Temat: Natłok zajęć

Jak radzicie sobie z permanentnym natłokiem zajęć i obowiązków utrzymującym się przez kilka tygodni/miesięcy, kiedy to nie wiecie w co ręce włożyć, bo stale i stale przybywa rzeczy do zrobienia, zaległości rosną, a jeszcze trzeba być na bieżąco z obecnym życiem? Macie jakieś sposoby na ogarnianie kryzysowych i stresujących sytuacji, kiedy dosłownie spada Wam na głowę obowiązek za obowiązkiem, życie rodzinne się wali, w pracy dorzucają nadgodzin i zajęć, Wy stale zadręczacie się, że nie wyrabiacie, zaniedbujecie wszystko i wszystkich, a lista zadań do zrobienia i tak jest coraz dłuższa?

Macie jakieś sposoby na to jak zatrzymać się i przerwać to błędne koło zaległości, niewyrabiania się i obwiniania się, że nic nie jest gotowe na czas? 

Jeśli to kilka tygodni czy miesięcy, to nie taki permanentny :)

Ustalam priorytety, jeśli mogę, to deleguję lub olewam, a całą resztę robię.

Miałam takie półtora roku, że nie wiedziałam, w co ręce włożyć i wtedy skupiałam się na celu i odliczałam dni.

Mam tak permanentnie od jakiś 3 lat- przywykłam sortować ważność zadań,co można zaniedbać bo się świat nie zawali, a za to siąść godzinę i odpocząć,przy części zajęć mogę słuchać audiobuków na słuchawkach-co powoduje, że nie męczą mnie tak jak wcześniej, przestałam się dawno stresować brakiem takiego codziennego luzu(albo nudy..) jak mają znajomi i nawet od jakiegoś czasu w miarę udaje mi się pilnować, żeby za często nie zarywać nocek. Jakoś się to poukładało,choć nie obyło się bez rezygnacji z paru rzeczy praktycznie całkowicie. Pocieszam się że jeszcze max kilka lat i wrócę do mniej obciążającej czasowo pracy.

Mam tak permanentnie. Można się do tego przyzwyczaić a nawet to polubić. Rzadko bo rzadko, ale jak już się zdarzy że nie mam miliona rzeczy na głowie, np jak mam urlop, to zaczynam czuć się dziwnie i mam wrażenie że zamieniam się w śmierdzącego lenia :PP 

Generalnie moje życie dyktuje Outlook. Ustalam priorytety i każdy tydzień planuje na zaś. Wszystko wklepuję w outlooka - w kalendarz, przypomnienia i "to do" list. Szacuję ile czasu zajmie mi zrobienie czegoś i w kalendarzu rezerwuję ten czas. A później trzymam się tego. I wykonuję dane zadanie najlepiej jak mogę w czasie który sobie na to wyznaczyłam zamiast dążyć do perfekcjonizmu. Mój outlook wygląda jak screen z gry Tetris, ale zdaje to u mnie egzamin i z reguły wyrabiam się ze wszystkim na czas. 

Ostatnio odkryłam też google assistant. Np rano gdy szykuję się do pracy, telefon leży obok i asystent sam, na głosowe polecenie czyta mi maile, czyta plan dnia (ten z Outlooka właśnie), dyktuję mu wiadomości które później sam wysyła itd i mam wolne ręcę, mogę w tym czasie jednocześnie robić coś innego. A tak na marginesie, kazałam mu mówić do siebie per "Hrabino" i ustawiłam że co rano jak go wywołam ma mi powiedzieć dwa komplementy, dobry kawał i jaka będzie pogoda. Dopiero później przechodzi do maili(smiech) Polecam! Niestety Polska wersja językowa jeszcze kiepsko śmiga. Po angielsku normalnie jak z człowiekiem się z nim rozmawia. Na wszystko skubaniec ma odpowiedź. Mała rzecz a cieszy i w dodatku pomaga :)

Zwalniam, eliminujac tym samym ilość błedów, niedociągnieć, powtórzen, niekokonczonych tematów na które poświeca się dwukrotnie wiecej czasu, a przede wszystkim ilośc czasu spedzonego na samym rozmyslaniu ile to ja mam roboty. 

Olewam te sprawy mniej ważne.

Wogole nie wiem o czym mówisz....

Mam tak przez 10 miesięcy w roku. Dosłownie ciągle coś. Jak sobie radzę? No pracuję z domu, czasem i cały dzień. Do 22, 23.

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.