Temat: Ludzie z tupetem, postawą roszczeniową

Pewnie znacie takich. Doszłam do wniosku, że trzeba grać ułomnego, nie dającego sobie rady, żeby tego typu ludzie sie odczepili, nie oczekiwali pomocy i to bez pytania. Wczoraj byla sytuacja, ze bez pytania ktos dal mi zadanie do wykonania, w jego interesie, bo tak. Szczerze to mowe mi odjelo a mialam brak argumentow, bo mialam czas, możliwości tylko chęci brak, ale to by był powod do obrazy, bo jak to moge, a nie chce?. Chyba pokazalam za bardzo, ze jestem ogarnieta, mam prawie wszystko na tip top i rzadko kiedy prosze o pomoc (a nas prosza a raczej wymagają pomocy nagminnie, bo my sobie radzimy). Od jakiegos czasu radzę sobie tak, ze w 80% odpowiadam, ze nie dam rady czy, ze zapomnialam, ograniczam kontakty do minimum, jestem oschla, ogolnie chce byc nie lubiana, bo po co mi takie osoby.  

Ale moze macie inne sposoby? Mowicie wprost, zeby sie odczepili, ze naduzywaja dobroci? Umiecie powiedzieć nie bez tlumaczenia sie?

Ja mam w pracy taka jedna cwaniare i dzisiaj mialam spine z nia ;p takze nie mam magicznego sposobu reaguje alergia na lenistwo, glupote, jak komus sie wydaje ze jest przebiegly i probuje mi dowalic roboty lub przypisuje sobie moje zaslugi mowiac "my robimy" kiedy nie dotknal czegos palcem. Pokazywac twardo granice, krotka pilka bo inaczej na glowe wlezie. 

To prawdziwy koszmar, mamy takich sąsiadów. Ile inwencji twórczej musimy wlozyc żeby wyjaśnić że nie mamy kasy do pozyczenia. Albo że nie mamy czasu zrobić tego czy tamtego.

Pasek wagi

no właśnie, zabraklo mi wtedy argumentów, poza takimi chamskimi w stylu wez sie odwal, to twoja sprawa 😅  sa sytuacje, ze ciężko powiedzieć wprost

Co do kasy, to zawsze można mowic, ze sie ma kredyty, trzeba grac dziada. Chyba, ze druga połówka nie chce, to jest problem.

Ja jestem mało asertywna i często daje się wykorzystywać. Zwłaszcza rodzinie. Znajomi to inny temat i jak widzę ze ktoś kombinuje to po prostu się odsuwam.

Pasek wagi

ja ostro i twardo ukracałam takie zachowania, w niewybrednych słowach. szybko się okazało, że nie mam ani znajomych, ani rodziny :p. mam taki zawód, że wielu ludzi próbuje wyłudzać ode mnie moją pracę. takiego wała, niech się obrażają, nie obchodzi mnie to, nie są mi potrzebni tacy ludzie w otoczeniu.

Nigdy nie miałam problemów z takimi ludźmi i też nie mogłam ogarnąć tego narzekania, wykrętów, kombinowania i tak dalej. Po co się z góry stawiać na pozycji kogoś kto musi się tłumaczyć, usprawiedliwiać, wyjaśniać i tak dalej? Nie, tym razem nie dam rady pomóc (a że ani tym razem, ani żadnym innym to już przecież mogę zachować dla siebie). Dopiero jak ktoś zaczyna mi wiercić dziurę w brzuchu, że może jednak, że jak to tak i tak dalej, to mówię, że nie mam czasu. Przecież nikt Ci do domu sprawdzać nie przyjdzie czy leżysz na kanapie z pilotem, czy serio jesteś zajęta. 


A z kasą to już w ogóle dajcie spokój. Po co grać dziada? Mam chodzić w najgorszych ciuchach, autem z garażu nie wyjeżdżać, wbić przed domem tabliczkę ze na sprzedaż, czy jak? :D Ja mówię po prostu, że z zasady nie pożyczam i koniec tematu. Nie dyskutuję z kimś czy mam, czy nie mam, co to obcych ludzi obchodzi? 

Nie wiem po co w ogóle się tłumaczyć? A jeśli chcesz łagodnie odmówić to albo mówisz, że nie masz czasu/jesteś zajęta, a najlepiej powiedzieć, że ta osoba sobie poradzi i zrobi to lepiej od ciebie, wtedy nie będzie obrazy, a odmowa będzie potraktowana jak komplement. 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.