Temat: Dziekuje

Dziekuje

nie do końca dziewczyny o to chodzi. Wy myslicie o dziecku, jako o jakims tworze,który jak bywa niegrzeczny (pytanie co to znaczy) to nalezy go pacyfikować i jak sposób pacyfikacji jest sprytny i bezbolesny, a w dodatku działa, to już git. Tylko dziecko nie uczy się czekogolwiek rozumiec, a jedynie powielać schemat bezmyślnie w sumie. Te zabiegi wobec dziecka też sa zazwyczaj podparte jedynie zrozumieniem, ze dziecko ma sie uspokoić. Tu się nikt niczego sensownego nie uczy poza doświadczalnym testowaniem skuteczności zabiegów. Oczywiście że tak można, tylko od strony technicznej pacyfikacja to wciąż pacyfikacja, czy przy pomocy przemocy, czy zastraszania, czy odwracania uwagi. 

i dlatego tak jest z tą zabawą. Nawet człowiek dorosły, jak ma stresa w pracy przez tydzien to metodą odreagowania jest dla niego przebalowany weekend. Nie wie dlaczego, ale jakby spytać i podrazyć, to własnie wyszalenie i zmeczenie zabawą odciągało go chwilowo od napięcia i stresu. W tym nie ma nic złego, jest to lepsze niż bicie i zamykanie w komórce, ale wciąż nie jest to żaden absolutnie element wychowania polegający na pomocy dziecku w zrozumieniu jego samego i otaczajacego go świata. Gdyby takie wybieganie było poprzedzane często zadawanym pytaniem co mu pomoże żeby się uspokoiło, czy może wolałby piosenki, może ma ochotę na jakiś specjalny posiłek, może ten plac zabaw, a może rower, a może coś innego, to po czasie dziecko nauczy się rozpoznawac potrzeby i samo znajdowac sobie lekarstwa na "pobudzenie". Tylko o to chodzi. 

ggeisha napisał(a):

Have_fun napisał(a):

akurat to nie byl moj pomysl aby wystawic dziecko za drzwi. przy mnie  bardzo rzadko lub bardzo krotko zle sie zachowuje. jednak metoda jest skuteczna. plac zabaw przy mieszkaniu, pogoda idealna, a dziecko histeryzuje w domu, to wypad z chaty i wraca spokojna. metoda na przytuanie i tlumaczenie nie dziala. 
A może okazanie zaiteresowania by pomogło? Jakieś wspólne spędznie czasu, wyjście na ten plac zabaw RAZEM??? Pokazanie że jest w Waszym domu mile widziana, a nie tylko szukanie sposobu aby się jej pozbyć, ustalanie wiecznych nakazów i zakazów i wymaganie bezwględnego posłuszeństwa od 8-letniego dziecka.A skoro wystawiani 8-latki za drzwi nie było Twoim pomysłem, to w takim razie gratuluję wyboru partnera, świetny tatuś, nie ma co! W życiu nie zdecydowałabym się na związek, ani tym bardziej dziecko z kimś takim...
Dokładnie! Jak zwierzę jakieś traktują dziecko. I jeszcze się tym szczyci. Koszmar. Może leki uspokajające podaj, albo alkohol - będzie spokojna, jak baranek!

Albo od razu do domu dziecka, po co się szczypać.... Tam ją nauczą posłuszeństwa, będzie wtedy chodzić jak w zegarku.

 I zwróćcie też uwagę na to że jak dzieciak "histeryzuje" to to nie bierze się z powietrza. Jest pewnie jakiś powód owych "histerii". Biorąc pod uwagę że przestawiacie to dziecko jak niepotrzebny mebel, to prawdobodobnie mała usiłuje tymi "histeriami" zwrócić na siebie czyjąś uwagę. A zamiast Waszej uwagii ma banicję. Zniszczycie tego dzieciaka w ten sposób... Ludzie co jest z Wami?!?

nie moje dziecko, ale bardzo duzo czasu i energii w nie pakuje. kasa swoja droga, ale kasy mi nie zal, bo kase zawsze mozna miec, a czasu nie odrobie.

mala nie wie o likwidacji pokoju ani o planach wyjazdowych tatusia. plany moga sie zmienic. rownie dobrze jej matka sie moze wyprowadzic i ja zabrac do rodzinnego miasta. moze sie rozstaniemy. itd.

moj cel, jest dosc przewrotny: byc dla niej jak najlepsza, zbudowac z nia super relacje, bo to procentuje w jego oczach i jego rodziny. w razie rozstania, ona najbardziej to przezyje i bedzie jej bardzo trudno zaakceptowac nowa osobe. 

nuta napisał(a):

nie moje dziecko, ale bardzo duzo czasu i energii w nie pakuje. kasa swoja droga, ale kasy mi nie zal, bo kase zawsze mozna miec, a czasu nie odrobie.mala nie wie o likwidacji pokoju ani o planach wyjazdowych tatusia. plany moga sie zmienic. rownie dobrze jej matka sie moze wyprowadzic i ja zabrac do rodzinnego miasta. moze sie rozstaniemy. itd.moj cel, jest dosc przewrotny: byc dla niej jak najlepsza, zbudowac z nia super relacje, bo to procentuje w jego oczach i jego rodziny. w razie rozstania, ona najbardziej to przezyje i bedzie jej bardzo trudno zaakceptowac nowa osobe. 

Załamujesz mnie coraz bardziej... Robisz to tylko dlatego aby dobrze wypaść w oczach partnera??? Sorry, ale ręce po prostu opadają

nuta napisał(a):

nie moje dziecko, ale bardzo duzo czasu i energii w nie pakuje. kasa swoja droga, ale kasy mi nie zal, bo kase zawsze mozna miec, a czasu nie odrobie.mala nie wie o likwidacji pokoju ani o planach wyjazdowych tatusia. plany moga sie zmienic. rownie dobrze jej matka sie moze wyprowadzic i ja zabrac do rodzinnego miasta. moze sie rozstaniemy. itd.moj cel, jest dosc przewrotny: byc dla niej jak najlepsza, zbudowac z nia super relacje, bo to procentuje w jego oczach i jego rodziny. w razie rozstania, ona najbardziej to przezyje i bedzie jej bardzo trudno zaakceptowac nowa osobe. 
Ja sobie tego kompletnie nie wyobrażam. Wiążąc się z kimś przejmuje się jego pasje, długi i dzieci też. Wiesz, jaką Ty krzywdę wyrządzasz tej osóbce? To naprawdę okrutne co piszesz i chyba rzeczywiście nie zasłużyłaś na to, by być jej opiekunką.

ggeisha napisał(a):

nuta napisał(a):

nie moje dziecko, ale bardzo duzo czasu i energii w nie pakuje. kasa swoja droga, ale kasy mi nie zal, bo kase zawsze mozna miec, a czasu nie odrobie.mala nie wie o likwidacji pokoju ani o planach wyjazdowych tatusia. plany moga sie zmienic. rownie dobrze jej matka sie moze wyprowadzic i ja zabrac do rodzinnego miasta. moze sie rozstaniemy. itd.moj cel, jest dosc przewrotny: byc dla niej jak najlepsza, zbudowac z nia super relacje, bo to procentuje w jego oczach i jego rodziny. w razie rozstania, ona najbardziej to przezyje i bedzie jej bardzo trudno zaakceptowac nowa osobe. 
Ja sobie tego kompletnie nie wyobrażam. Wiążąc się z kimś przejmuje się jego pasje, długi i dzieci też. Wiesz, jaką Ty krzywdę wyrządzasz tej osóbce? To naprawdę okrutne co piszesz i chyba rzeczywiście nie zasłużyłaś na to, by być jej opiekunką.

Tak to bywa, kiedy laska tatusia, zgodnie ze społecznymi oczekiwaniami, zajmuje się naprawianiem błędów rodzicielskich ludzi, którzy faktycznie za dziecko odpowiadaja ;) i jest najlepsiejsza terapeutka, opiekunką i w ogóle ;) przecież jak sie wiazała z dzieciatym, to z mety spadło na jej barki ;)  

Dziecko ma to do siebie, ze zachowuje się tak jak go wychowano. Wpływ na dziecko ma głownie rodzina, rodzice i to rodzina kształtuje dziecko, jasne potem wchodzą grupy rówieśnicze, ale jak dziecko zostało odpowiednio nauczone wszystkiego przez rodziców to samo z siebie w tarapaty nie wpadnie. Ale potrzeba ogromu pracy rodziców, żeby tak się stało. Zachowanie dzieci nigdy nie bierze sie znikąd , jest wynikiem wielu czynników, głównie tego, jak nauczono go sobie radzić w trudnych sytuacjach, czy ma poczucie wsparcia od rodziców. Czytając niektóre posty, wniosek jest jeden, niektórzy ludzie w ogóle nie powinni mieć dzieci.

Pasek wagi

ggeisha napisał(a):

nuta napisał(a):

nie moje dziecko, ale bardzo duzo czasu i energii w nie pakuje. kasa swoja droga, ale kasy mi nie zal, bo kase zawsze mozna miec, a czasu nie odrobie.mala nie wie o likwidacji pokoju ani o planach wyjazdowych tatusia. plany moga sie zmienic. rownie dobrze jej matka sie moze wyprowadzic i ja zabrac do rodzinnego miasta. moze sie rozstaniemy. itd.moj cel, jest dosc przewrotny: byc dla niej jak najlepsza, zbudowac z nia super relacje, bo to procentuje w jego oczach i jego rodziny. w razie rozstania, ona najbardziej to przezyje i bedzie jej bardzo trudno zaakceptowac nowa osobe. 
Ja sobie tego kompletnie nie wyobrażam. Wiążąc się z kimś przejmuje się jego pasje, długi i dzieci też. Wiesz, jaką Ty krzywdę wyrządzasz tej osóbce? To naprawdę okrutne co piszesz i chyba rzeczywiście nie zasłużyłaś na to, by być jej opiekunką.

och jej, nie zasluzylam na bycie jej opiekunka. 

masz racje i co teraz mam zrobic?

w przypadki rozstania, to dziecko najbardziej ucierpi, ale to juz nie bedzie moj problem.

nuta napisał(a):

ggeisha napisał(a):

nuta napisał(a):

nie moje dziecko, ale bardzo duzo czasu i energii w nie pakuje. kasa swoja droga, ale kasy mi nie zal, bo kase zawsze mozna miec, a czasu nie odrobie.mala nie wie o likwidacji pokoju ani o planach wyjazdowych tatusia. plany moga sie zmienic. rownie dobrze jej matka sie moze wyprowadzic i ja zabrac do rodzinnego miasta. moze sie rozstaniemy. itd.moj cel, jest dosc przewrotny: byc dla niej jak najlepsza, zbudowac z nia super relacje, bo to procentuje w jego oczach i jego rodziny. w razie rozstania, ona najbardziej to przezyje i bedzie jej bardzo trudno zaakceptowac nowa osobe. 
Ja sobie tego kompletnie nie wyobrażam. Wiążąc się z kimś przejmuje się jego pasje, długi i dzieci też. Wiesz, jaką Ty krzywdę wyrządzasz tej osóbce? To naprawdę okrutne co piszesz i chyba rzeczywiście nie zasłużyłaś na to, by być jej opiekunką.
och jej, nie zasluzylam na bycie jej opiekunka. masz racje i co teraz mam zrobic?w przypadki rozstania, to dziecko najbardziej ucierpi, ale to juz nie bedzie moj problem.

Twoje podejście do życia jest wprost przerażające... Egoizm i egocentryzm aż bije po oczach. Myślę że nie powinnać się nigdy zdecydować na posiadanie własnych dzieci.

.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.