- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
22 września 2018, 13:15
Cześć, założyłam inne konto, bo jestem tu kojarzona z paru innych tematów.'
Mam 24 lata, w tym roku podjęłam pracę na stanowisku asystentki kierownika w jednym z działów (nazwanym X dla ułatwienia) znanej w okolicy korporacji. Wszystko było pięknie, podobała mi się atmosfera w pracy, ludzie pozytywnie nastawieni, wręcz wychodziłam naładowana pozytywną energią mimo 8 godzin niezłego zapieprzu.
Do rzeczy, w dziale Y pracuje T., jest rok starszy ode mnie, wcześniej był na moim miejscu zanim awansował. Na początku tzw. gadka-szmatka, były pogaduszki, "romantyczne" chodzenie po zakładzie po innych działach (zawsze był w tym jakiś interes zawodowy). Po 2 miesiącach pisania w pracy, a w późniejszym czasie i na fb umówiliśmy się. Spędziliśmy wieczór w kinie, później na rozmowie.
Jednak dość szybko okazało się kim ten człowiek jest.
1. Zaprosiłam go do domu na piwo - przyszedł, owszem, nie spóźnił się ani nic. Moje piwo się chłodziło (miałam wtedy 4-5 puszek piwa), on zajrzał do lodówki i powiedział "ooo, widzę, że masz już dla nas piwo, chyba nie muszę nic kupować". ale go wysłałam żeby kupił sobie... Tego samego wieczoru po drugim czy trzecim piwie spytał "co mam do żarcia"
2. Byłam z moją paczką przyjaciół na Woodstocku, on był ze swoimi. Jednego dnia siedziałam na strefie ładowania telefonów, wzięłam jakieś tam zapychacze, picie, puszkę piwa. On do mnie przyszedł posiedzieć, z pustymi rękoma, otworzył bez pytania MOJE piwo, moje przegryzki. Pogadał chwilę, wypił, zjadł i poszedł. Drugi dzień taka sama sytuacja, wypił MOJE piwo, poszedł kupić, ale tylko SOBIE i wrócił do znajomych.
3. W pracy na Skype ciągle wypisuje rzeczy "ale bym Cie zerznal od tylu", "ale bym popieścił twoje cycki", "lubię poświntuszyć w pracy". Hitem było pytanie, czy zmieniam majtki po pracy, bo "siedzisz 8h i pieróg się kisi to może być trochę nieświeżo". Albo "przyjdź do mnie do biura, złapię Cię za tyłek" Ja się boję otwierać wiadomości od niego...
4. Ciągle się chwali, że jest PANEM MAGISTREM INŻYNIEREM. Szkoda, że dyplom słomy z butów mu nie wyciągnął. Ja mam tylko licencjackie skończone.
5. Chwali się swoim autem jakby nie wiadomo co to było. Raz nawet skomentował "pfff, Twój koleżka tylko Passatem jeździ...?"
6. Przechwala się, że zarabia 5000 (ma umowę-zlecenie, ja UOP) i "płacą mu za każdą minutę na terenie zakładu", ale żeby mieć te 5000 to siedzi po 12 h w pracy. Generalnie poczułam się jak śmieć, kiedy powiedział do mnie "zarabiam tyle co Ty i tych dwóch praktykantów razem wzięci". Na początku, jak jeszcze nie wiedziałam kim jest ten burak, przy mniejszym obłożeniu swoich zadań odwalałam za niego robotę w ramach pomocy - teraz niech sobie radzi sam, pan zarobiony. W wolnej chwili wolę wypić kawę jak rasowa korpo-biurwa niż mu pomóc.
7. Codziennie pyta co mu zrobiłam do jedzenia. NIC - tyle zarabia i taki bogacz to chyba go stać, zresztą stołówka jest w zakładzie. Można bez problemu sobie kupić coś. Albo czy przyniosłam znów chipsy z marchewki (ok. 3zł/20g), to napisałam, że jak mu tak bardzo smakują, to może jechać do wskazanego marketu po pracy i sobie kupić.
Wczoraj niestety padłam ofiarą jego pazerności (było jeszcze wiele innych sytuacji kiedy brał coś ode mnie, bo "ty kupiłaś, to ja już nie muszę", ale za dużo by było pisania o tym). Pytał się czy dam mu energetyka, którego mam schowanego w pracy i że jeśli tak, to on przyjdzie po niego. Myślałam, że się domyśli, żeby mi położyć 2 zł za niego. Nie. Wziął i poszedł. Jeszcze się bulwersował dlaczego to nie jest Monster (ok. 4zł/500 ml), ale napisałam (specjalnie), że nawet jakbym miała to by nie dostał, bo na tego typu napój muszę pracować dość długo. (tu wymieniłam liczbę minut).
Zablokowanie nie wchodzi w grę, bo dział X i Y ściśle współpracują ze sobą i dostajemy jakieś zadania wspólnie. Albo będzie przychodził do pomieszczenia w którym pracuję pod pretekstem, że do innych przyszedł z czymś tam. Numer telefonu jest zalecany w stopce e-mail, sama nie podawałam.
Mam dość. Chciało mi się pracować, ale nawet teraz, w sobotę czuję się mega sfrustrowana. Nie chcę poniedziałku.
Edytowany przez 22 września 2018, 13:17
22 września 2018, 13:49
Powiedz mu wprost żeby się odprdlł. I już. Głośno i wyraźnie i najlepiej przy swiadkach. I mu zagroź, że jeszcze chwila a zgłosisz oficjalnie molestowanie w pracy, na dowód pokażesz te wiadomości które ci przysyłał. Trzymaj frajera któtko i nie pozwalaj się tak traktować.
22 września 2018, 13:55
Cześć, założyłam inne konto, bo jestem tu kojarzona z paru innych tematów.'Mam 24 lata, w tym roku podjęłam pracę na stanowisku asystentki kierownika w jednym z działów (nazwanym X dla ułatwienia) znanej w okolicy korporacji. Wszystko było pięknie, podobała mi się atmosfera w pracy, ludzie pozytywnie nastawieni, wręcz wychodziłam naładowana pozytywną energią mimo 8 godzin niezłego zapieprzu.Do rzeczy, w dziale Y pracuje T., jest rok starszy ode mnie, wcześniej był na moim miejscu zanim awansował. Na początku tzw. gadka-szmatka, były pogaduszki, "romantyczne" chodzenie po zakładzie po innych działach (zawsze był w tym jakiś interes zawodowy). Po 2 miesiącach pisania w pracy, a w późniejszym czasie i na fb umówiliśmy się. Spędziliśmy wieczór w kinie, później na rozmowie.Jednak dość szybko okazało się kim ten człowiek jest. 1. Zaprosiłam go do domu na piwo - przyszedł, owszem, nie spóźnił się ani nic. Moje piwo się chłodziło (miałam wtedy 4-5 puszek piwa), on zajrzał do lodówki i powiedział "ooo, widzę, że masz już dla nas piwo, chyba nie muszę nic kupować". ale go wysłałam żeby kupił sobie... Tego samego wieczoru po drugim czy trzecim piwie spytał "co mam do żarcia"2. Byłam z moją paczką przyjaciół na Woodstocku, on był ze swoimi. Jednego dnia siedziałam na strefie ładowania telefonów, wzięłam jakieś tam zapychacze, picie, puszkę piwa. On do mnie przyszedł posiedzieć, z pustymi rękoma, otworzył bez pytania MOJE piwo, moje przegryzki. Pogadał chwilę, wypił, zjadł i poszedł. Drugi dzień taka sama sytuacja, wypił MOJE piwo, poszedł kupić, ale tylko SOBIE i wrócił do znajomych.3. W pracy na Skype ciągle wypisuje rzeczy "ale bym Cie zerznal od tylu", "ale bym popieścił twoje cycki", "lubię poświntuszyć w pracy". Hitem było pytanie, czy zmieniam majtki po pracy, bo "siedzisz 8h i pieróg się kisi to może być trochę nieświeżo". Albo "przyjdź do mnie do biura, złapię Cię za tyłek" Ja się boję otwierać wiadomości od niego...4. Ciągle się chwali, że jest PANEM MAGISTREM INŻYNIEREM. Szkoda, że dyplom słomy z butów mu nie wyciągnął. Ja mam tylko licencjackie skończone.5. Chwali się swoim autem jakby nie wiadomo co to było. Raz nawet skomentował "pfff, Twój koleżka tylko Passatem jeździ...?"6. Przechwala się, że zarabia 5000 (ma umowę-zlecenie, ja UOP) i "płacą mu za każdą minutę na terenie zakładu", ale żeby mieć te 5000 to siedzi po 12 h w pracy. Generalnie poczułam się jak śmieć, kiedy powiedział do mnie "zarabiam tyle co Ty i tych dwóch praktykantów razem wzięci". Na początku, jak jeszcze nie wiedziałam kim jest ten burak, przy mniejszym obłożeniu swoich zadań odwalałam za niego robotę w ramach pomocy - teraz niech sobie radzi sam, pan zarobiony. W wolnej chwili wolę wypić kawę jak rasowa korpo-biurwa niż mu pomóc.7. Codziennie pyta co mu zrobiłam do jedzenia. NIC - tyle zarabia i taki bogacz to chyba go stać, zresztą stołówka jest w zakładzie. Można bez problemu sobie kupić coś. Albo czy przyniosłam znów chipsy z marchewki (ok. 3zł/20g), to napisałam, że jak mu tak bardzo smakują, to może jechać do wskazanego marketu po pracy i sobie kupić.Wczoraj niestety padłam ofiarą jego pazerności (było jeszcze wiele innych sytuacji kiedy brał coś ode mnie, bo "ty kupiłaś, to ja już nie muszę", ale za dużo by było pisania o tym). Pytał się czy dam mu energetyka, którego mam schowanego w pracy i że jeśli tak, to on przyjdzie po niego. Myślałam, że się domyśli, żeby mi położyć 2 zł za niego. Nie. Wziął i poszedł. Jeszcze się bulwersował dlaczego to nie jest Monster (ok. 4zł/500 ml), ale napisałam (specjalnie), że nawet jakbym miała to by nie dostał, bo na tego typu napój muszę pracować dość długo. (tu wymieniłam liczbę minut). Zablokowanie nie wchodzi w grę, bo dział X i Y ściśle współpracują ze sobą i dostajemy jakieś zadania wspólnie. Albo będzie przychodził do pomieszczenia w którym pracuję pod pretekstem, że do innych przyszedł z czymś tam. Numer telefonu jest zalecany w stopce e-mail, sama nie podawałam.Mam dość. Chciało mi się pracować, ale nawet teraz, w sobotę czuję się mega sfrustrowana. Nie chcę poniedziałku.
Ależ problemy :D
Pogoń dziada.
22 września 2018, 14:00
Trochę asertywności i prawdopodobnie Twoj problem się rozwiąże.
W razie gdyby dalej pisał do Ciebie takie teksty możesz postraszyć go kadrami.
22 września 2018, 14:05
Dlaczego pozwalasz się tak traktować? Jak to możliwe żeby facet pisał do kobiety „ale bym cię zerżnął”? Dlaczego na to pozwalasz? Masz świadomość, że takie teksty podlegają pod paragraf?
22 września 2018, 14:27
Przede wszystkim musisz być asertywna, jasno, głośno i najlepiej przy świadkach dać mu do zrozumienie, że nie życzysz Sobie takiego zachowania. Na każdą zaczepke odpowiadaj kontra np. jak zabiera Twoje piwo, to krzyknij, że nie masz go przecież na utrzymaniu, co nie stać go i dziewczyna która podobno mniej zarabia od niego musi mu to piwo stawiać.. osmieszaj go przy każdej możliwej okazji, bo to typ, który wyczuwa ludzi słabych i się nad nimi pastwi. Obraźliwe wiadomości w pracy archiwizuj i powiadom typa, że masz je zachowane i jeśli dalej będzie tak postępował, to złożysz zawiadomienie o molestowanie w miejscu pracy, bo jak taki wykształcony jest, to powinien wiedzieć że łamie nietykalnisc cielesna w miejscu pracy w dodatku zostawia Ci jasne dowody w postaci wiadomości. Powiedz, że zabieranie czyjegoś jedzenia lub picia to zwykle pasozytnictwo i widocznie nie jest taki bogaty skoro liczy, że ty mu zasponsorujesz jedzenie. Jednym słowem za każdym razem szukaj sposobu by go osmieszyc lub zdyskredytowac.. Nie możesz pokazać słabości. Jesteś mowa i typ od razu uznał, że póki nie zżyjesz się z całym zespołem, to Cię urobi. Nie ma sensu rezygnować z pracy z powodu takiego debila. Po prostu wycwicz asertywność i cięty język. Osmieszaj go. Powiedz mu jasno i wyraźnie, że wydawał Cię się miłym gościem, dlatego spotkałaś się z nim po pracy ale teraz widzisz, jak bardzo się pomyliłaś co do niego i nie masz zamiaru kontynuować znajomości z takim prostakiem jak On.
22 września 2018, 14:31
Jakby mi ktos w pracy walil tekstami, ze by mnie zerznal, to bym z tym szla prosto do prokuratury zeby mi ten pajac oplacil kolene wakacje. Nie daj sobie wchodzic na glowe. Nikt nie ma prawa tak do Ciebie mowic!
22 września 2018, 14:49
Mam świetny kontakt z zespołem dzięki swojej otwartości, ale nie mam wykształcenia stricte branżowego i często się pytam o różne rzeczy. On z kolei pracuje tu już od połowy studiów i zawsze wie co ma zrobić, zna więcej osób, a przez swoją nadmierną powagę wzbudza większy respekt niż taka rozgadana ja. Język też mam cięty, ale często się hamuję przed innymi ludźmi, bo "nie chcę sprawiać nikomu przykrości". Jestem totalnym przeciwieństwem wampira energetycznego - zawsze uśmiechnięta, pozytywnie nastawiona do życia i ludzi.
Właśnie mam taki zamiar, że przy najbliższej okazji uświadomić innym, że ten "kompetentny, zawsze w koszuli i marynarce pan", to zwykły buc i prostak. Screeny mam, jak mu się tak bardzo nie podoba praca za 5000, to ja chętnie pomogę mu ją zmienić. Tylko, że spotkaliśmy się kilka razy po pracy, myślałam, że fajny chłopak, ale że wyszło jak wyszło to sobie wyjaśniliśmy, że to luźna znajomość i tyle. I dlatego mam poczucie, że to moja wina, że sama się o to prosiłam...
Byłam u niego raz u niego w domu na grillu. Zaprosił swojego brata. Na te 3 osoby przyniósł...5 małych kiełbasek, kiedy ja 1 kg filetów z kurczaka + 6 skrzydełek (zrobiłam marynatę wcześniej w domu) + sos czosnkowy + 2x 2l napojów. Wszystko czego nie zjedliśmy i nie wypiliśmy zostało u niego, bo to dla mnie normalne...
Albo raz pojechaliśmy na pizzę na pół - nie lubię tych "skórek", to brał z mojego talerza i zjadał, "bo nie może się zmarnować". A na koniec "to oddaj mi te 16,50 zł". Myślałam, że się zapadnę pod ziemię z zażenowania.
Sama się z tego śmiałam do pewnego momentu, póki to nie stało się codziennością i nie zaczęło mnie w jakiś tam sposób obciążać psychicznie.
22 września 2018, 15:08
Rozpytaj wśród ziomali czy ktoś nie ma rodziny na wsi i skombinuj dużego buraka pastewnego. Kup najmniejszą dostępną tarkę do gałki muszkatołowej (zrób risercz, a domyślisz się o co chodzi). Połóż mu na biurku buraka razem z tarką, tak żeby wszyscy widzieli i dorzuć na odchodnym "musiałbyś się uporać w pięć minut żeby zabezpieczyć mnie na cztery godziny". Jak to nie pomoże, to wymyślimy coś innego, ale moim zdaniem kolo powinien zmienić swój stosunek do ciebie w ciągu jednego miesiąca.
No chyba że jest totalnym dzbanem
Edytowany przez Euzebia_zFigi 22 września 2018, 15:13
22 września 2018, 15:14
Po co, wiedząc co to za buc, umawiałaś się na pizzę, poszłaś na grilla? Chyba Ci jednak trochę stanowiskiem imponował i liczyłaś, że się zmieni. Spytał o energetyka to mogłaś powiedzieć, że nie masz.widzi, że ma nad Tobą władzę, nie daj się:)