Temat: Zmiana życia o 180 stopni

Wyobraźcie sobie taką sytuacje:

Macie poukładane życie - obydwoje pracujecie na wysokich stanowiskach (i dobrych zarówno pod względem finansowym jak i lubicie to co robicie i jesteście w tym doceniani), niedawno kupiliście wymarzone mieszkanie i właśnie je wykańczacie, jesteście w szczęśliwym związku ale... Męża który jest specjalistą w swojej dziedzinie, z pracy wysyłają na kilka miesięcy do oddziału firmy w USA, tam zapewniają mu apartament i samochód (musi płacić tylko za swoje jedzenie), dobrze mu płacą. Tęsknicie obydwoje i wisicie na telefonie ale jakoś to wytrzymujecie bo wiecie, że to chwilowe a Męża tam bardzo doceniają i chwalą bo sobie doskonale radzi. Równocześnie ty dobrze radzisz sobie w pracy, i pewnie wkrótce awansujesz. Nie macie dzieci i nie planujecie mieć. Dzwoni Mąż i mówi, że w firmie chcieliby żeby on tam został na stałe i czy chciałabyś sie tam przeprowadzić? Deklaruje że on tam może zostać ale nie bez Ciebie bo strasznie tęskni. Ty nie znasz bardzo dobrze angielskiego i trudno ci będzie znaleźć prace na równie dobrym poziomie jak w PL, Mąż mógłby Cie utrzymywać ale nie wyobrażasz sobie żeby nie pracować, no i dopiero co kupiliście tu mieszkanie? Co dalej? Mówicie do Męża żeby wracał? Pakujecie manatki i jedziecie? Przy czym tak jak podkreślam nie ma problemu z pracą i kasą tu na miejscu, tam po prostu zarobicie jeszcze więcej pieniędzy.

Pojechałabym bez zastanowienia się. Języka zawsze możesz się nauczyć, a taka okazja może Ci się nigdy więcej nie trafić. Na dodatek zyskacie tym, że zarobki będą jeszcze lepsze.

Pasek wagi

Ja bym nie pojechała przede wszystkim dlatego że USA kompletnie nie jest miejscem moich marzeń do spędzenia życia. Obiektywnie sprzedajecie tu mieszkanie, jedziesz tam mieszkać w służbowym apartamencie- za sprzedaż mieszkania w PL pewnie nawet nie spłacicie całości kredytu a już na pewno nie kupicie własnego mieszkania w stanach. Startujecie od nowa praktycznie. Tak jasne, może mąż awansuje a ty jakimś cudem-jako imigrantka znająca przeciętnie język- znajdziesz równie wysokie stanowisko jak w PL, a może odwrotnie-będziesz pracować za relatywnie mnie niż tutaj, a za 2 lata firma zrobi redukcje i apartament się skończy,a wszystko posypie. Czyli do wyboru- stabilizacja na wysokim poziomie kontra ruletka w kraju wielkich marzeń i jeszcze większych rozczarowań. Mając 25 może 30 lat,można zaryzykować że ew.wróci się do PL nie mając nic.

A ile są warte te wysokie stanowiska w Polsce? Tyle co zakup mieszkania na kredyt do spłacanie przez kolejne 10 lat? To są te wielkie perspektywy i dobre warunki finansowe? 

Annne17 napisał(a):

A ile są warte te wysokie stanowiska w Polsce? Tyle co zakup mieszkania na kredyt do spłacanie przez kolejne 10 lat? To są te wielkie perspektywy i dobre warunki finansowe? 
nie dość , ze kupujesz na własność , to jeszcze czynsz dowala i spłacasz nie jedno, a dwa :-)całe życie musisz płacić za coś co jest Twoje :-) 

Pasek wagi

Ja mieszkam w Stanach i podchodze do takiej przeprowadzki jak do nowej przygody, jak sie nie spodoba mozna spokojnie wrocic. 

Ciezko jest powiedziec czy ci sie spodoba, czy nie, ale jezeli bedziecie finansowo ustawieni, to pewnie tak, bo ten kraj duzo ma do zaoferowania, ale trzeba odpowiednio zarabiac.

Taka zmiana moze miec bardzo dobry wplyw na was, zblizyc, rozszezyc horyzonty, zmienic widzenie na swiat!

Bedzie wam brakowac rodziny i przyjaciol, i tego sie nie da uniknac, ale 8 godzin w samolocie i jestescie wdomu, to nie jest zaden problem.

Ja uwazam Stany za swoj dom, ale uwielbiam Europe i czesto tam jezdzimy. Mi sie tylko wydaje ze bedzie ci nudno, bo jestes przyzwychajona pracowac, a tutaj chwile ci zajmie z jezykiem zeby znalezc cos fajnego, ale zawsze mozna otworzyc swoja dzialalnosc(oczywiscie trzeba miec pomysl).

Nie wiem....

Ja bym pojechala, ale ja lubie zmieniac otoczenie.

Powodzenia.

Zagubiona_zona napisał(a):

Magdzior1985 napisał(a):

Smoczyla napisał(a):

Taka szansa a ty nie chcesz skorzystać? 
Szansa to jest wtedy, jeśli taka zmiana niesie za sobą znaczące benefity, a tu ich niewiele skoro ich życie w PL jest na wysokim poziomie. Jeśli chodzi o angielski to nauczenie się go jest tylko kwestią czasu, więc to argument żaden. Angielski to chyba najprostszy język świata. Jeśli masz kompetencje to ze znajomością języka znajdziesz dobrą pracę. Ja jednak osobiście nie jestem fanką Stanów, nie czułam się tam dobrze, różnica czasu bywała również problematyczna. W sumie oceniam Stany tylko przez pryzmat San Francisco, ale dla mnie osobiście wszystko tam jest za duże i za głośne. Ja bym najpierw zrobiła porządny research jeżeli chodzi o sytuację prawną w USA w takim przypadku, pozwolenie na pracę itp. Dodatkowo chciałabym wiedzieć czemu mężowi zależy by tam zostać skoro w PL macie wszystko, z tego co piszesz.Ja wyjechałam w celach zawodowych, mąż pojechał za mną, ale dla mnie to rzeczywiscie była wówczas szansa. No i mieszkamy 2h lotu do Wawy.
Byłam w stanach raz i też w rejonie San Francisco, mam podobne spostrzeżenia jak ty, nie pałam zachwytem. Co do wizy pracowniczej, jego firma pomogłaby mi to pewnie jakoś załatwić, tym się aż tak bardzo nie martwie. Angielski znam ale nie na tyle by z marszu wygłosić prezentacje na temat strategii firmy np. w obszarze logistyki na najbliższe pół roku i mówić o tym przez półtorej godziny tak jak to teraz robie w pracy. Mając na myśli bardzo dobrą znajomość to myślę nad taką super biegłą...moja praca w dużej mierze polega na operowaniu słowem dlatego się martwie. Mężowi nie zależy jakoś super, a ma niewątpliwie racje, że dzięki temu moglibyśmy spłacić kredyt na mieszkanie. Kredyt nie jest duży i spłacimy go w maks 10 lat ale gdybyśmy tam zostali to pewnie ogarnelibyśmy to w 4-5 lat... No i mógłby szybko awansować w hierarchi firmy.

Po co spłacać kredyt za mieszkanie, które jest Wam niepotrzebne? Po prostu sprzedacie z kredytem.

Nie mam duszy emigrantki. Mieszkam za granicą. Żyje mi się tu lepiej niż w Polsce, ale pracować w zawodzie nie mogę. Odliczam dni do powrotu 

kilka pytań 1. Jaki tam jest klimat i pogoda bo to ważne czy dużo słońca i  zieleni ( na mnie to bardzo wyplywa) 2. Czy masz tutaj ważne dla Ciebie osoby rodzinę przyjaciół, bez których ciężko byłoby Ci żyć? Jeśli nie jesteś z nimi mocno związana A tam jest piękne i ciepło to jechałabym od razu. Na twoimi miejscu bedac. Na swoim niestety nie ponieważ mam tu dom psa kochanych rodziców przyjaciół dziecko ma szkole itd i oboje mamy ok pracę. Natomiast! Gdyby ktoś mi powiedział że moge jechać z rodzicami i mężem  i psem i będę mieć wiecznie słońce nad głową będę mieszkać nad morzem w pięknym domu( równie pięknym jak mój lub wyższy standart)  to bym to rozwazyla nawet gdyby mąż miał nas utrzymywać;)

ja bym wyjeżdżała bez zastanowienia

Pasek wagi

Annne17 napisał(a):

A ile są warte te wysokie stanowiska w Polsce? Tyle co zakup mieszkania na kredyt do spłacanie przez kolejne 10 lat? To są te wielkie perspektywy i dobre warunki finansowe? 
tez dokładnie o tym samym pomyślałam...

Pasek wagi

wez urlop na 2-3 tyg w pracy i jedz i zobacz gdzie mialabys pracowac, zrob szybki research, zorientuj jakie sa stanowiska pracy tam, jak place stoja, rozumiem ze dla ciebie to jednak spora decyzja, zwlaszcza ze masz dobra pozycje zawodowa w Polsce (pieniadze to nie wszystko), ja osobiscie po studiach wyjechalam w ciemno za granice, jezyka sie douczylam dosc szybko, pracuje w zawodzie, takich pieniedzy jak tu bym w Polsce nie dostana, ale nie powiedzialabym ze jestem szczesliwa, czasem sie zastanawiam czy nie wrocic, ale chyba kazdy tak ma :)

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.