- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
10 lipca 2021, 18:24
Witam
Koleżanka zwróciła się do mnie z pytaniem - co bym zrobiła jakby mama męża nie chciała by się przeprowadzili do innego miasta bo w tym mieście jest praca itd. a właśnie ona ma szansę pracy w innym mieście a wie że dla niej to jest duża szansa by się usamodzielnić i zacząć wszystko od nowa bo mieszkają właśnie z mama męża i relacje są takie o ale raczej bardziej negatywne. Mąż tej koleżanki chce się przeprowadzić z nią ale widać na każdym kroku że właśnie jest tak jak nie powinno być że męża mama chce mieć go dla siebie i inne miasto by mieszkać nie wchodzi w grę
co byście poradzili w takiej sytuacji ?
Edytowany przez aniakrosno 11 lipca 2021, 18:14
12 lipca 2021, 19:56
Ania my już wiemy, że chodzi o Ciebie. Po co znów brniesz w te kolezankę
z przyzwyczajenia poprostu , poprostu jest mi smutno ze nie potrafie rozwiązać swoich kłopotów jak trzeba i się zastanawiam coraz bardziej czy nie powinnam.jeszcze psychiatry zaliczyc bo jestem klebkiem nerwow :( czasami tez czuje ze moglam sie z nerwow zrobic sie dziwna itd jak sobie radzic z nerwami ?
to co powinnam zrobic w takiej sytuacji ? Czy wedlug Was moje małżeństwo ma.jeszcze sens czy faktycznie jestem taka zła żona ze powinnam mieszkac gdzoe indziej i pracowac a on powinien z mama zyc sobie ?
mysle ze to nie sa juz pogaduszki a trudne problemy ,ktorych nie rozwiazesz na forum. Potrzebujesz dobrej fachowej pomocy, skoro sama nie wiesz jak dalej zyc i tu warto udac sie do kogos kto pomoze. Moze byc to psycholog a moze tez jakas bliska tobie osoba - moze twoja mama. Zyjecie w malzenstwie kilka lat a problemy na poziomie nastolatkow - cos tu nie gra, moze nie dorosliscie do roli samodzielnych doroslych czy nie wiem co ,w kazdym razie jest to sytuacja trudna dla was wszystkich. Doradzanie na forum w tak powaznych sprawach jest ryzykowne. Tak naprawde nikt was i waszych problemow nie zna i moze pochopnie , powierzchownie ocenic sytuacje.
co do bycia nastolatkami to zauważyłam że te kłopoty się zaczęły odkąd za bardzo się zaczęłam stresować i jak widzę że pewna osoba ma cały czas coś do mnie chociaż tego nie powie wprost i każdy pomysl usamodzielnieniq się jej się nie podoba :/ bo jednak jak dla mnie to jest dziwne ze nigdzie nie aplikował na staż a tutaj nagle jak mogę mieć pracę w innym miejscowości to we właściwym mieście znalazł się staż i to dosłownie w ciągu dwóch dni ..
a w sobotę właśnie mówiła że ja mogę wrócić tutaj to już wiem że miała na myśli to że mąż będzie tutaj a ja tam . Ktoś tu ewidentnie chce nas rozdzielić
jak myślicie może być tak ?
przez pewnie te nerwy nie mogę też pracy znaleźć bo kto chce zatrudniać nerwowa osobę - uwierzcie mi że ja strasznie zmieniłam się na tą zła odkąd jest ta sytuacja i jak to niby go terroryzuje itd według niej. Też sama ma nas za pięciolatków chociaż jakoś staramy się wszystko ogarnąć - a jak jesteśmy pięciolatkami to jakim cudem ślub wzięliśmy :(
do specjalisty chodziłam i chodziliśmy ale obecnie zostaliśmy sobie sami :/ więc muszę sobie jakoś radzic wiadomo że wizyta u specjalisty tylko pomoże ale jak człowiek przechodzi różne załamania nerwy i już nawet chce sobie coś zrobić by wszyscy mieli spokój od tej osoby lub poprosty wrócić do rodziców to już chyba jest kompletnie nie tak :( a jak jeszcze nie ma się wsparcia w mężu tylko popiera cały czas mamę to też można sobie pomyśleć że jest się tą zła itd :(
a co do nie dorośnięcia do samodzielności to według mni zależy bo ja jednak byłam gotowa na to by zamieszkać w innym mieszkaniu jak mieliśmy pracę itd a jak ona nie potrafi odciąć pępowiny od syna bo wolała by został w tym mieszkaniu czy żeby pracował z nią wtej samej firmie by mieć go pod kontrolą to chyba coś jest nie tak :o tutaj raczej przez to jak ona nas traktuje robią się kłopoty bo ona sama mówi do znajomych że niechcemy pracować itd
a co do pępowiny to mi zarzuciła że ja nie odcięłam od mamy pępowiny bo rozmawiam z nią codziennie a jednak mama to mama , jak to jest nieodciecie pępowiny to mieszkanie z synem i nie dawanie mu szans na usamodzielnienie to jak nazwać :o
Edytowany przez aniakrosno 12 lipca 2021, 20:06
12 lipca 2021, 20:03
Ania my już wiemy, że chodzi o Ciebie. Po co znów brniesz w te kolezankę
z przyzwyczajenia poprostu , poprostu jest mi smutno ze nie potrafie rozwiązać swoich kłopotów jak trzeba i się zastanawiam coraz bardziej czy nie powinnam.jeszcze psychiatry zaliczyc bo jestem klebkiem nerwow :( czasami tez czuje ze moglam sie z nerwow zrobic sie dziwna itd jak sobie radzic z nerwami ?
to co powinnam zrobic w takiej sytuacji ? Czy wedlug Was moje małżeństwo ma.jeszcze sens czy faktycznie jestem taka zła żona ze powinnam mieszkac gdzoe indziej i pracowac a on powinien z mama zyc sobie ?
mysle ze to nie sa juz pogaduszki a trudne problemy ,ktorych nie rozwiazesz na forum. Potrzebujesz dobrej fachowej pomocy, skoro sama nie wiesz jak dalej zyc i tu warto udac sie do kogos kto pomoze. Moze byc to psycholog a moze tez jakas bliska tobie osoba - moze twoja mama. Zyjecie w malzenstwie kilka lat a problemy na poziomie nastolatkow - cos tu nie gra, moze nie dorosliscie do roli samodzielnych doroslych czy nie wiem co ,w kazdym razie jest to sytuacja trudna dla was wszystkich. Doradzanie na forum w tak powaznych sprawach jest ryzykowne. Tak naprawde nikt was i waszych problemow nie zna i moze pochopnie , powierzchownie ocenic sytuacje.
co do bycia nastolatkami to zauważyłam że te kłopoty się zaczęły odkąd za bardzo się zaczęłam stresować i jak widzę że pewna osoba ma cały czas coś do mnie chociaż tego nie powie wprost i każdy pomysl usamodzielnieniq się jej się nie podoba :/ bo jednak jak dla mnie to jest dziwne ze nigdzie nie aplikował na staż a tutaj nagle jak mogę mieć pracę w innym miejscowości to we właściwym mieście znalazł się staż i to dosłownie w ciągu dwóch dni ..
a w sobotę właśnie mówiła że ja mogę wrócić tutaj to już wiem że miała na myśli to że mąż będzie tutaj a ja tam . Ktoś tu ewidentnie chce nas rozdzielić
jak myślicie może być tak ?
przez pewnie te nerwy nie mogę też pracy znaleźć bo kto chce zatrudniać nerwowa osobę - uwierzcie mi że ja strasznie zmieniłam się na tą zła odkąd jest ta sytuacja i jak to niby go terroryzuje itd według niej
do specjalisty chodziłam i chodziliśmy ale obecnie zostaliśmy sobie sami :/ więc muszę sobie jakoś radzić
juz ta wypowiedz mowi dla mnie ze masz problemy sama ze soba, z podejmowaniem najprostszych decyzji, z brakiem celow, konkretnych celow do realizacji. Ktos kto wie czego chce nie ma takich rozkmin, nikt nie stanie takiej osobie na drodzie. Jak chcesz pracowac to pracuj i nic nie nie powinno zatrzymac, jesli twoj maz nie bedzie z toba to tylko dlatego ze sam tego nie chce. Zadna matka nie uwiaze faceta , ktory naprawde chce byc dorosly i samodzielny, to bzdura. Oboje zachowujecie sie jak male dzieci i to co ta kobieta robi to najwyrazniej was utrzymuje i zapewnia dach nad glowa - ty nazywasz to terrorem. Wyprowadz sie z mezem lub bez, jesli on woli siedziec u mamy to jego decyzja, widocznie nie dorosl do malzenstwa i odpowiedzialnosci za wlasne zycie i wlasna rodzine.
12 lipca 2021, 20:13
Ania my już wiemy, że chodzi o Ciebie. Po co znów brniesz w te kolezankę
z przyzwyczajenia poprostu , poprostu jest mi smutno ze nie potrafie rozwiązać swoich kłopotów jak trzeba i się zastanawiam coraz bardziej czy nie powinnam.jeszcze psychiatry zaliczyc bo jestem klebkiem nerwow :( czasami tez czuje ze moglam sie z nerwow zrobic sie dziwna itd jak sobie radzic z nerwami ?
to co powinnam zrobic w takiej sytuacji ? Czy wedlug Was moje małżeństwo ma.jeszcze sens czy faktycznie jestem taka zła żona ze powinnam mieszkac gdzoe indziej i pracowac a on powinien z mama zyc sobie ?
mysle ze to nie sa juz pogaduszki a trudne problemy ,ktorych nie rozwiazesz na forum. Potrzebujesz dobrej fachowej pomocy, skoro sama nie wiesz jak dalej zyc i tu warto udac sie do kogos kto pomoze. Moze byc to psycholog a moze tez jakas bliska tobie osoba - moze twoja mama. Zyjecie w malzenstwie kilka lat a problemy na poziomie nastolatkow - cos tu nie gra, moze nie dorosliscie do roli samodzielnych doroslych czy nie wiem co ,w kazdym razie jest to sytuacja trudna dla was wszystkich. Doradzanie na forum w tak powaznych sprawach jest ryzykowne. Tak naprawde nikt was i waszych problemow nie zna i moze pochopnie , powierzchownie ocenic sytuacje.
co do bycia nastolatkami to zauważyłam że te kłopoty się zaczęły odkąd za bardzo się zaczęłam stresować i jak widzę że pewna osoba ma cały czas coś do mnie chociaż tego nie powie wprost i każdy pomysl usamodzielnieniq się jej się nie podoba :/ bo jednak jak dla mnie to jest dziwne ze nigdzie nie aplikował na staż a tutaj nagle jak mogę mieć pracę w innym miejscowości to we właściwym mieście znalazł się staż i to dosłownie w ciągu dwóch dni ..
a w sobotę właśnie mówiła że ja mogę wrócić tutaj to już wiem że miała na myśli to że mąż będzie tutaj a ja tam . Ktoś tu ewidentnie chce nas rozdzielić
jak myślicie może być tak ?
przez pewnie te nerwy nie mogę też pracy znaleźć bo kto chce zatrudniać nerwowa osobę - uwierzcie mi że ja strasznie zmieniłam się na tą zła odkąd jest ta sytuacja i jak to niby go terroryzuje itd według niej
do specjalisty chodziłam i chodziliśmy ale obecnie zostaliśmy sobie sami :/ więc muszę sobie jakoś radzić
juz ta wypowiedz mowi dla mnie ze masz problemy sama ze soba, z podejmowaniem najprostszych decyzji, z brakiem celow, konkretnych celow do realizacji. Ktos kto wie czego chce nie ma takich rozkmin, nikt nie stanie takiej osobie na drodzie. Jak chcesz pracowac to pracuj i nic nie nie powinno zatrzymac, jesli twoj maz nie bedzie z toba to tylko dlatego ze sam tego nie chce. Zadna matka nie uwiaze faceta , ktory naprawde chce byc dorosly i samodzielny, to bzdura. Oboje zachowujecie sie jak male dzieci i to co ta kobieta robi to najwyrazniej was utrzymuje i zapewnia dach nad glowa - ty nazywasz to terrorem. Wyprowadz sie z mezem lub bez, jesli on woli siedziec u mamy to jego decyzja, widocznie nie dorosl do malzenstwa i odpowiedzialnosci za wlasne zycie i wlasna rodzine.
to że mieszkamy u niej za to dziękuję ale dokładamy się do czynszu czy płacimy rachunki czy jedzenie sobie kupujemy więc nie do końca nas utrzymuje ;) raz płaciła czynsz ale tylko raz
dla mnie dziwne są teksty że ja mam iść do innego miasta a on ma tutaj zostać bo jakby niechciala rozdzielić to by mu pozwoliła zadecydować co chce tak naprawdę a nie mówić żebym spróbowała i w razie czego wróciła ale gdzie jak minął czas mieszkania mój i męża. Mąż zostanie z mama a ja gdzie się podzieje w razie nie powodzenia bo różnie to bywa wrócę do rodziców. Dodam że ona mnie ni akceptuje i już raz mówiła mi że jak mi tak źle to wróć do rodziców ...
12 lipca 2021, 20:23
Ania my już wiemy, że chodzi o Ciebie. Po co znów brniesz w te kolezankę
z przyzwyczajenia poprostu , poprostu jest mi smutno ze nie potrafie rozwiązać swoich kłopotów jak trzeba i się zastanawiam coraz bardziej czy nie powinnam.jeszcze psychiatry zaliczyc bo jestem klebkiem nerwow :( czasami tez czuje ze moglam sie z nerwow zrobic sie dziwna itd jak sobie radzic z nerwami ?
to co powinnam zrobic w takiej sytuacji ? Czy wedlug Was moje małżeństwo ma.jeszcze sens czy faktycznie jestem taka zła żona ze powinnam mieszkac gdzoe indziej i pracowac a on powinien z mama zyc sobie ?
mysle ze to nie sa juz pogaduszki a trudne problemy ,ktorych nie rozwiazesz na forum. Potrzebujesz dobrej fachowej pomocy, skoro sama nie wiesz jak dalej zyc i tu warto udac sie do kogos kto pomoze. Moze byc to psycholog a moze tez jakas bliska tobie osoba - moze twoja mama. Zyjecie w malzenstwie kilka lat a problemy na poziomie nastolatkow - cos tu nie gra, moze nie dorosliscie do roli samodzielnych doroslych czy nie wiem co ,w kazdym razie jest to sytuacja trudna dla was wszystkich. Doradzanie na forum w tak powaznych sprawach jest ryzykowne. Tak naprawde nikt was i waszych problemow nie zna i moze pochopnie , powierzchownie ocenic sytuacje.
co do bycia nastolatkami to zauważyłam że te kłopoty się zaczęły odkąd za bardzo się zaczęłam stresować i jak widzę że pewna osoba ma cały czas coś do mnie chociaż tego nie powie wprost i każdy pomysl usamodzielnieniq się jej się nie podoba :/ bo jednak jak dla mnie to jest dziwne ze nigdzie nie aplikował na staż a tutaj nagle jak mogę mieć pracę w innym miejscowości to we właściwym mieście znalazł się staż i to dosłownie w ciągu dwóch dni ..
a w sobotę właśnie mówiła że ja mogę wrócić tutaj to już wiem że miała na myśli to że mąż będzie tutaj a ja tam . Ktoś tu ewidentnie chce nas rozdzielić
jak myślicie może być tak ?
przez pewnie te nerwy nie mogę też pracy znaleźć bo kto chce zatrudniać nerwowa osobę - uwierzcie mi że ja strasznie zmieniłam się na tą zła odkąd jest ta sytuacja i jak to niby go terroryzuje itd według niej
do specjalisty chodziłam i chodziliśmy ale obecnie zostaliśmy sobie sami :/ więc muszę sobie jakoś radzić
juz ta wypowiedz mowi dla mnie ze masz problemy sama ze soba, z podejmowaniem najprostszych decyzji, z brakiem celow, konkretnych celow do realizacji. Ktos kto wie czego chce nie ma takich rozkmin, nikt nie stanie takiej osobie na drodzie. Jak chcesz pracowac to pracuj i nic nie nie powinno zatrzymac, jesli twoj maz nie bedzie z toba to tylko dlatego ze sam tego nie chce. Zadna matka nie uwiaze faceta , ktory naprawde chce byc dorosly i samodzielny, to bzdura. Oboje zachowujecie sie jak male dzieci i to co ta kobieta robi to najwyrazniej was utrzymuje i zapewnia dach nad glowa - ty nazywasz to terrorem. Wyprowadz sie z mezem lub bez, jesli on woli siedziec u mamy to jego decyzja, widocznie nie dorosl do malzenstwa i odpowiedzialnosci za wlasne zycie i wlasna rodzine.
to że mieszkamy u niej za to dziękuję ale dokładamy się do czynszu czy płacimy rachunki czy jedzenie sobie kupujemy więc nie do końca nas utrzymuje ;) raz płaciła czynsz ale tylko raz
dla mnie dziwne są teksty że ja mam iść do innego miasta a on ma tutaj zostać bo jakby niechciala rozdzielić to by mu pozwoliła zadecydować co chce tak naprawdę a nie mówić żebym spróbowała i w razie czego wróciła ale gdzie jak minął czas mieszkania mój i męża. Mąż zostanie z mama a ja gdzie się podzieje w razie nie powodzenia bo różnie to bywa wrócę do rodziców. Dodam że ona mnie ni akceptuje i już raz mówiła mi że jak mi tak źle to wróć do rodziców ...
to nie tesciowa jest problemem a twoj maz - to z nim powinnas rozmawiac i robic plany na wasza przyszlosc lub jej brak.
12 lipca 2021, 20:30
Ania my już wiemy, że chodzi o Ciebie. Po co znów brniesz w te kolezankę
z przyzwyczajenia poprostu , poprostu jest mi smutno ze nie potrafie rozwiązać swoich kłopotów jak trzeba i się zastanawiam coraz bardziej czy nie powinnam.jeszcze psychiatry zaliczyc bo jestem klebkiem nerwow :( czasami tez czuje ze moglam sie z nerwow zrobic sie dziwna itd jak sobie radzic z nerwami ?
to co powinnam zrobic w takiej sytuacji ? Czy wedlug Was moje małżeństwo ma.jeszcze sens czy faktycznie jestem taka zła żona ze powinnam mieszkac gdzoe indziej i pracowac a on powinien z mama zyc sobie ?
mysle ze to nie sa juz pogaduszki a trudne problemy ,ktorych nie rozwiazesz na forum. Potrzebujesz dobrej fachowej pomocy, skoro sama nie wiesz jak dalej zyc i tu warto udac sie do kogos kto pomoze. Moze byc to psycholog a moze tez jakas bliska tobie osoba - moze twoja mama. Zyjecie w malzenstwie kilka lat a problemy na poziomie nastolatkow - cos tu nie gra, moze nie dorosliscie do roli samodzielnych doroslych czy nie wiem co ,w kazdym razie jest to sytuacja trudna dla was wszystkich. Doradzanie na forum w tak powaznych sprawach jest ryzykowne. Tak naprawde nikt was i waszych problemow nie zna i moze pochopnie , powierzchownie ocenic sytuacje.
co do bycia nastolatkami to zauważyłam że te kłopoty się zaczęły odkąd za bardzo się zaczęłam stresować i jak widzę że pewna osoba ma cały czas coś do mnie chociaż tego nie powie wprost i każdy pomysl usamodzielnieniq się jej się nie podoba :/ bo jednak jak dla mnie to jest dziwne ze nigdzie nie aplikował na staż a tutaj nagle jak mogę mieć pracę w innym miejscowości to we właściwym mieście znalazł się staż i to dosłownie w ciągu dwóch dni ..
a w sobotę właśnie mówiła że ja mogę wrócić tutaj to już wiem że miała na myśli to że mąż będzie tutaj a ja tam . Ktoś tu ewidentnie chce nas rozdzielić
jak myślicie może być tak ?
przez pewnie te nerwy nie mogę też pracy znaleźć bo kto chce zatrudniać nerwowa osobę - uwierzcie mi że ja strasznie zmieniłam się na tą zła odkąd jest ta sytuacja i jak to niby go terroryzuje itd według niej
do specjalisty chodziłam i chodziliśmy ale obecnie zostaliśmy sobie sami :/ więc muszę sobie jakoś radzić
juz ta wypowiedz mowi dla mnie ze masz problemy sama ze soba, z podejmowaniem najprostszych decyzji, z brakiem celow, konkretnych celow do realizacji. Ktos kto wie czego chce nie ma takich rozkmin, nikt nie stanie takiej osobie na drodzie. Jak chcesz pracowac to pracuj i nic nie nie powinno zatrzymac, jesli twoj maz nie bedzie z toba to tylko dlatego ze sam tego nie chce. Zadna matka nie uwiaze faceta , ktory naprawde chce byc dorosly i samodzielny, to bzdura. Oboje zachowujecie sie jak male dzieci i to co ta kobieta robi to najwyrazniej was utrzymuje i zapewnia dach nad glowa - ty nazywasz to terrorem. Wyprowadz sie z mezem lub bez, jesli on woli siedziec u mamy to jego decyzja, widocznie nie dorosl do malzenstwa i odpowiedzialnosci za wlasne zycie i wlasna rodzine.
to że mieszkamy u niej za to dziękuję ale dokładamy się do czynszu czy płacimy rachunki czy jedzenie sobie kupujemy więc nie do końca nas utrzymuje ;) raz płaciła czynsz ale tylko raz
dla mnie dziwne są teksty że ja mam iść do innego miasta a on ma tutaj zostać bo jakby niechciala rozdzielić to by mu pozwoliła zadecydować co chce tak naprawdę a nie mówić żebym spróbowała i w razie czego wróciła ale gdzie jak minął czas mieszkania mój i męża. Mąż zostanie z mama a ja gdzie się podzieje w razie nie powodzenia bo różnie to bywa wrócę do rodziców. Dodam że ona mnie ni akceptuje i już raz mówiła mi że jak mi tak źle to wróć do rodziców ...
to nie tesciowa jest problemem a twoj maz - to z nim powinnas rozmawiac i robic plany na wasza przyszlosc lub jej brak.
ok a czy tak może być np że jest ze mną na siłę bo ślub itd ? Bo w sumie zauważyłam że im każda praca co podjęłam nawet staż był nie na rękę
i też zauważyłam że woli się pytać męża o pracę i inne rzeczy a jak jestem to cisza i mnie nie zapyta się o pracę czy o rachunki czy inne ważne rzeczy chociaż to też mni dotyczy ..
niewiem z czego to wynika ale dziwne to jest
12 lipca 2021, 20:46
Ania my już wiemy, że chodzi o Ciebie. Po co znów brniesz w te kolezankę
z przyzwyczajenia poprostu , poprostu jest mi smutno ze nie potrafie rozwiązać swoich kłopotów jak trzeba i się zastanawiam coraz bardziej czy nie powinnam.jeszcze psychiatry zaliczyc bo jestem klebkiem nerwow :( czasami tez czuje ze moglam sie z nerwow zrobic sie dziwna itd jak sobie radzic z nerwami ?
to co powinnam zrobic w takiej sytuacji ? Czy wedlug Was moje małżeństwo ma.jeszcze sens czy faktycznie jestem taka zła żona ze powinnam mieszkac gdzoe indziej i pracowac a on powinien z mama zyc sobie ?
mysle ze to nie sa juz pogaduszki a trudne problemy ,ktorych nie rozwiazesz na forum. Potrzebujesz dobrej fachowej pomocy, skoro sama nie wiesz jak dalej zyc i tu warto udac sie do kogos kto pomoze. Moze byc to psycholog a moze tez jakas bliska tobie osoba - moze twoja mama. Zyjecie w malzenstwie kilka lat a problemy na poziomie nastolatkow - cos tu nie gra, moze nie dorosliscie do roli samodzielnych doroslych czy nie wiem co ,w kazdym razie jest to sytuacja trudna dla was wszystkich. Doradzanie na forum w tak powaznych sprawach jest ryzykowne. Tak naprawde nikt was i waszych problemow nie zna i moze pochopnie , powierzchownie ocenic sytuacje.
co do bycia nastolatkami to zauważyłam że te kłopoty się zaczęły odkąd za bardzo się zaczęłam stresować i jak widzę że pewna osoba ma cały czas coś do mnie chociaż tego nie powie wprost i każdy pomysl usamodzielnieniq się jej się nie podoba :/ bo jednak jak dla mnie to jest dziwne ze nigdzie nie aplikował na staż a tutaj nagle jak mogę mieć pracę w innym miejscowości to we właściwym mieście znalazł się staż i to dosłownie w ciągu dwóch dni ..
a w sobotę właśnie mówiła że ja mogę wrócić tutaj to już wiem że miała na myśli to że mąż będzie tutaj a ja tam . Ktoś tu ewidentnie chce nas rozdzielić
jak myślicie może być tak ?
przez pewnie te nerwy nie mogę też pracy znaleźć bo kto chce zatrudniać nerwowa osobę - uwierzcie mi że ja strasznie zmieniłam się na tą zła odkąd jest ta sytuacja i jak to niby go terroryzuje itd według niej
do specjalisty chodziłam i chodziliśmy ale obecnie zostaliśmy sobie sami :/ więc muszę sobie jakoś radzić
juz ta wypowiedz mowi dla mnie ze masz problemy sama ze soba, z podejmowaniem najprostszych decyzji, z brakiem celow, konkretnych celow do realizacji. Ktos kto wie czego chce nie ma takich rozkmin, nikt nie stanie takiej osobie na drodzie. Jak chcesz pracowac to pracuj i nic nie nie powinno zatrzymac, jesli twoj maz nie bedzie z toba to tylko dlatego ze sam tego nie chce. Zadna matka nie uwiaze faceta , ktory naprawde chce byc dorosly i samodzielny, to bzdura. Oboje zachowujecie sie jak male dzieci i to co ta kobieta robi to najwyrazniej was utrzymuje i zapewnia dach nad glowa - ty nazywasz to terrorem. Wyprowadz sie z mezem lub bez, jesli on woli siedziec u mamy to jego decyzja, widocznie nie dorosl do malzenstwa i odpowiedzialnosci za wlasne zycie i wlasna rodzine.
to że mieszkamy u niej za to dziękuję ale dokładamy się do czynszu czy płacimy rachunki czy jedzenie sobie kupujemy więc nie do końca nas utrzymuje ;) raz płaciła czynsz ale tylko raz
dla mnie dziwne są teksty że ja mam iść do innego miasta a on ma tutaj zostać bo jakby niechciala rozdzielić to by mu pozwoliła zadecydować co chce tak naprawdę a nie mówić żebym spróbowała i w razie czego wróciła ale gdzie jak minął czas mieszkania mój i męża. Mąż zostanie z mama a ja gdzie się podzieje w razie nie powodzenia bo różnie to bywa wrócę do rodziców. Dodam że ona mnie ni akceptuje i już raz mówiła mi że jak mi tak źle to wróć do rodziców ...
to nie tesciowa jest problemem a twoj maz - to z nim powinnas rozmawiac i robic plany na wasza przyszlosc lub jej brak.
ok a czy tak może być np że jest ze mną na siłę bo ślub itd ? Bo w sumie zauważyłam że im każda praca co podjęłam nawet staż był nie na rękę
i też zauważyłam że woli się pytać męża o pracę i inne rzeczy a jak jestem to cisza i mnie nie zapyta się o pracę czy o rachunki czy inne ważne rzeczy chociaż to też mni dotyczy ..
niewiem z czego to wynika ale dziwne to jest
porozmawiaj o tym wszystkim ze swoim mezem, on ci powinien powiedziec dlaczego tak jest.
13 lipca 2021, 12:15
Ja tylko chcialam Ci napisac, ze jesli Ty sama nie wezmiesz swojego zycia za bary to nikt inny za Ciebie tego nie zrobi.
Ludzie sa generalnie mistrzami w wymyslaniu i szukaniu wymowek, by nie wychodzic poza swoja strefe komfortu i im wczesniej zrozumiesz, ze wszystko to, co piszesz o innych to wymowki, zeby nie musiec nic zmieniac w swoim zyciu, tym lepiej dla Ciebie.
Zaden psycholog czy forum Ci nie pomoze, bo Ty sama musisz chciec i dzialac, zeby cos zmienic. I zapomniec o tym, kto i dlaczego Twoim aktualnym zdaniem Ci to uniemozliwia. To nie jest prawda - tylko tak jest Ci latwiej.