- Dołączył: 2009-03-20
- Miasto: Toruń
- Liczba postów: 11
4 maja 2011, 00:31
Jestem z chłopakiem 4 lata, jakiś czas temu postanowiliśmy zamieszkać razem i zaczęliśmy szukać mieszkania. Planowaliśmy przeprowadzkę w lipcu, na spokojnie (bo na początku lipca mam obornę licencjatu). Zdarzyło się jednak tak, że znajoma zwalniała bardzo fajne mieszkanko za stosunkowo nieduże pieniądze (wynajem) i nasze plany bardzo się przyspieszyły- za dwa tygodnie dostajemy klucze.
Dzisiaj zdałam sobie sprawę, że strasznie się boję. Z jednej strony bardzo chcę zamieszkać z chłopakiem, bo jesteśmy już długo ze sobą i czas się trochę usamodzielnić, przy okazji zejść już z garnuszka rodziców itp. ale z drugiej strony umieram ze strachu na samą myśl, że wszystko w moim życiu się zmieni. Nie mamy ślubu (może po studiach), ale zawsze jest głupie gadanie ludzi obok, że "Ci żyją na kocią łapę" itp. Poza tym smutno mi na myśl, że opuszczam dom rodzinny.
Jesteście może w podobnej sytuacji? A może już po przeprowadzce. Jak wyglądały pierwsze tygodnie wspólnego życia pod jednym dachem? Dużo kłótni z chłopakiem? Jak relacje z rodzicami? I ogólnie jak sobie radziłyście z codziennymi obowiązkami?
Będę meeega wdzięczna za wasze relacje, bo niestety zaczynam panikować :/
- Dołączył: 2011-04-14
- Miasto:
- Liczba postów: 595
4 maja 2011, 00:38
ja z rodziną nie mieszkam juz kiedy skończyłam 17lat ale nie że chciałam tylko musiałam więc nie wiem za bardzo co Ci napisać.
ale na pewno będzie dobrze... zawsze możesz wrócic przeciez ;)
- Dołączył: 2009-02-27
- Miasto: Zielona Góra
- Liczba postów: 3967
4 maja 2011, 00:59
ze swoim mezczyzna mieszkam juz 2 lata...wspolne mieszkanie upewnilo mnie tylko w tym ze chce z nim spedzic reszte mojego zycia...:)
- Dołączył: 2011-01-09
- Miasto: Wrocław
- Liczba postów: 700
4 maja 2011, 01:16
oj jeśli chodzi o obowiązki to na 100% będziecie się kłócić - taki już urok mieszkania razem : śmieci , dostawy jedzenia, naprawy...
- Dołączył: 2010-11-26
- Miasto: Gdańsk
- Liczba postów: 5105
4 maja 2011, 01:20
ja mieszkam sama od 16 roku życia . a mam 20 :)
- Dołączył: 2009-05-05
- Miasto: Zabrze
- Liczba postów: 4213
4 maja 2011, 01:42
ja mieszkam sama od 17 roku zycia a mam 24 lata. Powiem Ci, ze tez strasznie sie balam. Ja nie zamieszkalam z chlopakiem bo to nie byl powod mojej przeprowadzki. Zamieszkalam sama w obcym miescie i to w klasie maturalnej. Pewnie, ze brakowalo mi domu ale mialam tyle zajec na glowie, ze nie mialam czasu rozmyslac. A Ty, o ile zostajesz w tym samym miescie, bedziesz mogla wpadac na odwiedziny do domu kiedy bedziesz miala ochote.
4 maja 2011, 08:18
Mi też było ciężko opuścić dom rodzinny, były nawet łzy, ale teraz jest ok :-) Mam świadomość, że zawsze mogę wrócić :-)
4 maja 2011, 08:31
Ja zamieszkałam z moim chłopakiem na studiach, bo wyjechaliśmy razem do innego miasta. Teraz już jesteśmy zaręczeni, ale ślub planujemy za kilka lat.
Nie przejmuj się tym, "co ludzie powiedzą". A tak na marginesie- ja nigdy nie usłyszałam jakiegoś niemiłego komentarza na ten temat.
4 maja 2011, 08:32
jesli sie boisz gadania to zalozcie sobie takie zwykle obraczki i rozpowiadajcie ze macie slub cywilny :)
widzac pierscionek z oczkiem i obraczke kolezanka spytala czy juz po zareczynach i po slubie :)
ale dobra znikam, watek mnie nie dotyczy
4 maja 2011, 11:07
Na początku będziecie się kłócić.Tego się nie da uniknąć.Każda para musi się dotrzeć.Do tej pory chodziłaś z nim na randki, teraz zobaczysz jak to jest prowadzić z nim zwykłe, powszednie życie.Ale każda para,jeśli chce być razem, musi przez to przejść.U mnie takie docieranie trwało z prawie 2 lata.Ale nie żałuję.