- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
10 lipca 2019, 13:10
Hej :)
Tak ostatnio rozmawiałam z przyjaciółkami odnośnie nierównego startu w dorosłe życie wśród naszych znajomych. Jedni maja bardzo dużą pomoc od rodziców, inni muszą dochodzić do wszystkiego sami. Jak było u Was?
U mnie bardzo dużo pomagali rodzice narzeczonego, na studiach opłacali mu mieszkanie do którego potem ja się wprowadziłam i nie musiałam nic płacić za rachunki. Rok temu kupili i wyremontowali nam mieszkanie. Jestem im bardzo wdzięczna i wiem że dzięki temu żyje mi się dużo łatwiej gdyż nie muszę się martwić kredytem.
10 lipca 2019, 17:34
Nic nie dostałam, od 17 roku życia pracuję. W czasie studiów mogłam mieszkać u rodziców, ale za wszystko płaciłam, za gacie, dentystę i podpaski także. Zaraz po studiach się wyprowadziłam. Nie uważam, żeby coś mi się należało, ale jednak trochę mam żal, bo widzę jak moja matka rozpie*** pieniądze. Swojemu dziecku zapewnię lepszy start, tak żeby mogło się uczyć, a nie zapierdzielać do roboty po szkole.
10 lipca 2019, 17:37
My do wszystkiego doszliśmy sami, nie dostałam złotówki na studia, a z wszelakich rachunków rozliczalam się co do grosza, dom kupiliśmy na kredyt, liczymy że za 2 lata uda nam się Go spłacić w całości
10 lipca 2019, 18:22
Az tyle nie dostalam, ale na start mieszkanie i utrzymanie na studiach (przy czym od 16 r.z. dorabialam w wakacje). Jestem im za to niesamowicie wdzieczna i doceniam, ze mialam w tym sensie latwiej. Pomoc rodzicow w zaden sposob nie uposledzila mojej zdolnosci radzenia sobie w zyciu, pracuje, mam szacunek do pieniadza i jestem w stanie poradzic sobie w kazdej sytuacji. Nie mam zamiaru przepraszac, ze nie wyszlam z patologii i nie zostalam pozostawiona sama sobie w wieku 16 lat. Nie rozumiem pogardy i negatywnegej wymowy niektorych postow w tym temacie. Jasne, mozna i trzeba byc z siebie dumnym, ze wyszlo sie na ludzi i poradzilo w zyciu, majac ciezki start. Ale juz ?nie musze nikomu niczego zawdzieczac? itd. Powaznie? Ja sie ciesze, ze moi rodzice mogli i chcieli mi pomoc. Teraz ja staram sie, zeby im niczego nie brakowalo, mimo ze dobrze sobie radza finansowo. Kazda ze stron zadowolona w tym ukladzie i kazdy sie cieszy, ze moze czy mogl pomoc czy otrzymac pomoc. Wspolczuje tym, ktorzy tego nie maja i nie znaja, ale wypowiadanie sie z taka dumo-pogarda jest smieszne.Ja dostałam od rodziców wszystko. Mieszkanie, kasę na życie, samochód. Ba, kupili nawet po mieszkaniu dla każdego z moich dzieci, za które to mieszkania płacą. Ustawili mnie w życiu zupełnie. I nawet sobie nie wyobrażacie, jak jestem im za to cholernie wdzięczna, jak bardzo to doceniam i nigdy nie uważałam, że tak jest normalnie i że mi się należy. Może dlatego, że tego nigdy nie oczekiwałam, mam takie mega wielkie poczucie wdzięczności i sama nie wyobrażam sobie, żeby moje dzieci wywalić z gniazda i oczekiwać od nich jeszcze, że będą się dokładać do czynszu, czy coś w tym stylu. Dostałam ogromnie wiele i chcę to dalej przekazać. Z drugiej strony, czuję się winna wydając kasę na pierdoły, bo to, że tak dużo od rodziców dostałam, to wynik ich ciężkiej pracy i oszczędzania przez całe życie. Odmawiania sobie przyjemności. Mam nawet opory w wyrzucaniu zepsutego jedzenia. No, ale to nie temat tego wątku. EDIT. Jeszcze tak mi się nasunęło. Bo przez to, jak wiele otrzymałam spotykam się z ludzką zazdrością i zawiścią. Straciłam jakiś czas temu koleżankę, może nawet przyjaciółkę, bo ona nie dostała nic i strasznie mi wymawiała to, że ja mam wszystko za free. Nie jest to fajne, bo dlaczego mam czuć się winna za to, że moi rodzice mają takie a nie inne podejście do życia i dzieci? I czy moją winą jest, że jej rodzice traktowali swoje dzieci jak piąte koła u wozu? Zawsze starałam się ją wspierać i doceniać to, że doszła do tego co ma ciężką własną pracą. Ale nie podoba mi się, jak ktoś kto nie dostał prezentu od losu traktuje tych, którzy dostali z lekceważeniem i wyższością. No, chyba, że ten, który dostał chodzi nadęty jak paw i szczyci się tym, na co nie zapracował. To można chcieć dać mu prztyczka w nos.
podobnie jak Wy- dużo dostałam, ale nie wpłynęło to na brak zaradności, wręcz przeciwnie. Jak ktoś jest zazdrosny to jego problem, nie rozumiem tej zawisci- nigdy nikomu niczego nie zazdrosciłam. I też nie zamierzam przepraszać za to że miałam zaradnych rodzicow, z głową na karku, opiekuńczych, dla których bardzo wazna była moja edukacja (dla taty nie było chyba nic ważniejszego) - sama będę chciała jak najwięcej zapewnić swoim przyszłym dzieciom.
Kredyt na mieszkanie to nie powód do dumy (jak i wstydu)- to nabijanie bankom olbrzymich pieniędzy kosztem obciazania siebie średnio na 30 lat. Przymus wielu ludzi w dzisiejszych czasach.
Edytowany przez sacria 10 lipca 2019, 18:29
10 lipca 2019, 18:35
nic nie dostałam , w wieku 20 lat wyjechałam do Belgii i tak już zostałam na kolejne 20 :-) na wszystko sama zapracowałam .
10 lipca 2019, 19:46
Do 25 roku życia mieszkałam z rodzicami, poza jednym krótkim epizodem wynajmowania pokoju z ówczesnym chłopakiem. Studiowałam dziennie, w swoim mieście, więc dorobić mogłam sobie tylko w wakacje, co też robiłam, zarobione pieniądze oszczędzałam, dzięki czemu poradziłam sobie potem przez te kilka miesięcy poza domem. Po skończeniu studiów zaczęłam dokładać się rodzicom do rachunków ale wciąż miałam dach nad głową i pełną lodówkę, za jedzenie nie płaciłam. Po wyprowadzce z domu przez kolejny rok utrzymywalam się już sama, ale że nie zarabiałam jakoś super duzo, rodzice dokładali mi się dwa razy w roku do wakacji. Gdy zamieszkałam z chłopakiem, obrazili się i odcięli mnie od pieniędzy, żeby dać mi nauczkę. Nie dali bo okazało się, że świetnie sobie radzę bez ich pomocy. Nie mam o to żalu, bo byłam już dorosła, po prostu nie bardzo rozumiem motywy ;p
Nie uważam, żeby rodzice dali mi ile tylko mogli ale też i nie mam z tym żadnego problemu.
10 lipca 2019, 20:07
A w jaki sposób doceniacie i jesteście wdzięczne za swój lepszy start podany na tacy?
10 lipca 2019, 20:24
A w jaki sposób doceniacie i jesteście wdzięczne za swój lepszy start podany na tacy?
Serio nie rozumiem po co takie dyskusje zaczynać. Dostałaś coś na tacy to w imię sprawiedliwości ludzkiej masz tego nie przyjąć? Bo ktos nie dostał ? Niestety częściej ten co dostał wszystko na start bardziej doceni to co ma nic taka np. beneficjentka 500 plus co to jej się wszystko zwyczajnie należy bo urodziła bombelka.
Moje dzieci mają dzieciństwo dużo lżejsze niz ja i niczego im nie brakuje. Mają wszystko w granicach rozsądku. Ale ucze je ze nie każdy ma tam dobrze w życiu jak one. Ze maja docenić to co jest i dzielić się tym co mają z tymi którym jest brak.
10 lipca 2019, 20:29
A w jaki sposób doceniacie i jesteście wdzięczne za swój lepszy start podany na tacy?
Jak to jak? Ustawiłam im ołtarzyk i okadzam ich zdjęcia białą szałwią, aby ich ludzka zawiść nie sięgnęła.
Mam cudownych rodziców, którzy od zawsze dawali mi bezwarunkowe wsparcie i poczucie, że zawsze mogę liczyć na ich pomoc. Także finansową - gdy znalazłam się na życiowym zakręcie dali mi około 25% wartości kupowanego mieszkania.
10 lipca 2019, 20:30
Serio nie rozumiem po co takie dyskusje zaczynać. Dostałaś coś na tacy to w imię sprawiedliwości ludzkiej masz tego nie przyjąć? Bo ktos nie dostał ? Niestety częściej ten co dostał wszystko na start bardziej doceni to co ma nic taka np. beneficjentka 500 plus co to jej się wszystko zwyczajnie należy bo urodziła bombelka. Moje dzieci mają dzieciństwo dużo lżejsze niz ja i niczego im nie brakuje. Mają wszystko w granicach rozsądku. Ale ucze je ze nie każdy ma tam dobrze w życiu jak one. Ze maja docenić to co jest i dzielić się tym co mają z tymi którym jest brak. [/quoteA w jaki sposób doceniacie i jesteście wdzięczne za swój lepszy start podany na tacy?Często się tu powtarza tekst o docenianiu i wdzięczności za lepszy start od rodzicow/ dziadkow więc pytam w jaki sposób?
To nie pytanie o sprawiedliwość i rozdawnictwo PiS.
10 lipca 2019, 21:00
podobnie jak Wy- dużo dostałam, ale nie wpłynęło to na brak zaradności, wręcz przeciwnie. Jak ktoś jest zazdrosny to jego problem, nie rozumiem tej zawisci- nigdy nikomu niczego nie zazdrosciłam. I też nie zamierzam przepraszać za to że miałam zaradnych rodzicow, z głową na karku, opiekuńczych, dla których bardzo wazna była moja edukacja (dla taty nie było chyba nic ważniejszego) - sama będę chciała jak najwięcej zapewnić swoim przyszłym dzieciom. Kredyt na mieszkanie to nie powód do dumy (jak i wstydu)- to nabijanie bankom olbrzymich pieniędzy kosztem obciazania siebie średnio na 30 lat. Przymus wielu ludzi w dzisiejszych czasach.Az tyle nie dostalam, ale na start mieszkanie i utrzymanie na studiach (przy czym od 16 r.z. dorabialam w wakacje). Jestem im za to niesamowicie wdzieczna i doceniam, ze mialam w tym sensie latwiej. Pomoc rodzicow w zaden sposob nie uposledzila mojej zdolnosci radzenia sobie w zyciu, pracuje, mam szacunek do pieniadza i jestem w stanie poradzic sobie w kazdej sytuacji. Nie mam zamiaru przepraszac, ze nie wyszlam z patologii i nie zostalam pozostawiona sama sobie w wieku 16 lat. Nie rozumiem pogardy i negatywnegej wymowy niektorych postow w tym temacie. Jasne, mozna i trzeba byc z siebie dumnym, ze wyszlo sie na ludzi i poradzilo w zyciu, majac ciezki start. Ale juz ?nie musze nikomu niczego zawdzieczac? itd. Powaznie? Ja sie ciesze, ze moi rodzice mogli i chcieli mi pomoc. Teraz ja staram sie, zeby im niczego nie brakowalo, mimo ze dobrze sobie radza finansowo. Kazda ze stron zadowolona w tym ukladzie i kazdy sie cieszy, ze moze czy mogl pomoc czy otrzymac pomoc. Wspolczuje tym, ktorzy tego nie maja i nie znaja, ale wypowiadanie sie z taka dumo-pogarda jest smieszne.Ja dostałam od rodziców wszystko. Mieszkanie, kasę na życie, samochód. Ba, kupili nawet po mieszkaniu dla każdego z moich dzieci, za które to mieszkania płacą. Ustawili mnie w życiu zupełnie. I nawet sobie nie wyobrażacie, jak jestem im za to cholernie wdzięczna, jak bardzo to doceniam i nigdy nie uważałam, że tak jest normalnie i że mi się należy. Może dlatego, że tego nigdy nie oczekiwałam, mam takie mega wielkie poczucie wdzięczności i sama nie wyobrażam sobie, żeby moje dzieci wywalić z gniazda i oczekiwać od nich jeszcze, że będą się dokładać do czynszu, czy coś w tym stylu. Dostałam ogromnie wiele i chcę to dalej przekazać. Z drugiej strony, czuję się winna wydając kasę na pierdoły, bo to, że tak dużo od rodziców dostałam, to wynik ich ciężkiej pracy i oszczędzania przez całe życie. Odmawiania sobie przyjemności. Mam nawet opory w wyrzucaniu zepsutego jedzenia. No, ale to nie temat tego wątku. EDIT. Jeszcze tak mi się nasunęło. Bo przez to, jak wiele otrzymałam spotykam się z ludzką zazdrością i zawiścią. Straciłam jakiś czas temu koleżankę, może nawet przyjaciółkę, bo ona nie dostała nic i strasznie mi wymawiała to, że ja mam wszystko za free. Nie jest to fajne, bo dlaczego mam czuć się winna za to, że moi rodzice mają takie a nie inne podejście do życia i dzieci? I czy moją winą jest, że jej rodzice traktowali swoje dzieci jak piąte koła u wozu? Zawsze starałam się ją wspierać i doceniać to, że doszła do tego co ma ciężką własną pracą. Ale nie podoba mi się, jak ktoś kto nie dostał prezentu od losu traktuje tych, którzy dostali z lekceważeniem i wyższością. No, chyba, że ten, który dostał chodzi nadęty jak paw i szczyci się tym, na co nie zapracował. To można chcieć dać mu prztyczka w nos.
też tego nie rozumiem. przecież to, że ktoś dostał mieszkanie na start nie oznacza, że niczego w życiu sam nie osiągnie, bo mu się więcej "dostało". sama mieszkania nie dostałam, muszę liczyć głównie na siebie, ale na pewno mega bym się cieszyła jakby moi rodzice mieli na tyle dużo by starczyło im by na spokojnie kupić jeszcze i mi mieszkanie. jak sama będę miała więcej niż potrzebuję kiedyś (a na to liczę:D) to nie będę kisiła tego pod poduszką patrząc jak moje dzieci naginają w jakimś auchan po nocach (ja musiałam) tylko oczywiste jest, że swoim dzieciom też pomogę na tyle na ile będę w stanie. nie wiem co w tym jest złego. według mnie jak ktoś nie ma zaradności i ambicji to z mieszkaniem od rodziców czy bez nie będzie tego miał, bo jest takim człowiekiem i tyle.