- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
30 kwietnia 2019, 09:42
Cześć,
nigdy nie leciałam samolotem, a bardzo bym chciała. Niestety jak na razie nikogo nie znalazłam chętnego na wakacje za granicą. Myślicie, że to dobry pomysł samej polecieć, w dodatku pierwszy raz? Czy to nie będzie zbyt stresujące? Czy ktoś był w takiej sytuacji?
Powiem szczerze, że czuję się gorsza, że nie potrafię zorganizować sobie towarzystwa na jakieś dalsze podróże niż Polska. Jedyne co to kolega jest chętny, ale na Mazury... i koleżanki do jakiejś Warszawy itp.
30 kwietnia 2019, 20:14
Znam ludzi którzy podróżują samotnie.nawet rok temu wybrałam się z mała grupka znajomych na kilka dni do Barcelony ,a w samolocie spotkaliśmy smaotnego kolegę koleżanki z pracy,który postanowił przelecieć się na jakiś koncert na weekend.zupelnie sam. Podziwiałam go wówczas, i podziwiam ludzi którzy maja taka odwagę a do tego lubią samotne podróże. Ja byłam raz, samotnie,choć w grupie osób przez biuro podróży, na dalekiej wycieczce.wszyscy się znali zawodowo a ja byłam tak na dostawke, za kogoś. No i tak sobie to wspominam, ale to ze względu na to że jestem mało kontaktowa i otwarta w stosunku do obcych ludzi. Też nie mam z kim polecieć na wczasy,możemy się zabrać razem
30 kwietnia 2019, 20:52
Znam kilka osob, w wieku 30-66 lat, ktore jezdza na wycieczki objazdowe z biurem podrozy, mowia ze zawsze sa ludzie bez pary i ze zawsze jest towarzystwo, nawet ludzie w parach trzymaja z innymi. Sama sie rozgladam z taka wycieczka, swiat jest piekny i brak faceta czy kolezanek ( wszystkie albo zamezne, albo matki, albo bez funduszy) mnie nie powstrzyma.
30 kwietnia 2019, 21:47
Znam ludzi którzy podróżują samotnie.nawet rok temu wybrałam się z mała grupka znajomych na kilka dni do Barcelony ,a w samolocie spotkaliśmy smaotnego kolegę koleżanki z pracy,który postanowił przelecieć się na jakiś koncert na weekend.zupelnie sam. Podziwiałam go wówczas, i podziwiam ludzi którzy maja taka odwagę a do tego lubią samotne podróże. Ja byłam raz, samotnie,choć w grupie osób przez biuro podróży, na dalekiej wycieczce.wszyscy się znali zawodowo a ja byłam tak na dostawke, za kogoś. No i tak sobie to wspominam, ale to ze względu na to że jestem mało kontaktowa i otwarta w stosunku do obcych ludzi. Też nie mam z kim polecieć na wczasy,możemy się zabrać razem
Czemu by nie :) I nie samemu by się było + nowa znajomość :)
1 maja 2019, 04:33
Czasem jeżdżę sama, czasem w towarzystwie. Czasem przez biuro, częściej organizuję na własną rękę. Nie boję się, bo znam języki i jestem rozsądna. Dużo czytam, rozmawiam z ludźmi, którzy w danym kraju byli oraz tubylcami. Nie podejmuję niepotrzebnego ryzyka, np. nie zdecydowałam się iść sama do Ping-pong baru w Bangkoku, a jedyne miejsce gdzie spotkałam się z rasizmem, to południe Anglii.
Co do zaginięcia Iwony Wieczorek, to byłam tej nocy w tej samej dyskotece i wracaliśmy ze znajomymi na piechotę z Sopotu do Gdańska nie czując się ani trochę zagrożeni, bo to była bardzo ciepła noc i mnóstwo ludzi szło razem promenadą. Nie można popadać w paranoję.
Na Twoim miejscu pojechałabym na wycieczkę z biurem, będziesz miała wszystko podane na tacy, a jedyny stres, to odprawa na lotnisku i ewentualnie pary, które szukają wrażeń i zapraszają do trójkąta. :) ale wystarczy grzecznie odmówić.
1 maja 2019, 06:55
Czasem jeżdżę sama, czasem w towarzystwie. Czasem przez biuro, częściej organizuję na własną rękę. Nie boję się, bo znam języki i jestem rozsądna. Dużo czytam, rozmawiam z ludźmi, którzy w danym kraju byli oraz tubylcami. Nie podejmuję niepotrzebnego ryzyka, np. nie zdecydowałam się iść sama do Ping-pong baru w Bangkoku, a jedyne miejsce gdzie spotkałam się z rasizmem, to południe Anglii. Co do zaginięcia Iwony Wieczorek, to byłam tej nocy w tej samej dyskotece i wracaliśmy ze znajomymi na piechotę z Sopotu do Gdańska nie czując się ani trochę zagrożeni, bo to była bardzo ciepła noc i mnóstwo ludzi szło razem promenadą. Nie można popadać w paranoję. Na Twoim miejscu pojechałabym na wycieczkę z biurem, będziesz miała wszystko podane na tacy, a jedyny stres, to odprawa na lotnisku i ewentualnie pary, które szukają wrażeń i zapraszają do trójkąta. :) ale wystarczy grzecznie odmówić.
Glupie pytanie ale kojarzysz, zebys ja widziala wtedy lub jakas sytuacje dziwna?
Ps ja tez na pld Anglii
1 maja 2019, 09:54
w wieku 13/14 pierwszy raz jechałam sama ok 2tys kilometrów ;) tyle, że tam nie było lotów w okolicy więc dwie przesiadki długobieżnymi autobusami
z takich dorosłych wakacji, w wieku 18 lat też wybrałam się sama na wyjazd za granice i poznałam mnóstwo fajnych osób
teraz raczej podróżuję z facetem lub rodziną, znajomymi
na Twoim miejscu bym pojechała;) chociażby do Włoch, Hiszpanii, Portugalii
1 maja 2019, 10:11
Z takich dłuższych nieweekendowych podróży to pojechałam kiedyś na miesiąc z plecakiem do Hiszpanii, przejść drogę św. Jakuba. Poznałam tam jakichś ludzi, choć raczej niełatwo nawiązuję znajomości (chociaż ludzi uwielbiam i jestem ekstrawertyczką), bywały długie dni gdy byłam sama i bardzo mi to nie przeszkadzało, a wręcz było ciekawym doświadczeniem. Po jakichś 3 tygodniach zaczęłam solidnie tęsknić za moim partnerem, miesiąc samotnie to jednak było trochę długo i drugi raz chyba nie zdecydowałabym sie na samotny wyjazd dłuższy niż 2 tygodnie.