- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
2 sierpnia 2021, 01:58
Witam. 4,5 miesiąca temu mąż oznajmił mi zdradę i wyprowadził się do kochanki zostawiając mnie z 6 miesięcznym wtedy synem. Przez ten czas obnosił się ze swoją kochanką, grał na moich emocjach, zrobił wiele przykrych rzeczy... Rozstawali się i wracali i wczoraj skończyli definitywnie. Mąż przyszedł do mnie twierdząc, że nie przestał mnie kochać, że się wtedy pogubił i nie wiedział jak z tego wybrnąć i inne bajery. Złożyłam pozew rozwodowy z orzekaniem o jego winie. Jeszcze nie mamy terminu rozprawy. Mam mocne dowody. Ja jestem jeszcze na urlopie macierzyńskim. Mieszkam we w wspólnym mieszkaniu. Bardzo ciężko zniosłam to co zrobił i robił mąż po zdradzie. Właściwie dopiero teraz zaczynałam odzywac dopóki nie zaczął znowu bajerować. Mam kilka opcji teraz co mogę zrobić. Wrócić do niego.. Co uważam za totalna głupotę albo zmienić całkowicie swoje życie. Mam propozycję zamieszkania w całkowicie innym miejscu. Musiałabym się wyprowadzić do innego miasta tutaj brakuje mi chyba odwagi. Koleżanka ma mieszkanie które musi opłacac jeszcze a już tam nie mieszka. Przeprowadzka z zaśmierdzialego Śląska gdzie mieszkam od urodzenia do pięknej, górskiej miejscowości. Musiałabym ogarnąć tam żłobek i pracę. Kolejna opcja to zostać gdzie jestem i wrócić od października do pracy. Pytanie brzmi czy ktoś tutaj odważył się zacząć wszystko od nowa w obcym mieście? Czy uważacie to za dobre wyjście w obecnej sytuacji? Co o tym wszystkim myślicie?
2 sierpnia 2021, 16:33
nie żałuję i warto było.. drugi raz też bym się zdecydowała bo życie po to jest żeby korzystać z szans i lepiej żałować że się coś zrobilo niż całe życie gdybać co by było gdyby i idealizować te niewybraną opcje... Skoro mieszkasz tutaj od zawsze to wiesz co cię tu czeka... Twój wybór.
Rzuciłam wszystko (dwie dobrze płatne pracę) i z Mazur wyprowadziłam się do Warszawy.. co prawda nie mam dziecka i poza pracą nic mnie tam nie trzymało (no jeszcze może to że blisko do mamuni było) miałam odwrotna sytuację bo przeprowadzałam się do partnera... Ale zderzenie z rzeczywistością było straszne i był to ciężki czas bo po pierwsze nigdy z nikim nie byłam więc emocjonalnie brak odosobnienia był straszny, po drugie byłam pracoholikiem a brak pracy był mega straszny... Po trzecie przytyłam 10 kg a zawsze byłam fit i fitness... Totalnie nic mnie nie cieszyło i tęskniłam za pracą i dawna sobą.. potem w końcu wszystko przetrawilam, znalazłam pracę i jestem szczęśliwa...
2 sierpnia 2021, 17:43
Ja bym chyba nie ryzykowała w Twojej sytuacji.
Co innego gdybyś nie miała dziecka albo miała dziecko starsze w wieku minimum 1 klasa.
Ale dziecko będzie małe, pierwszy raz pójdzie do żłobka, będzie chorowało. Jeżeli masz na tyle dobrą pracę, że będziesz w stanie utrzymać siebie i dziecko, opłacić żłobek plus jeszcze nianię gdy dziecko będzie chore (tak żeby nie brać l4 na okresie probnym), to można się zastanowić. Bo w nowej pracy raczej ciężko zagrzać miejsce jeżeli ciągle jest się na l4 na dziecko. W starej pracy trochę więcej tolerują, w nowych raczej nie ma tak rozowo.
To jest tylko i wyłącznie moje zdanie, może jestem zbyt pesymistyczna, ale wydaje mi się, że może być ciężko.
2 sierpnia 2021, 21:26
i tak czytając komentarze to jeszcze mi przyszła taka myśl że ogolnie to nigdy nie ma dobrego czasu na rzucanie pracy i przeprowadzki.. teraz jest dziecko małe- więc będzie chorować będziesz na L4 nie wiadomo czy znajdziesz pracę itp... potem dziecko będzie większe- stres że zmianą szkoły otoczenia, nie wiadomo czy znajdziesz pracę itp... i tak można mnożyć w nieskończoność...