiej strony boję się, chcę z nim być itp.
Gdybym jeszcze miała pewność, że on mnie kocha, to byłoby już łatwiej. Ale ja tego nie wiem. Sam mi nigdy tego nie mówi, jak go zaptam, to owszem mówi, że kocha. Ale ja nie wiem, czy on naprawdę tak myśli, bo ja tego nie czuję, czy po prostu tak mówi na odczepnego.
10 maja 2011, 22:40
Najgorsze jest kiedy sami nie wiemy co czujemy - miłość czy przyzwyczajenie. Na Twoim miejscu porozmawiałabym z nim szczerze, powiedziała co Cię boli, co możecie zrobić, żeby naprawić Wasze relacje. Nie warto spisywać od razu tego związku na straty. Musicie spróbować WSPÓLNIE wszystko poukładać. Czy się uda? Mam nadzieję. ;)
10 maja 2011, 22:54
Może odpocznijcie od siebie jakiś czas? Nie w sensie oficjalnej przerwy, ale jakbyś miała możliwość np. pomieszkania tygodnia u rodziców, koleżanki czy wyjechania (ale nie mówiąc "muszę od ciebie odpocząć", tylko argumentując to jakąś sensowną historyjką że tak musisz bo np. musisz chodzić wcześniej do pracy w tym tygodniu a stamtąd jest bliżej). Cel jest taki, żeby SAM za tobą zatęsknił i przypomniał sobie, jak to jest jak jesteś daleko. Takie jedyne wyjście mi przychodzi do głowy :(.
- Dołączył: 2010-11-17
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 16219
10 maja 2011, 23:00
toż to rutyna zwykła, nie martw się. facet Cię kocha z tym, ze uważa że skoro juz razem mieszkacie to starać się o Ciebie nie musi bo i tak będziesz. dlatego siedzi i gra. zacznijcie gdzieś wychodzić. powiedz, ze w sobotę idziecie do kina. jeśli powie, że nie chce to umaluj się, ubierz pięknie i idź z koleżankami, albo chociażby sama, zeby poczuł się zazdrosny. tak samo możesz próbować zrobić romantyczny wieczór w domu, kolacja ze świecami, a potem mmmm...;) proponuj często jakieś wycieczki, spacery, wypady za miasto. jeśli się nie zgadza to wychodź sama. za każdym razem odstawiona;) poza tym ustalcie ile on czasu spędza na graniu, bo może ot juz uzależnienie;/
a jeśli to nie pomoże i nie obudzi w nim ducha walki, no to niestety, ale nie wróżę temu większej przyszłości:(
- Dołączył: 2009-11-13
- Miasto: Dobra
- Liczba postów: 1896
10 maja 2011, 23:00
a ja spróbowałabym pożyć osobno, może jak zamieszkacie osobno to on zrozumie co może stracić i również zacznie się starać, teraz wydaje mi się że jest tak że Ty pomarudzisz, podąsasz się, produkujesz się z rozmowami, próbami zmian, ondla świętego spokoju jak jest źle w sensie jak marudzisz, przytakuje że: tak, tak, kocham Cię, tak, tak zmieni się... do czasu aż zamominasz o rozmowie i wszystko wraca na dobre stare tory czyli ślęczenie w spokoju przed kompem. Wiesz czemu tak robi??? Moim zdaniem czasem z facetem jest jak z dzieckiem, jak gadasz sto razy nie rób tak bo nie dostaniesz cukierka, ono nie słucha a Ty i tak dajesz cukierka to co to oznacza - że Twoja gadka jest g..wno warta. Powiedz mu otwarcie że nie chcesz żyć jak babuleńka ślęcząc w domu przed telewizorem... Że nie odpowiada Ci aktualnie Wasz związek, zapytaj czy ma zamiar coś z tym robić czy nie, ustalcie jakieś konkretne zasady ale co ważne, jak znów to oleje to powinnaś się rozejść choć na jakiś czas - jeśli faktycznie Cię kocha to otworzy oczy i zrozumie że MUSI się postarać bo NAPRAWDĘ Cię straci. Wiadomo że boisz się czy nie oleje - ale to się żadko zdarza - raczej faceci faktycznie kochają ale przyzwyczajenie i rutyna jest w pewnym sensie pewnym etapem. PS. Ja w takim momencie czując to samo co Ty zapragnęłam zrobić krok do przodu i postaraliśmy się o dziecko, przeszliśmy w ten sposób etap nudy bo teraz na nudy nie ma czasu:)
- Dołączył: 2007-01-25
- Miasto: Wrocław
- Liczba postów: 3360
10 maja 2011, 23:08
Jeśli chcesz, mogę powiedzieć Ci co ja- od 12 lat w szczęśliwym związku- a od 9 w szczęśliwym małżeństwie -o tym myślę... jeśli chcesz...
bierz kochana nogi za pas czym prędzej!!! to związek bez przyszłości... przykro mi... może będziesz żoną tego pana za jakiś czas... może będziecie mieć wspólne mieszkanie, samochód, rachunki, może nawet dzieci będziecie mieć wspólne ale życie napewno nie!!!
wiem, że to bardzo przykre co piszę, ale to niestety prawda... czasem nie warto dla zwykłego przyzwyczajenia i w obawie przed NOWYM, nieznanym zmarnować sobie życia... to co piszesz wskazuje jasno, że Pan stracił jakiekolwiek zainteresowanie Twoją osobą i jest z Tobą bo tak jest EASY! wyprane, jak mniemam, ugotowane, posprzątane... i tylko daj mu święty spokój najlepiej... moja przyjaciółka ma tak od 26 lat... i uwierz mi- co noc wyje w poduszkę na myśl o tych straconych latach i błędnie podjętych decyzjach...
a teraz powiem jak to wygląda u mnie...
jak pisałam jestem w szczęśliwym związku... bardzo szczęśliwym... i po tylu latach wciąż uwielbiamy się z mężem przytulać, całować i być blisko... mamy 2 dzieci... i nic to nie zmienia... nie potrafię zasnąć, gdy on się do mnie nie przytuli i nie czuję jego oddechu na moim karku... nie mieliśmy w życiu łatwo... życie nas nie oszczędzało... ale nadal jesteśmy razem... bo się kochamy!!! nie wyobrażam sobie żeby mogło Go kiedyś zabraknąć... i to napewno jest miłość przez duże M
a to co opisałaś to zwykłe przyzwyczajenie- z jego strony oczywiście... jeśli go nie zostawisz będziesz płakać... oby nie całe życie! moja mama kiedyś mówiła, że po ślubie nigdy nie będzie lepiej niż przed... może być tak samo, albo gorzej, ale lepiej już nie... myślę, że miała rację...
pomyśl jeszcze czy to przypadkiem nie jest tak po trochę strach i obawa przed tym co powie rodzina, znajomi etc... sama musisz podjąć decyzję pamiętając, że "lepiej coś zrobić i żałować niż żałować, że się nie zrobiło"...
cokolwiek nie zrobisz TRZYMAM KCIUKI za Ciebie!
Amen!
- Dołączył: 2011-04-10
- Miasto: Poznań
- Liczba postów: 1053
10 maja 2011, 23:15
a ja bym przejęła całkowicie inną taktykę. Piszesz że seksu już nie uprawiacie. Ja bym spróbowała znowu obudzić w nim to ! :) zacznij ubierać się sexy, może raz bez bielizny, coś w tym stylu. Może w ten sposób się przekona, że też on za tym tęskni :) a nie tylko Ty :)