Temat: Problem z teściami.

Hej,

Ogólnie mam rozkminę co robić. Historia będzie długa, mój mąż ma starszego brata, który ma dwójkę dzieci i non stop jeździ do teściów - co weekend. Jego rodzice nie widzą świata poza nimi i ich dziećmi. Nie ważne czy przyjeżdża ktoś kogo widują raz na rok czy my raz dwa razy do roku. Jak przyjeżdżamy do nich na weekend, nigdy nie mają czasu z nami pogadać bo "muszą" obrabiać dzieci brata, czyt. Pobudka o 5 rano my niestety mamy obok nich pokój, więc też mamy pobudkę o tej godzinie. Robią im śniadanie, zabawiają, póki gdzieś nie pojadą i dopiero wtedy nagle mają czas. Jesteśmy tym z mężem zniesmaczeni tym bardziej, że te dzieciaki są rozpuszczone do granic możliwości, wchodzą nam do pokoju itd. Ilekroć mówimy, mają to gdzieś. O ile nie było to problemem, czyt. Raz do roku da się przeżyć. O tyle teraz kiedy jestem w ciąży i myślę że będę musiała tam jeździć i to wszystko znosić mam dość i się stresuję. Mój mąż mówi żebym sie tym nie przejmowała bo do tego czasu nie będziemy tam jeździć, ale tak było zawsze i nic się nie zmieni,bo jego rodzice nie potrafią powiedzieć im nie i wyznaczyć granic. Boję się że stanie się tam coś mojemu dziecku, bo no... Jego rodzice sorry nie są w stanie ogarnąć tych dzieciaków i boję się że jak tam pojedziemy coś może się stać naszemu dziecku. Jak przestać o tym myśleć? Może ktoś był w podobnej sytuacji? 

Nie możecie wynająć jakiegoś hotelu?

Kat_na napisał(a):

Hej,

Ogólnie mam rozkminę co robić. Historia będzie długa, mój mąż ma starszego brata, który ma dwójkę dzieci i non stop jeździ do teściów - co weekend. Jego rodzice nie widzą świata poza nimi i ich dziećmi. Nie ważne czy przyjeżdża ktoś kogo widują raz na rok czy my raz dwa razy do roku. Jak przyjeżdżamy do nich na weekend, nigdy nie mają czasu z nami pogadać bo "muszą" obrabiać dzieci brata, czyt. Pobudka o 5 rano my niestety mamy obok nich pokój, więc też mamy pobudkę o tej godzinie. Robią im śniadanie, zabawiają, póki gdzieś nie pojadą i dopiero wtedy nagle mają czas. Jesteśmy tym z mężem zniesmaczeni tym bardziej, że te dzieciaki są rozpuszczone do granic możliwości, wchodzą nam do pokoju itd. Ilekroć mówimy, mają to gdzieś. O ile nie było to problemem, czyt. Raz do roku da się przeżyć. O tyle teraz kiedy jestem w ciąży i myślę że będę musiała tam jeździć i to wszystko znosić mam dość i się stresuję. Mój mąż mówi żebym sie tym nie przejmowała bo do tego czasu nie będziemy tam jeździć, ale tak było zawsze i nic się nie zmieni,bo jego rodzice nie potrafią powiedzieć im nie i wyznaczyć granic. Boję się że stanie się tam coś mojemu dziecku, bo no... Jego rodzice sorry nie są w stanie ogarnąć tych dzieciaków i boję się że jak tam pojedziemy coś może się stać naszemu dziecku. Jak przestać o tym myśleć? Może ktoś był w podobnej sytuacji? 

jestes w ciąży, wiec tłumacze cie hormonami ale urodzisz, bedzie mialo 2-3 lata, pójdziesz na plac zabaw, czy poslesz do przedszkola to zobaczysz, ze dzieci takie SA. Moj ma prawie 3 i wulkan energii.

Chciałam nie raz wynająć hotel i iść do nich tylko na kawę bo nawet w kuchni nic się nie da zrobić nic do jedzenia bo wiecznie tłum, ale mąż nie chce o tym słyszeć. Problem nie jest w tym jakie są dzieci, tylko że ich rodzice co weekend zrzucają zajmowanie się nimi dziadkom, nie ważne czy mają innych gości czy nie. O ile rozumiem coś takiego od czasu do czasu, o tyle nie co weekend. Mnie jednak w domu uczono, że jak masz dzieci to ty się nimi masz zająć a dziadkowie mogą się pobawić a nie robić z dziadków nianie 24h. Nie miałabym z tym problemu gdyby nie to ze potem właśnie my chcemy spędzić czas z męża rodzicami a oni po prostu nie mają dla nas czasu bo wiecznie muszą im bawić dzieci bo nie potrafią powiedzieć nie. A nam niestety dojazd do nich będzie zajmował 4h więc nie dość że bedziemy przemęczeni z dzieckiem po długiej drodze, to dziadkowie znając życie będą mieć wyjebke bo tamte wnuki tam siedzą non stop i będę musiała dodatkowo pilnować żeby ich dzieci nie zrobiły mojemu krzywdy, bo jeżdżą w domu na rowerze itd. - u mnie czegoś takiego nie było i dla mnie to nienormalne, ale tam to norma.

Problem polega na tym, że dziadkowie się zajmują własnymi wnukami (jak mniemam z opisu małymi dziećmi), a nie nadskakują synowej (dorosłej osobie, która prędzej się sobą zajmie, niż dziecko)? Jak mieliby traktować własne wnuki? Jak się obudzą o piątej to je wystawić na balkon, żeby Ci nie przeszkadzały? To, że robią im śniadanie też brzmi jak jakiś zarzut. A co mają zrobić? Dzieci mają siedzieć głodne, czy same szperać po szafkach? To, że się zajmują wnukami to kolejny zarzut. Znowu, co mają zrobić? Włączyć im od samego świtu telewizor, żeby mogli organizować czas dorosłej osobie? Rozumiem problem z tym, że dzieci wpadają bez pukania do pokoju - na miejscu Twojego męża bym pogadała z rodzicami, może jest gdzieś klucz, może da się założyć jakiś prowizoryczny nawet zamek na drzwi i rodzice by nie mieli nic przeciwko. Ale to już moim zdaniem łatwiej temat przegadać synowi. 


zle się to czyta, tak jakby księżniczka egoistka żadajaca atencji jej nie dostala przez jakieś "dzieciory", są drzwi jest i klucz, a nikt Ci nie każe do tesciow jeździć...

Poniekąd Cie rozumiem bo nie lubię cudzych dzieci ale wiem ze powinny być zaopiekowane i czuć się w domu dobrze niezależnie od tego czy przebywa tam osoba która za dziećmi nie przepada czy nie.

A niech wychowuja te dzieci jak chca, przeciez nie twoje, nie ty musisz sie z nimi meczyc na codzien ;) A swoje dzieci ty wychowuj i o nie dbaj. Czemu boisz sie o nie, gdy beda u dziadkow? Po prostu nie zostawiaj ich samych z ludzmi, ktorym nie ufasz. A skoro meczy was spedzanie u nich czasu, to wybierzcie hotel.

wielki problem bo bratanek wejdzie do pokoju jak jesteście u ich dziadków :D


Nie wiem w sumie czego oczekujesz, że teściowie będą olewać wnuki i zajmować się Tobą?

A dzieci budzą się czasem o 5, a niemowlaki także w nocy więc skoro jesteś w ciąży to się przyzwyczajaj :D

Pasek wagi

Kat_na napisał(a):

Chciałam nie raz wynająć hotel i iść do nich tylko na kawę bo nawet w kuchni nic się nie da zrobić nic do jedzenia bo wiecznie tłum, ale mąż nie chce o tym słyszeć. Problem nie jest w tym jakie są dzieci, tylko że ich rodzice co weekend zrzucają zajmowanie się nimi dziadkom, nie ważne czy mają innych gości czy nie. O ile rozumiem coś takiego od czasu do czasu, o tyle nie co weekend. Mnie jednak w domu uczono, że jak masz dzieci to ty się nimi masz zająć a dziadkowie mogą się pobawić a nie robić z dziadków nianie 24h. Nie miałabym z tym problemu gdyby nie to ze potem właśnie my chcemy spędzić czas z męża rodzicami a oni po prostu nie mają dla nas czasu bo wiecznie muszą im bawić dzieci bo nie potrafią powiedzieć nie. A nam niestety dojazd do nich będzie zajmował 4h więc nie dość że bedziemy przemęczeni z dzieckiem po długiej drodze, to dziadkowie znając życie będą mieć wyjebke bo tamte wnuki tam siedzą non stop i będę musiała dodatkowo pilnować żeby ich dzieci nie zrobiły mojemu krzywdy, bo jeżdżą w domu na rowerze itd. - u mnie czegoś takiego nie było i dla mnie to nienormalne, ale tam to norma.

Masz problem z du*y. Ja również uważam, że to na rodzicach spoczywa obowiązek opieki nad dziećmi, ale Twoi teściowie są dorosłymi ludźmi. Mają prawo zajmować się wnukami kiedy tylko im pasuje. To nie Wam te dzieci podrzucają. Jak się dziecko urodzi, to zaproście teściów do siebie. Jak nie będą chcieli przyjechać, to znaczy, że nie zależy im tak bardzo. I skończ z "mąż nie chce słuchać". Jesteście małżeństwem. Małżeństwo to kompromisy, a nie uleganie drugiej stronie. Jak mąż będzie chciał jechać do rodziców, to powiedz, że bardzo chętnie, ale tylko hotel. Albo niech jedzie sam, jeśli nie jest gotów na kompromisy. Rozumiem Cię, że dzieci i hałas Ci przeszkadza, ale pretensje możesz mieć tylko do siebie, że godzisz się całkowicie na warunki męża. 

Moj tez jezdzi po domu rowerem xd ogolnie to brzmisz jak jakas rozkapryszona dziewczynka, bo teściowa zajmuje sie wnukiem a nie toba. Nic mu nie zrobią, dzieciak musi sie uczyc zachowan w towarzystwie innych dzieci, nie zdziwię się, jak bedzie szalec z nimi i będzie sie swietnie bawić, wymeczy sie i pójdzie spać o 19 jak nasz dzis. Dzieciaki musza sie wyzyc, wybiegac, wypiszczec, bo jak nie tak to emocje ujda im inaczej. Teściowej pasuje opieka nad wnukami,co innego, gdyby jej nie pasowalo.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.