Temat: Wyprowadzka z domu

Jestem z chłopakiem 4 lata, jakiś czas temu postanowiliśmy zamieszkać razem i zaczęliśmy szukać mieszkania. Planowaliśmy przeprowadzkę  w lipcu, na spokojnie (bo na początku lipca mam obornę licencjatu). Zdarzyło się jednak tak, że znajoma zwalniała bardzo fajne mieszkanko za stosunkowo nieduże pieniądze (wynajem) i nasze plany bardzo się przyspieszyły- za dwa tygodnie dostajemy klucze. 

Dzisiaj zdałam sobie sprawę, że strasznie się boję. Z jednej strony bardzo chcę zamieszkać z chłopakiem, bo jesteśmy już długo ze sobą i czas się trochę usamodzielnić, przy okazji zejść już z garnuszka rodziców itp. ale z drugiej strony umieram ze strachu na samą myśl, że wszystko w moim życiu się zmieni. Nie mamy ślubu (może po studiach), ale zawsze jest głupie gadanie ludzi obok, że "Ci żyją na kocią łapę" itp. Poza tym smutno mi na myśl, że opuszczam dom rodzinny.

Jesteście może w podobnej sytuacji? A może już po przeprowadzce. Jak wyglądały pierwsze tygodnie wspólnego życia pod jednym dachem? Dużo kłótni z chłopakiem? Jak relacje z rodzicami? I ogólnie jak sobie radziłyście z codziennymi obowiązkami?

Będę meeega wdzięczna za wasze relacje, bo niestety zaczynam panikować :/

Ja na pierwszym roku studiów zamieszkałam z chłopakiem. Byliśmy wtedy ze sobą 2.5 roku i miałam na początku takie same obawy. Z jednej strony bardzo chciałam z nim mieszkać, a z drugiej wiedziałam, że to już będzie coś poważnego. W ostatnim tygodniu przed przeprowadzką dosłownie nie spałam w nocy tylko się zastanawiałam jak to wszystko odkręcić, hehe ;) Ale potem wyszło dobrze... Bardzo dobrze nam się razem mieszka (mieszkamy w kilka osób, co prawda), dużo czasu spędzamy razem, ale mamy też czas tylko dla siebie. Czasami mam wrażenie, że to może trochę za szybko, że mogliśmy np. zamieszkać dopiero na 3 roku... Ale w sumie jest ok :)
A co do tego co ludzie powiedzą, nie powinnaś się martwić. Teraz jest mnóstwo takich par i skoro dla Was to jest ok, a tym bardziej dla Waszych rodziców, to kogo innego to powinno interesować?
Poza tym, teraz jest Ci smutno, że opuszczasz dom, ale zobaczysz, że przez to chwile, w których będziesz tam wracała, będą o wiele lepsze niż jak tam mieszkałaś. Tzn. będziesz lepiej wykorzystywać ten czas na kontakty z rodzicami itd...

Pasek wagi

Mi miną w sierpniu  2 lata jak nie m ieszkam z rodzicami....

 

Powiem Ci,bylo bardzo ciezko. Jestem strasznie blisko z moja mama... ona plakala za mna..ja plakalam za nia ;] po kilku mies jakos przywyklysmy do tej zmiany........

 

Po pol roku znow sie przeprwadzilismy [ od tesciow na swoje] i wtedy moj strasznie przezywal.. wspominal..chodzil smutny tak jak jak pol roku wczesniej.. Jego tata spac po nocach nie mogl przez pare mies heheh. Ale juz wszystko jest dobrze :]

 

 

U Ciebie tez bedzie ;]

Pasek wagi
hej, bedize  dobrzenei martw sie:) ja nie miszkam z rodzicami od 11 lat i tak szczerze to chyba  bym jzu nie chciala mieskzac, ani z rodzicami  ani z tesciami ;)jestesmy na swoim i jest super, nikt mi sie nie wtraca, robie wszytsko tak jak chce...a do rodzicow w odwiedziny i do tesciowej na kawke  chetnie jezdze :)) wiec glowa  do gory bedzie dobrze:)
Co do tęsknoty za rodziną to ja akurat nie mogłam się doczekać przez całe liceum aż pójdę na studia i wyprowadzę się z domu.

Taka kolej rzeczy.Nie chcesz chyba całe życie mieszkać z rodzicami.Skoro masz obronę licencjatu, to podejrzewam, że masz 22-23 lata.To nie jest za wcześnie.Na początku będzie ciężko,ale potem się przyzwyczaisz i nie pożałujesz.Powodzenia.
Ja mam 16 lat i z chłopakiem planujemy zamieszkać za 2 lata z rodzicami na rok a potem sami w swoim mieszkaniu. Sama się boję ale przypatrz się plusom tego. Będziecie blisko siebie pomyśl sobie budzić się przy nim rano i zasypiać w objęciach wieczorem. Czujesz sie bezpieczna w jego rękach. Dzielicie ze sobą wszystko, jeśli potraficie porozmawiać szczerze a twój partner jest uczynny a nie leniuszek pewnie będziecie się wspierać i pomagać w domowych obowiązkach. Dużo rzeczy będzie o wiele przyjemniejszych. A do rodziców zawsze będziesz mogła przyjeżdzać zawsze oni będą mogli cie odwiedziać . Nigdy ich nie stracisz gdy się przeprowadzisz. Może będą dodatkowe pomysły na kłótnie ale kto na tym świecie się nie kłóci? nie ma idealnych ludzi. Czasem kłótnie zbliżają. Ludzie uczą się na błędach.
Nie martw się na zapas a staraj sie tym cieszyć . Ja na twoim miejscu radowałą bym się tym czasem. To cudowne mimo,że są też powody do obaw.
Głowa do góry :)
od konca - relacje z rodzicami bardzo sie poprawiaja - gotuja, odwiedzaja, tesknia, zabieraja na zakupy, na kawke
dla mnie malzenstwo nie jest wyznacznikiem niczego,.  zdecydowanie bardziej sobie cenie na kocia lape niz po słowie z niegustowna zlota obraczka na paluchu

mieszkanie razem jest cudowne, my np nigdy sie jakos ciezko nie poklocilismy, ze 3 razy w ciagu 4 lat sie lekko posprzeczalismy
mieszkamy razem od prawei 4 lat, zamieszkalismy od razu, 2 mce po oficjalnym "zostaniu parą"

natomiast jesli chodzi o relacje chlopaka z rodzicami, to nie ma ich prawie wcale - jego rodzice sa bardzo zapracowani i nie maja czasu sie z nami widywac
trzeba rozróżnić kłótnie dla zasady a docieranie się
Stykają sie dwa światy - kobieta, która w większości przypadków ma wizję mieszkania i facet, który do tej pory na swój świat mógł nie zwracać uwagi. Jedzenie zawsze było ( trzeba je kupować? tak drogo? ) , pranie zawsze ktoś robił ( proszek? płyn do płukania? rozwieszać? ) itd.
Będziecie się ścierać i docierać, ale to jest piękne
ja tez bardzo szybko wyprowadzilam sie z domu w szkole sredniej stancja a potem zamieszkalam sama przez rok potem z chlopakiem i znow mieszkam sama.Powiem ci ze mieszkanie z kims hmm nie jest proste.Tz jesli to nie jest ta wielka milosc to niestety ale latwo nie bedzie.A najgorzej sie rozstawac.Nie mowie ze nie bylo dobrze ,ze nie bylo fajnych chwil bo bylo ich i to full.Ale jakos czkawka do dzis mi sie odbija po rozstaniu i dostalam nauczke by tak szybko z kims nie zamieszkac.Chociaz szybko to az tak chyba nie bylo.Po roku zwiazku
ja pierwszy raz zamieszkałam z chłopakiem będąc po 4 roku studiów - pojechaliśmy razem na saksy do UK na 3 miesiące :)
jakoś normalnie nam się mieszkało i prawdę mówiąc nie myślałam o tym za bardzo, może przez to, że bardziej przerażał mnie sam wyjazd - szukanie mieszkania, pracy itp
rodzice przyjęli to naturalnie i w sumie cieszyli się, że jesteśmy razem i się wspieramy - byliśmy 3 lata ze sobą.
Po wakacjach wróciliśmy do PL i znów mieszkaliśmy oddzielnie, po 5 roku studiów znów pojechaliśmy do UK popracować na 3 miesiące.
Teraz mieszkamy ze sobą ponad 3 lata, we wrześniu bierzemy ślub :)
Śmiesznie, że w PL jeszcze nigdy razem nie mieszkaliśmy.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.