Temat: Mąż zmienił zdanie :(

W ubiegłym roku zdecydowaliśmy z mężem, że będziemy się budować w mojej rodzinnej miejscowości. Obecnie mieszkamy tymczasowo u teściów. Dom teściów miał pozostać dla ich najmłodszej córki. Owa szwagierka właśnie oznajmiła, że wychodzi za mąż i wyprowadza się na stałe 500km od domu. Mąż stwierdził, ze w takim razie nie ma sensu się budować, tylko zostać u teściów. Mielibyśmy prawdopodobnie całą górę swoją - po remoncie byłby 2 pokoje, kuchnia, łazienka. Obecnie jestem w ciąży,a docelowo planujemy 3-4 dzieci. Z domu teściów mąż ma 10 min do pracy, a ja 50 min autem.

Jeśli chodzi o budowę domu, to rodzice przepisali nam działkę(wartosc 90tys), już kupiliśmy projekt (6tys), doprowadziliśmy wodę (7tys), kupilismy cegły (12tys),  mamy gotowe drzewo na szalunki i na dach od moich rodziców, przygotowalismy dzialke pod budowę. Z nowego domu oboje do pracy mielibyśmy po 30 min w jedną stronę. 

Czuję się nieco oszukana przez męża, że teraz chce zmieniać zdanie:(

Nie wyobrażam sobie mieszkać przez XX lat z teściami (choć mam z nimi dobry kontakt) i gnieść się w 2 pokojach z dziećmi.  Nie podoba mi się ten dom (stare budownictwo, cegła do nieba), nie mam tu znajomych, mam daleko do pracy, chciałabym posadzić swoje drzewka owocowe, mieć grządki (u teściów nie ma na to miejsca). Strasznie się nakręciłam na tą budowę. Jedyny plus jaki widzę to to,że zaoszczędzimy pieniądze, na ten moment mamy uskładane pieniądze do stanu surowego zamkniętego.

Mąż odbija piłeczkę twierdząc, że wpakujemy się na kredyty do końca życia, chociaż wiem, że to jest powiedziane na wyrost. Od początku mówiłam, że mi się nie spieszy z budową, rodzice moi nam pomagają i teśćiowie też się zaoferowali.Oboje pracujemy w malych miasteczkach, gdzie zarobki nie są wysokie, ale i tak nie zarabiamy źle - on jest kierownikiem w dziale handlu ,a ja programistą. Mówi, że z kolei on nie ma żadnych znajomych u mnie. Twierdzi też,że jemu też się nie widzi mieszkać 200 m od moich rodziców( ale chyba jest różnica w mieszkaniu obok teściów a razem z nimi?).

Żadne z nas nie chce ustąpić.

Co myślicie o tej sytuacji? Czy mam prawo wychodzić z argumentem, że jednak już decyzja została podjęta przez nas o budowie domu i nie powinien w tej chwili zmieniać zdania? Powyżej opisane argumenty w ogóle do niego nie trafiają. Cały czas uczepił się tego argumentu  zaoszczędzenia pieniędzy, mimo,że zanim pojawiła się opcja zostania u teściów wcale nie lamentował, że będzie ciężko z budową czy coś takiego.

OMG, w zyciu nie mieszkalabym z tesciami jesli bym nie musiala ) a nie mialam tesciow), ani z moimi rodzicami, uprzyj sie na budowe domu a dom po tesciach - przypuszczalnie musielibyscie splacac. " pokoje na gorce to jakis dowcip, z 2 dzieci. Na spokojnie wyperswaduj mu, jemu nie chce sie tej pracy, bo budowa domu to nie siedzenie na Netflixie. Swoje to swoje, raz ze tak jak sami zaplanujecie, nowe, o czym tu mowic.

jak dla mnie to nielojalne zachowanie nie wygodnickiego meza, a zwyczajnie leniwego pasożyta. ma okazje dorobic, a wykreca sie byleby lezec przed telewizorem, a jak ty dorabiasz i wpada dodatkowa kasa to zadowolony. 

Jakby nie patrzeć tych dzieci jeszcze nawet nie macie, nie ma co się na nie powoływać, bo kto wie jak będzie i z jaką liczb skończycie? myślę też, że szantaże i inne takie rzeczy to głupota. W zasadzie rozumiem obydwie strony i ciężko jest tu o jakiś konsensus... A może jak nie to mieszkanie u teściów to nie budowa domu, a zamieszkanie w mieszkaniu? Czy to też nie wchodzi w grę? Czy w ogóle macie jszce jakiś pomysł? Czy każdy tylko na swoj chce przystać?

Pasek wagi

szczera rozmowa, wszystkie za i przeciw. Dużo pieniędzy już wlozyliscie i szkoda by było rezygnować moim zdaniem.

w życiu bym się nie zgodziła mieszkać z teściami na dłuższą metę :| weźmie ten kredyt, ale będzie miał NORMALNY dom, własny. popieram Cię w 100% walcz o swoje bo tu wychodzi z Twego męża jakiś maminsynek i dusigrosz. jak mieszkać w 2 pokojach z 3 dzieci ?:|

Moim zdaniem rację masz Ty. W życiu nie chciałabym mieszkać docelowo ani ze swoimi rodzicami ani z teściami. Tymczasowo, na czas budowy owszem, ale nie na dłuższą metę. Moim zdaniem Twojemu mężowi po prostu wygodnie. Ma do pracy blisko (choć Ty masz daleko - potem jemu zmieni się na gorsze a Tobie na lepsze - może ma z tym ból dupy?), mamusia w razie czego ugotuje a i dzieci przypilnuje jakbyście chcieli wyskoczyć znienacka gdzieś. Przyzwyczaił się już przez ten czas, co mieszkacie i nie widzi potrzeby zmiany, tym bardziej, że widzi oczyma wyobraźni, że zostaje tak jak jest, bez kredytów, dom za darmo a i działkę można sprzedać i mieć jeszcze z tego hajs. Nie widzi tylko tego, że:

1. Mieszkanie z rodzicami (obojętnie którymi), żeby nie wiem jak cudowni byli, zawsze prowadzi do większych lub mniejszych kwasów (ja zawsze powtarzam, że dwie gospodynie na jednej kuchni to o jedną za dużo i osobne piętro niczego tu nie zmienia),

2. 3-4 dzieci na 2ch pokojach? Chyba sobie żartuje. Jak on to widzi? Wy w jednym a dzieci w drugim? a jak zaczną dorastać? Czy może część dzieci u Was w pokoju? A co z pożyciem małżeńskim? W takiej sytuacji zgnuśniejecie w sosie własnym.

3. Siostra może sobie rościć prawo do połowy domu, więc kase i tak jakąś trzeba będzie wyłożyć prędzej czy później

4. Stary dom, zawsze będzie stary. Żeby nie wiem jak go remontować, to co chwilę wyjdzie coś nowego - a to elektryka, a to podmakanie, a to nieszczelne okna. Nowy dom daje Wam spokój na kupę lat

5. Trzeba odciąć pępowinę i żyć na swoim. 

6. W tym domu jesteście zawsze u nich. W każdej chwili mogą użyć argumentu: "Jak Wam się nie podoba to spier....jcie" (nie mówię, że tak zrobią, ale jednak fajnie mieć poczucie bezpieczeństwa będąc na swoim

Pasek wagi

paranormalsun napisał(a):

Jakby nie patrzeć tych dzieci jeszcze nawet nie macie, nie ma co się na nie powoływać, bo kto wie jak będzie i z jaką liczb skończycie? myślę też, że szantaże i inne takie rzeczy to głupota. W zasadzie rozumiem obydwie strony i ciężko jest tu o jakiś konsensus... A może jak nie to mieszkanie u teściów to nie budowa domu, a zamieszkanie w mieszkaniu? Czy to też nie wchodzi w grę? Czy w ogóle macie jszce jakiś pomysł? Czy każdy tylko na swoj chce przystać?

Właśnie nie jestem typem szantazystki. Tez uwazam, ze obie strony maja po troche racji, natomiast mysle, ze ja mam lekka "przewage", poniewaz decyzja zostala podjeta i juz pewne kroki poczynione w kierunku budowy.  Co do kupna mieszkania oboje jestesmy zgodni, ze nie wchodzi to w gre. Poki co kazdy obstaje przy swoim. Mamy "ciche" dni:/

Powiedz mężowi, że nawet jak jego siostra sie wyprowadzi a rodzice przepiszą na was dom to jej po ich śmierci będzie się należał zachowek. Jeśli za X lat upomni się o swoje wtedy wy będziecie musieli ją spłacić 50/50 a to na pewno nie będzie mała kwota. Wtedy albo sprzedaż domu albo kredyt na spłatę. Dlatego lepiej wybudować własny dom i mieć spokój a po śmierci teściów sprzedać ich dom i podzielić pieniądze. 

Pasek wagi

moim zdaniem jedynym potrzebnym argumentem jest to, ze umawialiście się inaczej i nie zgadzasz się na mieszkanie kątem u teściów. Umowa to umowa. 

Niewazne czy będziecie mieć jedno czy czwórkę dzieci ostatecznie, ważne jest to, ze nie chcesz mieszkać z teściami i wcześniej to już zostało ustalone. 

moim zdaniem tez tylko terapia szokowa, jak sie facet nakreci na mieszkanie przy mamusi to sily nie ma

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.