Temat: Start w dorosłe życie

Hej :)

Tak ostatnio rozmawiałam z przyjaciółkami odnośnie nierównego startu w dorosłe życie wśród naszych znajomych. Jedni maja bardzo dużą pomoc od rodziców, inni muszą dochodzić do wszystkiego sami. Jak było u Was?

U mnie bardzo dużo pomagali rodzice narzeczonego, na studiach opłacali mu mieszkanie do którego potem ja się wprowadziłam i nie musiałam nic płacić za rachunki. Rok temu kupili i wyremontowali nam mieszkanie. Jestem im bardzo wdzięczna i wiem że dzięki temu żyje mi się dużo łatwiej gdyż nie muszę się martwić kredytem. 

Dostałam symboliczną pomoc. Pracowałam dorywczo od siedemnastego roku życia, od czwartego roku studiów utrzymywałam się sama.

Edit: mój mąż podobnie, więc wszystko, co mamy, to owoce naszej pracy.

Córce chciałabym jednak zapewnić łatwiejszy start.

od rodzicow nie dostalam nic. Wiem, ze mnie kochaja, ale nie mpga pozwolic sobie na zakup np mieszkania dla mnie w Warszawie. Wszystko mam dzieki partnerowi. 

W wieku 18 lat wprowadziłam się z domu. Pomocy ze strony swoich rodziców nie miałam. Wręcz przeciwnie jeszcze mi kłody pod nogi rzucali. Razem ze swoim juz mężem do wszystkiego doszliśmy sami tylko i wyłącznie ciężka praca.

Jestem z siebie mega dumna i po wielu wielu latach nawet tego życiowego kopa bardzo doceniam.

Pasek wagi

Wszystko co mam to wyłącznie moja ciężka praca. Nawet za studia zapłaciłam sama. W dorosłym życiu zaliczyłam paskudne małżeństwo, z którego wyszłam z długami męża i musiałam zacisnąć pasa po raz kolejny, żeby stanąć ponownie na nogi. Sama. Nigdy nie mogłam tak naprawdę liczyć na nikogo jeśli chodzi o piniądze.

Dopiero teraz, przed czterdziestką, mam zamożnego TŻ, który mówi, że co jego to i moje. Ciężko mi się przestawić z JA na MY, z MOJE na NASZE bo całe życie było inaczej. Póki co oswajam się z myślą, że jego dom do którego się przeprowadziłam mogę uważać za również mój dom. I że mam pełnomocnictwo do jego pieniędzy a on do moich itd. Dziwne czucie.

ZuzaG. napisał(a):

Wszystko co mam to wyłącznie moja ciężka praca. Nawet za studia zapłaciłam sama. W dorosłym życiu zaliczyłam paskudne małżeństwo, z którego wyszłam z długami męża i musiałam zacisnąć pasa po raz kolejny, żeby stanąć ponownie na nogi. Sama. Nigdy nie mogłam tak naprawdę liczyć na nikogo jeśli chodzi o piniądze.Dopiero teraz, przed czterdziestką, mam zamożnego TŻ, który mówi, że co jego to i moje. Ciężko mi się przestawić z JA na MY, z MOJE na NASZE bo całe życie było inaczej. Póki co oswajam się z myślą, że jego dom do którego się przeprowadziłam mogę uważać za również mój dom. I że mam pełnomocnictwo do jego pieniędzy a on do moich itd. Dziwne czucie.
myslalam ze jesteś mlodsza 

Nikt mi nic nie finansuje i jestem z tego dumna.Nie mam zadnych zobowiazań wzgledem rodzicow i z przyszlymi tesciami tez nie chce.. do wszystkiego dochodze sama , swoja praca i wysiłkiem. I oby tak pozostalo juz do konca.

Moi rodzice też nie pomagali, ojciec pił a mama utrzymywała dom i kredyty sama. Teściowie za to pomagają bardzo. Nawet głupie wakacje kiedy  jechaliśmy razem do Rzymu to daliśmy im 5tyś za naszą dwójkę to nie przyjęli powiedzieli że nie chcą i mamy sobie odłożyć. 

Ja dostałam znaczącą pomoc od rodziców. Tzn. najpierw mieszkaliśmy u nich przez 3 lata małżeństwa (oczywiście ponosiliśmy koszt jedzenia - wlasna lodówka i rachunków, ale jednak czynsz odpadł). Później rodzice dorzucili mi się do wesela i do mieszkania. Do mieszkania ok. 8 tyś złotych. Tak, więc nikt mi mieszkania nie kupił ( a szkoda (smiech)), ale na ile mogli to pomagali nam. Trochę skromniej to wyglądało ze strony Mego, bo od niego na mieszkanie nie dostaliśmy nic, do wesela jakaś symboliczna kwota. Natomiast tak samo jak moi - chcieli pomóc nam i bardzo to doceniamy.

choco.lady napisał(a):

Nikt mi nic nie finansuje i jestem z tego dumna.Nie mam zadnych zobowiazań wzgledem rodzicow i z przyszlymi tesciami tez nie chce.. do wszystkiego dochodze sama , swoja praca i wysiłkiem. I oby tak pozostalo juz do konca.

mam podobnie

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.