Temat: Taka sytuacja

historia nie moja, ale z bliskiego otoczenia.

Małżeństwo od 3 lat, dwójka małych dzieci. Kłótnia o jakąś pierdołę, nieposprzątane mieszkanie. W tym małżeństwie jest dużo kłótni, ani jedno, ani drugie nie jest święte, mają swoje za uszami(nie chodzi o zdrady, a raczej o lenistwo, kłótnie takie typowo domowe). No i żona, po tej kłótni pisze ze swoim byłym wiadomości tego typu (mąż ma dostęp do jej konta, ona o tym nie wie): że niedługo rozstaje się z mężem i tylko od niego (od byłego) zależy czy będą razem, że śni jej się po nocach i dzięki niemu ma miłe sny, że ma nadzieję że się razem zestarzeją, że ich drogi się zejdą. Gościu na początku z nią pisał, ale jak zaczęła rzucać takimi tekstami to powiedział że miała kiedyś wybór i wybrała swojego obecnego męża, że co ona ma w głowie że tak pisze. Dodam że do tej pory raczej z tym byłym nie pisała, po tej kłótni jej odbiło. No i jak ten były po tych tekstach przestał się do niej odzywać, to pokasowała te wiadomości do zera i chciała się pogodzić z mężem. Ten się nie zdradził że widzi te wiadomości, ale zaczął pytać z kim pisała do trzeciej w nocy to ta szła w zaparte że z nikim i robiła głupka z męża że ten ją o zdradę podejrzewa. A on ma dowody, zdjęcia tych rozmów i mówi że jej tego nie wybaczy, dla niego to zdrada i chce się z nią rowieść. Żona oczywiście udaje niewinną i do wszystkich po rodzinie dzwoni, jaki to mąż jest zły.

Myślicie że ten chłopak mając takie rozmowy żony z byłym dostanie rozwód z jej winy, czy raczej takie pisanie jak do zdrady nie doszło nie będzie dobrym dowodem? 

Wybaczyłybyście takie pisanie z byłą czy od razu byście się rozstały w sytuacji tego chłopaka? Weźcie pod uwagę że mają razem dzieci. Ja mu mówię, żeby może przemyślał to, ale on mówi że nie może na nią patrzeć, że pękło mu serce. Ten były jest za granicą i prawdopodobnie jakby był w Polsce to by się z nim spotkała, bo już do niego pisała że jak będzie w Polsce to niech da znać, bo ona chciałaby się z nim spotkać. 

Melkor napisał(a):

awokdas napisał(a):

Tu nie chodzi tyle o opieke i przyzwyczajanie do niej co o rozwoj dziecka. Dzieci ucza sie przez kreatywne zabawy. Podczas gdy gapienie sie w tel tylko szkodzi. Mi zrobienie obiadu zajmuje do godziny, wiec długo nie siedział a sprzatamy razem, mlody lubi np pakowac brudy do pralki czy wyciagac pranie. A taki roczniak co ledwo chodzic zaczal to jest najgorsze, chyba, ze bedzie chcial w kojcu siedzieć. Moj nie chcial, musialam lazic za nim krok w krok, wszystkie szafki chcial penetrowac, podłoga uwalona od zupek :d do tego zmeczenie spowodowane nocnym wstawaniem, momentami wolalam tyrac na 3 zm . 
Uff, pierwsza sensowna odpowiedź. Co sądzisz o zmuszeniu takiego jednolatka do siedzenia w jednym miejscu pod groźbą drobnej kary za sprzeciw i małej nagrody za posłuszeństwo? Jakimi metodami skłaniałaś swoje dzieci do robienia tego, co chciałaś, by robiły? Piszesz, że syn lubi pomagać przy praniu i sprzątaniu, jak go do tego zachęciłaś?Co do tej nauki przez zabawę, to racja, ale przecież matka nie będzie przez cały dzień tego robić, dziecku też nie będzie się chciało. Czy telefon, telewizja, bajki tylko szkodzą? Powiedziałbym, że dawka czyni truciznę. Są programy dla maluchów, proste gry, mające jakieś walory edukacyjne.

maharettt napisał(a):

Pies ma inteligencje 3 letniego dziecka. A tu mamy 1-2 latka. 
xD Ciężko jest zmierzyć coś tak rozległego i niejednoznacznego jak zdolności umysłowe (IQ to węższa sprawa), a porównywanie międzygatunkowe to raczej domena źródeł pokroju "ciekawostki z internetów". Ale nie obawiaj się, młodsze dzieci też możesz do pewnego stopnia "tresować" karami i nagrodami.  

maharettt napisał(a):

A gdzietu jest napisane ze tesciowa sie dziecmi zajmuje?
Było napisane, że przyjeżdża pomagać. Zapewne nie omija wnucząt szerokim łukiem. Jakie to ma znaczenie w tym momencie? Czy jesteś zdania, że niechlubna bohaterka wątku nie ma fizycznie szansy na zdradzenie męża? Budzi rozważania, czy brak okazji do popełnienia zła to jest to, na co trzeba liczyć w małżeństwie. Po krótkiej serii takich rozważań doszedłem do wniosku, że nichooya. Intencje mają znaczenie i że akurat ona nie ma (może nie mieć) możności, nie bardzo ją usprawiedliwia.

maharettt napisał(a):

 I ja rozumiem ze facet moze byc zmeczony po pracy i dojezdzie. Ale sile na czepianie sie i klotnie jeszcze ma.
Ach, Ty wcześniej stwierdziłaś, że ma też ogromne pokłady siły na to, by dostrzec stos nieumytych naczyń. No tak, ma też jak widać siłę na rozmowę. A nie powinien, leń jeden! Facet powinien poświęcać całą życiową energię na pracę dla swojej kobiety, tak żeby nie miał siły nawet się jej sprzeciwić. Jeśli ma siłę się odezwać, to znaczy, że wcale ciężko nie pracuje.

maharettt napisał(a):

Ciekawe na jakiej podstawie ocenia czy te naczynia tam byly kilka dni nie myte czy zostaly ponownie pobrudzone.
To bardzo istotna kwestia dla całokształtu zagadnienia i myślę, że powinniśmy poświęcić następne 4 wymiany wiadomości na jej rozważenie. Zastanowiłbym się nad prawdopodobieństwem identycznego ułożenia naczyń w funkcji zdolności faceta do zapamiętania tego ułożenia z dnia poprzedniego, uwzględniając fakt, że kobita nie gotuje dla niego. Możesz zbić moje obawy przytaczając dane z eksperymentu przeprowadzonego na 2137 kuchniach przez rok. Naukowcy już z pewnością obliczyli prawdopodobieństwo losowego spontanicznego ułożenia się cząstek w takiej samej konfiguracji w skończonym systemie. Działaj!

maharettt napisał(a):

Na przegladanie telefonu tez czas znalazł

To ze tesciowa przyszla pomoc pare razy nie znaczy ze zostanie z dziecmi zebyona mogla wyjsc. To jest horendalna roznica.

Nigdzie nie pisalam ze powinien byc zmeczony, ale pare postow wyzej pisze niby jest. No to jak w koncu jest zmeczomy czy nie?

 A z tymi naczyniami to istotna sprawa. Ana mogla je umyc 10 razy a on sie czepiac ze nie umyte.

Pasek wagi

Melkor napisał(a):

awokdas napisał(a):

Tu nie chodzi tyle o opieke i przyzwyczajanie do niej co o rozwoj dziecka. Dzieci ucza sie przez kreatywne zabawy. Podczas gdy gapienie sie w tel tylko szkodzi. Mi zrobienie obiadu zajmuje do godziny, wiec długo nie siedział a sprzatamy razem, mlody lubi np pakowac brudy do pralki czy wyciagac pranie. A taki roczniak co ledwo chodzic zaczal to jest najgorsze, chyba, ze bedzie chcial w kojcu siedzieć. Moj nie chcial, musialam lazic za nim krok w krok, wszystkie szafki chcial penetrowac, podłoga uwalona od zupek :d do tego zmeczenie spowodowane nocnym wstawaniem, momentami wolalam tyrac na 3 zm . 
Uff, pierwsza sensowna odpowiedź. Co sądzisz o zmuszeniu takiego jednolatka do siedzenia w jednym miejscu pod groźbą drobnej kary za sprzeciw i małej nagrody za posłuszeństwo? Jakimi metodami skłaniałaś swoje dzieci do robienia tego, co chciałaś, by robiły? Piszesz, że syn lubi pomagać przy praniu i sprzątaniu, jak go do tego zachęciłaś?Co do tej nauki przez zabawę, to racja, ale przecież matka nie będzie przez cały dzień tego robić, dziecku też nie będzie się chciało. Czy telefon, telewizja, bajki tylko szkodzą? Powiedziałbym, że dawka czyni truciznę. Są programy dla maluchów, proste gry, mające jakieś walory edukacyjne.

maharettt napisał(a):

Pies ma inteligencje 3 letniego dziecka. A tu mamy 1-2 latka. 
xD Ciężko jest zmierzyć coś tak rozległego i niejednoznacznego jak zdolności umysłowe (IQ to węższa sprawa), a porównywanie międzygatunkowe to raczej domena źródeł pokroju "ciekawostki z internetów". Ale nie obawiaj się, młodsze dzieci też możesz do pewnego stopnia "tresować" karami i nagrodami.  

maharettt napisał(a):

A gdzietu jest napisane ze tesciowa sie dziecmi zajmuje?
Było napisane, że przyjeżdża pomagać. Zapewne nie omija wnucząt szerokim łukiem. Jakie to ma znaczenie w tym momencie? Czy jesteś zdania, że niechlubna bohaterka wątku nie ma fizycznie szansy na zdradzenie męża? Budzi rozważania, czy brak okazji do popełnienia zła to jest to, na co trzeba liczyć w małżeństwie. Po krótkiej serii takich rozważań doszedłem do wniosku, że nichooya. Intencje mają znaczenie i że akurat ona nie ma (może nie mieć) możności, nie bardzo ją usprawiedliwia.

maharettt napisał(a):

 I ja rozumiem ze facet moze byc zmeczony po pracy i dojezdzie. Ale sile na czepianie sie i klotnie jeszcze ma.
Ach, Ty wcześniej stwierdziłaś, że ma też ogromne pokłady siły na to, by dostrzec stos nieumytych naczyń. No tak, ma też jak widać siłę na rozmowę. A nie powinien, leń jeden! Facet powinien poświęcać całą życiową energię na pracę dla swojej kobiety, tak żeby nie miał siły nawet się jej sprzeciwić. Jeśli ma siłę się odezwać, to znaczy, że wcale ciężko nie pracuje.

maharettt napisał(a):

Ciekawe na jakiej podstawie ocenia czy te naczynia tam byly kilka dni nie myte czy zostaly ponownie pobrudzone.
To bardzo istotna kwestia dla całokształtu zagadnienia i myślę, że powinniśmy poświęcić następne 4 wymiany wiadomości na jej rozważenie. Zastanowiłbym się nad prawdopodobieństwem identycznego ułożenia naczyń w funkcji zdolności faceta do zapamiętania tego ułożenia z dnia poprzedniego, uwzględniając fakt, że kobita nie gotuje dla niego. Możesz zbić moje obawy przytaczając dane z eksperymentu przeprowadzonego na 2137 kuchniach przez rok. Naukowcy już z pewnością obliczyli prawdopodobieństwo losowego spontanicznego ułożenia się cząstek w takiej samej konfiguracji w skończonym systemie. Działaj!

maharettt napisał(a):

Na przegladanie telefonu tez czas znalazł

Ja sądzę, ze to zbrodnia,jesli on nie chce byc zamkniety w kojcu. To samo z usypianiem na sile, zostawieniem samego w lozeczku, placzacego. Warto sie "pomeczyc" te 3 lata a nie zostawic dziecku traumy. Tylko wlasnie wracamy do glownego tematu, cosze kosztem czegoś np kosztem czystegoCiebie domu itd

Nie uczylam go pomagac, dla niego to jest zabawa. Podejrzewam, ze z wiekiem moze mu to przejsc, bo to juz nie bedzie zabawa a obowiazek :D

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.