Temat: Wypadek brata

Ponad rok temu mój brat miał wypadek. Był to wypadek straszny, gdzie codziennie lekarze powtarzali nam, abyśmy nastawiali się na najgorsze. "jeżeli przeżyje zostanie rośliną" , "proszę szukać kliniki dla "śpiochów", "może być sparaliżowany od głowy w dół" i wieeele innych. Pomimo tych wszystkich słów mój brat po mału daje radę i robi duże postępy , jednak nie mogę się pogodzić z tym, że jest inną osobą. I ogólnie, że miał ten wypadek. Przez kilka dni jest ok (najcześciej jak go widzę) a póżniej non stop płakać mi się chce. Był ktoś w takiej sytuacji?? Jak w końcu pogodzić się z tym wypadkiem?  

uosib napisał(a):

Moj kuzyn po dwudziestce mial ciezki wypadek, mlody, ambitny chlopak, mial niesprawne obie nogi i musial jezdzic na wozku. Zerwal ze swoja dziewczyna, by nie musiala "zyc z kaleka", przez pierwsze 2-3 lata mial ciezka depresje, no masakra, choc ona sie starala, przychodzila do niego na sile, zalatwiala mu mieszkanie z udogonieniami, samochod, przebierala go etc. Ostatecznie wyszla za niego za maz. :) A on, uwaga.. zostal mistrzem Polski i wicemistrzem swiata w pewnej dyscyplinie dla niepelnosprawnych, caly czas trenuje, jezdzi po calym swiecie, osiaga sukcesy. Mowi, ze ostatecznie nie zaluje tego wypadku. Bedzie lepiej!

W jakiej dyscyplinie? 

polecam Ci psychoterapię  i nowennę  pompejańską 

Pasek wagi

mmMalgorzatka napisał(a):

polecam Ci psychoterapię  i nowennę  pompejańską 

Nie mam przekonania do psychologow, owszem wsparcie drugiej odoby/osób jest jak najbardziej wskazane, wsparcie bliskich osób. 

A nowenna pompejanska jak i kazda inna modlitwa jak najbardziej tak... ale należy pamietac że to ,,nie jest konceet zyczen,, i przepraszam za to co mówię... nowennę pompejanska odmawialam, nie podzialala, ale nie żałuję, zresztą od samego początku liczylam sie z tym...

Duzo zdrowia i siły życzę wszystkim.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.