Temat: Rozpad młodego małżeństwa

Dzień dobry Wszystkim !

Może ktoś doradzi,wesprze dobrym słowem,może ktoś był w podobnej sytuacji.. W grudniu skonczylam 30 lat , ponad 11 lat zwiazku ,3 lata po ślubie . Nie będę tutaj pisać całej historii ,bo zabrakłoby mi miejsca a Wy przestalibyście czytać w połowie. Ale ok 3 miesiące temu po jednej z kłotni coś we mnie pękło,wylały się wszystkie żale trzymane przez lata,padlo dużo słów . I od tamtej pory jest inaczej ,totalnie się odsunęłam ,nie chcę żeby mnie dotykał,nie patrzę na Niego jak wcześniej ,nawet nie wiem czy go kocham... Jestem mocno pogubiona,bo wszystko stało się tak nagle. Rozum mówi zostań,w tym wieku powinnaś już mieć poukładane życie , a serce mówi odejdź,jeszcze mozesz byc szczesliwa.. Co robic, co robic..

Pasek wagi

nie każdy związek da się uratować. Jasne, ze są kryzysy ale jeżeli jest się ze sobą od bardzo mlodego wieku to ludzie dorastając czasem się rozjeżdżają w potrzebach, pragnieniach i wizji związku. Czasem jest to wynikiem błędów na samym początku związku, czasem po prostu czas sprawia, ze się nie da tego posklejać. 

Próbować warto, tak żeby sobie moc powiedzieć, ze się nie rzuciło małżeństwa w kat przy pierwszym problemie. Ale tez bez przesady, czasem nie ma to już sensu. 

Chociaż pierwszym krokiem lepsza jest separacja, poukładanie sobie samemu czego się potrzebuje (obie strony), rozmowa, próba ustalenia jakiś kompromisów, znalezienie czegoś co łączy. Ale jeśli to wszystko na nic to szkoda życia i czasu obojga na coś co unieszczęśliwia. 
pytanie czy chcecie walczyć czy tylko uważacie, ze powinniście? Bo przy poczuciu powinności a nie szczerej chęci to chyba tylko frustracje to może powodować 

Shayaa napisał(a):

Askadasunaa napisał(a):

Shayaa napisał(a):

Askadasunaa napisał(a):

A jak z finansami? Masz za co się wynieść? Utrzymać? Może to Cię blokuje najbardziej tylko ciężko się przyznać samą przed sobą, ze trzyma nas razem sytuacja ekonomiczna a nie uczucia? Może boisz się tego przewrotu finansowego, nagłej samodzielności? Życia tylko na swój rachunek, czego pewnie nie doswiadczylas? 
Jesli chodzi o finanse to jestem mocno niezalezna finansowo ,zarabiam wiecej niz on. Nie mamy jeszcze wspolnych inwestycji jak np dom czy mieszkanie. Jestem ogolnie bardzo niezalezna,przez to ze przez te wszystkie lata wszystko zawsze ogarnialam ja ,praktycznie cale nasze zycie ,samodzielnosc nie jest mo obca a wrecz bardzo bliska . Wiec jesli o to chodzi,to na pewno nie stanowi problemu
To co Cię blokuje przed wynajęciem mieszkania/pokoju i próba nabrania dystansu do całej sprawy? Miałabyś spokojną głowę, swoje życie i mogłabyś ocenić na ile Twój mąż o Was zabiega wtedy, gdy postawiłas wszystko na ostrzu noża. Jak nie będzie zabiegał w ogóle, to masz jasny obraz Waszego związku. 
No wlasnie najwiekszy problem jest z tym,ze mieszkamy za granica. Nie bede sie na ten temat rozpisywac,ale ciezko jest tutaj sie rozdzielic. Natomiast zdecydowalam sie zaproponowac separację, on wróci do kraju ,ja zostanę tutaj . W tym momencie wydaje sie to jedynym rozsadnym rozwiazaniem,bo dusze sie przy nim i potrzebuje czasu i dystansu,zeby sama siebie zrozumiec i poukladac swoje uczucia i mysli

Rozdzielić się wszędzie można. Nie powinnaś mu proponować powrotu do kraju tylko wprowadzilas bo czemu miałby rozstawać się z żoną i wywracać cały życie do góry nogami z powodu rozstania? Zwłaszcza jeśli ma tam pracę, jakiś znajomych i jakie swoje życie. W sensie nie układaj mu życia po rozstaniu z Tobą, niech sam je układa.

Rozdzielić się wszędzie można. Nie powinnaś mu proponować powrotu do kraju tylko wprowadzilas bo czemu miałby rozstawać się z żoną i wywracać cały życie do góry nogami z powodu rozstania? Zwłaszcza jeśli ma tam pracę, jakiś znajomych i jakie swoje życie. W sensie nie układaj mu życia po rozstaniu z Tobą, niech sam je układa.

To byla tylko propozycja ,bo znam go bardzo dobrze i wiedzialam,ze nie bedzie chial tu zostac w takiej sytuacji. I nie mylilam sie,bo tez uwaza,ze jego powrot do kraju to chyba jedyne co mozemy w tym momencie zrobic. Nie mam zamiaru ukladac mu zycia nawet teraz kiedy nadal jestesmy malzenstwem i jeszcze sie nie rozstalismy.

Pasek wagi

bridetobee napisał(a):

nie każdy związek da się uratować. Jasne, ze są kryzysy ale jeżeli jest się ze sobą od bardzo mlodego wieku to ludzie dorastając czasem się rozjeżdżają w potrzebach, pragnieniach i wizji związku. Czasem jest to wynikiem błędów na samym początku związku, czasem po prostu czas sprawia, ze się nie da tego posklejać. Próbować warto, tak żeby sobie moc powiedzieć, ze się nie rzuciło małżeństwa w kat przy pierwszym problemie. Ale tez bez przesady, czasem nie ma to już sensu. Chociaż pierwszym krokiem lepsza jest separacja, poukładanie sobie samemu czego się potrzebuje (obie strony), rozmowa, próba ustalenia jakiś kompromisów, znalezienie czegoś co łączy. Ale jeśli to wszystko na nic to szkoda życia i czasu obojga na coś co unieszczęśliwia. pytanie czy chcecie walczyć czy tylko uważacie, ze powinniście? Bo przy poczuciu powinności a nie szczerej chęci to chyba tylko frustracje to może powodować 

On twierdzi,ze chce walczyc,ja chyba bardziej czuję,ze powinnam chciec..a zupelnie szczerze nie mam juz do tego sily

Pasek wagi

Shayaa napisał(a):

bridetobee napisał(a):

nie każdy związek da się uratować. Jasne, ze są kryzysy ale jeżeli jest się ze sobą od bardzo mlodego wieku to ludzie dorastając czasem się rozjeżdżają w potrzebach, pragnieniach i wizji związku. Czasem jest to wynikiem błędów na samym początku związku, czasem po prostu czas sprawia, ze się nie da tego posklejać. Próbować warto, tak żeby sobie moc powiedzieć, ze się nie rzuciło małżeństwa w kat przy pierwszym problemie. Ale tez bez przesady, czasem nie ma to już sensu. Chociaż pierwszym krokiem lepsza jest separacja, poukładanie sobie samemu czego się potrzebuje (obie strony), rozmowa, próba ustalenia jakiś kompromisów, znalezienie czegoś co łączy. Ale jeśli to wszystko na nic to szkoda życia i czasu obojga na coś co unieszczęśliwia. pytanie czy chcecie walczyć czy tylko uważacie, ze powinniście? Bo przy poczuciu powinności a nie szczerej chęci to chyba tylko frustracje to może powodować 
On twierdzi,ze chce walczyc,ja chyba bardziej czuję,ze powinnam chciec..a zupelnie szczerze nie mam juz do tego sily

przecież tylko klepie jęzorem a nie walczy

przystanie na wyprowadzkę do Polski jest niesamowitą walką o ciebie i wasze małżeństwo

będzie pisał i dzwonił z tej Polski , czyli nadal klepał jęzorem

Polecam posłuchać serii 11 filmików około 5 minutowych "Pogromczyni mitów w małżeństwie"


Pasek wagi

przecież tylko klepie jęzorem a nie walczyprzystanie na wyprowadzkę do Polski jest niesamowitą walką o ciebie i wasze małżeństwobędzie pisał i dzwonił z tej Polski , czyli nadal klepał jęzorem

No i tak zawsze było,ze na gadaniu sie konczylo i wszystko zalezalo tylko odemnie.. Dlatego ten wyjazd wiele pokaże

Pasek wagi

A także Kasia Sawicka https://www.youtube.com/watch?v=avA8vvcRpVY i 4 sposoby komunikacji oraz jak wprowadzać zmiany i jak Cię zainteresuje to inne :) KAŻDY związek,małżeństwo przechodzi kryzys - a odejście i szukanie kogoś innego bez zmiany lu poznania samego siebie absolutnie nie uchroni przed rozpadem następnych związków.

Pasek wagi

Myślę że po prosru trafil ci sie facet bez ambocjo z tego co piszesz, o ktorego ty musisz "dbac"

Shayaa napisał(a):

przecież tylko klepie jęzorem a nie walczyprzystanie na wyprowadzkę do Polski jest niesamowitą walką o ciebie i wasze małżeństwobędzie pisał i dzwonił z tej Polski , czyli nadal klepał jęzorem
No i tak zawsze było,ze na gadaniu sie konczylo i wszystko zalezalo tylko odemnie.. Dlatego ten wyjazd wiele pokaże

to była ironia z tym wyjazdem...

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.