Temat: .

Post juz nieaktualny. Dziękuje za odpowiedzi :)

Mój ma skrajnie odwrotnie. I bardziej woli moja rodzinę niż swoją. 

Ale też nie jeździmy jakoś często. Raz na dwa tygodnie na 3 dni to takie optimum. 

Na dłuższą metę nie wytrzymałabym ani ze swoją rodziną ani z rodziną męża. On ma takie samo podejście. Jasne, fajnie się od czasu do czasu się z nimi zobaczyć ale gdybym miała ich widywać codziennie lub prawie codziennie to bym w psychiatryku wylądowała. Bo nie raz już się przekonaliśmy że z rodziną to najlepiej tylko na zdjęciach... Na szczęście od 13 lat mieszkamy w Szkocji :) Widujemy nasze rodziny 2-3 razy do roku + telefony. I styka. 

Jeśli jest do tego przyzwyczajony i lubi spędzać czas ze swoją rodziną, to jest prawdopodobne, że tak właśnie będzie. 

Pasek wagi

Mój jest u swoich 1 raz na tydz a też jest bardzo rodzinny. nie martwiłabym się na zapas na razie mieszka z rodzicami to i przesiaduje z rodziną co  tym dziwnego:P

Have_fun napisał(a):

Na dłuższą metę nie wytrzymałabym ani ze swoją rodziną ani z rodziną męża. On ma takie samo podejście. Jasne, fajnie się od czasu do czasu się z nimi zobaczyć ale gdybym miała ich widywać codziennie lub prawie codziennie to bym w psychiatryku wylądowała. Bo nie raz już się przekonaliśmy że z rodziną to najlepiej tylko na zdjęciach... Na szczęście od 13 lat mieszkamy w Szkocji :) Widujemy nasze rodziny 2-3 razy do roku + telefony. I styka. 

Chłopak autorki ma najwyraźniej zupełnie odmienne doświadczenia - podobnie jak ja i mój mąż. Jeśli ktoś jest bardzo rodzinny, to nie liczyłabym na to, że nagle radykalnie ograniczy kontakty z bliskimi. Warto oczywiście starać się wypracować jakiś kompromis, jednak świadomie wiążąc się z taką osobą należałoby te rodzinne relacje uszanować. 

Ja bym tego nie zaakceptowała. Nie wyobrażam sobie odwiedzać teściôw czy tate co weekend, albo jeszcze w tygodniu. Jestem mocno zżyta z rodziną, ale moja (ja,mąż,syn) zawsze jest najważniejsza, z mężem mamy to samo zdanie.

Pasek wagi

Despacitoo napisał(a):

Mój jest u swoich 1 raz na tydz a też jest bardzo rodzinny. nie martwiłabym się na zapas na razie mieszka z rodzicami to i przesiaduje z rodziną co  tym dziwnego:P

Teraz nic dziwnego:) Planujemy wspólne mieszkanie już za 3-4 miesiące i stąd ten temat. Gdyby mój facet miał standardowe godziny pracy i był codziennie w domu to też bym inaczej do tego podchodziła:) Ale jego brat i siostra mają synów, którzy są wpatrzeni w mojego faceta, ciągle dzwonią do niego i chcą przyjeżdżać, widuje się z nimi nawet częściej niż ze mną :?

Magiczna_Niewiasta napisał(a):

Ja bym tego nie zaakceptowała. Nie wyobrażam sobie odwiedzać teściôw czy tate co weekend, albo jeszcze w tygodniu. Jestem mocno zżyta z rodziną, ale moja (ja,mąż,syn) zawsze jest najważniejsza, z mężem mamy to samo zdanie.

Brzmi to jakby jedno kolidowało z drugim. U nas nie koliduje... Spędzam czas z mężem i jego lub (z racji odległości zdecydowanie rzadziej) moją rodziną. Nikt nie musi być ważny, ważniejszy, mniej ważny. Świetnie się razem bawimy - tak po prostu. 

Olka0xd napisał(a):

Despacitoo napisał(a):

Mój jest u swoich 1 raz na tydz a też jest bardzo rodzinny. nie martwiłabym się na zapas na razie mieszka z rodzicami to i przesiaduje z rodziną co  tym dziwnego:P
Teraz nic dziwnego:) Planujemy wspólne mieszkanie już za 3-4 miesiące i stąd ten temat. Gdyby mój facet miał standardowe godziny pracy i był codziennie w domu to też bym inaczej do tego podchodziła Ale jego brat i siostra mają synów, którzy są wpatrzeni w mojego faceta, ciągle dzwonią do niego i chcą przyjeżdżać, widuje się z nimi nawet częściej niż ze mną 

Tu faktycznie dostrzegam problem. Ja i mój mąż pracujemy w domu. Spędzamy razem 95% czasu, więc naturalnym jest, że spotkania z rodziną - nawet bardzo częste - są miłą odmianą. ;)

jeżeli Ty taka nie jesteś to może być ciężko. Ja bym nie wyrobiła mimo, ze moich teściów lubię.

Mój mąż jest bardziej rodzinny niż ja ale od lat mieszka na swoim i jeździł do domu raz na 2-3 tygodnie. Trochę im „ograniczyłam kontakt” - nie zabraniam mu jezdzic ale tez mamy dużo różnych wspólnych planów wiec jeździmy raczej raz na miesiąc/dwa do domów. No i nie zgadzam się na omawianie naszego życia z rodzicami (czy w sumie kimkolwiek) a on wcześniej paplal o wszystkim. ja po prostu pochodzę z zupełnie innej rodziny - kochamy się, wspieramy ale tez każdy ma dużo swojej przestrzeni. Jeżeli ktoś o czymś nie mówi to nie ma wypytywania tylko uszanowanie tego. Dlatego czasem teściowie, którzy chcą wiedzieć wszystko wyprowadzają mnie z równowagi. 

Możesz spróbować z nim porozmawiać jak on to widzi jak już zamieszkacie razem ;) 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.