- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
22 września 2019, 17:26
Temat kieruję do osób mających za sobą rozpad wieloletniego związku, jak sobie z tym poradzić? Czy przysłowiowy czas faktycznie wystarczy?
Po 11 wspólnych latach i 2 kryzysu moje małżeństwo dobiegło końca. Dużo przykrych sytuacji się ostatnio wydarzyło, ja chciałam jeszcze próbować mimo świadomości że to nie ma sensu, mój mąż już zrezygnował. Jeśli ktoś ma takie doświadczenia za sobą i chciałby się nimi podzielić to będę wdzięczna.
Edytowany przez Furia18 22 września 2019, 17:28
22 września 2019, 17:43
Czas po zakończeniu nierokującego związku nie musi być trudny i nie ma chyba sensu nastawiać się na cierpienie z zasady. Już to wiesz, ale przypomnę - dla mnie moment zakończenia związku, w którym się męczyłam był wybawieniem. Czułam się, jakbym wyzdrowiała po długiej chorobie. I szczerze mówiąc nie rozumiem, skąd miałaby się brać te trudne chwile, po wyzwoleniu się z dołującej relacji? Przecież to jest zmiana na lepsze...
22 września 2019, 17:55
Czas po zakończeniu nierokującego związku nie musi być trudny i nie ma chyba sensu nastawiać się na cierpienie z zasady. Już to wiesz, ale przypomnę - dla mnie moment zakończenia związku, w którym się męczyłam był wybawieniem. Czułam się, jakbym wyzdrowiała po długiej chorobie. I szczerze mówiąc nie rozumiem, skąd miałaby się brać te trudne chwile, po wyzwoleniu się z dołującej relacji? Przecież to jest zmiana na lepsze...
W punkt. Moje doświadczenia są bardzo podobne. Kiedy odeszłam od męża to poczułam, że źle już było. A teraz mogę oddychać. I że powinnam była zrobić to dużo wcześniej. I że lepiej późno niż wcale. I że wreszcie!
Edytowany przez 22 września 2019, 17:55
22 września 2019, 18:09
Rozstanie zawsze boli, a tym bardziej po długoletnim związku. Po prostu musisz to odchorowac, wyplakac i minie. Teraz boli, ale za rok będziesz się z tego śmiała i na pewno poznasz kogoś lepszego z kim stworzysz świetny związek. Nie teraz, ale za jakiś czas. Odpocznij, poukładaj sobie wszystko w głowie. Ochłoń.
22 września 2019, 18:15
Rozstanie zawsze boli, a tym bardziej po długoletnim związku. Po prostu musisz to odchorowac, wyplakac i minie. Teraz boli, ale za rok będziesz się z tego śmiała i na pewno poznasz kogoś lepszego z kim stworzysz świetny związek. Nie teraz, ale za jakiś czas. Odpocznij, poukładaj sobie wszystko w głowie. Ochłoń.
NIE. Nie zawsze. I nie musi.
Ty chyba nie masz takich doświadczeń, więc nie wiem na jakiej niby podstawie wypisujesz takie rzeczy.
22 września 2019, 18:48
NIE. Nie zawsze. I nie musi. Ty chyba nie masz takich doświadczeń, więc nie wiem na jakiej niby podstawie wypisujesz takie rzeczy.Rozstanie zawsze boli, a tym bardziej po długoletnim związku. Po prostu musisz to odchorowac, wyplakac i minie. Teraz boli, ale za rok będziesz się z tego śmiała i na pewno poznasz kogoś lepszego z kim stworzysz świetny związek. Nie teraz, ale za jakiś czas. Odpocznij, poukładaj sobie wszystko w głowie. Ochłoń.
nie zawsze,ale jednak więkoszosci przypadków tak
22 września 2019, 18:55
Czas po zakończeniu nierokującego związku nie musi być trudny i nie ma chyba sensu nastawiać się na cierpienie z zasady. Już to wiesz, ale przypomnę - dla mnie moment zakończenia związku, w którym się męczyłam był wybawieniem. Czułam się, jakbym wyzdrowiała po długiej chorobie. I szczerze mówiąc nie rozumiem, skąd miałaby się brać te trudne chwile, po wyzwoleniu się z dołującej relacji? Przecież to jest zmiana na lepsze...
22 września 2019, 19:01
Nie rozstajemy się w jakimś gniewie, było dużo dobrych chwil i ciężko mi po tylu latach tak z radością do tego podejść.Czas po zakończeniu nierokującego związku nie musi być trudny i nie ma chyba sensu nastawiać się na cierpienie z zasady. Już to wiesz, ale przypomnę - dla mnie moment zakończenia związku, w którym się męczyłam był wybawieniem. Czułam się, jakbym wyzdrowiała po długiej chorobie. I szczerze mówiąc nie rozumiem, skąd miałaby się brać te trudne chwile, po wyzwoleniu się z dołującej relacji? Przecież to jest zmiana na lepsze...
Ja też się z pierwszym mężem nie rozstałam w gniewie i też było między nami wiele dobrych chwil - w każdym związku, na jakimś etapie one są. Jednak poczułam po prostu gigantyczną ulgę, nie radość jako taką, bo związek, który nie daje szczęścia i satysfakcji, jest wyłącznie kulą u nogi. Czas, który straciłaś na z góry przegraną walkę mogłaś wykorzystać na budowanie pięknego życia z kimś innym. Jeśli już szukać jakiegoś powodu do smutku, to ten wydaje mi się całkiem dobry.
22 września 2019, 19:01
jeśli ty jeszcze chcialas a on nie to wiadomo, bedzie boleć ale to powinno minac.. musisz sie teraz skupic na sobie..
Juz jesteście po rozwodzie czy podjeliscie decyzje o rozwodzie?