Temat: Byłyście kiedyś z fajniejszym od siebie chłopakiem?

Wiem, że dziwnie formułuję to pytanie ale zaczęłam się spotykać z chłopakiem, który szczerze mówiąc we wszystkim jest ode mnie lepszy Nie mam jakiś tam kompleksów ale jestem wobec siebie szczera i potrafię ocenić swoją osobę. On lepiej się uczy, jest całkiem przystojny (ja najwyżej do bardzo przeciętnych należę), ma niesamowitą pamięć, jest świetnym sportowcem, zna się na książkach, filmach, muzyce, sztuce... Jest towarzyski, sprawia wrażenie wyluzowanego a nie przemądrzałego i jest bardzo lubiany u siebie na roku. Nie rysuję tu laurki faceta w którym się zakochałam, bo jeszcze nie wiem czy coś w ogóle do niego czuję Ale ja nie tylko nie jestem taka super ale jeszcze różnię się od niego w wielu innych sprawach - nie jestem taka towarzyska, mam słabą pamięć i koordynację ruchową . Nie jestem w ogóle miłośniczką sportów i lubię jeść (on jest chudy jak patyk). Jak coś mi nie sprawia przyjemności nie robię tego, a on uczy się wszystkiego, bilard, narty, pływanie, siatkówka, koszykówka, nawet głupie rzutki czy ping-pong opanował tak, że wymiata każdego...
 Mimo wszystko coś mnie do niego ciągnie...

I teraz pytanie - czy któraś z Was była w takim związku? Z osobą, która wydaje się, że we wszystkim jest lepsza? Lub chociaż z osobą różniącą się od Was diametralnie? Spokojnej domatorki z bardzo aktywnym człowiekiem? Czy to ma szansę się udać? Nie chcę go zmieniać, sama zaczęłam częściej wychodzić, ale zawsze najlepiej czuję się w domu....
byłam w takim związku i niestety skończył się tak , że on w końcu poszukał sobie innej. ładniejszej, bardziej zainteresowanej sportem, opalonej, podobnej do niego. on po prostu był zbyt pewny siebie i po dwóch latach, kiedy ja byłam zakompleksiona, a on nie potrafił mnie wesprzeć w niczym, niestety...skończyło się. obecnie jestem w związku z facetem, który choć nie wygląda jak młody bóg (jak tamten), i ma wady - jest grubszy, mniej przystojny, ale wspiera mnie i opiekuje się mną, a przy tym spełnia w każdym tego słowa znaczeniu:)) jestem niesamowicie szczęśliwa, że z tamtym jednak nie wyszło i dzięki temu poznałam mojego obecnego chłopaka:))
mimo to, nie każda historia jest taka sama. ale najważniejsze- jeśli uważasz, że on jest lepszy, lepiej to zmien. z doświadczenia wiem, że lepiej uważać siebie za tak samo dobrą, doskonałą i inteligentną, jak facet. albo nawet za lepszą ;) wtedy i oni to doceniają i nie konczy się wielkim rozczarowaniem :))
Chyba powinnaś się cieszyć że jest Takie Oh i Ah to chyba dobrze??
Jeżeli uważasz, że jest we wszystkim od Ciebie lepszy to znaczy, ze jestes w nim ślepo zakochana i wszystko idealizujesz. Z biegiem czasu zauważysz, ze nie jest aż tak to jaskrawe jak Ci sie wydaje. Poza tym na pewno masz zaburzony obraz postrzegania siebie:P Jezeli "taki fajny chłopak" jest z Tobą, to na pewno nie przez przypadek, i jest w Tobie wiele rzeczy, które go pociagają. Ja przez długi czas w moim zwiazku tak się czułam, ze to on jest fajniejszy, lepszy, przystojny, a ja gruba, brzydka głupia. Jesteśmy nadal razem bo zaakceptowałam siebie, i zauważyłam to, ze nie jest tak, jak mi się wydawało. Owszem są rzeczy w których jest lepszy ode mnie, ale są też rzeczy, w których to ja jestem górą. Zawsze tak jest.
Nie idealizuj go i nie wmawiaj sobie, ze jestes gorsza. 
Powodzenia! <3
realthingvorks- miałam podobnie. Byłam w związku z facetem który był wysportowany motocross windsurfing rzucanie strzelanie bieganie ścianka wspinaczkowa gokarty-we wszystkim przodował. Dobrze się uczył. Dziewczyny za nim szalały(wyosoki dobrze zbudowany brunet). Ja pięknością nie jestem, lubię jeść lenić się i imprezować, sport to raczej hula hop którym kręcę^^ i tak rozstaliśmy się bo on zawsze był pewien siebie i wiedział czego chce, nie wspierał mnie bo najzwyczajniej w świecie tego nie rozumiał-po prostu nie miał takich problemów. Do tej pory nie wiem co on we mnie widział...
Rywalizacja w związku czasami się sprawdza-ale trzeba umieć iść na kompromisy.
Ja na Twoim miejscu bym spróbowała, bo ja dzięki swojemu związkowi spróbowałam rzeczy na które sama bym się nie odważyła nigdy. Zresztą kto nie ryzykuje ten nie gra!
troche dzielisz wlos na czworo, nie uwazasz? :) Jesli sie spotykacie, to nie dlatego, ze jestes koszmarna nudziara o przecietnej aparycji. A w kazdym razie nie dla Niego. I tego sie trzymaj, zamiast wymyslac sobie cos czego nie ma:)
Wracajac do Twojego pytania; nie nigdy nie czulam sie w zwiazku ze jestem brzydsza, glupsza, czy ze nie umiem dostatecznie sprawnie majstrowac nozem i widelcem. Mam swiadomosc wlasnej wartosci i nie czuje sie gorsza w zestawieniu z innymi. Nie znaczy to, ze pozjadalam wszystkie rozumy, a jedynie fakt ze pewne rzeczy sa elementarne, a innych mozna sie nauczyc (moj partner nauczyl sie np. odrozniac art deco or dekagramow  ;-), ja dowiedzialam sie czym charakteryzuje sie film noir. Ja bede Mu towarzyszyla podczas nurkowania, a On obiecal sprobowac towarzyszyc mi podczas plywania na desce. Czy czulam sie gorzej jako ignorantka kitematograficzna? Nie. Bo nie musze wiedziec wszystkiego (ale chetnie sie dowiem, gdy mam okazje) On mi wyjasnil co jest co. Czy on mial kompleksy, bo nie znal epok w dizajnie XX wieku? albo ze nie jezdzi konno, podczas gdy ja sobie swietnie radze? Nie. Kazdy robi to co lubi, wazne zeby MIEC pasje i hobby. Rozumiesz o czym mowie? Ludzie bez pasji sa nudni i WTEDY mozna miec owod do obaw w zestawieniu z kims, kto owe pasje i talenty posiada. Ale pasje jakas masz napewno. Prawda? No powiedz, ze masz.. :)
Ale to nie jest tak, ze kazdy wie wszystko, widzial wszystko i jest we wszystkim najlepszy. I Twoj Randkowicz (no bo nie chlopak) napewno nie jest takim chodzacym Omnibusem za jekiego go uwazasz.
Mysle ze problem(o ile TO jest problem) siedzi w Twojej glowie. I nigdzie indziej. Wyrzuc go! Problem, nie chlopaka..
Poza tym jesli dasz Mu do zrozumienia, ze czujesz sie gorsza, glupsza itd. to On tego nie zrozumie, potem bedzie Cie przekonywal ze sie mylisz, a potem moze miec dosc kobiety, ktora uwaza ze jest nudna i bezbarwna. Bo kto chce miec takiego partnera? Partner powinien 'nakrecac" i motywowac. Wiec poukladaj sobie w glowie i nie szukaj problemow, tam gdzie ich nie ma :)

ktoś tu ma niską samoocenę...
ja jak się zaczęłam spotykać ze swoim tak samo myślałam - przystojny, baaaardzo towarzyski. Nie narzekam na swój wygląd, jednak kiedyś byłam typem domatorki -żadne dyskoteki itp. Teraz to się strasznie zmieniło, otworzyłam się bardziej na ludzi, uwielbiam wypady. Nie wiem czy przy nim się tak zmieniłam, czy po prostu do tego "dojrzałam" :)
byłam z takim facetem. ale nie wiem czy był ode mnie lepszy, raczej inny. byliśmy jak ogień i woda, zupełnie różni. on umysł ścisły, realista, bardzo inteligentny i towarzyski, przystojny, na dodatek muzyk, a ja bujająca w obłokach artystka, spokojna i wrazliwa domatorka. ale to było dla mnie idealne połączenie, z nikim się tak dobrze nie czułam jak z nim. myslę, że takie przeciwieństwa mają duże szanse. miałam równiez facetów podobnych do mnie, ale po jakimś czasie popadałam w depresję, nie czułam się za dobrze w takim związku. przyjaźń owszem, związek absolutnie nie. realista potrafi ściągnąć mnie na ziemię ;)
Heh właśnie wróciłam z zajęć i przeczytałam wszystkie Wasze komentarze - okazały się bardzo przydatne, bo popatrzyłam na siebie z boku i stwierdziłam "nie jest wcale tak źle jak mi się wydaje", w końcu mam tam jakieś zalety, o których jak każda dziewczyna zapominam czasami
I macie rację - warto spróbować - z czasem poznam jego ukryte wady, które jakoś zbilansują ten obraz i "uczłowieczą" go nieco (wiem, jakie to dziwne liczyć, że ktoś jest gorszy niż się wydaje...). Co do sportów - zaczynam lubić od kiedy jestem na diecie , lubię też chodzić na imprezy, choć może nie potrafię jak on z każdym rozmawiać.
Dzięki Waszym radom dotarło do mnie, że nawet jeśli nam nie wyjdzie, mogę się sporo przy nim nauczyć, otworzyć na ludzi i życie Nie mam zamiaru go do tego wykorzystywać ale dobrze być z kimś kto nas motywuje do działania!
Dziękuję bardzo wszystkim za wypowiedzi!
funnynickname mam sporo pasji i zainteresowań, to nie chodzi o to, że siedzę w domu przed TV (nie oglądam jakby ktoś pytał w ogóle),  tylko o to, że on jest we wszystkim tym lepszy, jedni podchodzą do hobby jak do przyjemności - gdzie "nic nie muszę, tylko chcę", a inni muszą być mistrzami, bo inaczej to żadna frajda to robić... Mój "Randkowicz" (jak to go ładnie określiłaś) jest najwyraźniej mną dalej zainteresowany więc może coś z tego będzie

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.