- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
12 lutego 2019, 10:47
Dziewczyny, bardzo Was proszę o pomoc i spojrzenie z boku na moją sytuację... Jestem od kilku miesięcy mężatką, wyszłam za mąż za przyjaciela, z którym nie raz toczyliśmy boje, nie odzywaliśmy sie do siebie dłuższe okresy czasu przez nasze wybuchowe charaktery. Coś jednak zaiskrzyło i po latach zostaliśmy parą, zamieszkaliśmy razem niemal natychmiast i szybko wzięliśmy ślub. Jednak nie jest tak kolorowo jakby miał się wydawać pierwszy rok małżenstwa. Mój mąż jest strasznie skomplikowanym facetem, jakby było ich kilku. Raz cudowny ciepły człowiek, romantyk, gentelmen a raz cham i prostak, który wścieka się z byle powodu. Najpierw prosiłam i tłumaczyłam, że jego zmienność i wybuchy strasznie mnie ranią, później tłumaczyłam, groziłam i błagałam, żeby nie traktował mnie jak wroga. Potrafi wybuchnąć w sekundę z byle powodu, przeklina, krzyczy, jest humorzasty. Czasem odbiera telefon od razu krzycząc, a innym razem jest jak anioł. Ta przeplatanka uczuć mnie wykańcza... Mieliśmy juz dwudniowe przerwy, podczas których sie wyprowadzał ale to zawsze ja byłam tą stroną, która wyciąga rękę, błaga i przekonuje, że jakoś to się ułoży. Przed świetami była totalna kłótnia i obietnica, że jeśli się nie dogadamy pójdziemy na terapie. Może ja robie coś źle? Wspieram go w jego w pracy, pomagam jak mogę,przeżywam z nim i wspieram w jego problemach zawodowych gotuję, staram się dbać o dom, który razem stworzyliśmy. Wczoraj znów nagle stracił humor i zrobił kolejną awanturę wyprowadzając mnie juz całkowicie z równowagi. Czuję się jak kłębek nerwów, wciąż czekam na wybuch i modlę się by go nie było. Powiedziałam, że to koniec, że nie chcę już w tym trwać, że nie umiem dać z siebie więcej i tolerować takiego życia. Byłam pewna, że się ocknie, że przeprosi i postara się coś zrobić. Dziś rano oddał obrączkę, podarł nasze zdjęcia i wyprowadził się... bez słowa. Czy któraś z Was Kochane ma doświadczenia z cholerykiem, humorzastym jak dziecko dorosłym facetem? Ja sama nie wiem czy chce żeby wrócił ale czuje się strasznie zawiedziona, że dla niego to wszystko jest takie łatwe. Co powinnam zrobić w tej sytuacji? proszę doradzcie...
12 lutego 2019, 15:20
a takie teatralne jazdy z oddawaniem obrączki - no błagam... i darcie zdjęć :D machałabym z okna na pożegnanie
dodajecie siły :)
12 lutego 2019, 15:31
a ja przede wszystkim nie widze tutaj przyczyny takich jego wybuchow , co powoduje zle nastroje? jakis stres, praca? czy wscieka sie po prostu o byle gowno ? nie ma zadnych powodow takiego zachowania , powodow ktore mozna by wyeliminowac ? moze pogadaj z nim o tym jak bedzie w swoim najbadziej romantycznym nastroju. zaproponuj cos, terapie, jakie rozwiazanie. jak nie bedzie chcial niz zrobic ze soba to straszna lipa
12 lutego 2019, 15:48
Na pewno ma wiele zarzutów. Próbowałam z nim wielokrotnie rozmawiać i prosiłam, żeby powiedział co mu we mnie nie odpowiada i co robię źle, ale milczał. Ciężko nam szły poważne rozmowy na temat związku i naszych problemów. O innych sprawach mogliśmy godzinami. Nie wybielam się, jestem pewna, że wielokrotnie postąpiłam źle. Ciężko opisać kilka lat życia i relacji ludzkich w kilku zdaniach na forum. Musiałabym napisać opowiadanie, żeby pokazać jakie relacje nas łączą ale mimo wszystko bardzo Wam wszystkim dziękuję. Lżej mi, że mogłam się wygadać i miło mi, że tyle osób poświeciło czas, żeby podzielić się swoją opinią.Znamy tylko wersję jednej strony. Mąż miałby pewnie też sporo do zarzucenia. Tak to już jest.
Wiesz... faceci nie potrafią tak rozprawiać o uczuciach, emocjach i co ich boli jak kobiety. Typowy mężczyzna ma się za samca, który potrafi problemy rozwiązać sam, a nie wybebeszac się. To domena kobiet. Moglybysmy godzinami nadawać o dylematach i rozkładać kazdy problem na czynniki.
Mam jednak wrażenie, że Ty już podjęłas decyzje.
A do reszty... normalnie Wy dziewczyny macie cudowne związki, nikt u Was głosu nie podnosi, kubków po ścianach nie rzuca. Zawsze pełna kultura i opanowanie. Każda kłótnia to wymiana zdań z uśmiechem, a na koniec wspólna kawka i wuzetka. Pełne porozumienie.
Kogo probujecie oszukać?
I te Wasze porady. Rzucajcie wszystkich od razu, niech tylko steknie albo krzywo spojrzy na mnie, księżniczkę. Wasi faceci gotują, okna myją, dzieci bawią i w sobotę masaż obowiązkowy. Pierdu pierdu.
12 lutego 2019, 15:53
Wiesz... faceci nie potrafią tak rozprawiać o uczuciach, emocjach i co ich boli jak kobiety. Typowy mężczyzna ma się za samca, który potrafi problemy rozwiązać sam, a nie wybebeszac się. To domena kobiet. Moglybysmy godzinami nadawać o dylematach i rozkładać kazdy problem na czynniki. Mam jednak wrażenie, że Ty już podjęłas decyzje.A do reszty... normalnie Wy dziewczyny macie cudowne związki, nikt u Was głosu nie podnosi, kubków po ścianach nie rzuca. Zawsze pełna kultura i opanowanie. Każda kłótnia to wymiana zdań z uśmiechem, a na koniec wspólna kawka i wuzetka. Pełne porozumienie. Kogo probujecie oszukać? I te Wasze porady. Rzucajcie wszystkich od razu, niech tylko steknie albo krzywo spojrzy na mnie, księżniczkę. Wasi faceci gotują, okna myją, dzieci bawią i w sobotę masaż obowiązkowy. Pierdu pierdu.Na pewno ma wiele zarzutów. Próbowałam z nim wielokrotnie rozmawiać i prosiłam, żeby powiedział co mu we mnie nie odpowiada i co robię źle, ale milczał. Ciężko nam szły poważne rozmowy na temat związku i naszych problemów. O innych sprawach mogliśmy godzinami. Nie wybielam się, jestem pewna, że wielokrotnie postąpiłam źle. Ciężko opisać kilka lat życia i relacji ludzkich w kilku zdaniach na forum. Musiałabym napisać opowiadanie, żeby pokazać jakie relacje nas łączą ale mimo wszystko bardzo Wam wszystkim dziękuję. Lżej mi, że mogłam się wygadać i miło mi, że tyle osób poświeciło czas, żeby podzielić się swoją opinią.Znamy tylko wersję jednej strony. Mąż miałby pewnie też sporo do zarzucenia. Tak to już jest.
On sam mi często mówił, że za bardzo wszystko analizuje i rozkładam na czynniki - taka natura, choć źle mi z nią bo to bardzo męczy. Może stąd też ten wpis na forum? Kolejna próba pozyskania nowych spojrzeń na całą sytuacje i teraz zastanawianie się, która odpowiedź była najlepsza. Można się umordować myśleniem ale nie umiem przestać. Decyzję podjełam to prawda, będę czekać co pokaże czas. Może mój mąż zostawiony raz bez przeprosin i błagań sam poczuje chęć rozmowy i rozwiązania? a jeśli nie to sprawa sama się rozwiąże. Ja mam poczucie, że zrobiłam co mogłam na pewno popełniając przy tym masę błędów ale nie chcę już związku, który jest jak huśtawka, której często urywają się uchwyty...
12 lutego 2019, 16:00
Wiesz... faceci nie potrafią tak rozprawiać o uczuciach, emocjach i co ich boli jak kobiety. Typowy mężczyzna ma się za samca, który potrafi problemy rozwiązać sam, a nie wybebeszac się. To domena kobiet. Moglybysmy godzinami nadawać o dylematach i rozkładać kazdy problem na czynniki. Mam jednak wrażenie, że Ty już podjęłas decyzje.A do reszty... normalnie Wy dziewczyny macie cudowne związki, nikt u Was głosu nie podnosi, kubków po ścianach nie rzuca. Zawsze pełna kultura i opanowanie. Każda kłótnia to wymiana zdań z uśmiechem, a na koniec wspólna kawka i wuzetka. Pełne porozumienie. Kogo probujecie oszukać? I te Wasze porady. Rzucajcie wszystkich od razu, niech tylko steknie albo krzywo spojrzy na mnie, księżniczkę. Wasi faceci gotują, okna myją, dzieci bawią i w sobotę masaż obowiązkowy. Pierdu pierdu.Na pewno ma wiele zarzutów. Próbowałam z nim wielokrotnie rozmawiać i prosiłam, żeby powiedział co mu we mnie nie odpowiada i co robię źle, ale milczał. Ciężko nam szły poważne rozmowy na temat związku i naszych problemów. O innych sprawach mogliśmy godzinami. Nie wybielam się, jestem pewna, że wielokrotnie postąpiłam źle. Ciężko opisać kilka lat życia i relacji ludzkich w kilku zdaniach na forum. Musiałabym napisać opowiadanie, żeby pokazać jakie relacje nas łączą ale mimo wszystko bardzo Wam wszystkim dziękuję. Lżej mi, że mogłam się wygadać i miło mi, że tyle osób poświeciło czas, żeby podzielić się swoją opinią.Znamy tylko wersję jednej strony. Mąż miałby pewnie też sporo do zarzucenia. Tak to już jest.
Ja jednak widzę różnicę między podniesionym głosem a rzucaniem kubkami po ścianach, darciem zdjęć i wyprowadzką. I domeny kobiet i mężczyzn też byś sobie darowała. Świat nie jest 0-1, podzielony na męskich macho i kobiece emocjonalne mimozy.
12 lutego 2019, 16:06
Wiesz... faceci nie potrafią tak rozprawiać o uczuciach, emocjach i co ich boli jak kobiety. Typowy mężczyzna ma się za samca, który potrafi problemy rozwiązać sam, a nie wybebeszac się. To domena kobiet. Moglybysmy godzinami nadawać o dylematach i rozkładać kazdy problem na czynniki. Mam jednak wrażenie, że Ty już podjęłas decyzje.A do reszty... normalnie Wy dziewczyny macie cudowne związki, nikt u Was głosu nie podnosi, kubków po ścianach nie rzuca. Zawsze pełna kultura i opanowanie. Każda kłótnia to wymiana zdań z uśmiechem, a na koniec wspólna kawka i wuzetka. Pełne porozumienie. Kogo probujecie oszukać? I te Wasze porady. Rzucajcie wszystkich od razu, niech tylko steknie albo krzywo spojrzy na mnie, księżniczkę. Wasi faceci gotują, okna myją, dzieci bawią i w sobotę masaż obowiązkowy. Pierdu pierdu.Na pewno ma wiele zarzutów. Próbowałam z nim wielokrotnie rozmawiać i prosiłam, żeby powiedział co mu we mnie nie odpowiada i co robię źle, ale milczał. Ciężko nam szły poważne rozmowy na temat związku i naszych problemów. O innych sprawach mogliśmy godzinami. Nie wybielam się, jestem pewna, że wielokrotnie postąpiłam źle. Ciężko opisać kilka lat życia i relacji ludzkich w kilku zdaniach na forum. Musiałabym napisać opowiadanie, żeby pokazać jakie relacje nas łączą ale mimo wszystko bardzo Wam wszystkim dziękuję. Lżej mi, że mogłam się wygadać i miło mi, że tyle osób poświeciło czas, żeby podzielić się swoją opinią.Znamy tylko wersję jednej strony. Mąż miałby pewnie też sporo do zarzucenia. Tak to już jest.
Naprawdę nie wierzysz w to, że takie związki istnieją? Pytam szczerze bez złośliwości.
12 lutego 2019, 16:07
Wiesz... faceci nie potrafią tak rozprawiać o uczuciach, emocjach i co ich boli jak kobiety. Typowy mężczyzna ma się za samca, który potrafi problemy rozwiązać sam, a nie wybebeszac się. To domena kobiet. Moglybysmy godzinami nadawać o dylematach i rozkładać kazdy problem na czynniki. Mam jednak wrażenie, że Ty już podjęłas decyzje.A do reszty... normalnie Wy dziewczyny macie cudowne związki, nikt u Was głosu nie podnosi, kubków po ścianach nie rzuca. Zawsze pełna kultura i opanowanie. Każda kłótnia to wymiana zdań z uśmiechem, a na koniec wspólna kawka i wuzetka. Pełne porozumienie. Kogo probujecie oszukać? I te Wasze porady. Rzucajcie wszystkich od razu, niech tylko steknie albo krzywo spojrzy na mnie, księżniczkę. Wasi faceci gotują, okna myją, dzieci bawią i w sobotę masaż obowiązkowy. Pierdu pierdu.Na pewno ma wiele zarzutów. Próbowałam z nim wielokrotnie rozmawiać i prosiłam, żeby powiedział co mu we mnie nie odpowiada i co robię źle, ale milczał. Ciężko nam szły poważne rozmowy na temat związku i naszych problemów. O innych sprawach mogliśmy godzinami. Nie wybielam się, jestem pewna, że wielokrotnie postąpiłam źle. Ciężko opisać kilka lat życia i relacji ludzkich w kilku zdaniach na forum. Musiałabym napisać opowiadanie, żeby pokazać jakie relacje nas łączą ale mimo wszystko bardzo Wam wszystkim dziękuję. Lżej mi, że mogłam się wygadać i miło mi, że tyle osób poświeciło czas, żeby podzielić się swoją opinią.Znamy tylko wersję jednej strony. Mąż miałby pewnie też sporo do zarzucenia. Tak to już jest.
Współczuje jeśli tak trudno ci uwierzyć, ze nieporozumienia można załatwiać w sposób kulturalny. Oczywiście, ze kłótnie sa w każdym związku - ale nie w każdym wiąże się to z awanturami, krzykiem i rozbijaniem talerzy, sprzętów domowych i wyzwiskami.
Gdyby ktoś przy mnie rzucił kubkiem to naprawde dałoby to mi do myślenia bo to moim zdaniem znaczy, ze jest niezrownowazony.
Współczuje jeśli dziwi Cię, ze są na tym świecie mezczyzni, którzy współuczestniczą w prowadzeniu domu na partnerskich zasadach ;)
Jak już mowilam - ok jak ktoś chce niech sobie żyje rzucając mięsem i talerzami ale zarzucanie kłamstwa bo ktoś potrafi i chce inaczej jest słabe.
Edit; „typowy mężczyzna”? To teraz w stereotypy będziemy iść?
Edytowany przez bridetobee 12 lutego 2019, 16:08
12 lutego 2019, 16:15
Ciąglę o tym myślę, co będzie jeśli pojawiłyby się dzieci. Co im powiem jak tata znów zniknie na 2-3dni a ja będę wylewać morze łez i szukać co zrobiłam źle. Teraz zadręczam się myślą co będzie jeśli on jednak tym razem już nie wróci? Chora głowa
12 lutego 2019, 16:17
Współczuje jeśli tak trudno ci uwierzyć, ze nieporozumienia można załatwiać w sposób kulturalny. Oczywiście, ze kłótnie sa w każdym związku - ale nie w każdym wiąże się to z awanturami, krzykiem i rozbijaniem talerzy, sprzętów domowych i wyzwiskami. Gdyby ktoś przy mnie rzucił kubkiem to naprawde dałoby to mi do myślenia bo to moim zdaniem znaczy, ze jest niezrownowazony. Współczuje jeśli dziwi Cię, ze są na tym świecie mezczyzni, którzy współuczestniczą w prowadzeniu domu na partnerskich zasadach ;)Jak już mowilam - ok jak ktoś chce niech sobie żyje rzucając mięsem i talerzami ale zarzucanie kłamstwa bo ktoś potrafi i chce inaczej jest słabe.Edit; ?typowy mężczyzna?? To teraz w stereotypy będziemy iść?Wiesz... faceci nie potrafią tak rozprawiać o uczuciach, emocjach i co ich boli jak kobiety. Typowy mężczyzna ma się za samca, który potrafi problemy rozwiązać sam, a nie wybebeszac się. To domena kobiet. Moglybysmy godzinami nadawać o dylematach i rozkładać kazdy problem na czynniki. Mam jednak wrażenie, że Ty już podjęłas decyzje.A do reszty... normalnie Wy dziewczyny macie cudowne związki, nikt u Was głosu nie podnosi, kubków po ścianach nie rzuca. Zawsze pełna kultura i opanowanie. Każda kłótnia to wymiana zdań z uśmiechem, a na koniec wspólna kawka i wuzetka. Pełne porozumienie. Kogo probujecie oszukać? I te Wasze porady. Rzucajcie wszystkich od razu, niech tylko steknie albo krzywo spojrzy na mnie, księżniczkę. Wasi faceci gotują, okna myją, dzieci bawią i w sobotę masaż obowiązkowy. Pierdu pierdu.Na pewno ma wiele zarzutów. Próbowałam z nim wielokrotnie rozmawiać i prosiłam, żeby powiedział co mu we mnie nie odpowiada i co robię źle, ale milczał. Ciężko nam szły poważne rozmowy na temat związku i naszych problemów. O innych sprawach mogliśmy godzinami. Nie wybielam się, jestem pewna, że wielokrotnie postąpiłam źle. Ciężko opisać kilka lat życia i relacji ludzkich w kilku zdaniach na forum. Musiałabym napisać opowiadanie, żeby pokazać jakie relacje nas łączą ale mimo wszystko bardzo Wam wszystkim dziękuję. Lżej mi, że mogłam się wygadać i miło mi, że tyle osób poświeciło czas, żeby podzielić się swoją opinią.Znamy tylko wersję jednej strony. Mąż miałby pewnie też sporo do zarzucenia. Tak to już jest.
A wiesz Bridetobee, że dla mnie te stereotypy to takie "utrudniacze-zamulacze". "Utrudniacze", bo mogą utrudniać obiektywną ocenę ludzkich zachowań (no to nie jest na bank żadne zaburzenie emocjonalne, przecież kobiety/faceci tak mają), a "zamulacze", bo zachęcają do bierności (no, ale co zrobić - mężczyźni/kobiety tak mają i ju). Zaraz dostanę po łbie, żem lewak (modne słowo), ale...no kurczę. Tak jak napisała Brujita - świat nie jest zero-jedynkowy, a pakując ludzi w schematy możemy przeoczyć wiele kwestii, źle/krzywdząco ocenić, utrudniać zmiany etc. etc.
12 lutego 2019, 16:30
Mój przyjaciel ma podobny charakter. Jakby się siedziało na tykającej bombie, zwłaszcza że ja charakter też mam cięzkim i czasami dolewam oliwy do ognia. Znamy się już prawie dziesięć lat, ja wyszłam za mąż, on zdążył mi przedstawić ze dwa tuziny swoich dziewczyn, ani przez ułamek sekundy nie przyszło nam do głowy, że moglibyśmy być razem. Co innego się z kimś kłócić gdy naszym zdaniem robi coś nie tak ze swoim własnym życiem, co innego się kłócić gdy czyjeś wybory bezpośrednio na nas rzutują, kiedy nie da się powiedzieć "a dobra, ostrzegałam cię, ale rób jak uważasz", albo "zadzwoń jak przestanies marudzić", tylko trzeba się jakoś porozumieć. Czasu nie cofniesz, więc może jednak ta terapia? Zobaczysz po paru spotkaniach czy jest jakieś światełko w tunelu. No i samo to czy on w ogóle podejdzie do tego pomysłu poważnie też coś mówi.
A. No i myśmy się nigdy wobec siebie chamsko nie zachowywali i nie chciałabym mieć nic wspólnego z kimś kto by był względem mnie był chamski. Więc pytanie co masz na myśli, bo o ile jestem w stanie przetrawić np. rzucenie słuchawką kiedy się wie, że dalsza rozmowa może tylko pogorszyć sprawę, to epitetów pod swoim adresem bym nie zniosła. Pewnie każdy ma własne granice, więc myślę że musisz się zastanowić czy Twoje zostały przekroczone.