Temat: Matka Polka leniwa?

Mam dwoje dzieci. Starsze idzie za rok do szkoły. Młodsza nie ma jeszcze 1.5 roku. Planując 2 dziecko zdecydowaliśmy z mężem że do póki młodsza nie pójdzie do przedszkola ja zostaje w domu. Chcemy uniknąć chorób lekarzy szpitali itp jak w przypadku 1dziecka i naszej przygody że zlobkiem. Odkąd 2 dziecko skończyło rok teściowa cały czas informuje mnie o swojej gotowosci w opiece. Nie dociera do niej ze póki co zostaje na wychowawczym. Stać nas na to narazie żeby pracował tylko mąż. Od kilku miesięcy wychodzę na leniwa krowę która niczym pasożyt bytuje na krzywdzie jej syna... Mój mąż kilka razy mówił jej ze ja zajmuję się domem on zarabia. Jak grochem o ścianę... Normalnie zaczynam mieć poczucie winy że ja siedzę na dupie i nic nie robię a mój mąż ciężko pracuje 

Pasek wagi

Hipopotam2014 napisał(a):

Powiedz jej że pracujesz w domu, przez internet. Jak coś powie znów to że przecież zarabiasz więcej od męża :)Cos wymyślisz na poczekaniu, np. że dostajesz krocie za moderację trolli na serwisach albo piszesz Wikipedię, uzupełniasz znaczniki na mapach, sprzedajesz przepisy. Coś tam jej wciśnij. Przy okazji sama zacznij szukać pracy dla niej :D. Każdej, choćby układanie w nocy towarów.

Chyba nigdy nie pracowałaś w domu jako freelancer. Moja babcia np. do dzisiaj uważa, że nic nie robię, że to czym się zajmuję to zabawa i klikanie sobie na kompie :) Wiele kobiet pracujących w wolnym zawodzie w domu ma podobnie z rodziną :) Nie pójdziesz do firmy codziennie od 8 do 16:00 nie podbijesz karty obecności - pracy według nich nie ma :) Także nie sądzę, że na takiej starej daty teściowej zrobi wrażenie praca przez internet... musiałaby się umordować... 2 godziny dojazdu do roboty, nadgodziny, powrót w korkach 3 godziny, w domu zrobienie obiadu i posprzątanie, zombie totalne i może wtedy teściowa byłaby zadowolona, ale zakładam, że też nie, bo wtedy by się przyczepiła, że za mało zajmuje się dzieckiem i jak tak można :) 

Pasek wagi

heh, no i powodzenia z pracą przy kompie z małym dzieckiem. Moją córkę szlag trafia jak tylko siadam do komputera - natychmiast przyłazi, żeby mi wleźć na kolana i walić w klawiaturę. Innymi słowy jakbym miała robić freelance na macierzyńskim, to miałabym na to czas po 21, jak mała śpi, ew. w czasie jej drzemek. Rewelacja :D

Ja siedziałam w domu 5 lat- nauczyłam się w tym czasie języka i się przekwalifikowałam, dzięki czemu mam teraz spoko zarobki i pracuję w całkiem dobrej branży. Bez tego siedzenie nie wiem czy dałabym radę. Doszłam do wniosku, że i tak nie planuję iść na emeryturę w wieku 60 lat i te kilka lat nic w mojej sytuacji zawodowej nie zmieni. Ominął mnie problem chorób, bo młodszy często chorował, bo starszy co chwilę coś przynosił. Jak was stać i macie taki układ, nikomu nic do tego.

jurysdykcja napisał(a):

Wilena napisał(a):

Ja nie mam potrzeby wykłócania się z kimś i oceniania jego wyborów - chce iść bdo pracy to niech idzie, woli zostać w domu to niech zostaje. Ale jest jedno "ale". Nie komentuję dopóki nie padnie z drugiej strony komentarz w stylu "zajmuję dzieckiem, gotuję, piorę, to też praca", wypowiedziany w kontekście tego, że "przecież pracuję tak samo jak kobiety na etacie". Wtedy tak, wyjadę komuś z komentarzem, że skoro używa takich argumentów to jest leniem (albo jest niezbyt lotny, bo dla mnie tego typu teksty pokazuj braki w myśleniu). Tak, zajmowanie się dzieckiem i domem to jest praca. Ale nie, nie jest to praca porównywalna z pracą kobiet, które mają jednocześnie do ogarnięcia i dom i tę pracę zawodową. Dla mnie to dość logiczne, jedne mają "pełen pakiet", więc są bardziej ambitne/pracowite/zaradne/lepiej zorganizowane. Drugie tego pełnego pakietu nie mają i czegoś brakuje. Albo ambicji i chęci rozwijania się w pracy, albo dobrej organizacji itd. * Piszę o sytuacji, w której mówimy o pracy dającej te możliwości rozwoju. Bo jeżeli ktoś ma np. siedzieć osiem godzin na kasie to wiadomo, że vwtedy większe możliwości rozwoju ma pewniebw domu, gdzie może zacząć jakiś kurs online chociażby. 
Wilena, ty zakładasz, że opiekowanie się dzieckiem jest lżejsze, niż praca na etat. Sorry - nie jest, jeśli się chce to robić porządnie. Dla mnie i pewnie dla wielu innych kobiet też. 8 godzin pracy, to 8 godzin odpoczynku - przynajmniej dla mnie. byłabym bardziej zmęczona i zestresowana opiekując się dzieckiem 24/7, bez możliwości wyłączenia mózgu raz na jakiś czas. Łączenie pracy z opieką nad dzieckiem to nie jest więcej obowiązków, to tak na prawdę inne obowiązki, inny rodzaj wysiłku, inne zmęczenie. Masz pracę, nie wiem - prawnika i mamy, a kobieta siedząca w domu ma pracę niani i mamy. Owszem, pewnie nie jest tak w każdej sytuacji, ale ja mam wrażenie, że kobiety  bez dzieci nie mają świadomości ile uwagi wymaga opieka np. nad roczniakiem, który dopiero zaczyna chodzić i przy którym, jeśli ma męczący charakter, nie można zrobić prawie nic, bo wymaga uywagi non stop. Ba - czasem się tę opiekę ocenia na podstawie wizyt u znajomych, ale dziecko w grupie ludzi, którzy robią coś ciekawego też zachowuje się inaczej, niż sam na sam, tylko z mamą, na której skupia całą swoją uwagę.Kontynuując -każdy wybór, w każdej rodzinie należałoby oceniać indywidualnie. Jedna kobieta leni się domu, inna w pracy, jedną zjada stres w korpo, inna na etacie się relaksuje, ktoś ma powołanie do opieki nad dziećmi i spełnia się na macierzyńskim, a ktoś inny potrzebuje odpoczynku od dziecka - jak tu oceniać, kto jest bardziej zmęczony, kto ma ciężej? No i nawet jeśli ktoś ma lżej, to co, ma się czuć winny z tego powodu? A jak się ma małe dziecko, to też decyzja o zostawieniu go pod opieką obcych na pełen etat plus dojazdy jest bardzo ciężka i chyba każda kobieta podejmując ją ma poczucie winy.

Nie, nie zakładam tak (ale biorę na siebie to, że to mogło tak zostać odebrane, bo temat to stąpanie po kruchym lodzie i ciężko dobrać słowa). Uważam, że jakkolwiek opieka nad dzieckiem jest wymagająca poświęcenia, męcząca i stresująca to jest jednocześnie mniej wymagająca intelektualnie (znowu fatalne określenie, ale lepszego nie mam). W sensie, to nie jest rocket science, poza jakimiś patologicznymi przypadkami dzieckiem się będzie w stanie zająć każda matka, a nie każda matka będzie w stanie coś osiągnąć w pracy (i zaznaczam, że ja cały czas mówię o pracy dającą te możliwości rozwoju, bo jeżeli ktoś ambicji zawodowych nie miał już przed dzieckiem i ograniczał sie do odbębnienia ośmiu zomie-godzin toto wiadomo, że temat got nie dotyczy).

 A już odczepiając się od Jurysdykcji. Nie wiem czemu bezdzietne osoby mają być pozbawiane prawa głosu? Dla mnie często te głosy więcej wnoszą niż opinia kogoś komu siedzenie z dzieckiem 24/7 zaburza perspektywę. Ja dzieci nie mam, ale myślac o tym, że kiedyś chcę mieć "organizuję" sobie życie tak, żeby potem mi było łatwiej (np. mam możliwość pracy zdalnej, odpada mi lwia część sprzątania). Moim zdaniem to więcej wnosiwnoszą niż użalanie się potem "bo dziecko na rekach, a dojazdnie do pracy mi zabiera dwie godziny", albo "dziecko na rękach, a wszystkonie muszę zrobić w domu sama".

Możesz się wypowiadać, ale bije z tych wypowiedzi brak zrozumienia. Zapewne tak samo moje wypowiedzi na temat diety odbierają osoby z ED czy otyłe. 

Jeśli masz tę super ambitną kobietę, która się rozwija w pracy - bo o takiej piszesz, to powiedz mi co może nią kierować, że zostaje w domu? Jest leniwa? Całe życie nie była, a teraz nagle jest? Postanowiła nagle przestać się rozwijać, bo tak? Ludzie mają różne powody, żeby postępować tak jak postępują i podejmować takie, a nie inne decyzje. Widać jeśli ktoś zostaje w domu, to widać taka opcja jest dla niego optymalna. Koniec tematu tak na prawdę.

Wilena napisał(a):

Uważam, że jakkolwiek opieka nad dzieckiem jest wymagająca poświęcenia, męcząca i stresująca to jest jednocześnie mniej wymagająca intelektualnie (znowu fatalne określenie, ale lepszego nie mam). W sensie, to nie jest rocket science, poza jakimiś patologicznymi przypadkami

No zazdroszczę, że tak lajtowo do tego podchodzisz w obecnych czasach kiedy jest tyle książek o prawidłowym wychowaniu, tyle różnych niebezpieczeństw, problemów psychicznych, które ludzie mają, bo rodzice zrobili 1 rzecz nie tak i tyle różnych błędów można popełnić. Czasem życie niektórych ludzi zmieniło się przez 1 słowo, które się powiedziało albo przez 1 wydarzenie. Nie mówiąc już o problemach zdrowotnych dziecka... w porę czegoś nie zauważysz i dziecko skończy jako kaleka. Te wszystkie śmierci łóżeczkowe, ospy wietrzne - ostatnio nawet pojawiło się zdjęcie jakiegoś niemowlaka całego w ranach po chorobie, bo matka nie zdążyła zaszczepić. Polegać na lekarzach nie można, bo wszystko bagatelizują, więc na matkę spadają obowiązki psychologa, lekarza, terapeuty, fizjoterapeuty i jeszcze bóg wie co. Ja dziękuję.

Pasek wagi

KarynaGrazyna napisał(a):

.Puckolinka. napisał(a):

Ale na nie siedzę. Ja wychowuje dzieci które urodziłam i za które biorę odpowiedzialność poza tym  porę gotuję sprzątam robię zakupy itp. To nie jest siedzenie. 
Rodzenie nie jest czymś nadludzkim. Urodziłaś- wynajmij niańkę albo poślij dziecko do żłobka.

Chyba słabo rozumiesz tekst czytany, ale nie martw się 70%Polakow tak ma. 1 ona chce być w domu z dziećmi 2 stać ich 3 mężowi to pasuje a teściowa wpier**a się w nie swoje sprawy. Prosty temat. Ty chcesz to idź do roboty i nie instruuj innych. Dzieci mają wychowywać rodzice a nie obcy. 

roogirl napisał(a):

Hipopotam2014 napisał(a):

Powiedz jej że pracujesz w domu, przez internet. Jak coś powie znów to że przecież zarabiasz więcej od męża :)Cos wymyślisz na poczekaniu, np. że dostajesz krocie za moderację trolli na serwisach albo piszesz Wikipedię, uzupełniasz znaczniki na mapach, sprzedajesz przepisy. Coś tam jej wciśnij. Przy okazji sama zacznij szukać pracy dla niej :D. Każdej, choćby układanie w nocy towarów.
Chyba nigdy nie pracowałaś w domu jako freelancer. Moja babcia np. do dzisiaj uważa, że nic nie robię, że to czym się zajmuję to zabawa i klikanie sobie na kompie :) Wiele kobiet pracujących w wolnym zawodzie w domu ma podobnie z rodziną :) Nie pójdziesz do firmy codziennie od 8 do 16:00 nie podbijesz karty obecności - pracy według nich nie ma :) Także nie sądzę, że na takiej starej daty teściowej zrobi wrażenie praca przez internet... musiałaby się umordować... 2 godziny dojazdu do roboty, nadgodziny, powrót w korkach 3 godziny, w domu zrobienie obiadu i posprzątanie, zombie totalne i może wtedy teściowa byłaby zadowolona, ale zakładam, że też nie, bo wtedy by się przyczepiła, że za mało zajmuje się dzieckiem i jak tak można :) 

Bingo, bo za jej czasów matka odpowiadała za ognisko domowe a dzieci nie wychowywali obcy.

Teściowej nie dogodzisz.

szczerze mowiac, gdy nie mialam dziecka to miałam zaburzona perspektywę.

roogirl jestem bardzo pozytywnie zaskoczona twoimi wypowiedziami a wiem, ze dziecka nie masz 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.