Temat: Czy miał prawo się tak zachować?

Wczoraj jak wracaliśmy z zakupów i wyszlismy z auta, maz chcial jeszcze gdzies skoczyc i wlozyl mi do plaszcza kluczyki do samochodu. Ja bylam obladowana wiec jak dotarlam do mieszkania pierwsze co schowalam lody do zamrazarki i zapomnialam wyjac kluczyków. Dzisiaj wyszłam wczesniej do pracy i dzwoni wściekły mąż, żeby sprawdziła kieszenie płaszcza. No rzeczywiście klucze tam były. Nie mieszkam daleko od pracy wiec od razu wyskoczyłam i spotkalismy sie w polowie drogi. Jak sie spotkalismy to nie zamienilismy nawet slowa bo widzialam jak był wsciekły. Pozniej mi napisal że bardzo mi dziekuje, że jest spozniony, spocony i wnerwiony (ładnie mowiac, ale uzyl mocniejszego slowa), i dziekuje mi za super poczatek dnia. Odpisalam, że przecież nie zrobiłam tego specjalnie. 

Czy miał prawo aż tak sie zezloscic? Dla mnie to przesada.

UPDATE - maz przyszedl do pracy z kwiatami i mnie przeprosił, widać, że mu głupio. Tak jak myslalam bardzo przejmuje sie firmą i projektem. 

Wiec raczej tym razem nie skonczy sie rozwodem;)

Odwróć sytuacje. Nie byłabyś wkur*iona? Gdyby on zapomnial wyjac kluczykow i spoznilabys sie przez to do pracy? Wyrazil zlosc (zapewne w nerwach), nie obrazil Cię

Wkurzył się i "podzielił się" tym z Tobą. Miał prawo, ale mógł to zrobić w delikatniejszy sposób, w sumie nic się nie stało.

Bez przesady. Wina po obu stronach. Kiedyś miałam analogiczna sytuacje ale to mąż zabrał moje klucze od mieszkania - nie byłam zła na niego mimo, ze mnie uziemił a ja się spóźniłam na pociąg przez to. Trochę musiałam pozmieniać plany, a dzien był mega napiety ale trudno, przecież nie zrobił tego mi na złość. 

No ale bez sensu nakręcać jeszcze kto miał racje i kto bardziej czuje się urażony. Szkoda życia na nerwy.

.Asha. napisał(a):

Odwróć sytuacje. Nie byłabyś wkur*iona? Gdyby on zapomnial wyjac kluczykow i spoznilabys sie przez to do pracy? Wyrazil zlosc (zapewne w nerwach), nie obrazil Cię

Ja zawsze podchodze z dystansem do takich rzeczy. Przeciez wiem, że nie zrobiłby tego z premedytacja. Mysle ze bym sie wnerwila, ale odetchnela gleboko i tyle. Odosnie spoznienia to nie wiem o co mu chodzilo, bo prowadzi wlasna firme i moze przyjsc o ktorej chce o to 10 min spoznienia by go nie zbawilo. 

Ja po prostu jestem zbyt wrazliwa na tego typu akcje, bo od razu mysle, że ja na osobe ukochana bym tak nie naskoczyla. 

Gdybym ja miała się tak złościć na męża to bym jeszcze bardziej zbrzydła lub bym go udusiła .Też często o czymś zapomina i co z tego ? Nawet przy takich sytuacjach , kiedy nerwy sięgają zenitu powinien być szacunek . Mi wystarczy słowo przepraszam , nie chciałem i dzień dalej toczy się swoim rytmem ...A tak na marginesie - jak chcesz być złośliwa to odwróć sytuację i powiedź mężowi że pretensje może mieć do siebie ...gdyby nie schował kluczyków do Twojego płaszcza to dziś by jemu żyłka na czole nie pękała .

Pasek wagi

Nie bardzo rozumiem jedna rzecz- on prowadzi ten samochód? Ty jeździsz? Jak wyszliście to gdzieś jeszcze jechałaś/miałas później jechać? po co wsadził kluczyki do Twojej kieszeni? Bo sobie wyobraziłam że wychodząc z samochodu wkładam kluczyki od swojego samochodu do kieszeni kurtki męża zamiast do swojej i mam pretensje że mi ich nie oddał... Chyba popukal by mi w czoło. jeśli nie prosiłas go o kluczyki z jakiegokolwiek powodu i wsadził je do Ciebie zamiast do siebie tak po prostu to on powinien o nich pamiętać i widzę tutaj wyłącznie jego winę.

Zdarza sie. Każdy inaczej odreagowuje stres.  Moim zadaniem,  nie obraził Cie.

sacria napisał(a):

Nie bardzo rozumiem jedna rzecz- on prowadzi ten samochód? Ty jeździsz? Jak wyszliście to gdzieś jeszcze jechałaś/miałas później jechać? po co wsadził kluczyki do Twojej kieszeni? Bo sobie wyobraziłam że wychodząc z samochodu wkładam kluczyki od swojego samochodu do kieszeni kurtki męża zamiast do swojej i mam pretensje że mi ich nie oddał... Chyba popukal by mi w czoło. jeśli nie prosiłas go o kluczyki z jakiegokolwiek powodu i wsadził je do Ciebie zamiast do siebie tak po prostu to on powinien o nich pamiętać i widzę tutaj wyłącznie jego winę.

Mamy tylko jedne kluczyki i sa dosc spore wiec nie chcial ich dalej niesc. Nie prowadzilam pozniej samochodu ani nic. 

Podzielam Twoje zdanie. Uważam, że tak naprawdę istnieje bardzo mało sytuacji, które mogą wyprowadzić mnie z równowagi, ale ja jestem na codzień spokojną i cierpliwą osobą, podobnie jak mój facet (on może odrobinkę mniej w stosunku do innych osób, ale dla mnie to złoty chłopak :)). Nie przejmujemy się pierdołami i sytuacjami, na które nie mamy wpływu - czasem zdarzy się to czy tamto, ale co z tego? Nikt nie został skrzywdzony ani szukany, więc o co to halo? Oboje lubimy rozmawiać, wyjaśniać sobie wszystko na spokojnie, jednocześnie szanując też zdanie drugiej osoby i ją samą. 

Nie zdradziłaś go, nie oczerniłaś w oczach znajomych, nie naraziłaś Waszego dziecka na niebezpieczeństwo, nie przepuściłaś połowy wspólnych pieniędzy na bzdety, więc o co te nerwy? Każdemu zdarzy się o czymś zapomnieć, to nie koniec świata. Nic nie usprawiedliwia partnera, aby zwracać się do ukochanej/go w tak chamski sposób, używając wulgaryzmów.

Mógł to załatwić w inny sposób, zapytać normalnie, obrócić w żart - gdyby zachował się jak człowiek, pewnie starałabym mu się to jakoś wynagrodzić jego ulubionym obiadem, masażem, dobrą kolacją albo czymkolwiek, co sprawiłoby mu przyjemność :) Ale tak? 

Jasne, ok, zdenerwował się, że spóźnił się do pracy, ale bez przesady - takie słowne wyżywanie się na drugiej osobie jest okropnie niesprawiedliwe.

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.