- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
25 października 2020, 17:42
Czesc wszystkim,
Szczerze mowiac sama nie wiem po co to pisze... Chyba troche zeby sie wyzalic, a troche zeby zasiegnac rady, byc moze ktos mial taka sytuacje w swojej rodzinie.
W skroce - ojciec pil od kiedy pamietam. Mial przerwe na kilka lat, ale potem do tego wrocil. W miedzyczasie moi rodzice sie rozwiedli i zdecydowalam sie zostac z ojcem - dla mnie to byl wybor "mniejszego zla", bo mimo tego ze ojciec pil, to moja matka oprocz znecania sie nade mna psychicznie, znecala sie tez fizycznie. Jakis czas temu ojciec sie ponownie ozenil - bardzo lubie moja "macoche" i uwazam ze jest cudownym czlowiekiem, niestety jest tez bardzo lasa na milosc i daje sobie wejsc na glowe.
Wczoraj po raz kolejny miala miejsce awantura, po tym jak moj ojciec sie upil - z relacji macochy, zostala zwyzywana od najgorszych tylko dlatego ze on wyszedl na grzyby, nawalil sie jak meserszmit, zgubil sie w lesie i nagle do niej zadzwonil ze jest w jakiejs randomowej miejscowosci i ze ma po niego przyjechac. Moja macocha mu powiedziala ze nie wie gdzie to jest, a on sobie dopisal do tego historie, ze nie chciala wcale po niego przyjechac, ze nie mozna na nia liczyc i w ogole sciagnal obraczke i powiedzial ze on sie wyprowadza (mieszkaja w jej domu rodzinnym), a co gorsza rzucil tez tekstem cytujac "wyp****alaj bo nie chce cie uderzyc". Mialam nadzieje, ze dzisiaj rano jak sie obudzi to zda sobie sprawe z tego co zrobil, ale nic takiego sie nie stalo, co gorsza, od rana zaczal chlac i juz kolo 11 rano byl znowu nawalony. Postanowil sobie ze pojedzie do kumpla na flaszke i zapytal mojej macochy cytujac "zawieziesz mnie osle?" - po odmowie z jej strony chcial sam wsiadac za kolko, wiec w koncu ulegla i go zawiozla. Po powrocie do domu, znowu byly cyrki bo ojciec nie chcial wejsc do srodka - wtedy do mnie zadzwonila na kamerce czy moge mu przemowic do rozsadku, a on ledwo trzymajacy sie na nogach zaczal sie wydzierac ze to juz jego byla zona, ze ma go nie dotykac, ze nie chciala po niego przyjechac i ze w ogole to ona go pobila. Teraz podobno spi.
Jestem przerazona. Mieszkam za granica, wiec moje sposoby na interwencje sa ograniczone. Kocham mojego tate, duzo mu w zyciu zawdzieczam, ale po coraz to kolejnych akcjach naprawde mam ochote zerwac z nim kontakt, bo jestem wsciekla ze moze kogos w ten sposob traktowac. Powiedzialam mojej macosze, ze moze lepiej zeby faktycznie sie wyprowadzil, bo wtedy przynajmniej beda mialy z mama spokoj i o ile jest mi ciezko to pisac, bo to w koncu moj tata, to ja na jej miejscu wywalilabym go z domu na zbity pysk. Nie probowalam jeszcze z nim rozmawiac, bo w tym stanie i tak nic do niego nie dotrze, ale jutro mam zamiar zadzwonic i go za przeproszeniem opier****lic. Dobrze wiem czym to sie skonczy, bo to jest czlowiek ktory ma ZAWSZE racje (oczywiscie tylko w jego mniemaniu) i albo jest sie z nim, albo przeciwko niemu - bedzie tak, ze na mnie tez sie smiertelnie obrazi i nie bedzie sie do mnie dlugi czas odzywal, bo jak ja smialam sie jemu sprzeciwic. Dodam, ze ojciec nie widzi problemu w swoim pijanstwie - ot, on sie lubi napic, a cala reszta swiata sie jego czepia. Coraz wiecej ludzi sie odwraca przeciwko niemu, bo wszystko to co w nim najgorsze zaczyna coraz bardziej wylazic na wierzch. Ojciec byl tez na wielu terapiach, ktore predzej czy pozniej sie konczyly, bo lekarz (psychiatra) mowil cos co nie bylo po jego mysli.
Nie wiem co jeszcze moge zrobic... Najbardziej boje sie tego, ze wszyscy sie od niego odwroca, albo on sie odwroci od wszystkich, zostanie z niczym i albo sie zapije na smierc, albo sie swiadomie zabije. Jestem przerazona i zrozpaczona. Moze ktos byl w podobnej sytuacji i udalo sie pomoc bliskiemu?
Pozdrawiam
25 października 2020, 17:59
Nie jesteś wstanie pomóc. To Twoj ojciec musi chcieć sobie pomóc. Wiem, że jest Ci ciężko. Pamiętaj to nie jest Twoja wina. Czasem trzeba egoistycznie odciąć się, żeby siebie ratować. Spróbuj namówić go na kolejną terapię. ... może ta okaże się skuteczna. Trzymaj się.
25 października 2020, 18:06
Niestety ale Twoj tata jest chory. Ja bym z nim bardzo poważnie porozmawiala jak skończy ciąg i nagadała mu tak,zeby wyciągnął wnioski ze swojego zachowania.Alkoholizm to bardzo ciężka choroba. Pomoglabym mu zapisujac go na terapie/oddac do osrodka. Jesli to nic nie pomoze to wtedy bym myslala nad tym,zeby go wywalic.
25 października 2020, 18:09
Nie jesteś wstanie pomóc. To Twoj ojciec musi chcieć sobie pomóc. Wiem, że jest Ci ciężko. Pamiętaj to nie jest Twoja wina. Czasem trzeba egoistycznie odciąć się, żeby siebie ratować. Spróbuj namówić go na kolejną terapię. ... może ta okaże się skuteczna. Trzymaj się.
Dziekuje :)
25 października 2020, 18:10
Niestety ale Twoj tata jest chory. Ja bym z nim bardzo poważnie porozmawiala jak skończy ciąg i nagadała mu tak,zeby wyciągnął wnioski ze swojego zachowania.Alkoholizm to bardzo ciężka choroba. Pomoglabym mu zapisujac go na terapie/oddac do osrodka. Jesli to nic nie pomoze to wtedy bym myslala nad tym,zeby go wywalic.
To jest wlasnie problem, ze on sobie nie da przegadac. Za kazdym razem jak konczyl ciag i ja probowalam mu przemowic do rozsadku, to konczylo sie to karczemna awantura i fochem, ze jak taka "gowniara" jak ja smie mu mowic jak ma zyc. Bede chciala go namowic na terapie, ale boje sie ze skonczy sie znow tak samo...
25 października 2020, 18:15
Biedna kobieta. Niestety powinna go wykopać z domu. Nikt nie powinien znosić takiej gehenny.
25 października 2020, 18:20
Jak stanie się jakas tragedia,lub wszyscy sie od niego odwroca to dopiero moze cos zrozumie.
W rodzinie mam alkoholiczke.Pila przez pare lat,zadna terapia nie pomogla,dopiero jak alkohol wsiadl jej na glowe i miala zwidy + trafila do psychiatryka na pare miesięcy to się lekko ogarnęła. Tj.( pije ale tylko piwa).
Bardzo ciezko kogos z tego wygrzebac. Z osoba z mojej rodziny juz nikt nawet nie próbuje.
Jak sam nie bedzie chcial to niestety,ale nic z tego. Mozesz sprobowac ten ostatni raz,zeby sie przekonac. Przynajmniej nie bedziesz sobie pozniej pluła w brode,ze nie pomoglas ojcu.
25 października 2020, 18:20
Poczytaj sobie o współuzależnieniu. Wiem, że to rodzina, ale ty masz swoje własne życie, ojciec jest dorosły i niestety nie powstrzymasz go od poprania sobie życia.
25 października 2020, 18:32
Biedna kobieta. Niestety powinna go wykopać z domu. Nikt nie powinien znosić takiej gehenny.
Tak jak pisalam w poscie - pomimo tego, ze to moj tata i go kocham, to ja tez jestem tego zdania. Nie wiem jak tak mozna potraktowac osobe ktora sie podobno kocha.
Laura2020 - Coraz wiecej osob sie wykrusza. Nawet z moja siostra, a swoja corka juz od miesiecy nie ma kontaktu i nie robi nic zeby to naprawic, bo uwaza ze on tyle dla niej zrobil, a ona jest be. Kiedys sobie po pijaku powaznie rozwalil glowie i na kilka tygodni "dzieki temu" przestal pic, ale potem bylo znowu to samo. Nie wiem co by sie musialo stac. Sprobuje go namowic na kolejna terapie, chce tez zaoferowac ze sama za nia zaplace, zeby nie mogl sie wymigac brakiem kasy (na alkohol zawsze sa pieniadze).
agazur57 - ja przez wiele lat chodzilam na terapie z powodu rodzicow i dziecinstwa... Teraz mysle nad powrotem do psychologa, bo ta sytuacja mi pokazala, ze chyba nie do konca wszystko mam w glowie poukladane.
25 października 2020, 21:43
Niestety ale Twoj tata jest chory. Ja bym z nim bardzo poważnie porozmawiala jak skończy ciąg i nagadała mu tak,zeby wyciągnął wnioski ze swojego zachowania.Alkoholizm to bardzo ciężka choroba. Pomoglabym mu zapisujac go na terapie/oddac do osrodka. Jesli to nic nie pomoze to wtedy bym myslala nad tym,zeby go wywalic.
Problem w tym, że według naszego prawa nie można kogos bez jego zgody zamknąć na odwyku. Taka osoba musi wyrazić zgodę, a niestety zazwyczaj alkoholik się nie przyzna. Mój ojciec chleje od zawsze. Kiedyś z kolegami, potem sam, potem były 3dniówki, potem ciągi liczone w tygodniach. Teoretycznie nic w domu się nie działo, nie było bicia, zdarzały się awantury (ale nie takie pijacko-patologiczne). Od rodziców dostawaliśmy wiele, nie było biedy, nie było też jakichś luksusów (żadna z nas burżuazja),ale generalnie niczego w domu nie brakowało - natomiast ja widze po sobie, ze mimo wszystko odcisneło to duże piętno na mnie. Mam wiele objawów DDA, choć na szczęście tych mniej upierdliwych w życiu. W każdym razie fakt jest taki, że zazwyczaj w głowie alkoholika jest własnie obraz siebie jako osoby, która nie ma problemu - ot zarabia, to co mu będą żałowali napić się za swoje własne ciężko zarobione pieniądze? Wszyscy są źli, bo coś sobie ubzdurali. Mój ojciec jak sobie popije, to przypominają mu się gorzkie żale o sprawy sprzed 20-30 lat, że miał do kogoś żal o coś i wypomina i chodzi i mędzi (jak byłam młodsza, to szedł po prostu spać i tyle, na starość natomiast włączyła mu się taka menda po alkoholu, która chodzi i szuka pretekstu do awantury - od kilku lat nie mieszkam z rodzicami, więc znam tylko z opowiadań lub jak jestem świadkiem będąc w odwiedzinach i się zdarzy taki stan). Wszyscy są wtedy źli, tylko on jest dobry. Dodam jeszcze, że problem jest też czysto fizyczny, bo alkohol zabija komórki mózgowe, więc nie łódźmy się że po latach chlania osoba uzależniona pijąca dzień w dzień jest taka sama jakby była bez picia. Generalnie jeśli taka osoba sama nie będzie chciała z tym skończyć to nic nie pomoże - nie pomogą prośby, groźby, opiernicz, płacz, rozmowy na trzeźwo, a na pewno nie pomogą rozmowy w stanie upojenia (to jest w ogóle bezsensu zaczynać wtedy nawet). Ja kocham mojego ojca, ale nieraz mówiłam mamie żeby go kopneła w dpę. Brat jest dorosły ja jestem dorosła, nie musi więc udawać, ze siedzi z nim dla nas. Ale ona jest starej daty, do tego katoliczka - rozwód nie mieści jej się w głowie. A mój ojciec jaki jest taki jest, ale jak nie pije to jest dobry chłop, więc podejrzewam, że nic się nie zmieni w tej kwestii.
Edytowany przez Karolka_83 25 października 2020, 21:46