Temat: Uważa, że jestem gruba

Hej. Jestem z chłopakiem od 2 lat. Zdarzają nam się kłótnie i to dość często. Ale dzisiaj dowiedziałam się nowej rzeczy na mój temat. Od jakiegoś czasu wiecznie mi dogaduje. Jak jem jajka z majonezem to ze mam jeść bez majonezu, jak mam ochotę na coś słodkiego to,że nie mam jeść słodkiego. Dzisiaj przeszedł samego siebie. Oglądałam jakiś filmik na yt gdzie koleś sprawdzał różnicę między chipsami i padł tekst z ust mojego chłopaka: teraz to będziesz mogła tylko patrzeć jak ktoś to je. Jestem grubszą osobą. Nosze rozmiar XL i choruję na niedoczynność tarczycy plus insulinooporność. Ja rozumiem, że przytyłam, ale jest mi przykro gdy słyszę takie teksty. Zawsze miałam niską samoocenę. Ale jakieś 4 lata temu zaczęłam siebie akceptować, żartować na temat mojej wagi i mojego wyglądu. A teraz już mnie takie rzeczy nie śmieszą, znów przestałam siebie akceptować. Bo od niego już nie słyszę komplementów. Choćbym nie wiem jak się ładnie ubrała to nie powie: Ładnie wyglądasz.;( Chociaż on też jest grubszy to ja go komplementuje. Że się ładnie ubrał, że przystojnie wygląda. On mnie nie, Spytałam się dzisiaj go czy uważa że jestem gruba i powinnam schudnąć i czy już mu się nie podobam. Najpierw nie chciał odpowiedzieć powiedział że nie będzie odpowiadać na takie pytania. Później powiedział, że wcześniej wyglądałam lepiej. Boli mnie to i nie wiem co mam robić. Nasz związek i tak się pomału psuje. 

innykwiat napisał(a):

Lili52 napisał(a):

Przecież nie chodzi o to, że chłopak używa pojęcia "gruba"... 
Sam tytuł wątku pokazuje, że o to chodziło przede wszystkim. Autorce wg mnie bardziej przeszkadza, że on to powiedział na głos, bądź zasugerował (zresztą sprowokowany przez nią i spytany) i ją rzeczywistość zabolała bo łatwiej było nie przyjmować faktu otyłości do wiadomości, niż że on jest generalnie złośliwy i prostacki. 

abcbcd napisał(a):

A jak ktoś mówi ze jesteś głupia, brzydka to to trza to przyjąć na klatę olbo odgłupnąć, odbrzydnąć jeśli się faktycznie takim jest. Bo my nie jesteśmy stworzeniami uczuciowymi tylko na przycisk. Gruba? Przycisk 1. Odchudzić przycisk 2 przyjąć do wiadomości bez emocji.  A to w końcu jej ten facet to jej powiedział ze jest gruba? Coś musiałam pominąć jakiś wpis bo w tym pierwszym temacie brak takiego stwierdzenia. Co do tych innych słów to jeśli stwierdzają fakty to wg ciebie nie są obela. 
Nie na przycisk tylko na dojrzałość. Prawda nie jest obelgą. Obelgą może być kłamstwo, czy określenie pogardliwe, złośliwe. "Gruby" takim nie jest, choć jest niewygodną prawdą. "Spaślak" już jest. Upierdliwością może być powtarzanie w kółko i męczenie jakimiś wypowiedziami, bombardowanie, także prawdą, ale i tak nie czyni to jej obelgą. Jak ktoś mówi, że jestem głupia to się tym nie przejmuję, bo nie jestem. Jak ktoś mówi, że jestem brzydka, to tez się nie przejmuję, bo to kwestia estetyki, podobać mu się nie muszę, ważne że podobam się sobie i dużej części znajomych i nie. I nie czuję się oburzona czy skrzywdzona tym, że on ma gust w który nie trafiam. Jak ktoś mówi że mam ogromną stopę to wzdycham smutno, bo to prawda i mi też to przeszkadza - ale nie mam do niego pretensji, bo to nie jego wina, ani że ja mam dużą stopę ani że on nie jest ślepy. Jak ktoś mówi że jestem wstrętna obrzydliwa gnojówa to mi przykro, że mnie tak chamsko potraktował (choć w moim wieku określenie "gnojówa" jest swego rodzaju komplementem). Oczywiście, że ludzie są stworzeniami uczuciowymi, ale mają też rozum i z niego oraz własnych oczków też warto korzystać. Dojrzałość polega m.in. na tym, że umiemy przyjmować fakty do wiadomości. Także fakty, na które nie ślepną nasi najbliżsi. Jak opisując mnie własne dziecko powie m.in., że jestem gruba, to mam się zamknąć w sobie i przeżywać, że mnie tak uraziło? Dziecko ma mieć po tym poczucie winy? Przecież to nie dziecka wina, że jestem gruba. Jeśli to mnie zadrażni to znak, że nie jestem w pokoju sama ze sobą, że jestem nie pogodzona i nadwrażliwa na jakieś fakty. Jak ja bym miała faceta, który mi powiedział, że jestem gruba, to by mnie to nie ruszyło. Po pierwsze dlatego, że ma rację i że wiem że jestem i jakoś przewrotu życiowego mi nie zafundował, a po drugie fakt czy jestem gruba nie jest moim centrum relacji. Bardziej bym się przejmowała tym, czy on mnie szanuje, czy kocha, czy czuje się ze mną szczęśliwy, czy jest nam razem dobrze. Bo jeśli tak, to super, bez względu na moją tuszę. A jeśli nie, to kiepsko. Znów bez względu na moją tuszę. Jak będzie chciał mi dowalić, to znajdzie cokolwiek, krzywe zęby, nie taki odcień włosów, rozstępy, za wysoki wzrost, pieprzyk nie w tym miejscu. I nie te cechy będą problemem, tylko jego chęć dowalenia mi. I dlatego podsumowałam, że najważniejsze jest, czy ona chce być w takim związku i to jest sedno a nie przeżywanie, czy facet uważa ją akurat za grubą czy nie. 
ok racja, tez uważam ze przezywanie jest bez sensu, ale to nie oznacza nadal ze należy nie szanować innej osoby, wybraź sobie ze masz grube dziecko a dzieci w szkole biegają po korytarzu krzyczą gruba i się śmieją, dziecko jest grube myślisz ze go to nie zaboli? Można wykazać się empatia. Nie każdy przyjmjmuje wszystko tak jak Ty.

abcbcd napisał(a):

innykwiat napisał(a):

Lili52 napisał(a):

Przecież nie chodzi o to, że chłopak używa pojęcia "gruba"... 
Sam tytuł wątku pokazuje, że o to chodziło przede wszystkim. Autorce wg mnie bardziej przeszkadza, że on to powiedział na głos, bądź zasugerował (zresztą sprowokowany przez nią i spytany) i ją rzeczywistość zabolała bo łatwiej było nie przyjmować faktu otyłości do wiadomości, niż że on jest generalnie złośliwy i prostacki. 

abcbcd napisał(a):

A jak ktoś mówi ze jesteś głupia, brzydka to to trza to przyjąć na klatę olbo odgłupnąć, odbrzydnąć jeśli się faktycznie takim jest. Bo my nie jesteśmy stworzeniami uczuciowymi tylko na przycisk. Gruba? Przycisk 1. Odchudzić przycisk 2 przyjąć do wiadomości bez emocji.  A to w końcu jej ten facet to jej powiedział ze jest gruba? Coś musiałam pominąć jakiś wpis bo w tym pierwszym temacie brak takiego stwierdzenia. Co do tych innych słów to jeśli stwierdzają fakty to wg ciebie nie są obela. 
Nie na przycisk tylko na dojrzałość. Prawda nie jest obelgą. Obelgą może być kłamstwo, czy określenie pogardliwe, złośliwe. "Gruby" takim nie jest, choć jest niewygodną prawdą. "Spaślak" już jest. Upierdliwością może być powtarzanie w kółko i męczenie jakimiś wypowiedziami, bombardowanie, także prawdą, ale i tak nie czyni to jej obelgą. Jak ktoś mówi, że jestem głupia to się tym nie przejmuję, bo nie jestem. Jak ktoś mówi, że jestem brzydka, to tez się nie przejmuję, bo to kwestia estetyki, podobać mu się nie muszę, ważne że podobam się sobie i dużej części znajomych i nie. I nie czuję się oburzona czy skrzywdzona tym, że on ma gust w który nie trafiam. Jak ktoś mówi że mam ogromną stopę to wzdycham smutno, bo to prawda i mi też to przeszkadza - ale nie mam do niego pretensji, bo to nie jego wina, ani że ja mam dużą stopę ani że on nie jest ślepy. Jak ktoś mówi że jestem wstrętna obrzydliwa gnojówa to mi przykro, że mnie tak chamsko potraktował (choć w moim wieku określenie "gnojówa" jest swego rodzaju komplementem). Oczywiście, że ludzie są stworzeniami uczuciowymi, ale mają też rozum i z niego oraz własnych oczków też warto korzystać. Dojrzałość polega m.in. na tym, że umiemy przyjmować fakty do wiadomości. Także fakty, na które nie ślepną nasi najbliżsi. Jak opisując mnie własne dziecko powie m.in., że jestem gruba, to mam się zamknąć w sobie i przeżywać, że mnie tak uraziło? Dziecko ma mieć po tym poczucie winy? Przecież to nie dziecka wina, że jestem gruba. Jeśli to mnie zadrażni to znak, że nie jestem w pokoju sama ze sobą, że jestem nie pogodzona i nadwrażliwa na jakieś fakty. Jak ja bym miała faceta, który mi powiedział, że jestem gruba, to by mnie to nie ruszyło. Po pierwsze dlatego, że ma rację i że wiem że jestem i jakoś przewrotu życiowego mi nie zafundował, a po drugie fakt czy jestem gruba nie jest moim centrum relacji. Bardziej bym się przejmowała tym, czy on mnie szanuje, czy kocha, czy czuje się ze mną szczęśliwy, czy jest nam razem dobrze. Bo jeśli tak, to super, bez względu na moją tuszę. A jeśli nie, to kiepsko. Znów bez względu na moją tuszę. Jak będzie chciał mi dowalić, to znajdzie cokolwiek, krzywe zęby, nie taki odcień włosów, rozstępy, za wysoki wzrost, pieprzyk nie w tym miejscu. I nie te cechy będą problemem, tylko jego chęć dowalenia mi. I dlatego podsumowałam, że najważniejsze jest, czy ona chce być w takim związku i to jest sedno a nie przeżywanie, czy facet uważa ją akurat za grubą czy nie. 
ok racja, tez uważam ze przezywanie jest bez sensu, ale to nie oznacza nadal ze należy nie szanować innej osoby, wybraź sobie ze masz grube dziecko a dzieci w szkole biegają po korytarzu krzyczą gruba i się śmieją, dziecko jest grube myślisz ze go to nie zaboli? Można wykazać się empatia. Nie każdy przyjmjmuje wszystko tak jak Ty.

I dlatego innykwiat pisała o dojrzałości. Dzieci obrażają się na fakty, dorośli nie powinni.

ggeisha napisał(a):

I dlatego innykwiat pisała o dojrzałości. Dzieci obrażają się na fakty, dorośli nie powinni.


No dobra ale czy naprawdę ktoś może pomyśleć, że osoba ważąca 115kg nie zna tego faktu? 

Tzn spoko ja to rozumiem w jakimś tam stopniu tylko z drugiej strony wszystko zależy od formy. I jeżeli autorka ma jakieś tam problemy, sama mówi, że jest słaba psychicznie i emocjonalnie takie teksty odbiera to osoba teoretycznie najbliższa powinna zdawać sobie z tego sprawę, nie? 
A jeżeli ona po takich tekstach mówi, że jest jej przykro to facet nie powinien reagować, że ona znów się "przypier****" Tylko zastanowić się jak porozmawiać o trudnym dla autorki temacie tak, żeby przyniosło to skutek, żeby był wsparciem a nie powodem, dla którego ona czuje się jeszcze gorzej. Schudnięcie z takiej wagi to są długie miesiące, a przy schorzeniach i lata :) I trzeba mieć siłę, samozaparcie i wsparcie

Ja tak odbieram związek. 
I ja rozumiem, że to już chodzi o zdrowie, sama wytknęłam, że nie ma co się tłumaczyć jedząc jajka z majonezem ale może gdyby ten facet zamiast mówić czego nie może zaproponowałby alternatywę? A ja widzę to, że facet sam nie jest fit (czyli pewnie sam te jaja chętnie je) a tylko mówi czego ona nie może. Potem ta mamusia stwierdza oczywisty fakt ale... serio? Co to da? 
Są osoby, które powiedzą "no dziękuję pani, mam lustro i wiem jak wyglądam" i im to na psychikę nie wejdzie, a są takie, którym będzie zwyczajnie przykro, że jak tylko idzie na obiad do "teściowej" to od razu będzie faktami obrywał między oczy. A potem powiedzą facetowi, że przykro to jeszcze usłyszą, że się "przypier****" 

Osoba z kliniczną otyłością II stopnia i 115 kg żywej wagi oraz towarzyszącymi otyłości chorobami uważa, że ma rozmiar XL, nie wygląda źle i jest po prostu "grubszą osobą". I ogląda filmiki o czipsach na YT co samo w sobie nie jest przecież niczym złym, ale w tej sytuacji jakoś nie napawa mnie przekonaniem, że przyjmuje swój problem do wiadomości. I wymaga od swojego faceta komplementowania jej wyglądu. A w końcu wydusza z niego odpowiedź na pytanie, czy on uważa że jest gruba i słysząc, że "kiedyś wyglądała lepiej" przeżywa, bo jej przykro, bo "dowiedziała się nowej rzeczy na swój temat". W takiej sytuacji faktycznie zastanawiam się, "czy osoba ważąca 115 kg nie zna tego faktu".

Nie chodzi o to, by się załamywać, katować i czuć do siebie obrzydzenie. Gruby człowiek to też człowiek, może być wspaniały, ładny, zadbany, lubiany i zadowolony z siebie jako osoby. Ale jest różnica pomiędzy kochaniem siebie nawet z niedoskonałościami i dbaniem o siebie i swoje zdrowie, a brakiem realizmu i załamką gdy lustereczko (spytane) powie mi prawdę. Tu nie waga jest większym problemem a brak realizmu i dojrzałości. Myślę, że gdyby te cechy były większe, to waga byłaby mniejsza :)

Natomiast abstrahując od tego, że facet nie biega za nią krzycząc że jest gruba i nie wyśmiewa z tego powodu, tylko ona z niego wymęczyła tę odpowiedź, to faktycznie jest prostacki i nie wspierający. Ale byłby zapewne taki (i jego "mamunia") nawet gdyby autorka była w normie BMI.

Pasek wagi

Pisałaś, że on też jest gruby... Śmierdzi mi hipokryzją, nie znoszę takich ludzie niezależnie od płci. Jak chce cię motywować, to weźcie razem przejdźcie na dietę. Nigdy poniżanie, wyśmiewanie czy przytyki nie spowodują, że osoba otyła weźmie się za siebie. Tak, masz problem z otyłością, ale moim zdaniem większym problemem jest podejście twojego faceta.

Czy jestem gruba? Ile brakuje mi do bycia szczupłą?

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.