- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
13 stycznia 2020, 13:47
Cześć dziewczyny,
To będzie jestem z tych wpisów, od których czuć desperacją i frustracją, ale męczy mnie to okropnie i muszę się wygadać, a może któraś z Was zwalczyła coś takiego i ma na to jakiś sposób.
Mam 25 lat, mój partner 29.
Poznaliśmy się na koniec sierpnia 2019r i od końca września jesteśmy razem. Poznaliśmy się przez jeden z portali randkowych w jednym z większych miast w Polsce. Od początku znajomości on mówił, że chciałby przeprowadzić się do Warszawy i pracować w konkretnej firmie, która do tej pory 2x odrzucała jego CV. Namawiałam go żeby próbował no i udało się, po msc od naszego poznania dostał pracę i było wiadomo, że się przeprowadzi. Ja mieszkałam wówczas w domu rodzinnym i moja praca była ok, ale stałam w miejscu. Szukałam jakichś nowych wyzwań, ale w mojej branży to oznacza konkretną przeprowadzkę. Wtedy pomyślałam więc, że może to znak, że właśnie może powinnam iść w to i będziemy razem, ja zacznę nową, pełną wyzwań pracę i w ogóle super. On wspierał mnie w tych działaniach,ale mówił, że nieważne czy zostanę, czy pojadę z nim to i tak będziemy razem.
Po 4 miesiącach ja byłam już tutaj z nim i zaczynałam swoją obecną pracę. Wszystko jest super, dogadujemy się, takie życie codzienne z nim przynosi mi wiele radości, nie kłócimy się za bardzo, bo on raczej twardo stąpa po ziemi i szybko łagodzi jeśli coś wychodzi z mojej strony.
Ale.. Ja od początku (co jakiś czas) szukam dziury w całym.Kiedyś, jak byliśmy na odległość i ja odwiedzałam go co 2-3 tyg wpadłam na otwartego laptopa z FB. No i niestety, te wiadomości przeczytałam. Wiem, wiem co myślicie, ale każdy kto to kiedyś zrobił wie, że w tym danym momencie wydaje Ci się to słuszne. Nic nadzwyczajnego tam nie było, wiem, że ma kontakt z kilkoma dziewczynami, z którymi miał jakąś relację bliższą, ale od początku mówił, że to było 2-3 spotkania i wiedzieli, ze nic z tego wiec dalej sie kolegowali.
Ale np cos co utknelo mi w glowie (Nie wiem czy slusznie) : Jedna z takich wlasnie dziewczyn z przeszlosci (z ktora widywali sie powiedzmy3x w roku, ona ma meza i dziecko jesli ma to cos do rzeczy) pytala go jak tam w nowym miescie, jak praca itp, on ze wszystko ok, napisal ze ja tez sie przeprowadze tu, ze extra ze juz znalazlam tu prace i bedziemy razem mieszkac i co u niej. Ona ze fajnie fajnie, ale 'juz nie moze doczekac sie az skonczy karmic i w koncu kupi normalna bielizne, bo teraz nic na nia nie pasuje' a on 'ale ze co, teraz sa wieksze?:D a ona ze tak tak ze nic nie moze sobie znalezc ... a on 'Interesujace:D' i tyle,koniec ich rozmowy. Nie wiem, mam to w glowie do teraz.Przypadkiem poznalam ta dziewczyne jakis czas temu,spotkali sie we 2 i ona byla z dzieckiem, jak wlasnie bylismy w starym miescie odwiedzic znajomych i no nie pomoglo mi to ;P Ona jest lekarzem, jest sliczna i taka wiecie, co jak spojrzycie na jej instagrama to macie wrazenie, ze ideal. No to ona wlasnie ;) Oczywiscie udawalam najpewniejsza dziewczyne na swiecie :P Moj partner ciagle mnie obejmowal itp, ale czuc bylo miedzy nami takie no napięcie.
Dużo miałam rozmów z partnerem, ze wlasnie ja czesto doszukuje sie roznych rzeczy itp, w ostatniej rozmowie on powiedzial, ze jest mnie pewny w 100%, dlatego nie ma takich obaw, ze jakbym chciala to przeciez mam 100 okazji zeby zdradzic (z mojej pracy prawie ciagle podrozuje to fakt), ze jestesmy razem, kochamy sie, wiec dla niego to jest jasne, ze nikogo innego nie ma.
Jak spotkam sie z kolega to on pyta kto gdzie itp, ale nigdy nie dal mi do zrozumienia ze cos nie tak. Ostatnio wyszlam z dziewczynami do klubu to tez tylko, ze gdzie z kim, o ktorej, baw sie dobrze, ale uwazaj na siebie, wroc uberem itp.. Jedyna zazdrosc jaka widze z jego strony to pyta, co tam sie dzialo dokladnie, z kim tanczylysmy itp. Jakis czas temu odezwal sie do mnie mój były, ze bedzie w miescie i czy mialabym ochote sie spotkac, powiedzialam o tym partnerowi, to widziałam, ze zareagowal tak 'kto? co? on? ale po co? po co on chce Cie widziec? i co napisalas??' ,ale pozniej powiedzial, ze mi ufa i jesli uwazam, ze jest to ok zeby sie z nim spotkac to on oczywiscie mi nie zabroni.
Czasem mam wrazenie, ze ja nie dojrzalam do zwiazku ;/ Z jednej strony mysle, ze to ON, ze super, najlepiej, mamy tyle cudownych chwil, tyle planów. On twierdzi, ze jedyne co sie liczy dla niego teraz to MY, nasza przyszlosc, plany, ze znaczenie ma dla niego czy myslimy podobnie o dzieciach, mieszkaniu itp i ze ostatnia rzecz o jaka powinnam sie martwic to jakies inne kobiety.
No i ok, w wiekszosci czasu jest naprawde cudownie, ale czasem najdzie mnie cos takiego, ze nie moge tego powstrzymac.
Wiem, ze nie jest jakims glupiutkim chlopakiem, ktory by sie bawil mną, bo jest bardzo odpowiedzialny, widze jak podejmuje decyzje, jak sie o mnie troszczy i o swoja rodzine, aleee no czasem nie moge sobie z tym poradzic.
Jakis czas temu zapytalam go ile dziewczyn mial przede mna. On najpierw, ze bez sensi jest ten temat, bo on np nie chce wiedziec ie ja, bo ile by nie bylo to tylko go zezłosci, a co bylo to bylo. Ja naciskalam i w koncu powiedzial, ze ok 10-11.. To byl troche dla mnie szok, ale powiedzial, ze mial czas, kiedy byl samotny (jest obcokrajowcem), ze jedyna jego rozrywka i jakims kontaktem byl tinder i tak przez kilka msc. Mowil, ze wiekszosci zaluje i ze jedynie 2-3 dziewczyny to byly zwiazki,a reszta to takie wlasnie chwilowe znajomosci.
Nie wiem co mam o tym myslec, sama tez mialam kiklu partnerow, i wiem jak to wyglada, ze najchetniej wymazalabym niektore przygody, ale jednak ciagle mam to w glowie.
Teraz np czyscil sobie telefon i zrzucal wszystkie zdjecia (z kilku lat) na komputer i na dysk zewnetrzny. Nic nie zostawil na komputerze, a na dysk ustawil haslo (nie sprawdzalam, ale wiem). Od razu mam mysli, ze moze jest tam cos, co chce przede mna ukryc.
Z drugiej strony tez mam rzeczy, ktorych wole mu nie pokazywac, ale nie dlatego, ze robie cos zlego, ale po prostu jest to cos przeszlosci, czego nie musi ogladac.
Nigdy nie mialam jakichś konkretów zeby byc zazdrosna, nie bylo jakiegos wychodzenia, ze wiecie nie wiadomo co i z kim, ale często nachodzą mnie jakieś takie myśli, czasem zdarza mi się sprawdzać kogo zdjęcia lubi na instagramie (wiem jak to brzmi).
Jezuuuu, jak to ustabilizowac raz na zawsze?
Wszystko oprocz tego jest miedzy nami okej, planujemy zycie razem, on powiedzial o nas swojej rodzinie (a to byl duzy krok), poznalismy sie nawzajem z rodzinami itp.
Ale jest cos we mnie co nie daje mi spokoju.
Dodam tylko, ze kiedy pomysle o innych moich relacjach zawsze bylo we mnie cos gdzies, jakby najwieksza moja obawa to bycie oszukana/zdradzona. Jedynie kiedy calkowicie nie zalezalo mi na kims to bylo mi obojetne co ten ktos robil i z kim.
Jak dowiedziec sie raz na zawsze czy te obawy, ktore mam wynikaja tylko ze mnie, moze z niskiej samooceny?
Chociaz wiecie, na codzien jestem ta super energiczna dziewczyna, w pracy codziennie mam nowych ludzi, szybko nawiazuje kontakty, duzo cwicze, lubie swoje ciało itp i jestem tą, która skrytykuje kolezanke, jesli ta powie, ze jest brzydka, zawsze mowie, ze wszystkie jestesmy piekne, wiecie pelne body positive ;) Tylko jakos gleboko w srodku jest chyba troche inaczej.
Poszlam kiedys do psychologa (kilka msc temu), bo mialam wielkie zawirowanie w rodzinie, moja mama jest alkoholiczka (taka prawdziwa) i pani psycholog stwierdzila, ze chyba przez to, ze moja mama cale zycie funduje mi hustawke, ze raz jest super mama, a raz brak kontaktu i jakies tragedie typu detoks w szpitalu, (kiedy siedzialam z nia 2 tygodnie przy lozku i karmilam), to ja przez takie hustawki doszukuje sie czegos, bo moje cialo przywyczailo sie, ze nigdy nie jest stabilnie. Ze jak wszystko jest ok, to ja szukam co by tu zaczepic.
Mowila tez, zebym zaprzestala tych domyslow, zeby sie nie doszukiwac, ze jak mowi ze kocha to kocha, zeby sie skupic na codziennosci, na tym co sie realnie dzieje miedzy nami.
Dziewczyny, jeśli ktoś z Was dotarł do końca i ma jakikolwiek pomysł jak mogę to zwalczyć (a może dociekać?) to proszę o rady.
Krytykę też akceptuje, tylko proszę o konkrety.
Z góry dzięki za pomoc!
Edytowany przez Sugarfree21 13 stycznia 2020, 13:49
13 stycznia 2020, 17:47
Bardzo krótko się znacie a ty byś chciała mieć zaufanie jak w wieloletnim dotartym związku? Zaufania do drugiej osoby nabiera się z czasem,wręcz się je buduje i wtedy nie masz takich obaw, jeśli nie zadzieje się nic naprawdę złego. A ty z lekka w piętkę gonisz z tej niepewności-tu facetowi czytasz korespondencję z byłą i jesteś o to zazdrosna, z drugiej strony sama lecisz się spotkać z byłym chłopakiem(po co? nie zrozumiem).Czyli to samo u chłopaka powoduje że skręca cię z niepewności i domysłów, ale jednocześnie nie przeszkadza ci samej robić identycznie i uważać że to ok? (ja bym nawet nie rozważała kwestii takiego spotkania, nie mówiąc o tym żeby lecieć i pytać się obecnego faceta czy mam się spotkać z byłym..no bez sensu, nie grzebie się w zamkniętych rozdziałach życia).Nie mówiąc już, że twoja wiedza o byłych partnerkach dość świeżego chłopaka jest zaskakująco obszerna... mnie nigdy do głowy nie przyszło wypytywanie faceta o takie szczegóły-na jakiego grzyba mi to?? Każdy człowiek potrzebuje pewnej strefy prywatności, rzeczy które są tylko jego prywatną sprawą, o których nie ma żadnej potrzeby mówienia partnerowi-czasem wręcz głupotą działającą przeciw nam- jest mówienie o nich(np.takie wgłębianie się w minione związki i roztrząsanie z kim,co, ile i jak). Jest potrzeba prywatności/odrębności normalna dla wszystkich ludzi, chyba tylko naiwne nastolatki uważają że prawdziwa miłość to wylać wszystko z siebie na faceta i jeszcze oczekiwać że on zrobi to samo(a nie zrobi). Może przestań się skupiać na byłych kobietach twojego faceta(i swoich byłych) i skup się na tym co jest teraz? Jak cię gość by chciał zdradzić to poszuka kogoś o kim nawet pojęcia nie będziesz miała, więc po co się tak nakręcać i psuć relacje między wami nieuzasadnioną zazdrością? Zawsze też zanim z czymś wyskoczysz-to pomyśl jak ty byś się czuła gdyby on do ciebie wyszedł z konkretnymi tekstami i jesli będziesz się czuła z tym źle, 2 x pomyśl czy wobec tego warto mówic/robić to facetowi?
13 stycznia 2020, 18:26
Psycholog dala Ci dobre rady. Nie doszukuj sie czegos czego nie ma, gdyby bylo inaczej by sie zachowywal. To co odpisal tej znajomej w zasadzie nie ma znaczenia, mysle ze to ona przegiela z ta swoja "otwartoscia" a on ja sprytnie olal nie walkujac tematu. Hasla zalozyl pewnie bo ma jakies zdjecia ze swojego starego zycia (pewnie przyzwoite ale Cie zna i nie chce zebys myszkowala i sie zadreczala). Bardzo swiezy zwiazek i jeszcze sie dotrzecie ale serio nie psuj tego bezpodstawnymi zarzutami, osaczaniem i przytlaczaniem. Bylam kiedys z bardzo zaborcza osoba przez, krotki czas i nikt nie wytrzyma ciaglych zarzutow, sledzenia, oskarzania, histeri, przepraszania na zmiane. Pracuj nad soba i patrz tylko na przyszlosc. Powodzenia
13 stycznia 2020, 18:28
Dotrwałam do końca. Pierwsze co widać to to, ze wymagasz od niego tego czego sama nie dajesz. Sama masz hasła i czegoś nie chciałabyś mu pokazać, ale już to, że on ma Ci przeszkadza. Miałaś kilku partnerów i niektórych byś wymazała z pamięci, ale jakoś Ci wadzi, że partner też miał wcześniej kobiety i czegoś tam żałuje. Z jednej strony ciśniesz go na takie zwierzenia, ale nie jesteś w stanie przyjąć prawdy innej niż taka jaką sobie wymarzyłaś. Czy w ogóle jest jakaś odpowiedź, która by Ci pasowała? Jak miał wiele dziewczyn źle, ale wyobraź sobie, że miałby jedną wielką miłość przed Tobą, no to też byś o tym ciągle myślała, co ona w sobie miała, że ją tak kochał i tak długo z nią był. A jakby nie miał żadnej kobiety przed Tobą to z kolei już nie byłby wyzwaniem. Te martwienie się nic nie da, to Cię nie uchroni od zdrady, szkoda tracić energię życiową na martwienie się czymś na co nie mamy wpływu.
13 stycznia 2020, 20:47
Bluszcz z Ciebie. Daj mu mieć swoją przestrzeń, sprawy, znajomości. Zdrowo jest, kiedy każdy ma kawałek swojego życia. To, że ma coś, czego nie dzieli z Tobą, nie oznacza od razu, że Cię zdradza na prawo i lewo.
Chyba masz problem z zazdrością i zaufaniem. To może zniszczyć Wasz związek, ale da się to przepracować i zluzowac.
13 stycznia 2020, 21:10
Rozumiem Cię doskonale, z tym, że ja się odcięłam od matki alkoholiczki. Wiem jedno, "naprawienie się" wymaga ciągłej pracy nad sobą i kontrolowania się. Ja stosuję pewien sposób, który póki co działa super. Uświadomiłam sobie, że robię błędne koło: wkręcanie sobie myśli - zazdrość - robienie kłótni - itd. Z myślami ciężko się uporać, ale starałam się ominąć część, kiedy wybucham. Po prostu sobie myślałam co myślałam, ale udawałam przed samą sobą, że jest ok. Po jakimś czasie zaczęłam zauważać, że faktycznie jest ok i nie mam po co być zazdrosna czy czegokolwiek sobie wkręcać. Nie tłumię też w sobie tych emocji, bo one po prostu zostały wyparte przez mój mózg. Te negatywne oczywiście. Teraz cieszę się tym, że jak się wkurzam to tylko o jakieś głupoty porządku dziennego. Nie wiem czy to wszystko poprawne z punktu psychologicznego, ale u mnie działa. Mam wspaniałego faceta i chce wieść z nim życie bez takich brudnych kłótni.
14 stycznia 2020, 10:46
Po co wy się tak namiętnie z tymi byłymi/niedoszłymi kontaktujecie i spotykacie? Tego nie mogę pojąć.
14 stycznia 2020, 11:46
Ano nie dojrzalas, takie doszukiwanie sie dziury w calym czesto rozwala zwiazki, bo najpierw to sa tylko emocje i podejrzenia, potem oskarzenia i osaczanie - malo kto jest w stanie takie akcje wytrzymac.
Kontynuuj wizyty u psychologa, bo skoro masz taka a nie ina sytuacje rodzinna to ciezko Ci bedzie zbudowac gleboka relacje z kims poki sobie nie przepracujesz problemow ze soba. Bo z czego wynika to szukanie dziury w calym?
Jest za dobrze?
Nie zaslugujesz na to zeby bylo dobrze?
Czy rzeczywiscie nie piszesz o wszystkim i chlop Ci dal jakies powody do podejrzen?
Czujesz sie gorsza od jego bylych?
Takie DDA troche, potrzeba kontroli i jednoczesnie poczucie nizszosci. Serio sprobuj dluzszej terapii.