- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
2 lutego 2020, 11:14
Witam. Kilka dni temu poklocilam sie z mężem, tzn on powiedział kilka słów ktorych nie powinien w stosunku do mnie użyć (brzydkich słów), po czym ja przestałam sie odzywac do niego i on rowniez od tamtego czasu nie powiedział do mnie ani słowa, wiem dziecinada. Ale postanowiłam, ze tym razem nie wyciagne ręki pierwsza, mimo ze zawsze to robiłam. Dosyć tego.
A dzisiaj rano wstał i nie mówiąc ani slowa gdzies sobie pojechał... Jak mam to potraktować? Nie będę kolejny raz pokazywać, ze to mi zależy na zgodzie. Ogolnie bardzo rzadko sie kłócimy, wlasciwie wcale, ale zawsze sa te ciche dni.
Jak go teraz potraktować...? Tak jak on mnie? Olać, gdy wróci? Czy też sie gdzieś wybrać bez słowa uprzedzenia??
Edytowany przez Karczekwieprzowy 2 lutego 2020, 11:16
2 lutego 2020, 11:58
Ja bym tez gdzies pojechala i cos np. pizwiedzala. Na rozmowe jeszcze bedzie czas.
2 lutego 2020, 11:58
Nie byly to wyzwiska pod moim czy jego adresem. Nigdy sie nie wyzywalismy i tego sobie nie wyobrażam. Ale jednak są pewne slowa, których nigdy nie powinno sie uzywac w stosunku do żony czy męża. Ja probowalam kiedys o tym rozmawiać, ale on twierdzi ze ma taki charakter, ze sie bie odezwie i koooniec, moge głowa w sciane tluc, płakać, a on i tak nie wydusi pierwszy słowa, wiec tym razem i ja ide w zaparte.To i tak czesto, jak na takie dziecinne klotnie, wyzwiska i nieodzywanie sie do ukochanej osoby. Napisalas, ze zawsze sa ciche dni. To smutne.Nie rozmawialiscie o tym nigdy na spokojnie, zeby na przyszlosc rozwiazac problem inaczej niz ignorowaniem sie przez kilka dni? Gdy jest jakis problem to bez krzykow i wyzywania sie, usiasc i spokojnym tonem, bez wyrzutow sobie wyjasnic i ustalic co robicie dalej z problemem? Jesli nie, to warto to zrobic gdy wasze ciche dni mina.Czytaj uważniej. Nie dzieje sie to często, a raczej raz na ruski rok. A jesli juz dochodzi do tego to ja się musze odzywac pierwszaStraszne i rzeczywiscie dziecinne. Przeciez zwiazek to milosc, zaufanie, szacunek, rozmowa przy problemach i rozwiazywanie ich. Jak mozna zyc razem, niby sie kochac, niby planowac wspolne zycie, ale sie wyzywac a pozniej nie gadac przez kilka dni? :O Mieszkacie razem i zyjecie ignorujac druga osobe, jakby jej nie bylo w domu? I to sie dzieje czesciej, tylko zwykle ty pierwsza wyciagasz reke? Ja sobie tego nie wyobrazam...
to nie zapowiada dobrej , spokojnej i szczesliwej przyszlosci. Nie brnelabym dalej , nie grala - bo zachowanie sie tak jak on to tylko gra, ktora ci nie przyniesie zadowolenia, nie rozwiaze problemu. Jak szanowny pan wroci powinniscie konkretnie porozmawiac i mozesz wymagac od niego propozycji rozwiazania tych problemow. Ty nie musisz znosic takich humorow.
2 lutego 2020, 11:59
Też wyjdź do kina czy na kawę z kolezanka. Niech emocje opadną a jak wrócisz wieczorem to pogadacie.
2 lutego 2020, 12:03
Powinniście zacząć jednak rozmawiać ze sobą... milczenie niczego nie rozwiązuje, a statystyki pokazują, że takie związki są o wiele bardziej narażone na rozpad niż te, które kłócą się często, ale te kłótnie są-można powiedzieć konstruktywne-prowadzą do szybkiego dojścia do porozumienia. Nie ma nic złego w samych sporach- nie każdy musi siadać i jak angielski lord wyłuszczać swoje pretensje na spokojnie- są ludzie którzy jak południowcy- toczą gorące spory-wręcz kłótnie.. po czym 10 min. później rozmawiają normalnie i nie ma śladu po emocjach. Podobno to o wiele zdrowsze i dla psychiki i związku niż takie kiszenie w sobie godzinami i dniami urazy i emocji które narastają po cichu jak lawa w wulkanie.Wy nie rozwiązujecie problemu- przeczekujecie go,omijacie- zostaje,tylko udajecie że go nie ma... Wasze ciche dni będą coraz dłuższe aż kiedyś ktoś bez słowa spakuje się i wyjedzie na zawsze.
Tylko najgorzej, ze to spór o błahostkę, dosłownie. Żeby jeszcze było i co się obrażać z jego strony to bym zrozumiała.
2 lutego 2020, 12:04
Tutaj nie pytaj o związki. Bo wszystkie tu mają idealne i nie kłócą się z mężami. Sielanka:)
A po co sie klocic, uzywac wulgaryzmow, krzyczec, a pozniej nie rozmawiac (ignorowac) przez kilka dni? Po co byc z osoba, z ktora nie potrafi sie dogadac i zyc w zgodzie, a gdy sa jakies roznice, to ustalic tak, by i ona i on byli zadowoleni? Mialam kilku chlopakow, klotnie byly raz na jakis czas i wiedzialam, ze wole byc sama. Teraz jestem od kilku lat w zwiazku, klotni nie bylo ANI RAZU! Rozmowy, dyskusje, dylematy, kompromisy - tak. Ale wulgaryzmow, wyzwisk, krzykow i cichych dni - nie. I nie chce pokazac, jaka jestem idealna, tylko jak moim zdaniem powinno wygladac normalne zycie - moje zycie. Inni niech zyja jak chca, tylko po co wtedy zdziwienie, ze pan wielce obrazony, albo kobieta robi awantury.
Edytowany przez mlodapanna2020 2 lutego 2020, 12:05
2 lutego 2020, 12:31
Nie wiem czy tylko ja mam takie wrażenie, ale mężczyźni są jacyś inni. Mówi się, że to kobiety nie panują nad emocjami. Ale ja mam wrażenie, że jest odwrotnie. Są często obraźliwi, nerwowi i czepiają się o pierdoły. I niedojrzali emocjonalnie- mają problem z wyrażaniem emocji, są egoistycznie nastawieni na własne przyjemności i bardziej na rywalizację niż kooperację. Nie potrafia krytyki przyjmować. Piszę to po obserwacji kolegów z pracy i ich zachowań np. w konfliktowych sytuacjach. Ostatnio kolega wkurzył się na sprzątaczki, poszedł do ubikacji i kosz przewrócił, żeby im na złość zrobić. Po prostu dziecinada. Często ci, u których jest to posunięte, są smai, bo niewiele kobiet zniesie sześciolatka w skórze dorosłego mężczyzny. Oczywiście nie wszyscy, ale spora część.
Edytowany przez agazur57 2 lutego 2020, 12:31
2 lutego 2020, 12:40
W sumie gdyby mnie mąż wyzwał od najgorszych co się nigdy nie zdarzyło to też bym się obraziła i nie wyciągnęła ręki pierwsza. U nas jak ktoś się obrazi to zwykle nie na długo, bo nie umiemy tak się do siebie nie odzywać. Przeważnie wiemy kto przesadził i wtedy ta osoba przeprasza. Nigdy nie było tak żebyśmy się do sobie nie używali dłużej niż pół godziny.
2 lutego 2020, 13:02
jak cie nazwal i dlaczego?
2 lutego 2020, 13:34
Tutaj nie pytaj o związki. Bo wszystkie tu mają idealne i nie kłócą się z mężami. Sielanka:)
Też zauważyłam taką tendencję, ale nie odbieram tego w ten sposób. Może po prostu te kobiety, u których dzieje się gorzej, nie mają zamiaru o tym pisać? Nie każdy przecież musi się uzewnętrzniać i zwierzać ze swoich problemów w internecie. A jeśli jest fajnie, to czemu o tym nie wspomnieć? :) Taka już natura człowieka. Łatwiej przychodzi nam rozmowa o czymś przyjemnym aniżeli o tym, co nas boli.
Edytowany przez Ves91 2 lutego 2020, 13:34