- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
10 grudnia 2019, 14:35
Zainspirowana przeczytanym artykułem o tym, że niemal 25% małżeństw ma osobne łóżka chciałabym Was zapytać o zadnie na ten temat? Uważanie, że to "normalne" czy może jednak świadczy poniekąd o lekkim rozpadzie?
Ja osobiście - mimo że mąż czasem mnie denerwuje w nocy - to jakoś nie wyobrażam sobie że mielibyśmy kłaść się oddzielnie (ale po ślubie jesteśmy jakieś 2,5 roku dopiero ;))
10 grudnia 2019, 14:41
Nie moja sypialnia, nie moja sprawa ;)
myśle, ze jest wiele przyczyn wiec ciężko na podstawie jednego czynnika mówić o rozpadzie czegokolwiek.
10 grudnia 2019, 14:43
maz u gory w sypialni spi a my z synkiem razem w salonie :D rozpadu nie ma ;)
10 grudnia 2019, 14:43
jestem po slubie 13 lat i do tej pory spimy na jednym lozku. Czasami do nas przychodzi syn wiec moj malzonek idzie do jego pokoju a syn spi ze mna. Spi mi sie wtedy o niebo lepiej w przyslowiowej ciszy. Nawet te odglosy z drugiego pokoju nie sa juz tak denerwujace.Bardzo czesto mysle o drugim lozku zeby nieslyszec w nocy jego odglosu chrapania. Uwazam ze to calkiem normalne spac oddzielnie i wcale to nie swiadczy o rozpadzie malzenstwa. Wrecz o wzajemnym szacunku. Rano czlowiek wtaje lepiej wyspany.☺
Edytowany przez Chelsie 10 grudnia 2019, 14:44
10 grudnia 2019, 14:51
Zawsze tylko razem przytuleni w jednym łóżku pod jedną kołdrą. U nas w grę nawet nie wchodzą osobne kołdry.
A jak dziecko ma gorszy okres to, albo śpi z nami 1-2 noce w jednym łóżku, albo przynosimy córce materac do sypialni. Nie ma opcji, że z mężem mielibyśmy spać osobno. Nawet jak jest ciasno we 3 z dzieckiem to i tak śpimy razem wszyscy, nikt się nigdzie nie wynosi, chociaż jest wielka rozkładana kanapa w salonie.
Bardzo sobie cenimy wspólne spanie i możliwość przytulania się w nocy. Gdybyśmy zaczęli spać osobno to byłby znak, że coś poważnie psuje się miedzy nami.
Nawet w chorobie co najwyżej jeden śpi po stronie głowy, drugi po stronie nóg i przytulamy się do swoich nóg :P Razem jesteśmy 11 lat i oboje sobie nie wyobrażamy, że mielibyśmy spać osobno.
Edytowany przez Marisca 10 grudnia 2019, 14:52
10 grudnia 2019, 15:08
Ojej, nie wyobrażam sobie spać z mężem w oddzielnych łóżkach... Ale nie mam nic przeciwko dwóm kołdrom :) U nas to by się sprawdziło, bo w nocy jestem bardzo terytorialna i czasem potrafię się nią nieświadomie owinąć jak naleśnik.
Takich sytuacji mam coraz mniej (chyba do podświadomości powoli dociera, że nie jestem już singielką), jednak się zdarzają 😆
10 grudnia 2019, 15:11
Ojej, nie wyobrażam sobie spać z mężem w oddzielnych łóżkach... Ale nie mam nic przeciwko dwóm kołdrom :) U nas to by się sprawdziło, bo w nocy jestem bardzo terytorialna i czasem potrafię się nią nieświadomie owinąć jak naleśnik. Takich sytuacji mam coraz mniej (chyba do podświadomości powoli dociera, że nie jestem już singielką), jednak się zdarzają ?
U nas była "przepychanka" bo oboje się zawijamy w naleśniki (a mąż jeszcze wtyka czasem kołdrę pod siebie jakby był jakąś mumią) więc mamy kołdrę sprowadzoną 220x240 i choć ciężko o poszewki to najlepszy zakup ever :)
Testowaliśmy dwie kołdry ale i tak spaliśmy pod jedną a druga tylko zajmowała miejsce.
Edytowany przez bridetobee 10 grudnia 2019, 15:11
10 grudnia 2019, 15:17
Od początku śpimy razem. Odkąd urodziło się dziecko to we 3. W sumie dziecko zaraz skończy 4 lata i ani myśli się z sypialni wyprowadzać. Mąż się śmieje, że to my się z własnej sypialni przeniesiemy do jej pokoju.
Edytowany przez Zalatana 10 grudnia 2019, 15:18
10 grudnia 2019, 15:19
A ja od pół roku śpię u córki w pokoju, ponieważ w sypialni nie było miejsca na łóżeczko, a u córki znalazło się miejsce na pojedyncze łóżko. Miałam tam spać tylko kilka miesięcy, bo to pierwsze dziecko i tak strach zostawić samo na noc, tym bardziej, że sypialnia i pokój są od siebie sporo oddalone. Więc tak śpię i śpię :-P i poza tym, że nie ma się do kogo przytulić to całonocnego chrapania mi nie brakuje... i jakoś tak nie umiem wrócić do tej sypialni