Temat: przetrwać w związku na odległość

Hej dziewczyny:) Wiem, że wątek poruszany był na forum nie raz, ale co innego poczytać, a co innego pogadać;)

Niedawno zdarzyło mi się wpakować w związek na odległość (500 km). Studiujemy, trochę pracujemy, więc z czasem krucho. Wiem, że w sumie zapowiada się to masakrycznie ale.. trafiłam na takiego człowieka, że no nie popuszczę:p Nie ma opcji, po prostu nie. Czy jest na sali ktoś, komu udało się przetrwać na odległość? Przed nami minimum dwa lata rozłąki i chętnie usłyszę, że jest na szali jakiś szaleniec, któremu coś takiego się udało;) Jak radziliście sobie z odległością? Telefon, skype, to wiadomo, ale może macie jakieś bardziej nietuzinkowe pomysły na to, jak poczuć się bliżej pomimo setek kilometrów? Podzielcie się swoimi doświadczeniami!

Pasek wagi

Znam parę, która żyła na odległość (ponad 500 km) 5 lat. Później ze sobą zamieszkali i po 2 latach się rozstali (niezgodność charakterów). Według mnie wyidealizowali swój związek (spotkania raz na 2 tygodnie), a później ciężko było im wrócić do codzienności. Nie umieli ze sobą rozmawiać, były kłótnie kto ma sprzątać, gotować, płacić itp. Wydaje mi się że wszystko jest kwestia dogadania. Co para to inne problemy i inne charaktery. 

Pasek wagi

Dwa lata to sporo. A czesto bedziecie sie spotykac? Mnie i mojego juz meza dzielilo troche wiecej niz 500km, spotykalismy sie raz na 4-6 tygodni (na tydzien), a tak to caly czas kontakt przez whatsapp + sporo rozmow na skype, musial byc codziennie, przynajmniej przed snem. Trwalo to 1,5 roku,  a teraz jestesmy 5 lat po slubie :) 

My mieszkaliśmy przez dwa lata na odległość, a potem stwierdziliśmy, że albo się poświęcimy (każdy musiał z czegoś zrezygnować) i zamieszkamy razem, albo się rozstajemy, bo tak naprawdę na odległość nie da się poznać drugiej osoby jaka jest na co dzień.

Ja jestem! przez dwa lata byłam w zwiazku na odległość z racji szkoły mojego faceta i moich studiów. Moj chłopak był w szkole w trybie skoszarowanym, wiec widywanie zalezalo od tego kiedy i czy dostanie przepsutke. Dzielilo nas 400 km. Bywały miesiące gdzie widywalismy się np tylko dwa dni na caly miesiac na kilka godzin. NIe wspomne o tym, ze nigdy nic nie moglismy zaplanowac do przodu bo on nie wiedzial czy bedzie wtedy mogl. Z normalnym kontaktem przez tel też było cieżko, bo miał służby itd. Ale dalismy rade! szkołę skończył w tym roku i juz pracuje, jednak mala rozłąka wciąż zostaje bo dzieli nas 100 km z racji moich studiow. Jeszcze dwa lata. W wakacje widywalismy sie codziennie bo nasze domy rodzinne dzieli jakies 12 km. Natomiast od pazdziernika bedziemy sie widywac co weekend plus czasem na tygodniu jak do mnie przyjedzie :) Wszystko się da :) Nie mowię, bylo ciezko, tesknilo sie bardzo. Czesto kiedy go potrzebowalam, nie moglam go miec na juz. Ale zrozumienie i wspieranie drugiej osoby bylo najwazniejsze. :) Gdyys miala jakies pytania mozesz pisac w wiadomosci prywatnej :)

Dobrze przeczytać, że może odległość nie oznacza na 100% porażki. Dzięki dziewczyny:) Jeśli chodzi o spotkania, to pewnie nieczęsto... Strzelałabym raz na miesiąc, na kilka dni. I to mnie przeraża. Z drugiej strony do świąt wcale nie tak daleko, a to są dość długie przerwy. Potem przerwa po sesji, w czasie której moglibyśmy razem wyjechać do pracy. W wakacje to samo. Może jakiś cudem się uda?

Pasek wagi

To ja czuje sie wywołana do tablicy. Jestem klasycznym przypadkiem zwiazku na odległość. Już dwa lata razem  :) Znamy się dwa i pol ale te pol roku w sumie zeszło nam na pisanie, telefonowanie i poznawanie sie. Poznaliśmy się przez neta, ja jestem z Małopolski on z Wielkopolski. Dzieli nas 600 km.  Obecnie pracuje systemem dwa na dwa. Tzn da miesiące nie ma mnie w kraju, a dwa jestem. Kiedy zjeżdżam do PL widujemy się od piątku wieczorem do poniedziałku rano - łącznie z nocami. Co dwa tygodnie. Codziennie rozmawiamy przez telefon minimum godzinę wieczorem a  w ciągu dnia piszemy wiadomości. Związek na odległość jest możliwy o ile dwie osoby tego chcą i starają się. U nas wszystko funkcjonuje należycie jesteśmy już po zareczynach. Jakaś chemia zadziałala, od razu kiedy napisał do mnie na portalu i co ciekawe z jego strony też mocno zaiskrzyło:)

choco.lady napisał(a):

To ja czuje sie wywołana do tablicy. Jestem klasycznym przypadkiem zwiazku na odległość. Już dwa lata razem  :) Znamy się dwa i pol ale te pol roku w sumie zeszło nam na pisanie, telefonowanie i poznawanie sie. Poznaliśmy się przez neta, ja jestem z Małopolski on z Wielkopolski. Dzieli nas 600 km.  Obecnie pracuje systemem dwa na dwa. Tzn da miesiące nie ma mnie w kraju, a dwa jestem. Kiedy zjeżdżam do PL widujemy się od piątku wieczorem do poniedziałku rano - łącznie z nocami. Co dwa tygodnie. Codziennie rozmawiamy przez telefon minimum godzinę wieczorem a  w ciągu dnia piszemy wiadomości. Związek na odległość jest możliwy o ile dwie osoby tego chcą i starają się. U nas wszystko funkcjonuje należycie jesteśmy już po zareczynach. Jakaś chemia zadziałala, od razu kiedy napisał do mnie na portalu i co ciekawe z jego strony też mocno zaiskrzyło:)

Przyznaję, że zrobiłaś na mnie wrażenie, bo ten system brzmi morderczo. Serio, jesteście wyczynowcami:D Ale cieplej się na sercu robi, gdy czytam taką historię, dziękuję, że się podzieliłaś!

Pasek wagi

Ale jestescie na poczatku zwiazku? Zaczynacie dopiero? No to moze byc krucho jak juz po 2 latach zaczniecie byc naprawde. 

Pasek wagi

nie mogłabym byc tyle czasu w takim zwiazku ...z moich obserwacji ,niestety ,wszyscy znajomi w zw na odległosc zdradzaja ,maja drugie zycie,pozniej wracaja do partnera jakby nic .mówię tu głownie o facetach ,w meskim gronie sie głownie obracam .

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.