Temat: Po ślubie wszystko się psuje?

Spotkałyście się z tą teorią? 
Wiele moich koleżanek po ślubie się żaliło, jedna obawia się zamążpójścia... a ja nie mam pojęcia z czego to może wynikać? Skoro wcześniej razem mieszkali to skąd bierze się taka zmiana? 

P.S. temat wynika z czystej ciekawości, jestem mężatką, nas kryzys poślubny nie dopadł. 

A w ogóle to dzień dobry, biorę się za odchudzanie :D 

Wilena, uwielbiam jak piszesz :D

Ja znam parę par po rozwodzie, ale nie poświęcam takim statystykom wiele uwagi,  bo przecież to,  że ktoś się nie rozwiódł nie oznacza, że jest szczęśliwy. 

Ta teoria może wynikać z tego,  że niektórzy mogą po ślubie przestać się starać, na zasadzie "partner zdobyty, cyrograf podpisany,  teraz mogę odpuścić". Choć dla mnie akurat jest odwrotnie: skoro planujemy spędzić ze sobą resztę życia to tym bardziej powinniśmy nad tym związkiem pracować. Samo się nie zrobi. A jak słyszę "Nie powiem mu bo jakby mu zależało, to by się domyślił" to niż mi się w kieszeni otwiera. Aż chce się powiedzieć,  że jeśli ktoś jest tak głupi,  to zasługuje na kiepskie traktowanie. 

My jesteśmy 6 lat po ślubie,  10 lat razem (olaboga!), i oczywiście jest inaczej niż na początku ale na pewno nie gorzej.

Jednym się psuje innym nie, nie ma reguły.

tez uwazam, ze jeśli juz ma sie zmienic na gorsze, to przez zmiane luzackiego życia na obowiazki (dzieci)'-ostatnio nawet z mezem doszliśmy do wniosku, ze pary z dlugim stazem (+10lat) beda miec wg nas prze....walone, jesli sie zdecyduja na dziecko :D (wygodne zycie, imprezy, wyjazdy kiedy chca zamienia na pieluchy, dodajmy juz w dojrzałym wieku, kiedy sie ma swoje przyzwyczajenia). Oczywiście sa tacy, którzy podróżują dookola świata z niemowleciem i ono im w niczym (niby) nie przeszkadza. Spoko, my w takim razie jestesmy słabo zorganizowani, bo głupiego grilla ciężko zrobic, zebysmy oboje sie dobrze bawili. Z tym, ze jakos bardzo mi nie zalezy a pary, przyzwyczajone do innego zycia...? ;) tu sie moze psuc. 

Jesteśmy z mężem rok po ślubie i jak na razie jest super :) 

Pasek wagi

Bo o związki trzeba dbać, małżeńskie też.

Pasek wagi

Mój mąż jest po rozwodzie i następnego ślubu (tego ze mną żeby nie było) jakoś się nie bał. Wręcz przeciwnie :D A jedyne co się u nas zmieniło, to to, że przestałam się bać krzyczeć na niego jak się kłócimy i nie odpuszczam. Już się po prostu nie boję, że mnie zostawi :D

ja się dziwie jak to się dzieje, że ktoś mówi, że mu ten ślub cokolwiek zmienił. nie wiem może to kwestia nastawienia, że jak weźmiesz ślub, a tym bardziej jak masz dziecko to wypadałoby przy tym człowieku się zestarzeć choćby i pił, bił i gnębił. ja mam takie nastawienie, że jak działaby mi się krzywda, nie byłabym szczęśliwa to i tytanowe drzwi by mnie nie zatrzymały:P to jest wszystko w głowie czy ciśnienie nie daje żyć. ślub można bez problemu odkręcić. my z mężem nie mieszkaliśmy przed ślubem, ale byliśmy razem 6 lat, spędzaliśmy ze sobą na prawdę mnóstwo czasu i teraz mogę powiedzieć, że poznaliśmy się na wylot i bez zamieszkiwania, więc to nie jest tak, że po ślubie dopiero poznajesz człowieka (przynajmniej u nas tak nie było).

Veggiefruit napisał(a):

traveller_girl napisał(a):

Majkaaa91 napisał(a):

traveller_girl napisał(a):

Mnie właśnie to zastanawia. Są to bardzo młode mężatki zeszło- i tegoroczne. I że właśnie momentalnie po ślubie się pogorszyło... Gdzie wcześniej latami mieszkali razem więc trudno mówić o jakiejś wielkiej zmianie. Nie chodzi mi o lata małżeństwa, ani o dzieci. A żadna z nich nie potrafi mi wyjaśnić skąd to pogorszenie związku
To znaczy co się dokładnie zmieniło na gorsze?
Zaczęły się kłótnie o nic itp. 

Veggiefruit napisał(a):

traveller_girl napisał(a):

Mnie właśnie to zastanawia. Są to bardzo młode mężatki zeszło- i tegoroczne. I że właśnie momentalnie po ślubie się pogorszyło... Gdzie wcześniej latami mieszkali razem więc trudno mówić o jakiejś wielkiej zmianie. Nie chodzi mi o lata małżeństwa, ani o dzieci. A żadna z nich nie potrafi mi wyjaśnić skąd to pogorszenie związku
To chyba one musza tobie powiedziec, co zmienilo sie od razu po slubie, skoro miejsce zamieszkania itp sie nie zmienily. Nie widze sensu za bardzo, czemu taki sam zwiazek ma wygladac inaczej przed i po slubie, skoro nic sie nie zmienilo 
Ja też właśnie nie widzę sensu. A one nie potrafią tego wyjaśnić, że nagle zaczęli się kłócić. Ja mam swoją teorię bo to wieloletnie koleżanki i znam ich opowieści z całą historią związków. Ale ostatnio usłyszałam od koleżanki z zupelnie innej grupy (z pracy), że też to słyszała, że się znajomi zaczęli kłócić i woli na razie zostać narzeczoną niż ryzykować... dla mnie to trochę absurd ale pomyślałam, że widocznie jest to trochę powszechniejsze zjawisko. 
Ale co ryzykowac? To nie sa zadne czary - nad zwiazkiem trzeba pracowac przed i po slubie. Komunikacja najwazniejsza. Nie ma czegos takiego, ze wychodzisz za maz i nagle wasz zwiazek jest przeklety 

dokładnie:) odkąd wzięliśmy ślub często rozmawiamy o tym jak cieszymy się że jesteśmy małżeństwem:D 10 miesięcy po ślubie, razem 5 lat i jest tylko coraz fajniej.  Wydaje mi się że problem dotyka ludzi którzy uważają że slub to juz taka pewność, że można przystopowac z dbaniem o siebie, wzajemna troska, że teraz to "ja mu/ jej już pokaze bo po ślubie to mogę"- i takie związki są na równi pochyłej az w końcu się rozpadaja albo kończą romansami itp;)

wieprzek napisał(a):

Dla mnie i meza slub byl papierkowa formalnoscia i zmienil w naszym zwiazku dokladnie tyle, ile na papierkowa formalnosc przystalo, czyli nic.

Podpisuję się. Jak wróciliśmy ze ślubu, żyliśmy tak samo jak przed.

U mnie się nic nie zepsuło. Wręcz przeciwnie. Im dłużej jesteśmy razem tym bardziej jesteśmy "dotarci". Jednak większość moich znajomych jest już po rozwodach. Czasem mam wrażenie że dziś ludzie nie potrafią się ze sobą komunikować, są cholernie egoistyczni i mają wygórowane oczekiwania co do partnera, natomiast swoich wad nie widzą. I jak pojawia się problem w małżeństwie czy związku to zamiast rozwiązać go razem i pracować nad związkiem to składają papiery rozwodowe. Oczywiście nie można też przeginać w drugą stronę i tolerować bicia czy zdrad, ale uważam że większość problemów mniejszego kalibru można rozwiązać dopóki dwoje ludzi coś do siebie czuje

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.