Temat: dziewczyny, pomóżcie

Dziewczyny proszę o pomoc. W sumie już kiedyś pisałam w tej sprawie, ale nabrała ona nowych barw. Jestem z facetem 1,5 roku w związku. On ma 32 lata. Jestem jego pierwszą dziewczyną. Na początku było zakochanie, miło, fajnie. Jednak facet nie chce rozmawiać na poważne tematy. To problem nr 1. Gdy pytałam o zaręczyny, plany itp, ciągłe słyszałam : w grudniu. Mijał grudzień i nic. Potem, że w maju. Mijał maj itd. Słyszałam ciągle, że jest niegotowy. A kiedy będzie sam nie wie, że między nami musi być dobrze, a są jeszcze kłótnie. Kłotnie były, ale z jego powodu (i on o tym wie), bo np. mało dzwonił, lub prawie wcale. Gdy po roku moja mama chciała z nim pogadać, jak to dalej będzie (nawet nie miszkamy razem) uciekł od nas z domu. A moja mama jest bardzo sympatyczną osobą, wiele mu pomogła, dawała wałówki, więc na pewno to nie tak, że rozmowa byłaby mega sztywna. Przed związkiem znaliśmy się pół roku. Jak twierdził kocha mnie na 200 proc. Problem nr 2. kontakty z koleżankami. Ma przyjaciółki i od początku związku mówiłam, ze te kontakty mi nie pasują, bo spotykając się ze mną chciał z jedną z nich jechać na wakacje (sam na sam), afirmował ich urodę do mnie, żył ich problemami bardziej niż moimi. Mówiłam mu, że mnie to boli. Obiecał (sam z siebie) urwać te kontakty, po czym po 2 miesiącach sam do nich wrócił mówiąc mi, że nie umie inaczej, że to ogranicza jego wolność. Znów była o to kłotnia, bo pisał z nimi lekceważąc mnie (mnie słabiej odpisywał, bo akurat z nimi rozmawiał, co syzbko wyszło na jaw). Znów obiecał urwać kontakty i sam do nich wrócił. Ostatnia sytuacja wyglądała tak, że rozmawiał  z jedną z nich, gdy jechałam do niego na weekend. Potem gdy czekałam na niego po pracy też z nią pisał (co wyszło przypadkiem). Wkurzyłam się, poprosilam znow o calkowite urwanie kontaktow, na co on ubral se i wyszedl z domu ode mnie.. mówiąc, że nie urwie kontaktów, i zgadamy się na dniach. Nie wiem już czy dobrze zareagowałam, że poprosiłam o urwanie tych kontaktów znów- bardzo stanowczo. mam tez wyrzuty (choć nie wiem czy słuszne), bo te rozmowę przeprowadziłam po dłuższej jego nieobecności i zamiast sie przywitać dałam mu obiad, nastepnie nie wytrzymałam i to powiedziałam. Emocje wzięły górę. Od tego czasu nie odzywa się do mnie i mnie olewa. Psycholog wykrył u niego olbrzymią niedojrzałość emocjonalną, czym podobno spodowane sa jego zachowania, ucieczki od powaznych zamiarów itp. Kocham go, ale nie jestem obiektywna, nie wiem czy nie tkwię w czyms chorym, straciłam obiektywizm. Boję się też samotności. Problem 3: finanse. On chce intercyzy, a ja się tego boję.Bo jeśli rozmawiam z nim o tym słyszę: albo to akceptuejsz albo nie ma o czym mowic. On duzo zarabia, ja duzo mniej, ale tez dla niego zrezygnowalam z lepszej pracy i w razie intercyzy zostanę z tym, co wloze do związku. Żadne rozmowy nie dają tu efektu. On jak mowi chce to zalatwic w razie rozwodu. A ze go często nie ma nasłuchal sie jak to kobiety zdradzaja i zostawiają z niczym. Pierwszy nie umie przeprosić, ale załagodzić konfliktu, zawsze ja godzilam. Za to finansowo mi rekompensowal "przewinienia" kupując coś. Wiem, ze mialabym z nim dostannie zycie, i to jeden z nielicznych plusów zwiazku. Kupuje mi prezenty, czasem płacił za wycieczki,noclegi w apartamentach itp. Nie wiem tylko czy to plus fakt, z go kocham, fizycznie mi sie bardzo podoba, spedzilismy sporo chwil razem plus jest inteligentny- ma sporą wiedzę na rozne tematy powinno przewazyc, zeby z nim byc. Boje sie jego zachowan, bo nigdy nie wiem co zrobi za dwa dni, pięć, ale podobno w tej niedojrzalosci tak jest i jego syndromie. Co Wy zrobiłybyście na moim miejscu? Czy wygląda to toksycznie? Proszę o brak hejtu, przesiąkłam tym i wiele rzeczy widzę inaczej. Dodatkowo bardzo sie staralam. Zabralam nas na terapię, ale tam dowiedzialam sie, ze moj facet to narcyz. Nie wiem czy nie wymgałam od niego za wiele, czy też może za mało i już dawno powinnam go zostawić. Co Wy o tym sądzicie? Proszę o pomoc, bo jestem bardzo zagubiona i przesiąknieta tym wszystkim. 

sacria: "wierciłam mu dziurę" bo on pierwszy po 2 miesiącach związku!! juz pokazywal mi pierscionki zareczynowe i mowil: wiesz co niedlugo nastąpi. Byłam wtedy zdziwiona bardzo, bo 2 miesiace to początek początków. (nawet jego rodzina byla zdziwiona jego deklaracjami). Ba! nagadał takich rzeczy moim rozdzicom, więc po 7 miesiącach związku zaczęłam pytać, co i jak z tym co mówił. Teraz widzę to inaczej. Uważam, że pytanie o deklaracje ejst bez sensu, ale czasu nie cofnę.

Monia8989 napisał(a):

sacria: "wierciłam mu dziurę" bo on pierwszy po 2 miesiącach związku!! juz pokazywal mi pierscionki zareczynowe i mowil: wiesz co niedlugo nastąpi. Byłam wtedy zdziwiona bardzo, bo 2 miesiace to początek początków. (nawet jego rodzina byla zdziwiona jego deklaracjami). Ba! nagadał takich rzeczy moim rozdzicom, więc po 7 miesiącach związku zaczęłam pytać, co i jak z tym co mówił. Teraz widzę to inaczej. Uważam, że pytanie o deklaracje ejst bez sensu, ale czasu nie cofnę.

A Ty sie nie wystraszylas, jak gosciu po 2 miesiacach zwiazku mowi ze chce Ci sie niedlugo oswiadczyc? :D

tak, bylam zdziwiona, ale jednoczesnie na zabój zakochana. nie bralam tego do konca na powaznie.

Chleba z tej  maki nie bedzie, nie bardzo wiadomo na co liczysz. Facet daje ci informacje, ze woli cie oklamac, niz  do ciebie wyslac  smsa, woli z kolezanka jechac sam na sam na wakacje, a ty sie pytasz o pierscionek ???? Dziewczyno, jaki pierscionek???? Moze juz czas spojrzec prawdzie w oczy? Przedstawiasz go jako dupka, a marzysz o wspolnym z nim zyciu. 

Pasek wagi

Nie dziwię się, że zwiał kiedy Twoja mama chciała z nim rozmawiać o waszej przyszłości, to nie są te czasy, że cała rodzina omawia sprawy młodych, młodzi rozmawiają sami. A tak poza tym to chyba on jakoś nie jest specjalnie zaangażowany w wasz związek, mówić to sobie może, czyny jakoś temu przeczą.

Też bym uciekła, gdyby rodzice mojego chłopaka wiercili mi w brzuchu dziurę co dalej. Tak samo jak bym zwiała od laski, która ryje beret o pierścionek, albo ciągnie mnie na terapię. A on nie zrobił tego tylko dlatego, że chyba nadskakujesz mu jak księciu, zaplanujesz spotkania, zrobisz kolację, zorganizujesz wypad ze wspólnymi znajomymi.

Idź sama na terapię, bo najpierw Ty jej potrzebujesz, facet po prostu nie jest gotowy na związek i nawet jeśli nigdy nie będzie to ma do tego prawo. Ty natomiast zachowujesz się jak psychopatyczny oprawca z wielką potrzebą miłości.

Pasek wagi

1. W dzisiejszych czasach związek małżeński bez intercyzy nie wchodzi dla mnie w grę, Więc zupełnie się mu nie dziwię. Intercyzy to coś zupełnie naturalnego, jeżeli jedna bądź dwie osoby mają już swój wypracowany majątek. To zabezpieczenie i rozsądek.

2. Też bym uciekła gdyby rodzina mojego partnera chciała ze mną rozmawiać o ślubie 

3. Gdyby mój partner obecnie mi się oświadczył (Po roku) kazalabym mu popukac się w głowę bo nie planuje nic związanego ze ślubem. Ty naciskasz, on unika. Daleko tak nie zajedziecie

Macie zupełnie inne poglądy na wspólną przyszłość. Są ludzie którzy chcą stabilizację są tacy którzy niekoniecznie i nie jest to dla nich spełnienie marzeń. Jeżeli twój chłop jest choć trochę podobny do mnie to takim zachowaniem tylko go zirytujesz i moze byc tylko gorzej. Tak by zadziałało to w moim przypadku a z opisu wynika że jest moja męska wersja. (Też mam 32lata I bardzo dobrze żyje mi się w ten sposob)

P.S gdyby mi chłop stawiał ultimatum że mam przestać palić to już by jego walizki stały za drzwiami 

dla mnie to jest strasznie chory uklad... Oboje jestescie niedojrzali

Pasek wagi

Monia8989 napisał(a):

hyzio: kasy? o czym piszesz?

Sama napisałaś, że plusem jest kasa tego faceta. To nie jest typ, który zabezpieczy przyszłość Twoją i waszych dzieci.

Strasznie dużo problemów ten chłopak generuje. A jeszcze nie jesteście małżeństwem. Po ślubie może być tego więcej, a on jest chyba mało elastyczny jak na osobę w związku. Rozumiem, że oprócz wielu wad, ma 2 zalety: jest przystojny i ma kasę. To akurat cechy które łatwo i szybko mogą przeminąć, a Ty zostaniesz z niedojrzałym narcyzem. Dziwię się że tak walczysz o ten związek który wygląda jak orka na ugorze. Ja bym to sobie odpuściła. Znajdziesz chłopaka który będzie chciał tak samo mocno jak Ty. A jak nie to będziesz sama. Lepsze to niż być z chłopczykiem, ale zamożnym i przystojnym.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.