Temat: Co byście zrobiły w tej sytuacji? Pomocy;(

W ubiegłą niedzielę, pokłóciłam się z bratem -3 lata starszym(o to że chciałam żeby mój Krzysiek mu pomógł, bo on pracuje już tam od jakiegoś czasu a mój braciszek w ramach podziękowania smaruje dla Mego Krzyśka dupe na prawo i lewo, przyjechał do domu i też tylko gadał jakieś głupoty dla rodziców), no i podczas kłótni ja krzyczałam a on po prostu przywalił mi po twarzy 2x... Matka sobie stała jakby niby nic się nie stało i dopiero zareagowała jak ja rzuciłam się na niego i się szarpaliśmy. Rozpętało się piekło, ja spakowałam rzeczy i wyprowadziłam się bo jak usłyszałam od matki to moja wina i niepotrzebnie go denerwowałam, a jak ojciec poszedł go opierniczyć że jest damskim bokserem to matka już pobiegła bronić synka... Ja z płaczem wybiegłam z domu, matka do mnie na pożegnanie mówi żebym nie robiła problemu z tego że mnie uderzył przecież ja też chciałam mu oddać ale dziewczyny co ja miałam robic? Stać i czekać aż mnie tam zatłucze?
Ona dodała jeszcze że nie ma zamiaru mi dawać żadnych pieniędzy(Obecnie żyje z swoich oszczędności..) i jeszcze bardzo wiele przykrych słów... A co jest najlepsze? że matka jakby niby nic pojechała sobie z synkiem zaraz do kościoła i wiem od ciotki że czeka aż przeproszę ją i tego debila - ja nie mam najmniejszego zamiaru. Zadzwoniła dopiero w wtorek i do mnie jak ja  mogłam tak pojechać bo przecież miałam jej pomagać w przygotowaniu do świąt i sprzątać cały dom... Nic się nie interesuje jak się czuje po tym wszystkim, czy mam fanara pod okiem, że mam całe ręce zbite i posiniaczona jestem.. Nawet nie chciało mi się z nią rozmawiać, do domu się teraz nie wybieram i na ten weekend jadę do mego Krzyśka... Tylko niedługo są święta, nie chcę odpuścić tylko nie wiem co robić z śniadaniem wielkanocnym bo to taka rodzinna sytuacja i jestem zaproszona na całe  święta do Mego ale chyba będzie mi po prostu głupio- mimo że on mnie bardzo namawia żebyśmy calutkie święta spędzili razem.... Dziewczyny co ja mam zrobić? Co o tym myślicie?
Jechać do Krzyśka na święta, w końcu to Twój facet... no chyba, że to świeżutki związek i jeszcze słabo zaangażowany... a tak na marginesie, współczuję mamy, bo widać, że wychowała braciszka nienagannie, zgodnie z duchem wiary, skoro chodzi do kościoła
Pasek wagi
Ja bym pojechała do swojego chłopaka. Twoja Mama to nie wyjątek takiego zachowania. Mój brat też miał takie odchyły, w prawdzie nie uderzył mnie nigdy ale wyzwał od najgorszych. Mama nie broniła go ale Tata nigdy mu nic nie powiedział a jak powiedział to tak że bardzo szybko mu z pamięci wylatywało. Teraz mu przeszło i jest grzeczniejszy ale ja tam wolę z nim się nie kłócić ani w dyskusje żadne wchodzić bo pewnie by było to samo. Niestety tak to jest gdy się za bardzo broni dzieci a potem wychodzi z domu taki bokser damski. Ja bym tak łatwo nie odpuściła, bo Twój brat uzna to za normalną rzecz i że jednak zawsze ujdzie mu to na sucho., więc przyłoży kiedyś i innej dziewczynie.
Pasek wagi
Jesteśmy ze sobą  już z 5 lat więc nie raz byłam u niego na święta tylko nigdy na śniadaniu Wielkanocnym - przeważnie przyjeżdżałam później lub na następny dzień..
Co do tego że będzie bić swoją panne to jestem pewna - tym bardziej że matka nic z tego nie robi i mówi że jeszcze on jest biedny - fakt zawsze była po jego stronie ale bez przesady, myślałam że chociaż teraz zrozumie że jej synek nie jest taki święty...
pogratulować zachowania matki,. pogadaj z chłopakiem i jedź do niego na święta pokaż że dasz sobie sama radę i nie potrzebujesz łaski
jak tak czytam posty tutaj o matkach to jestem przerażona.
ja na pewno bym na święta wyjechała do chłopaka. co więcej próbowałabym się wyprowadzić. nie wiem jaką masz sytuację dokładnie, ale nie wolelibyście zamieszkać razem z chłopakiem? to co się dzieje u Ciebie w domu to paranoja, nie pozwól  traktować siebie jak nieistotny element, któremu jeszcze można przywalić.
Pasek wagi
Wynajmuje mieszkanie razem z chłopakiem i jeszcze jego 2 kolegami, jestem w klasie maturalnej i do tej pory pieniądze miałam od matki bo to ona  trzyma wszystkie pieniądze w domu... Jakoś damy sobie radę - wiem że on mi z głodu umrzeć nie da ;) No własnie tylko nie wiem co z tymi świętami, bo jak nie pojadę do domu to obawiam się że w ogóle już odetnę się od rodziny bo matka mi tego nie popuści.... 
Moja ciotka chciała jej przemówić do rozsądku ale  nic to nie daje, jak grochem o ściane, nie wierzy że jej synek może być taki, może jak ją uderzy to coś zrozumie albo znowu go wspaniale usprawiedliwi że miał powód.. Dobrze wiem że oszukuję moich rodziców i mimo że zarabia sporo to tyle samo jeszcze ciągnie od nich bo ciągle tylko dzwoni i mówi jaki to on głodny i biedny siedzi... Wiem kompletna patologia i cieszę się że sie z domu wyprowadziłam i nie muszę już na to patrzeć, tylko szkoda mi ojca bo on nic nie może zrobić... :(
Sorry, może trochę brutalnie, ale najlepiej,to jakby kiedyś twój brat- kochany synek mamusi, kiedyś jej strzelił w twarz, to może kobieta by się ogarnęła.
A co do świąt, to tak jak inni tutaj mówią- pojedź do chłopaka, skoro cię zaprasza to nie masz powodu czuć się skrępowana.
Ja bym spedzila swieta z chlopakiem i jego rodzina, a zeby nie przerywac kontaktu ze swoja, odwiedzilabym ich np w niedziele w poludnie np z ciastem, a po dwoch godzinach wyszla. Na zasadzie: "Kocham Was i chce z Wami spedzac swieta ale bardzo boli mnie to, w jaki sposob potraktowal mnie brat a w Was nie mam oparcia".
zgadzam się z tym, że powinnaś pojechać do chłopaka
moja mama też faworyzuje brata, ale nie aż tak:/
w każdym razie już się wyprowadził do żony więc mam spokój, też bardzo kocham swojego tatę i proponuję, żebyś do niego zadzwoniła i spotkała się parę razy, kiedy mamy nie będzie, myślę, że on tęskni i chce wiedzieć czy sobie radzisz:)
Pasek wagi

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.