- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
15 lipca 2019, 14:14
hejoo, nie mam już do siebie siły, buuu... Od 8 lat jestem w nieudanym związku, tzn z pozoru udanym, mamy takie samo poczucie humoru, pomagamy sobie w domu, między rodziną i znajomymi super się dogadujemy.No i to by było na tyle. Czasem ma fazy, że chodzi za mną i mówi jak bardzo mnie kocha, stara się mnie uszczęśliwić, a czasem olewa mnie, rani, nie szanuje moich decyzji, zmusza do jakichś zachowań. Pisałam tu już swoją historię kilka razy, na początku był we mnie mocno zauroczony chociaż potem okazało się, że pisał z była jeszcze z 3 miesiące po rozpoczęciu naszego związku. Co kilka miesięcy bierze narkotyki, wtedy wypisuje na portalach randkowych i do jakichś dawnych znajomych, zachowuje się jak obcy człowiek, po tych akcjach ja płaczę, obrażam się potem mu wybaczam i on się zachowuje jak pokrzywdzony. Zauważył, że najbardziej na mnie działa jak mnie olewa i w ten sposób mną manipuluje. Kiedyś ukrywał długą znajomość z dawną koleżanką, spotkali się, nie wiem co robili. Pracuje z samymi dziewczynami praktycznie, czasem jakieś tam do niego wypisują, ostatnio znów widzę, że jakaś tam go zaczepia, pisze, on ogląda jej profil. Ma problem z alkoholem, moja samoocena spadła przy nim do zera, seks jest słaby. Mniejsza z tym, ogólnie jedyną słuszną decyzją do samego początku jest rozstanie. Ale ja nie umiem. Rozstawalismy się już z 5 razy, za kazdym razem w końcu się spotykaliśmy i jakoś tak się to toczyło że wracaliśmy do siebie. I ja z każdym takim powrotem tracę szacunek do siebie. Nie wyobrażam sobie, że zobaczę go z jakąś nową dziewczyną, nie mam dużo znajomych, w sumie tylko rodzinę, siostry. Dwie koleżanki za którymi nie przepadam. Panicznie boję się tego, że on będzie imprezował jak po każdym naszym rozstaniu, dodawał zdjęcia z koleżankami, a ja będę płakać w domu sama. Boję się sama mieszkać, boję się braku pomocy. O sytuację materialną się nie boję, mam własne mieszkanie, samochód, od sierpnia zaczynam nową, lepiej płatną pracę, mam super rodziców, na których zawsze mogę liczyć, mam hobby. On jest z biednej rodziny, ma auto na kredyt, wydaje pieniądze na głupoty. Nigdzie nie jeździmy, pretekst to kasa, wieczory spędzamy pijąc piwo przed tv, albo jeździmy do jego lub mojej rodziny i tam siedzimy, nie ma raczej zainteresowań.
I tu pytanie do dziewczyn, które przeszły coś podobnego, po jakim czasie do was dotarło, że to najlepsza decyzja? Kiedy przeszedł smutek? Chciałabym w końcu być szczęśliwa sama ze sobą, ale boję się tego okresu rozpaczy, w przeszłości chorowałam na depresję po chorobie nowotworowej, wtedy też zostawi mnie chłopak, boję się że będę chciała sobie coś zrobić. Muszę to skończyć bo niedługo zostanie ze mnie wrak człowieka, ale boję się, że samotność będzie jeszcze gorsza! Ale jestem głupia. Nową pracę zaczynam z jego siostrą i bratem. Boję się, że nawet jak pousuwam jego i jego bliskich z fejsa, dalej będą mnie dochodzić informacje co u niego słychać. Moja pewność siebie spadła poniżej zera, jego za to ciągle wzrasta, wie że podoba się dziewczynom, ja za to czuję się niezauważalna dla facetów.
Boję się, że nikt mnie nie pokocha, bo mam brzydką rzecz na twarzy, w przyszłości czeka mnie operacja kolana, czasem przez to dziwnie chodzę.
15 lipca 2019, 23:41
Moze jestes 5 z dnia urodzenia (czyli urodzilas sie 5, 14,23 miesiac jest tu mniej wazny) takie osoby maja do odrobienia lekcje wolnosci.
W sensie? Nie, zebym wierzyla w takie zabobony, ale chetnie sie dowiem, jak to, ze urodzilam sie 23 mialoby wplynac na moje zycie, a musze powiedziec, ze szeroko pojeta "wolnosc" zawsze byla dla mnie najwazniejsza
Co do samego tematu - oczywiscie, ze nalezy zakonczyc niesatysfakcjonujaca relacje. Wlasciwie im szybciej tym lepiej, bo duzo czasu na tym ziemski padole nie mamy i zal tracic lata na tkwienie w czyms takim.
Ja po prawie 4letnim zwiazku od razu wiedzialam, ze to najlepsza decyzja, choc przyznam, ze pol roku wczesniej tez z nim zerwalam, a wrocilam wlasciwie nie wiem czemu (bylo mi chyba wlasnie szkoda tego czasu razem) Chcialam sie z nim rozstac, bo wiedzialam, ze to nie "to", ze bylismy w swoim zyciu, by sie nawzajem czegos nauczyc, ze bylo to wazne, ale czas juz isc dalej. Bez watpienia, to ja sie zmienilam, dojrzalam, a on choc byl 8 lat starszy stal w miejscu i nasze drogi przestaly biec w tym samym kierunku. Nigdy nie zalowalam.
16 lipca 2019, 03:57
Zostaw go. Potem usun swojego fb na czy co tam masz na kilka miesiecy, zeby cie nie kusilo go sprawdzac, znajomym powiedz, ze to temat zamkniety, nie pisz do niego, nie dzwon, wykasuj numer. A nawet jak cos zobaczysz, to przypomnij sobie, ze on naprawde nie ma nic do zaoferowania.
Ja zaluje, ze tak nie zrobilam, cierpialambym duzo krocej, a tak z 2-3 lata sie meczylam. Raz nawet przypadkowo spotkalam go z nowa dziewczyna, bolalo strasznie, ale coz, w koncu przeszlo. Nie boj sie tego bolu, tak musi byc. Ja przeszlam po rozstaniu fazy zaloby, zaprzeczenia ( chociazby przez kontynuowanie kontaktu), zlosci, itd. Byc moze ty tez je przejdziesz, moze nie, ale warto, uwierz mi, zreszta jestes niezalezna, masz rodzine, na pewno wyjdziesz z tego spokojniejsza i szczesliwsza. Teraz on ci jedynie przysparza stresu. Po co ci to?
Zeby znalezc kogos dobrego, trzeba myslec dobrze o sobie. Nad tym popracuj, a wszystko sie ulozy. Nie marnuj mlodosci na meczenie sie z nieudacznikiem, ktory cie nie docenia.
16 lipca 2019, 13:42
a co Cie z nim czeka? jaka moze byc przyszlosc z pijakiem i narkomanem? tego opisu sie nawet nie da czytac. naprawde zalosne.
kolejna naiwna, co wierzy, ze po slubie czy po narodzinach dziecka, pijak zmieni sie na lepsze?
8lat!!! na co Ty czekasz? piwo i tv - to szczyt Twoich marzen o wspolnie spedzanym czasie?
ten zwiazek absolutnie nic Ci nie daje, ani satysfakcji, ani radosci ani bezpieczenstwa. tu nie ma co naprawiac. zginile jajo.
16 lipca 2019, 13:48
hejoo, nie mam już do siebie siły, buuu... Od 8 lat jestem w nieudanym związku, tzn z pozoru udanym, mamy takie samo poczucie humoru, pomagamy sobie w domu, między rodziną i znajomymi super się dogadujemy.No i to by było na tyle. Czasem ma fazy, że chodzi za mną i mówi jak bardzo mnie kocha, stara się mnie uszczęśliwić, a czasem olewa mnie, rani, nie szanuje moich decyzji, zmusza do jakichś zachowań. Pisałam tu już swoją historię kilka razy, na początku był we mnie mocno zauroczony chociaż potem okazało się, że pisał z była jeszcze z 3 miesiące po rozpoczęciu naszego związku. Co kilka miesięcy bierze narkotyki, wtedy wypisuje na portalach randkowych i do jakichś dawnych znajomych, zachowuje się jak obcy człowiek, po tych akcjach ja płaczę, obrażam się potem mu wybaczam i on się zachowuje jak pokrzywdzony. Zauważył, że najbardziej na mnie działa jak mnie olewa i w ten sposób mną manipuluje. Kiedyś ukrywał długą znajomość z dawną koleżanką, spotkali się, nie wiem co robili. Pracuje z samymi dziewczynami praktycznie, czasem jakieś tam do niego wypisują, ostatnio znów widzę, że jakaś tam go zaczepia, pisze, on ogląda jej profil. Ma problem z alkoholem, moja samoocena spadła przy nim do zera, seks jest słaby. Mniejsza z tym, ogólnie jedyną słuszną decyzją do samego początku jest rozstanie. Ale ja nie umiem. Rozstawalismy się już z 5 razy, za kazdym razem w końcu się spotykaliśmy i jakoś tak się to toczyło że wracaliśmy do siebie. I ja z każdym takim powrotem tracę szacunek do siebie. Nie wyobrażam sobie, że zobaczę go z jakąś nową dziewczyną, nie mam dużo znajomych, w sumie tylko rodzinę, siostry. Dwie koleżanki za którymi nie przepadam. Panicznie boję się tego, że on będzie imprezował jak po każdym naszym rozstaniu, dodawał zdjęcia z koleżankami, a ja będę płakać w domu sama. Boję się sama mieszkać, boję się braku pomocy. O sytuację materialną się nie boję, mam własne mieszkanie, samochód, od sierpnia zaczynam nową, lepiej płatną pracę, mam super rodziców, na których zawsze mogę liczyć, mam hobby. On jest z biednej rodziny, ma auto na kredyt, wydaje pieniądze na głupoty. Nigdzie nie jeździmy, pretekst to kasa, wieczory spędzamy pijąc piwo przed tv, albo jeździmy do jego lub mojej rodziny i tam siedzimy, nie ma raczej zainteresowań.I tu pytanie do dziewczyn, które przeszły coś podobnego, po jakim czasie do was dotarło, że to najlepsza decyzja? Kiedy przeszedł smutek? Chciałabym w końcu być szczęśliwa sama ze sobą, ale boję się tego okresu rozpaczy, w przeszłości chorowałam na depresję po chorobie nowotworowej, wtedy też zostawi mnie chłopak, boję się że będę chciała sobie coś zrobić. Muszę to skończyć bo niedługo zostanie ze mnie wrak człowieka, ale boję się, że samotność będzie jeszcze gorsza! Ale jestem głupia. Nową pracę zaczynam z jego siostrą i bratem. Boję się, że nawet jak pousuwam jego i jego bliskich z fejsa, dalej będą mnie dochodzić informacje co u niego słychać. Moja pewność siebie spadła poniżej zera, jego za to ciągle wzrasta, wie że podoba się dziewczynom, ja za to czuję się niezauważalna dla facetów.Boję się, że nikt mnie nie pokocha, bo mam brzydką rzecz na twarzy, w przyszłości czeka mnie operacja kolana, czasem przez to dziwnie chodzę.
masz 24lata? to masz duzo czasu na zwiazki.
usunelas dzis watek z lisptada 2018 opisujacy Twoj zwiazek. dlaczego? co sie w sumie zmienilo od listopada? a przeczytalas raz jeszcze swoj post i odpowiedzi na forum? jakas refleksja?
nikt za Ciebie nie zrobi porzadku w Twoim zyciu.
16 lipca 2019, 14:03
decyzja jest już podjęta. Problemem jest moje myślenie jak to będzie w przyszłości. Liczyłam na jakieś pocieszające historie od dziewczyn, które to przeszły i wcale nie było tak źle jak się spodziewały.. A wątek usunęłam bo było trochę za dużo szczegółów, bałam się, że ktoś ze znajomych może skojarzyć.
16 lipca 2019, 14:38
Ból jak by nie był przechodzi. Wszystko Ci przejdzie zobaczysz. A jak uderzysz się w palec to boli wiecznie?
16 lipca 2019, 19:26
Nie wyobrażam sobie, że zobaczę go z jakąś nową dziewczyną, nie mam dużo znajomych, w sumie tylko rodzinę, siostry. Dwie koleżanki za którymi nie przepadam. Panicznie boję się tego, że on będzie imprezował jak po każdym naszym rozstaniu, dodawał zdjęcia z koleżankami, a ja będę płakać w domu sama.
A to fascynujące jest. Nieważne, że to drań, nieważne, że Cię niszczy, ważne by inna tego szczęścia nie zaznała. O co tak naprawdę Ci chodzi? O własne szczęście, czy żeby jemu było gorzej od Ciebie? Sama sobie wymierzasz karę taką zawiścią. Niestety.
Nie piszę tego złośliwie, chcę tylko byś to sobie dobrze przemyślała.
19 lipca 2019, 06:43
Ja rozstałam się 8 miesięcy temu z facetem , z którym byłam 7 lat. W sumie to on mnie zostawił.
Początki były trudne , zwłaszcza , ze byłam od niego dość uzależniona i finansowo i ogólnie. Spędzaliśmy codziennie razem czas , w moim życiu był tylko on i on. Na szczęście bardzo pomogli mi w tym czasie przyjaciele i rodzina. Znalazłam super prace , usamodzielniłam się . 2 miesiące temu poznałam faceta , w którym jestem zakochana po uszy i dopiero teraz wiem , ze koniec tamtego związku to najlepsze co moglo mi się Przydarzyć mino , ze wcześniej myślałam zupełnie odwrotnie :) powodzenia , dasz rade
Edytowany przez Doma19 19 lipca 2019, 06:44
19 lipca 2019, 12:38
Ja rozstałam się 8 miesięcy temu z facetem , z którym byłam 7 lat. W sumie to on mnie zostawił.Początki były trudne , zwłaszcza , ze byłam od niego dość uzależniona i finansowo i ogólnie. Spędzaliśmy codziennie razem czas , w moim życiu był tylko on i on. Na szczęście bardzo pomogli mi w tym czasie przyjaciele i rodzina. Znalazłam super prace , usamodzielniłam się . 2 miesiące temu poznałam faceta , w którym jestem zakochana po uszy i dopiero teraz wiem , ze koniec tamtego związku to najlepsze co moglo mi się Przydarzyć mino , ze wcześniej myślałam zupełnie odwrotnie :) powodzenia , dasz rade
śledzę Twoje wypowiedzi odkąd pojawił się temat Twojego rozstania bo pamiętam, że ciężko to przeszłaś. Super czytać takie pozytywne wieści :D