- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
25 marca 2020, 20:37
Niedługo planujemy z chłopakiem razem zamieszkać - wynająć mieszkanie. Ja studiuję i jestem na utrzymaniu rodziców, coś tam próbuje dorobić sobie, ale to grosze, bo studiuje dziennie. Mój chłopak pracuje, całkiem dobrze zarabia. Ale to nie ma znaczenia, bo nie chciałabym, żeby mnie utrzymywał. Chciałabym poradzić się was, jak rozstrzygnąć sprawę zakupów do domu? O tyle, o ile rachunki to sprawa oczywista - na pół, tak nie do końca wiem, jak rozwiązać kwestię zakupów tygodniowych. Ja gotuję na co dzień, robię boxy na uczelnię i chciałabym, żeby on do pracy też je miał (chciałabym żeby choć trochę się zdrowiej odżywiał a nie jeździł do KFC na przerwie🤨). No tylko problem jest w tym, że ja np. zjem na obiad 150g kurczaka, on 450g. Czyli jedna porcja dzienna jego to 3 moje 🙄 myślałam żeby wydzielić sobie miesięcznie pewną kwotę i z tych pieniędzy płacić za tygodniowe zakupy, ale może wy mi coś podpowiecie?
Edytowany przez cutcrease 25 marca 2020, 20:37
25 marca 2020, 23:32
No trochę dałyście mi do myślenia.. tak mi humor siadł..
Może pozytywnie Cię zaskoczy z finansami? Nie można tak czarnowróżyć. Mnie mój facet bardzo zaskoczył. Kiedy wprowadziłam się z domu do wynajętego mieszkania zamiast do niego to spodziewałam się, że obrazi się o to śmiertelnie. A tymczasem angażuje się dużo bardziej, ciągle wypytuje czego mi trzeba, podrzuca jakieś zakupy do domu i nawet zadeklarował się, że zapłaci mi za czynsz jak skończy mi się kasa, co jednak niespecjalnie mi pasuje, bo takie sytuacje mnie kreują i w kwestii kasy wolę polegać na sobie.
Także wiesz - może Twój partner też będzie super zaangażowany w Wasz związek i finanse?
Edytowany przez 25 marca 2020, 23:33
25 marca 2020, 23:40
Taka honorowa jestes, 50:50, ale przeciez nie zarabiacie po rowno Ani nie jecie tego samego w podobnej ilosci. Dlatego takie rozliczanie sie nie jest sprawiedliwe. Zalezy jaka jest dysproporcja w zarobkach. Jak zarabia 3x wiecej, tó naprawde nie udowadniaj na sile jaka jestes niezalezna kobieta (na kasie od rodzicow).Moj facet lepiej ode mnie zarabia.Zaproponowalam 50:50 przy platnosci za rachunki za mieszkanie. Dla mnie tó I tak grosze, ale ön zaproponowal jakies inne wyliczenia, ze place jeszcze mniej.Karnety na tance I joge po polowie.Place 100%za karnet za rower miejski,gdzie mozna wypozyczyc 2 rowery.Zarlo, chemia - ön, a ja od czasu do czasu kupuje jakies cuda np.sok Z aloesu, dziwne herbaty, czekolady I tofu Z kolonialnego sklepu. Trudno tó policzyc. Czasami proponuje, ze ja zaplace, ale odmawia nawet Ják sa typowo moje produkty w koszyku.Randki - kino, knajpy, hotele - roznie, nie ma jakis zasad.Porzadki - kto ma wolny czas, ale tó raczej ja pomagam Ják ön sprzata. Ewentualne Ják ön robi obiad, a ja posprzatam kuchnie.Moj byly téz wiecej zarabial I mielismy zasade, ze ja place do 50 zeta za zakupy w markecie. Byl Z tego nász wspolny zart, ale nie Bede tego wyjasniac. Za mieszkanie ( przepiekna chata, ale na kredyt) ustalil mi stala miesieczna kwote chyba 300pln ( juz bez dzielenia rachunkow).Nie podoba mi sie wydzielanie kásy czy rozliczanie Co do grosza w przypadku duzej roznicy w zarobkach.
Oj, u mnie to tak nie wygląda.. czasami jeździmy razem po moje zakupy tygodniowe, tak żeby pomógł mi wnieść na górę i ja zazwyczaj mam przejrzane gazetki i mam listę zakupów i zawsze coś dorzuci do wózka - jakiś słodycz, colę itd no i ja za to płacę bo w większości w wózku są moje zakupy. Nie mówię że to ja zawsze za wszystko płacę, bo nie.. raz w tygodniu zamawiamy pizzę i kupujemy słodycze, lody. Raz ja, raz on. Myślę że tym dzielimy się po równo. Ewentualnie póki co, ja płacę trochę więcej z tego względu, że widzimy się tylko u mnie, więc jak robię obiad to zrobię większą ilość, żeby było dla nas dwojga
25 marca 2020, 23:50
Chyba najbardziej utknęła mi w głowie taka sytuacja, że byliśmy w sklepie i on chciał kupić lody i jakieś inne słodycze (łącznie wyszło ok 60zl - gdzie zaznaczam, że ja jem bardzo mało z tego). Ja chciałam kupić wino dla rodziców bo akurat mieli rocznicę ślubu i jechałam do domu, oprócz tego ser. Wykładałam swoje zakupy na taśmę i on dołożył swoje razem.. wyjęłam portfel, ale powiedział że on zapłaci. Powiedziałam "ok to oddam ci". Za moje zakupy wyszło troszkę mniej niż 30 zł. I powiedział żebym mu nie oddawała tylko zapłacę za pizzę (czyli ok 50 zł, a tydzień wcześniej też ja płaciłam). I śmiejąc się powiedziałam "no na pewno, w tamtym tygodniu płaciłam, oddam ci" kiedy nawiązałam do tego, że to on zarabia więcej, więc mógłby płacić za nas więcej, zapytał "jakie to ma znaczenie" ...
Edytowany przez cutcrease 25 marca 2020, 23:51
26 marca 2020, 00:07
Pewnie zapłacił za zakupy bo zgrywa gentelemna na pokaz, moj były brał nasze składkowe pieniądze na jedzenie do portfela i mowił że to on zapłaci bo to będzie lepiej wyglądało ;) na końcu naszego związku liczył na kalkulatorze ile musi mi oddac za kino(akurat nie zabral kasy czy coś) i zapytał czy popcor i cola tez na poł czy ja stawiałam, hah. Jeśli coś budzi niepokój to radzę uważnie obserować... A jak nie znajdziesz pracy i bedziesz na jego utzymaniu to co wtedy? Zapisy na zeszyt?
26 marca 2020, 00:35
My od początku mieliśmy tak, że moj maz (wtedy chlopak) placil czynsz i rachunki a z mojej pensji glownie byly zakupy. Ale reszta naszej kasy byla wydawana wspolnie, nie bylo cos takiego, ze moje Twoje.
Tobie wspolczuje bo moze Ci byc z nim ciężko z takim jego podejsciem jakie opisujesz...
Ale ja jestem za wspolnym gospodarstwem domowym a nie bawienie sie w "lokatorow"
26 marca 2020, 02:26
Doczytalam watek. Dziewczyny, troche demonizujecie faceta ktory wyszedl mamie spod spodnicy.. co tu duzo gadac-czlowiek jest nieobyty w zyciu: nie rozumie jak to jest sie ograniczyc,jak to jest na ta pizze nie miec badz zbierac na cos innego i miec zal wydac na to czy tamto. Nie znaczy to od razu ze jest zlym czlowiekiem. Pewne zachowania przy wspolnym mieszkaniu wyklaruja sie z czasem same. Nie do konca jest sens wrozyc z fusow i zaszczepiac niepewnosc co do partnera autorce. Po kilku miesiacach mieszkania razem bedzie miala w stosunku do swoich oczekiwan obraz czy to jest dla niej dobry partner, czy nie- czy ma w nim wsparcie,czy nie jest przesadnie zapatrzony w swoje wygodnictwo i finanse itp. Trzeba tez jasno stawiac swoje wymagania i oczekiwania. Jesli nie rozumie pewnych spraw to warto zaznaczyc mu je tak zeby zrozumial- "szkoda mi kasy na pizze, albo kupie sobie mala bo duzej nie zjem a ty zamawiaj co chcesz i sobie plac za swoje", w sklepie na tasmie polozyc swoje rzeczy i jak dolozy swoje bez zbednego gadania rozdzielic je na tasmie zeby skasowano Was osobno, zaznaczyc jasno- nie chce mi sie pozniej rozliczac z paragonu-kupimy osobno". Nie ma co od razu wrzucac chlopaka do wora z najgorszymi sknerami i zlymi ludzmi ale trzeba zaznaczyc granice i wymagania jesli nie bardzo radzi sobie z realiami w kwestii pieniedzy. Cale zycie zyl jak zyl- pomijajac ze w pewnym wieku czlowiek powinien pewne rzeczy ogarnac sam i rozumiec on sie gdzies zatrzymal z jakiejs przyczyny (moze rodzice nie chcieli na te rachunki i tak przywykl do wygodnictwa, tez sa takie przypadki a pozniej chodzi taki odrealniony czlowiek- nie wie ile co kosztuje, nie poczuwa sie do pewnych spraw, nie analizuje tego ze inni maja inaczej). Autorko, masz do czynienia z chlopakiem w czepku urodzonym, ktory mial wiele rzeczy podane i teraz nie rozumie Twoich problemow, musisz mu je jasno przedstawiac- jesli Ci sie nie chce zastanow sie nad zwiazkiem ale sama znasz partnera najlepiej i najszybciej sama wybadasz o co w tym wszystkim chodzi na podstawie doswiadczen z tego okresu, w ktorym juz razem zamieszkacie. Narazie to takie gdybanie ale slusznie, ze jakas lampka Ci sie zapalila- tylko nikt nie jest idealny i superdomyslny. W zwiazku komunikacja to podstawa, wzajemny szacunek i zrozumienie tez. Pogadajcie, popracujcie nad wszystkim wspolnie i zobaczysz sama
Edytowany przez Angelofdeath 26 marca 2020, 02:27
26 marca 2020, 06:43
Może pozytywnie Cię zaskoczy z finansami? Nie można tak czarnowróżyć. Mnie mój facet bardzo zaskoczył. Kiedy wprowadziłam się z domu do wynajętego mieszkania zamiast do niego to spodziewałam się, że obrazi się o to śmiertelnie. A tymczasem angażuje się dużo bardziej, ciągle wypytuje czego mi trzeba, podrzuca jakieś zakupy do domu i nawet zadeklarował się, że zapłaci mi za czynsz jak skończy mi się kasa, co jednak niespecjalnie mi pasuje, bo takie sytuacje mnie kreują i w kwestii kasy wolę polegać na sobie. Także wiesz - może Twój partner też będzie super zaangażowany w Wasz związek i finanse?No trochę dałyście mi do myślenia.. tak mi humor siadł..
26 marca 2020, 07:05
A dlaczego chcesz z nim zamieszkać? Nie możecie póki co mieszkać osobno? Trudno mi zrozumieć to wszystko, te wyliczanki ile kto ma za co płacić. Czy to na pewno jest związek? Nie za wcześnie wspólne mieszkanie? Dziewczyny mają rację piszac, że coś tu jest nie tak, że Ty nie masz praktycznie dochodow, on zarabia dużo i macie płacić po równo... I jeszcze miałabyś dla niego gotować.. zaraz się okaze, że gotujesz pierzez mu gacie i robisz za gosposie, a on miesza z Toba, tak wygodnie.
Kiedy ja zamieszkałam z narzeczonym, bo był to już narzeczony nie chłopak i mieliśmy wyznaczoną datę ślubu, mieliśmy też wspólnie pieniądze. Nikt nikomu nie wyliczał, chociaż bywały miesiące, że żyliśmy naprawdę skromnie. Kiedy oboje studiowalismy nie mieszkaliśmy razem, ale wtedy też nie rozliczalismy się co do złotówki... Nigdy nie pozwał mi płacić za pizze, czy kino, bo wiedzial, że mi się nie przelewa, a on już sobie dorabiał. Kiedy ja gotowałam dla nas o objga też nigdy nie liczyłam kto ile zjadł... Dlatego też zastanawiam sie, czy jesteście w poważnym związku i planujecie razem przyszłość, czy też będziecie współlokatorami, którzy chodzą że sobą do łóżka. Jeśli to drugie to chyba nie ma co pakować się we wspólne mieszkanie.
26 marca 2020, 07:49
On zarabia ok 8tysięcy, ja dostaję od rodziców 1400 zł.. no przykro mi to mówić, ale to nie jest typ człowieka, który by za wszystko płacił.. raz w tygodniu zamawiamy pizzę i raz płacę ja, raz płaci on. Powiedział że wolałby żebyśmy rozliczali się pół na pół, ale zdaje sobie sprawę, że to on narzucił, żebyśmy mieszkali w trochę wyższym standardzie (ja powiedziałam od początku, że mogę mieszkać w małym, skromnym mieszkaniu) - dlatego jeśli mamy mieć mieszkanie za 1800 - to on będzie płacił 1000, ja 800Taka honorowa jestes, 50:50, ale przeciez nie zarabiacie po rowno Ani nie jecie tego samego w podobnej ilosci. Dlatego takie rozliczanie sie nie jest sprawiedliwe. Zalezy jaka jest dysproporcja w zarobkach. Jak zarabia 3x wiecej, tó naprawde nie udowadniaj na sile jaka jestes niezalezna kobieta (na kasie od rodzicow).Moj facet lepiej ode mnie zarabia.Zaproponowalam 50:50 przy platnosci za rachunki za mieszkanie. Dla mnie tó I tak grosze, ale ön zaproponowal jakies inne wyliczenia, ze place jeszcze mniej.Karnety na tance I joge po polowie.Place 100%za karnet za rower miejski,gdzie mozna wypozyczyc 2 rowery.Zarlo, chemia - ön, a ja od czasu do czasu kupuje jakies cuda np.sok Z aloesu, dziwne herbaty, czekolady I tofu Z kolonialnego sklepu. Trudno tó policzyc. Czasami proponuje, ze ja zaplace, ale odmawia nawet Ják sa typowo moje produkty w koszyku.Randki - kino, knajpy, hotele - roznie, nie ma jakis zasad.Porzadki - kto ma wolny czas, ale tó raczej ja pomagam Ják ön sprzata. Ewentualne Ják ön robi obiad, a ja posprzatam kuchnie.Moj byly téz wiecej zarabial I mielismy zasade, ze ja place do 50 zeta za zakupy w markecie. Byl Z tego nász wspolny zart, ale nie Bede tego wyjasniac. Za mieszkanie ( przepiekna chata, ale na kredyt) ustalil mi stala miesieczna kwote chyba 300pln ( juz bez dzielenia rachunkow).Nie podoba mi sie wydzielanie kásy czy rozliczanie Co do grosza w przypadku duzej roznicy w zarobkach.
A on wie ile ty masz na miesiąc budżetu? Bo może nie jest świadomy? Powiedziałabym że mój budżet wynosi 1400 zł i jako że nie mogę wydawać całości na dom -rachunki i jedzenie bo jakiś ciuch, coś na uczelnię - jestem w stanie zrzucać się po maks 1000 zł na życie i musimy znaleźć tańsze mieszkanie żeby więcej zostało na jedzenie. Może coś do niego dotrze.
Edytowany przez sacria 26 marca 2020, 07:50
26 marca 2020, 07:49
U nas od początku funkcjonowaliśmy na zasadzie wspólnej kasy (chociaż z osobnych kont): za zakupy płacił ten, kto akurat te zakupy robił, rachunki szły z mojego konta, kasa na spłatę domu z konta męża, jak ktoś coś chciał sobie kupić, to informował o tym drugą osobę i to kupował (tak, czasami zdarzało się bloknąć jakieś nieprzemyślane inwestycje;) zdarzało się też marudzenie o rzeczy, które wydawały się mieć zbyt wysoką cenę, ale tego nie unikniesz przy wspólnej kasie). Nadal funkcjonujemy dość podobnie, bez jakiegoś szczególnego rozliczania się, kto ile zjadł czy kto ile wydał na pierdoły. Jak ktoś ma mało na koncie, to druga osoba mu przelewa. Na początku zarabialiśmy dość podobnie, teraz ja zarabiam więcej.
To podejście typowo wspólnotowe, może niekoniecznie sprawiedliwe co do złotówki. Tylko tutaj nie ma mowy o tym, żeby któraś z osób popłynęła i przerąbała całą wypłatę na jakieś bzdury - trzeba się kontrolować. Polecam takie podejście, również przy większej dysproporcji zarobków - to nie jest "bycie utrzymywanym przez faceta". Nie wiesz, czy sytuacja się kiedyś nie zmieni i nie będziesz zarabiała więcej od niego.
Edytowany przez naceroth 26 marca 2020, 07:51