- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
9 sierpnia 2020, 15:39
historia nie moja, ale z bliskiego otoczenia.
Małżeństwo od 3 lat, dwójka małych dzieci. Kłótnia o jakąś pierdołę, nieposprzątane mieszkanie. W tym małżeństwie jest dużo kłótni, ani jedno, ani drugie nie jest święte, mają swoje za uszami(nie chodzi o zdrady, a raczej o lenistwo, kłótnie takie typowo domowe). No i żona, po tej kłótni pisze ze swoim byłym wiadomości tego typu (mąż ma dostęp do jej konta, ona o tym nie wie): że niedługo rozstaje się z mężem i tylko od niego (od byłego) zależy czy będą razem, że śni jej się po nocach i dzięki niemu ma miłe sny, że ma nadzieję że się razem zestarzeją, że ich drogi się zejdą. Gościu na początku z nią pisał, ale jak zaczęła rzucać takimi tekstami to powiedział że miała kiedyś wybór i wybrała swojego obecnego męża, że co ona ma w głowie że tak pisze. Dodam że do tej pory raczej z tym byłym nie pisała, po tej kłótni jej odbiło. No i jak ten były po tych tekstach przestał się do niej odzywać, to pokasowała te wiadomości do zera i chciała się pogodzić z mężem. Ten się nie zdradził że widzi te wiadomości, ale zaczął pytać z kim pisała do trzeciej w nocy to ta szła w zaparte że z nikim i robiła głupka z męża że ten ją o zdradę podejrzewa. A on ma dowody, zdjęcia tych rozmów i mówi że jej tego nie wybaczy, dla niego to zdrada i chce się z nią rowieść. Żona oczywiście udaje niewinną i do wszystkich po rodzinie dzwoni, jaki to mąż jest zły.
Myślicie że ten chłopak mając takie rozmowy żony z byłym dostanie rozwód z jej winy, czy raczej takie pisanie jak do zdrady nie doszło nie będzie dobrym dowodem?
Wybaczyłybyście takie pisanie z byłą czy od razu byście się rozstały w sytuacji tego chłopaka? Weźcie pod uwagę że mają razem dzieci. Ja mu mówię, żeby może przemyślał to, ale on mówi że nie może na nią patrzeć, że pękło mu serce. Ten były jest za granicą i prawdopodobnie jakby był w Polsce to by się z nim spotkała, bo już do niego pisała że jak będzie w Polsce to niech da znać, bo ona chciałaby się z nim spotkać.
9 sierpnia 2020, 22:00
Dwojka dzieci i to jeszcze w tym wieku to istny armagedon. Jak facet uwaza, ze to pikus, niech zostanie z nimi sam przez kilka dni i sam przekona sie ile czasu na domowe obowiazki uda mu sie wygospodarowac. Nie znam ich sytuacji, moze faktycznie zona jest syfiara i ma w d... porzadek ale jak czytam ze koles na pretensje do zony ze nie ma cieplego obiadku i porzadku w domu podczas gdy w chacie sa dwa male tajfuny no to sorry, dla mnie to piz.da a nie facet.
Jego zona napisala do ex pewnie zeby sie dowartosciowac, poczuc lepiej po tej klotni. To co pisala owszem bylo glupie i nie powinna tego robic. Pierwsza zasada w zwiazku- nie srac do wlasnego gniazda. Mozna sie klocic ale nie wciagac w to otoczenia i robic z drugiej polowki jelenia.
Edytowany przez Balonkaa 9 sierpnia 2020, 22:04
9 sierpnia 2020, 22:50
hmm no pewnie chce grać, wiadomo teraz będą przepychanki. Powiem jak to wygląda z jego strony: żona siedzi w domu z dwójką małych dzieci, wiadomo przy dzieciach jest dużo pracy, ale zazwyczaj nie ma obiadu, bo ona nie ma czasu. Sprzątać też za bardzo nie sprząta, nieumyte naczynia czasem stoją dwa dni w zlewie(gdzie mają zmywarkę, ale nie ma komu zapakować tych naczyń i się tym zająć-dla mnie nie do pomyślenia żeby brudne gary stały tyle czasu). On pracuje i czasem specjalnie tych naczyń nie ogarniał żeby zobaczyć kiedy ona to zrobi... czasem jego matka przyszła im posprzątać bo nie mogła na to patrzeć.. On też wielkim czyściochem nie jest, jego mama zawsze miała wyprane, ugotowane i posprzątane, miał wszystko podstawione pod nos i dopiero po ślubie zaczął zauważać że w domu to jednak było fajnie, bo wracał z pracy i wszystko było ogarnięte, a teraz tak nie jest. Sam jednak w domu nigdy za bardzo nie chciał pomagać.... No i teraz chciałby mieć tak samo jak za kawalera, tylko żona zbyt do roboty się nie rwie. Dzieciaki są zadbane, ale w domu już nie jest idealnie. On wraca z pracy, chciałby zjeść ciepły obiad, jednak musi go sobie sam zrobić. Odkąd mieszka na swoim trochę wziął się do roboty i z grubsza coś tam ogarnia w tym domu, a to zrobi obiad, a to pranie, a to chleb upiecze. I kłótnie są głównie o to, że nic nie jest zrobione. No i od takiej kłótni zrobiła się wojna i chcą się rozejść. Na nią od samego początku jej mama narzekała ze ma dwie lewe ręce( na zmówinach tak niby powiedziała). Nie bronię tu go, bo w sumie znam tylko jego wersję, jego żonie też jest na pewno bardzo ciężko z dwójką dzieci rok i dwa latka.
Oboje siebie warci. Zero odpowiedzialności. Jak chciał mieć kucharkę i sprzątaczkę to mógł je zatrudnić. Do seksu ślubu też nie trzeba. Jak w ogóle mogli wpuścić mamę do domu, żeby im sprzątała?! Dwoje dorosłych z dwójką dzieci, a nie samotny rodzic trojaczków, to naprawdę jest do ogarnięcia przy minimalnym zaangażowaniu obu stron. W ogóle ci ludzie nie budzą mojej sympatii, mam ochotę powiedzieć im kilka słów o tym jak wygląda dorosłość.
Dziewczyny! Nie wychowujcie swoich synów na takie piz***
10 sierpnia 2020, 00:11
hmm no pewnie chce grać, wiadomo teraz będą przepychanki. Powiem jak to wygląda z jego strony: żona siedzi w domu z dwójką małych dzieci, wiadomo przy dzieciach jest dużo pracy, ale zazwyczaj nie ma obiadu, bo ona nie ma czasu. Sprzątać też za bardzo nie sprząta, nieumyte naczynia czasem stoją dwa dni w zlewie(gdzie mają zmywarkę, ale nie ma komu zapakować tych naczyń i się tym zająć-dla mnie nie do pomyślenia żeby brudne gary stały tyle czasu). On pracuje i czasem specjalnie tych naczyń nie ogarniał żeby zobaczyć kiedy ona to zrobi... czasem jego matka przyszła im posprzątać bo nie mogła na to patrzeć.. On też wielkim czyściochem nie jest, jego mama zawsze miała wyprane, ugotowane i posprzątane, miał wszystko podstawione pod nos i dopiero po ślubie zaczął zauważać że w domu to jednak było fajnie, bo wracał z pracy i wszystko było ogarnięte, a teraz tak nie jest. Sam jednak w domu nigdy za bardzo nie chciał pomagać.... No i teraz chciałby mieć tak samo jak za kawalera, tylko żona zbyt do roboty się nie rwie. Dzieciaki są zadbane, ale w domu już nie jest idealnie. On wraca z pracy, chciałby zjeść ciepły obiad, jednak musi go sobie sam zrobić. Odkąd mieszka na swoim trochę wziął się do roboty i z grubsza coś tam ogarnia w tym domu, a to zrobi obiad, a to pranie, a to chleb upiecze. I kłótnie są głównie o to, że nic nie jest zrobione. No i od takiej kłótni zrobiła się wojna i chcą się rozejść. Na nią od samego początku jej mama narzekała ze ma dwie lewe ręce( na zmówinach tak niby powiedziała). Nie bronię tu go, bo w sumie znam tylko jego wersję, jego żonie też jest na pewno bardzo ciężko z dwójką dzieci rok i dwa latka.
Sorry, ale nie można się tak tłumaczyć że ma dwójkę dzieci to garów nie umyję. Sama dzieci nie mam ale widzę po siostrze że ogarnia mocno (dzieci 1,5 roku i 6msc). Pranie, sprzątanie, zmywanie.
Z drugiej strony czy tatuś pomaga wieczorami przy dzieciach: kąpiele, zabawy, usypianie.
Ogólnie sama chęć zdrady przez małżonka jest ciężka do przeżycia. A co jak kolejna szansa jej się napatoczy? Zostawi go?
10 sierpnia 2020, 04:11
Jeśli w przypadku związku bezdzietnego werdykt jednoznacznie wskazuje, że powinni się rozstać, to w przypadku związku z dziećmi również najprawdopodobniej będzie to właściwe.
1. Kobieta zamierzała go zostawić.
2. Stałe kłótnie.
3. Bania zryta fantazją o byłym, syndrom wdowy po alfie, która obecnie jest z facetem tylko dlatego, że ma z nim dzieci.
4. Fantazja nie wypaliła to z braku lepszej opcji postanawia się pogodzić z mężem. Nie ma to jak być partnerem drugiej kategorii, kołem zapasowym. Do porzucenia jak tylko pojawi się "lepsza" okazja.
5. Nie przyznaje się do winy pomimo oczywistych dowodów. Osoby usilnie starające się ignorować rzeczywistość są niepoważne i nie nadają się do żadnych większych przedsięwzięć pokroju małżeństwa.
6. Wydzwania po osobach trzecich, oczerniając męża - to już przelewa czarę goryczy, zachowanie poniżej wszelkiej krytyki, typowa zagrywka kobiet pozbawionych godności. Ustawia sobie w ten sposób grunt na łagodniejszy upadek po rozstaniu, żeby nie zniszczyć sobie reputacji. Kosztem męża i prawdy.
Brr, zostawić ją w cholerę, ostrzegać ludzi przed takimi zerami. Szkoda dzieci w tej sytuacji. Swoją drogą najpierw wypadałoby sprawdzić, czy to w ogóle jego dzieci, babka postępuje w sposób wyrachowany i pozbawiony moralnych zahamowań, że wcale bym się nie zdziwił, gdyby spłodziła je z kimś innym.
I kolejny przykład pokazujący jakim syfem jest instytucja małżeństwa w kwestii rozwodów. Należy się on z winy kobiety, ale jak wspomniano, mogą być z tym problemy, jeśli gość nie rozegra tego w odpowiedni sposób.
hmm no pewnie chce grać, wiadomo teraz będą przepychanki. Powiem jak to wygląda z jego strony: żona siedzi w domu z dwójką małych dzieci, wiadomo przy dzieciach jest dużo pracy, ale zazwyczaj nie ma obiadu, bo ona nie ma czasu. Sprzątać też za bardzo nie sprząta, nieumyte naczynia czasem stoją dwa dni w zlewie(gdzie mają zmywarkę, ale nie ma komu zapakować tych naczyń i się tym zająć-dla mnie nie do pomyślenia żeby brudne gary stały tyle czasu). On pracuje i czasem specjalnie tych naczyń nie ogarniał żeby zobaczyć kiedy ona to zrobi... czasem jego matka przyszła im posprzątać bo nie mogła na to patrzeć.. On też wielkim czyściochem nie jest, jego mama zawsze miała wyprane, ugotowane i posprzątane, miał wszystko podstawione pod nos i dopiero po ślubie zaczął zauważać że w domu to jednak było fajnie, bo wracał z pracy i wszystko było ogarnięte, a teraz tak nie jest. Sam jednak w domu nigdy za bardzo nie chciał pomagać.... No i teraz chciałby mieć tak samo jak za kawalera, tylko żona zbyt do roboty się nie rwie. Dzieciaki są zadbane, ale w domu już nie jest idealnie. On wraca z pracy, chciałby zjeść ciepły obiad, jednak musi go sobie sam zrobić. Odkąd mieszka na swoim trochę wziął się do roboty i z grubsza coś tam ogarnia w tym domu, a to zrobi obiad, a to pranie, a to chleb upiecze. I kłótnie są głównie o to, że nic nie jest zrobione. No i od takiej kłótni zrobiła się wojna i chcą się rozejść. Na nią od samego początku jej mama narzekała ze ma dwie lewe ręce( na zmówinach tak niby powiedziała). Nie bronię tu go, bo w sumie znam tylko jego wersję, jego żonie też jest na pewno bardzo ciężko z dwójką dzieci rok i dwa latka.
Znowu wyjdę na szowinistę, ale co tam. Jeśli facet jest jedynym żywicielem rodziny, to ma w domu mieć czysto, dzieci zadbane, żołądek pełny, a jaja puste. Wielka robota, godzina dziennie na robienie żarcia, druga na posprzątanie (a można to usprawnić jeszcze bardziej). Strasznie wymagająca i stresująca praca. Trudno znaleźć na to czas, gdy się siedzie cały dzień w domu. A nadopiekuńczość względem bombelków to kiepska wymówka na brak czasu.
Dwojka dzieci i to jeszcze w tym wieku to istny armagedon. Jak facet uwaza, ze to pikus, niech zostanie z nimi sam przez kilka dni i sam przekona sie ile czasu na domowe obowiazki uda mu sie wygospodarowac. Nie znam ich sytuacji, moze faktycznie zona jest syfiara i ma w d... porzadek ale jak czytam ze koles na pretensje do zony ze nie ma cieplego obiadku i porzadku w domu podczas gdy w chacie sa dwa male tajfuny no to sorry, dla mnie to piz.da a nie facet. Jego zona napisala do ex pewnie zeby sie dowartosciowac, poczuc lepiej po tej klotni. To co pisala owszem bylo glupie i nie powinna tego robic. Pierwsza zasada w zwiazku- nie srac do wlasnego gniazda. Mozna sie klocic ale nie wciagac w to otoczenia i robic z drugiej polowki jelenia.
Piz.da to facet, który niczego nie wymaga od kobiety i robi cokolwiek dla takiej bezużytecznej tępej dzidy. Ale popieram, zamiana miejsc pozwoliłaby im rozeznać się w sytuacji. I nie po to, żeby się wzajemnie docenić, bo związek jest skazany na porażkę, ale tak na przyszłość. Problem w tym, że ona najpewniej nie byłaby w stanie wykonywać jego pracy z braku kwalifikacji, a on mógłby zająć jej miejsce. Jest dużo kobiet, które ogarniają dwójkę maluchów i dom. Przez wieki kobiety potrafiły to ogarnąć bez wsparcia pralek, zmywarek, lodówek, piekarników, bajek i wymyślnych zabawek dla dzieci. Ale jak widać roszczenia rosną w miarę wzrostu wygody.
Gość też powinien pomagać po powrocie z pracy. Ale pomagać, nie wykonywać samemu główną część roboty.
Jego zona napisala do ex pewnie zeby sie dowartosciowac, poczuc lepiej po tej klotni.
No jaasne, a gdyby ten ex jednak okazał zainteresowanie i doszłoby do spotkania na romantycznej kolacji, to wcale nie wyszłaby ona w zestawie ze śniadaniem! A nawet gdyby, to taka zdrada to przecież tylko dowartościowanie po straszliwej krzywdzie jaka ją spotkała, mianowicie facet wymaga od niej, że jak siedzi w domu, to chociaż by obiad zrobiła i syf ogarnęła.
Oboje siebie warci. Zero odpowiedzialności.
Nieuzasadniony symetryzm. Oboje mają za uszami, ale nie ma w tym równowagi.
Jak chciał mieć kucharkę i sprzątaczkę to mógł je zatrudnić.
- Jak chciała być utrzymanką, mogła sobie znaleźć sugar daddy
- Jak będzie chciała przywiercić obraz do ściany, to niech zamówi fachowca do tej jakże skomplikowanej roboty. Jak będę chciała udrożnić syfon, to wezwie hydraulika!
- Jak baba chce żeby facet na nią zarabiał, gotował jej i sprzątał, to niech znajdzie sobie niewolnika
- Facet powinien utrzymywać 10 kobiet: jedna od seksu, druga od dzieci, trzecia od gotowania, czwarta od prania, piąta od sprzątania, szósta od masażu karku, siódma od seksu nietypowego, ósma od prawienia komplementów, dziewiąta od prezentowania się publicznie, dziesiąta od nadzoru nad pozostałymi. I hańbą jest dla faceta, jeśli od jednej kobiety wymaga więcej niż jednej pracy. Prawdziwy mężczyzna powinien móc utrzymywać taki harem, a jak nie potrafi, to jest piz.dą!
Dziewczyny! Nie wychowujcie swoich synów na takie piz***
I znowu przerzucanie winy tylko na faceta. Jak istoty takie jak żona tego gościa mogą wychować kogokolwiek na wartościowego człowieka?
Przypomnę: ona dla urojonej fantazji o ex była gotowa ot tak rozpieprzyć małżeństwo z dziećmi.
Przy czym nie znamy całej sytuacji, przewinień faceta może być więcej. Oceniałem na podstawie tego, co zostało przedstawione.
10 sierpnia 2020, 06:30
Dziwię się, że jeszcze nikt nie poruszył dość podstawowej moim zdaniem kwestii, tzn. jakim prawem mąż czyta jej prywatne wiadomości bez jej wiedzy?
Podział obowiązków to kwestia dogadania, dotarcia się. Ewidentnie oboje są syfiarzami, skoro im taki burdel w chacie nie przeszkadza, ale z tego co piszesz, to cały związek jest postawiony na głowie. Jeśli po kryjomu czytasz cudze prywatne wiadomości, to po pierwsze, łamiesz zaufanie, a po drugie, nigdy się niczego przyjemnego o sobie nie dowiesz.
Może niech spróbują terapii małżeńskiej? Przecież 3 lata to tyle co nic.
10 sierpnia 2020, 08:32
Ani żadna internetowa pisanina, ani brudne gary nie są argumentami w sprawie rozwodowej, nawet kiedy oboje by chcieli sie rozwieść. Dlatego rozprawy rozwodowe tyle trwają, bo ludzie chodzą tam wylewać żale a nie dowodzić podstaw do ustania umowy małżeństwa. A podstawą do ustania takiej umowy jest rozpad pożycia - emocjonalnego, uczuciowego, gospodarczego. To nalezy udowadniać, a nie chodzić do sądu z plotkami na temat jaki to mąz jest niedobry albo żona nielojalna. Ludzie zakładają, że to sa dowody i zbieraja takie rzeczy że niby maja im pomóc. Otóż nie. Głupia romantyczka z dwiema lewymi rękami do prac domowych moze być żoną. Jeśli mąż ją taka toleruje. A toleruje, tylko serduszko go boli kiedy poczyta prywatne wiadomości albo zobaczy zasrany zlew. Tak wyglada sytuacja dla sądu, który jest do bólu logiczny i trzyma się tego co w przepisach.
10 sierpnia 2020, 08:37
Oboje siebie warci, dla mnie nieporozumieniem jest wpuszczać do domu mamę czy teściowa zeby posprzątały. Nieporozumieniem jest to, ze facet czyta wiadomości prywatne, a kobieta pod wpływem emocji pisze do innego.
Nie znamy całej sytuacji dokładnie, ale różnie może być, nie wiadomo jakie mają dzieci, jedne są bardziej żywiołowe inne mniej, jedne maja większe problemy zdrowotne inne wcale, może dziewczyna sobie nie radzi, zdarza się tak, wychowywanie choćby jednego dziecka może być bardzo obciążające psychicznie i fizyczne i nikt kto tego nie przeżył nie zdaje sobie do końca sprawy jak to wyglada. Może pan i władca przychodzi po pracy, chce mieć obiad, posprzątane, seks, może mu się nie chce po pracy zajmować dziećmi, bo przecież on pracuje, tylko nie zapominajmy ze bycie w domu z dziećmi, to praca więcej niż na pełen etat..
W dojrzałym, partnerskim związku ludzie sobie pomagają, jeśli dziewczyna się nie wyrabia z obiadem to albo facet robi sobie sam po pracy, albo przejmuje dzieci zaraz po pracy wtedy żona ogarnia, albo kupują jakieś gotowce. Zarówno żona jak i mąż ma prawo odpocząć po całym dniu, jakby nie było oboje pracowali, wiec powinni się wymieniać obowiązkami po pracy, tak żeby to było korzystne dla nich obojga.
Nie rozumiem tez stwierdzenia, ze jak facet utrzymuje rodzine, a kobieta siedzi w domu... większe kobiet ma dochód na macierzyńskim 80 % pensji, a poza tym dziecko to wspolna decyzja wiec jak słyszę ze facet musi teraz utrzymywać... to było chyba wspolna decyzja i wspólne dzieci, równie dobrze to kobieta może isc do pracy a mężczyzna może posiedzieć w domu i zobaczyć jaki to miód.
W każdym razie uważam, ze do rozwodu takie screeny to będzie za mało, tutaj potrzebna jest terapia bo totalnie nie działa komunikacja, nie potrafią się podzielić obowiązkami, bo to tak nie działa w tych czasach, ze facet pracuje a kobieta ma zapierniczać przy garach i dzieciach.
10 sierpnia 2020, 09:32
No tak, czytanie jej wiadomości nie jest w porządku, ale gdyby nie to to ona udawałaby świętą, że mąż taki zły. A wszedł na jej konto dlatego, że pisała z kimś do 2 w nocy, co on się ruszył to cyk - komórka pod poduszkę. A w dzień zmęczona i nie ma siły na nic innego niż opieka nad dziećmi, a gdy dzieci idą spać - ona również. Trzeba przecież odespać zarwaną nockę
10 sierpnia 2020, 09:43
Oboje siebie warci, dla mnie nieporozumieniem jest wpuszczać do domu mamę czy teściowa zeby posprzątały. Nieporozumieniem jest to, ze facet czyta wiadomości prywatne, a kobieta pod wpływem emocji pisze do innego. Nie znamy całej sytuacji dokładnie, ale różnie może być, nie wiadomo jakie mają dzieci, jedne są bardziej żywiołowe inne mniej, jedne maja większe problemy zdrowotne inne wcale, może dziewczyna sobie nie radzi, zdarza się tak, wychowywanie choćby jednego dziecka może być bardzo obciążające psychicznie i fizyczne i nikt kto tego nie przeżył nie zdaje sobie do końca sprawy jak to wyglada. Może pan i władca przychodzi po pracy, chce mieć obiad, posprzątane, seks, może mu się nie chce po pracy zajmować dziećmi, bo przecież on pracuje, tylko nie zapominajmy ze bycie w domu z dziećmi, to praca więcej niż na pełen etat.. W dojrzałym, partnerskim związku ludzie sobie pomagają, jeśli dziewczyna się nie wyrabia z obiadem to albo facet robi sobie sam po pracy, albo przejmuje dzieci zaraz po pracy wtedy żona ogarnia, albo kupują jakieś gotowce. Zarówno żona jak i mąż ma prawo odpocząć po całym dniu, jakby nie było oboje pracowali, wiec powinni się wymieniać obowiązkami po pracy, tak żeby to było korzystne dla nich obojga. Nie rozumiem tez stwierdzenia, ze jak facet utrzymuje rodzine, a kobieta siedzi w domu... większe kobiet ma dochód na macierzyńskim 80 % pensji, a poza tym dziecko to wspolna decyzja wiec jak słyszę ze facet musi teraz utrzymywać... to było chyba wspolna decyzja i wspólne dzieci, równie dobrze to kobieta może isc do pracy a mężczyzna może posiedzieć w domu i zobaczyć jaki to miód. W każdym razie uważam, ze do rozwodu takie screeny to będzie za mało, tutaj potrzebna jest terapia bo totalnie nie działa komunikacja, nie potrafią się podzielić obowiązkami, bo to tak nie działa w tych czasach, ze facet pracuje a kobieta ma zapierniczać przy garach i dzieciach.
Dokladnie. Jak slysze 2 latek i roczniak to sobie wyobrazam. 2 latek to czlowiek demolka. Roczniak zaczyna chodzic wiec wymaga multum uwagi (i nie chodzi tu o nadopiekunczosc tylko zeby sie nie zabil) Jeden posilek takiego dziecka to sprzatanie polowy kuchni. W godzine , jak ktos wyzej napisal, to sobie mozna posprzatac hehehehehe. W przeciwienstwie do pracy zawodowej nie ma wolnych weekendow, urlopow,l4 ,swiat itp.
10 sierpnia 2020, 09:55
Dokladnie. Jak slysze 2 latek i roczniak to sobie wyobrazam. 2 latek to czlowiek demolka. Roczniak zaczyna chodzic wiec wymaga multum uwagi (i nie chodzi tu o nadopiekunczosc tylko zeby sie nie zabil) Jeden posilek takiego dziecka to sprzatanie polowy kuchni. W godzine , jak ktos wyzej napisal, to sobie mozna posprzatac hehehehehe. W przeciwienstwie do pracy zawodowej nie ma wolnych weekendow, urlopow,l4 ,swiat itp.Oboje siebie warci, dla mnie nieporozumieniem jest wpuszczać do domu mamę czy teściowa zeby posprzątały. Nieporozumieniem jest to, ze facet czyta wiadomości prywatne, a kobieta pod wpływem emocji pisze do innego. Nie znamy całej sytuacji dokładnie, ale różnie może być, nie wiadomo jakie mają dzieci, jedne są bardziej żywiołowe inne mniej, jedne maja większe problemy zdrowotne inne wcale, może dziewczyna sobie nie radzi, zdarza się tak, wychowywanie choćby jednego dziecka może być bardzo obciążające psychicznie i fizyczne i nikt kto tego nie przeżył nie zdaje sobie do końca sprawy jak to wyglada. Może pan i władca przychodzi po pracy, chce mieć obiad, posprzątane, seks, może mu się nie chce po pracy zajmować dziećmi, bo przecież on pracuje, tylko nie zapominajmy ze bycie w domu z dziećmi, to praca więcej niż na pełen etat.. W dojrzałym, partnerskim związku ludzie sobie pomagają, jeśli dziewczyna się nie wyrabia z obiadem to albo facet robi sobie sam po pracy, albo przejmuje dzieci zaraz po pracy wtedy żona ogarnia, albo kupują jakieś gotowce. Zarówno żona jak i mąż ma prawo odpocząć po całym dniu, jakby nie było oboje pracowali, wiec powinni się wymieniać obowiązkami po pracy, tak żeby to było korzystne dla nich obojga. Nie rozumiem tez stwierdzenia, ze jak facet utrzymuje rodzine, a kobieta siedzi w domu... większe kobiet ma dochód na macierzyńskim 80 % pensji, a poza tym dziecko to wspolna decyzja wiec jak słyszę ze facet musi teraz utrzymywać... to było chyba wspolna decyzja i wspólne dzieci, równie dobrze to kobieta może isc do pracy a mężczyzna może posiedzieć w domu i zobaczyć jaki to miód. W każdym razie uważam, ze do rozwodu takie screeny to będzie za mało, tutaj potrzebna jest terapia bo totalnie nie działa komunikacja, nie potrafią się podzielić obowiązkami, bo to tak nie działa w tych czasach, ze facet pracuje a kobieta ma zapierniczać przy garach i dzieciach.
Ale wiesz, prawda jest taka, ze tylko nieogarnięty facet na garnuszku mamusi, który nie ma pojęcia o normalnym życiu mógłby tak pisać, co widać wyżej. Aż się uśmiechnęłam czytając te zbulwersowane argumenty :D
Generalnie, to jak widzę ten opis, to ja się nie dziwię lasce, taki mąż to załamka: kontrolujący, sprawdzający, leniwy, z wiecznymi pretensjami i nierozumiejący :/ Widać, że szuka okazji, żeby się rozwieść nie ze swojej winy, żeby alimentów na dzieci nie płacić :/