Temat: mama, a ED

Od pewnego czasu się odchudzam. Początkowo wszystko przebiegało cacy: bez liczenia kalorii, bez obsesji, po prostu wszystko z umiarem. I chudłam.
Zawsze lubiłam jeść, więc w krytycznym punkcie przy 162cm, ważyłam prawie 71kg. Później stopniowo chudłam, aż odkąd poszłam do LO, wszystko przerodziło się w obsesję, taką że wpadłam w ortoreksję. Byłam na skraju niedowagi, ale się tym nie przejmowałam.
Niestety później było coraz gorzej: BED na przemian z bulimią. W 6 miesięcy przytyłam z 48kg do 70kg.

Postanowiłam szukać pomocy, aż w końcu ja znalazłam w Ośrodku, który leczy zaburzenia odżywiania. Powoli zdrowieję. Czasem jest lepiej, czasem gorzej.
Wiem, że w leczeniu ED bardzo dużą rolę odgrywa rodzina. Niestety z całej rodziny, oparcie mam tylko w ojcu (który i tak podporządkowuje się mojej matce).

Kocham moją mamę, lecz jest to człowiek, z którym bardzo trudno się rozmawia. Mówiłam jej jak mnie ranią jej słowa, gdy krytykuje mnie, gdy trzyletniej siostrze mówi, że jej siostra ma duży tyłek, a ona i mama mają małe, a ona potem to powtarza. Gdy nic nie mówi, kiedy chwalę się że udało mi się nie mieć kompulsów od 3 tygodni i schudłam 3kg, a gdy zdarzy mi się napad z radością mówi mi, że znów przytyje. Nie mam w niej oparcia. Jej słowa mnie ranią i przez to bardzo trudno mi wyjść z choroby.

mam 20 lat i podobnie jak Ty od 15 roku życia zmagam się z ed. zawsze byłam dosyć okrągła, ale wagę miałam w normie, potem zaczęłam się odchudzać (głównie głodówkami, na przemian z napadami i wymiotami) + ćwiczenia.  przez długi czas miałam sporą niedowagę, potem przytyłam do 47 kg, ale nie uslyszalam na temat swojej wagi ani jednego dobrego slowa.
 
potem w moim życiu był stres, problemy i dobiłam do 73 kg. wiedziałam, że jest ze mną źle, ale moi rodzice codziennie  i tak przypominali mi o tym, komentowali mój wygląd, to ile jem, co jem i ogólnie wszystko. dla mnie ta waga to było coś niewyobrażalnego, a ich ciągłe komentarze wcale mi nie pomagały. jak już nieźle mi szło i słyszałam znowu jakąś krytykę miałam ochotę olać tą całą dietę. chudłam i tyłam na zmianę. pomoc również znalazłam w klinice. moi rodzice ograniczyli się do zapłacenia za wizytę u dietetyka, który ułożył mi dietę. do tej sytuacji komentarz: 'musisz tam isc bo niedługo bedziesz wazyla 120 kg i zamiast wchodzic po schodach bedziesz musiala dzwonic po dzwig'.

od tego czasu udalo mi sie zrzucic 10 kg i nadal walcze. zaczelam slyszec od nich, ze schudlam (ale jeszcze by sie przydalo zrzucic cos, bo nogi mam grube, brzucha jeszcze troche, na basen bym mogła iść itd.) mimo wszystko, gdy przyjezdzam do domu, mama wiedzac, ze sie odchudzam i tak gotuje kaloryczne potrawy, nigdy nie pyta mnie o zdanie na temat tego co przygotowuje, lodowka jest przepchana wszystkim 'specjalnie dla mnie', ale nie ma w niej nic co moglabym zjesc w ramach diety.

i tak ciagle, na zmiane: komentowanie, zabranianie jedzenia, a potem wpychanie i namawianie do makaronów, słodyczy i innych pierdół.
dla mnie to chora sytuacja. czasem myślę, że czy ważyłabym 45,  65 czy 85 kg i tak by im nie pasowało. mam żal i cieszę się, że już z nimi nie mieszkam, bo od tego czasu mam z nimi i tak o wiele lepsze kontakty. temat wagi jest poruszany raz na parę miesięcy, a nie jak kiedyś co dwa dni. na niektórych nie ma rady....
Pasek wagi
Na szczęście nie muszę się zmagać z ED, ale również mam problemy z tatą, który by non stop mi przypominał, jaka to nie jestem gruba i że kiedyś wyglądałam super. Tylko, że on nie pamięta, że "kiedyś" też za mną łaził  i wiecznie zwracał mi uwagę nie tylko na moje kg, wszystko wymagało poprawy, szkoła znajomi, chłopak itd. Na całe moje szczęście od 12 roku życia widuję się z tatą zaledwie kilka dni w miesiącu.

Współczuje Ci. Pamiętaj jednak, że jesteś silniejsza, że to Twoje życie. Walcz... Mam nadzieje, że pomimo takich rodziców macie jednak wsparcie w kimś innym. W każdym razie trzymam za Was kciuki.
Na Twoim miejscu starałabym się pokazać Twojej mamie, że jednak nie jesteś tak słaba jak sobie myśli. Pokaż jej, że jesteś silna i potrafisz poradzić sobie ze swoimi problemami.

Wiem, że to trudne, że cierpisz z powodu tego, że nie masz w mamie oparcia ale myśl o sobie. Udowodnij sobie jaką silną dziewczyną jesteś i potrafisz coś osiągnąć :-)

Jak Twoja mama znów będzie porównywała Twój i swój tyłek po prostu się uśmiechnij odwróć na pięcie i wyjdź gdzieś gdzie będziesz sama. Lub... powiedz jej "Dziękuje Ci bardzo za wsparcie, jest mi przykro, że masz takie zdanie o własnej córce i starasz się mnie poniżyć." Ja właśnie tak bym zrobiła.

Głowa do góry!! :-)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.