- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
23 czerwca 2019, 13:33
witam. Mam pewien problem z facetem. Na poczatku zaznacze ze moj narzeczony jest milosnikiem motoryzacji. Jestesmy razem ponad 3 lata. Mieszkamy na malej kawalerce. Pracujemy razem. Mamy bardzo lekką prace siedzącą. Ja jesten w 5 miesiacu ciazy. Pracowac mogę. Remontujemy dom na wiosce, planujemy za niecaly miesiac skonczyc prace i sie wyprowadzic z miasta. Ale nie rzecz w tym. Chodzi o to ze ja akceptuje jego pasje i upodobania, ogladam z nim filmiki o samochodach, ciagle slucham o motoryzacji, nawet nie ogladam juz co ja chce tylko co on chce. Akceptuje to ale czasem zaczyna mnie to wkurzac, nawet jak bym chciala od tego uciec i odpoczac to i tak nie mam gdzie bo mieszkanie mamy male. 2 tygodnie temu obiecal mi ze w ramach odpoczynku pojedziemy w niedziele nad jezioro.. niestety samochod nam sie zepsul i naprawial calą niedziele. Czekalam teraz znow caly tydzien zeby odpoczac po pracy. Wstalismy rano narzeczony jeszcze sprawdzal gdzie moglibysmy dzisiaj nad te jezioro jechac. Pojechalismy. Gdzie zajechalismy? Nie, nie nad jezioro tylko na myjnie bo przeciez musial pojechac bo mu obiecalam tydzien temu ze pojedziemy pod wieczor. No ale przeciez musial pojechac przed jeziorem o godzinie 12 gdzie mu tlumaczylam ze chce sie poopalac zanim zajdzie slonce. Bez skutku. Przed samym myciem pucowal felgi jakimis srodkami pozniej czekal i czekal dopiero pozniej zaczal myc i w sumie mu to zajelo z 40 minut. Wkurzylam sie powiedzialam ze ma jechac do domu bo juz slonce zachodzi i nie ma sensu jechac. Powiedzial do mnie ze on jak juz pojedzie do domu to bedzie gral w gre. I ze to moja wina i ze zawsze cos musze zepsuć. Zajechalismy do domu pod blokiem stwierdzil ze myjnia mu nic nie dala i ze ma slady samochod na lakierze. Po czym jeszcze pucowal samochod na sucho pod domem. Poszlam do domu. Teraz siedze i slysze ze przyszedl i oglada cos o samochodach. Co ja mam zrobic? Moze to sa pierdoły ale naprawde zaczyna mnie wkurzac ten brak zrozumienia. Zapytalam sie jego dzisiaj czy przydzie chociaz jeden dzien w ktorym nie bede musiala o tym sluchac to odpowiedzial mi bezczelnie ze jak bede lezec w szpitalu po porodzie to nie bede tego sluchac. Te rozmowy nie maja sensu
23 czerwca 2019, 23:06
Niech ci kupi auto. Będziesz sama sobie jeździć.
24 czerwca 2019, 06:52
Moim zdaniem to masz problem przede wszystkim z sobą. Zdecydowałaś się na związek (co by jeszcze było do przeżycia, bo zawsze można się z takiego układu wymiksować) i na dziecko (co już jest fatalnym wyborem po kątem przyszłego ojca tego dziecka) z typem wiecznego chłopca, Piotrusia Pana, kawalera, singla, zwał jak zwał. Są tacy ludzie, zatrzymają się w czasie na jakimś etapie życia i tak sobie radośnie funkcjonują. On się nie zmieni, bo jego priorytetem jest hobby, gry, samochód, generalnie wszystko co się kręci wokół niego samego i jego wizji spędzania wolnego czasu. Oczywiście można winę zwalać na niego, że skoro on się zdecydował na oświadczyny i na dziecko to powinien się ogarnąć. No powinien, ale napisanie tego nic w Twoim życiu nie zmieni. Bo powinien, ale nic się nie zmieni. I dzięki swojej, nawet nie wiem, naiwności, zaślepieniu, lekkomyślności (?) w wyborze partnera będziesz miała w domu teraz dwoje dzieci. Mleko się rozlało, nie wiem co by właściwie można zrobić. Bo nic. Chyba tylko zacząć liczyć jedynie na siebie (np. organizować sobie czas ze znajomymi/z rodziną/sama - nie dlatego, żeby w nim wzbudzać poczucie straty/winy/obowiązku, ale żeby oszczędzić sobie nerwów i rozczarowań). No, a drugi aspekt - jego zachowanie to jedno, fatalne, wiadomo. Ale sama też dokładasz do tej dziecinady cegiełkę, bo Słońce nie zachodzi latem w południe, nad jeziorem można spokojnie posiedzieć jeszcze parę godzin (nawet lepiej i chyba mądrzej, żeby nie wystawiać się kiedy najmocniej grzeje). I nie łapię tekstów, że tyle czasu zajmuje znalezienie jeziora. To ono się jakoś przemieszcza, czy jak? Sprawdź sobie raz gdzie są jakieś kąpieliska w Twojej okolicy i tyle, wcześniej, wieczorem, na spokojnie, to w dniu planowanego wyjazdu sobie oszczędzisz i czasu i znowu nerwów.
Zgadzam sie w 100%
24 czerwca 2019, 07:39
no coż ja w tygodniu chodzę sobie sama nad jezioro. po 2 wczoraj między 14-16 zjarałam się a mam ciemną karnację. I dobrze że nie przyjechaliśmy nad jezioro wcześniej bo słońce jest agresywne. Jesteś w ciąży naprawdę to dobry pomysł w najgorszym słońcu się opalać?