- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
11 grudnia 2017, 22:56
Hej,
Mój - od niedawna chłopak - jest kochany. Jesteśmy ze soba krótko bo dopiero kilka miesiecy. Jest najcudowniejszym chłopakiem jakiego kiedykolwiek poznałam. Zupełnie inny niż moi ex.
Aczkolwiek, jest jeden problem, on jest tak słodki że czasami za słodki. Czuję często że to ja noszę spodnie. To ja jestem osobą decyzyjną. On jest taki nieogarnięty. trzeba chłopczyka za rączkę prowadzić. Raz jak leżeliśmy sobie on zaczął mi pokazywać zdjęcia słodkich kotków, mówił o dzieciach jak bardzo chciałby je mieć, mówi do mnie czasem jak dziecko co bywa irytujące.
Seks? Właściwie to zazwyczaj jest perfekcyjny bo dużo myśli o moich potrzebach, które... są większe niż jego. To ja inicjuję zazwyczaj seks.....
Nie jest to złe. Ale kurcze nie za kazdym razem. Powoli zaczyna mnie to męczyć. Czuje się jak jego matka a nie partnerka.
Mnie się marzy żeby przycisnął mnie do ściany, zaprowadził, poprowadził żebym czuła się zdana na niego, jak mała dziewczynka, żeby to on nieco dominował. Boję sie ze jak dalej to ja będę mieć taką rolę to zamiast bycia najwspanialszym facetem on stanie się najwspanialszym kumplem.
12 grudnia 2017, 10:25
Zucchini
A ja się z Tobą nie zgadzam, bzdury kompletnie. Owszem faceci nie raz udają nieporadnych, ale bardziej w pracach domowych, bo są często za leniwi i chociaż potrafią wolą udawać, że mają dwie lewe ręce, ale to nie ma nic wspólnego z charakterem. Czemu ona ma go uczyć samodzielności , ona jest jego matką? Są już razem kilka miesięcy to nie tak mało, jakby nosił spodnie to nie pozwoliłby jej o wszystkim decydować i też już dawno byłby w łóżku facetem. 3 miesiące znajomości i ja już z mężem o ślubie rozmawialiśmy także nie przesadzajcie, że to mało. Tym bardziej początki związku, więc powinno mu się chcieć i zależeć stawać na wysokości zadania, a nie robić za nieogarniętego.
Nie rozumiem jak możecie sugerować rozmowę przecież to nie jest kwestia jakiegoś kompromisu, dogadania pt. wrzucaj skarpety do brudownika, albo w tym tygodniu pójdziemy na wybrany przez ciebie film, a w następnym ja coś wybiorę.
To jest kwestia osobowości i co ona niby uzyska rozmową, jego udawanie ? Jest jaki jest i tyle, chyba, że teraz udaje i chce się jej przypodobać tym gorzej. Co do seksu też jakoś nie widzę sensu rozmowy, można by rozmawiać z facetem, który inicjuje seks, wykazuje jakieś cechy dominujące, a nie z ciapusiem rozmawiającym po dziecinnemu. Dominacja w jego wykonaniu to chyba by autorkę tylko rozśmieszyła. Chciałybyście, aby wasz facet inicjował seks bo wymusiłyście to rozmową, czy wolałybyście faceta, ktory inicjuje seks bo chce i taki po prostu jest. Nie czułybyście się zmęczone takim związkiem , w którym ktoś ciągle mówi wam, albo rozmawia z wami o tym jakie macie być, albo nie byłybyście zmęczone wiecznymi rozmowami ze swoim facetem, ze ma być taki, robić tak itp. Przeciez o to chodzi autorce, ona nie chce go za rączkę wiecznie prowadzić, a poprzez wieczne rozmowy z nim o tym , że on ma być taki, robić tak ona będzie mu po prostu matkować i formować względem swoich oczekiwań, a przecież nie o to chodzi. Właśnie o to chodzi, żeby on miał osobowość.
Nie wiem ja nie udaję nieogarniętej, jak Ty tak robisz to gratuluję.
Sprawa jest prosta albo zaakceptować, albo szukać innego.
Nie wiem też jak możecie mówić o oczekiwaniach. Naprawdę nie rozumiecie, że to kwestia charakteru ? A po kilku latach małżeństwa jak już nie będzie miał chłopak siły wiecznie udawać to co małżeństwo się rozleci z powodu różnicy charakterów, bo on już ma dość dopasowywania się.
Nie można całe życie dopasowywać się. Z flegmatyka nie zrobi się energicznego zdobywcy świata i odwrotnie naprawdę nie rozumiecie ?
12 grudnia 2017, 10:28
A mówiłaś jemu o tym? Najlepiej porozmawiajcie i powiedz co ci przeszkadza, czego oczekujesz
12 grudnia 2017, 10:39
P.S.
Autorko ja spotkałam się z kimś takim kilka razy i tyle mi wystarczyło, dłużej nie było sensu. Dziwię się, że zabrnęłaś aż tak daleko. Wiesz czego chcesz, a to co jest nie jest dla Ciebie. Szkoda tylko Twojego czasu , lepiej spożytkować go na "szukanie" tego odpowiedniego.
12 grudnia 2017, 10:46
Zgadzam się w 100% z tym co napisała Marisca. To nie kwestia oczekiwań i rozmowy, on ma taki charakter jego nie zmienisz. Ja z takim chłopakiem byłam, bo myślałam, że już nikt lepszy mi się nie trafi, bo taki dobry chłopak... Po 9 latach odeszłam, mimo dziecka, mimo wspólnego kredytu..
12 grudnia 2017, 11:16
Porozmawiac warto chociazby dlatego, jak widzi to druga strona. Porozmawiac warto, zanim podejmie sie ostateczna decyzje, a nie dzialac impulsywnie. Jakbys sie Marisc poczula, gdyby rzucil Cie np twoj narzeczony, chlopak, partner, a nawet maz bez rozmowy i stwierdzil, ze ...jestes super babeczka, wszystko mu pasuje, ale ..nie gotujesz jak jego mama.
Mam w tej chwili rozwod w swojej bliskiej rodzinie. Wlasciwie sa juz po rozwodzie. Jest male dziecko, niecale cztery lata malzenstwa i piec lat wczesniej przed slubem mieszkania ze soba. Maja po 26 lat.
I na sprawie rozwodowej facet dowiedzial sie czegos czego nigdy nie uslyszal. Nie trzymam zadnej ze stron, posluchalam ich obojga i kazdy co innego mowil, w ogole inne problemy wskazywal, ktore przyczynily sie do rozwodu. Szkoda dziecka mi tylko.
Rozumiem, ze to jest luzacka znajomosc Autorko u Ciebie, swiezy zwiazek, nie ma kredytow, dzieci czy nawet wspolnych kotow. Ale tak czy siak warto porozmawiac w cztery oczy co pasuje, co nie pasuje i co jestem w stanie zaakceptowac a czego nie.
Ja zdobylam sie na odwage na taka rozmowe dwu krotnie. Sama zostalam kiedys porzucona bez slowa przez kogos kogo kochalam /tak mi sie zdawalo wtedy/ i do dzisiaj nie wiem co bylo powodem. Bez slowa wyjasnienia, totalne zaskoczenie.. wyrzucona na smietnik i bez odpowiedzi na telefon czy maila, a dzien wczesniej byly jakies plany, wspolne rozmowy o przyszlosci itd.. Jak postrzegam dzisiaj tego czlowieka? Ze cale szczescie, ze zniknal w odpowiednim momencie. Ze kompletnie tej osoby nie znalam. Aaa powiedzial mi cos, wiele razy: Zebym sie ciut zmienila. Pytalam w jakim sensie, co ma na mysli? Powiedzial mi: domysl sie! Hehe. Do dzisiaj nie wiem co mu przeszkadzalo i do dzisiaj sie nie domyslilam.
Tak sie nie robi. Nie twierdze, ze musisz trwac w zwiazku, ktory ci nie odpowiada. Ale to powiedz, okresl..a moze dowiesz sie czegos o sobie, o nim i ze wcale tak nie musi byc. Albo sie upewnisz na 100% ze to nie partner dla Ciebie i bedziesz spokojna i pewna tego, ze pora sie rozstac, a nie brnac w cos czy przedluzac.
Edytowany przez 12 grudnia 2017, 11:20
12 grudnia 2017, 12:02
Rybka
Właśnie dlatego, że wiedziałam czego chce sama zakończyłam szybko znajomość , która nie rokowała. Nie było związku jeszcze, ale powiedziałam tej osobie w czym rzecz nie oczkując zmiany tylko właśnie wyjaśniając dlaczego to się nie uda. Ta osoba chciała szansy i próbowała sama dostosować się do tego co powiedziałam, ale to było tak śmieszne, że aż żałosne, ja czułam, że to jest udawanie, przypodobanie się, to zachowanie nie pasowało do tej osoby. To był dobry chłopak, ale nie dla mnie i dlatego z uwagi na jego uczucia szybko to zakończyłam. Nie chciałam ani jego zmieniać, ani za kilka lat powiedzieć, że już mam dość. Tym bardziej uważam, że owszem każdemu należą się słowa wyjaśnienia, ale nie ma sensu brnąć w lata, ani nie ma sensu formułować oczekiwań względem charakteru. Po co mają się motać przez kolejne lata/miesiące ? Czym szybciej się takie coś kończy tym lepiej.
Oczywiście w związku się rozmawia, ale rozmowa o uczuciach, marzeniach, problemach, planach to nie jest rozmowa o zmianie osobowości. Taka rozmowa na drugą osobę jeśli jej zależy przenosi ciężar dostosowania, czyli udawania. Ten facet ma taki charakter, że on nie powie basta, być może się dostosuje i latami będzie kimś kim nie jest widzisz w tym sens w tym, aby on się męczył, a ona miała kłamstwo zamiast prawdy ? Właśnie z uwagi na to, aby takie związki nie rozpadały się po latach, należy od razu podziękować. Dużo wychodzi po latach kiedy ludzie chcą być sobą w końcu, a nie trwać na fali zakochania
Naprawdę co innego jest powiedzieć nie gotujesz jak moja mama, bo to nie wpływa na charakter, jest tylko umiejętnością. zresztą samo powiedzenie tego, nie oznacza, że dana osoba stanie się mistrzem kuchni, bo może nie ma do tego ręki, poza tym każdy też gotuje inaczej, więc to jest rzecz, albo do zaakceptowania, albo jeśli to w związku najważniejsze to szuka się kogoś kto w tej kuchni bryluje, ma wyczucie smaku , lubi siedzieć w garach itp. Ja nie lubię gotować, coś tam ugotuję, ale żadne cuda w każdym razie gdyby mąż mi powiedział, że mam teraz być mistrzynią kuchni to serio bym go wyśmiała. Mogłabym udawać, starać się, ale mojego charakteru, czy talentu on nie zmieni, nie pokocham nagle gotowania - to stałoby się w przyszłości powodem naszego rozwodu, gdybym miała latami uśmiechać się sztucznie i pół dnia spędzać w kuchni, W końcu ten jad wylałabym na niego i byłby koniec, znienawidziłabym go za to.
Mój mąż też wielu rzeczy nie robi na jakich by mi zależało, ale mamy takie same wartości i jednak ten charakter się uzupełnia, czasem mi pasuje , że on się w coś nie angażuje i mam wolną rękę, a czasem mi pasuje, że to on decyduje, ale mnie to pasuje, a to co nie do końca mi odpowiadało zaakceptowałam i spróbowałam przekształcić w jakiś pozytyw. Autorce nie pasuje charakter faceta i to jest powód do rozstania. Nie pasuje jej charakter, nie jakaś umiejętność, jakieś przyzwyczajenie, Kiedyś z wzajemnością zakochałam się w koledze ze studiów, ale co z tego jak on latał po imprezach, a ja nienawidziłam tańczyć . Ja byłam ułożoną domatorką, a on wiecznym lekkoduchem nie umiejącym nigdzie zagrzać miejsca. Z bólem , ale powiedziałam, że to nie ma sensu. Oboje cierpieliśmy , ale po latach przyznał mi rację. Związek trzeba rozpatrywać w dłuższej perspektywie nie na teraz, ale na lata.
Oboje z mężem wiedzieliśmy czego chcemy i kogo szukamy właśnie dlatego na samym początku ustaliliśmy do czego te spotkania mają zmierzać i była ta rozmowa o ślubie po 3 mies. Dlatego chociaż czasem bywa ciężko jednak te kryzysy sie pokonuje.
12 grudnia 2017, 12:03
Znasz go dopiero kilka miesięcy, więc tak naprawdę nie wiesz jaki jest :) Możliwe, że cicha woda brzegi rwie i jeszcze nie raz cię zaskoczy. Pogadaj, spróbuj sprowokować inne sytuacje. I nie prowadź za rączkę, to się nauczy samodzielności i podejmowania decyzji, faceci udają nieogarniętych, żebyśmy ich we wszystkim wyręczały (kobiety zresztą też to robią, więc to nie kwestia płci).
Zgadzam się, może na razie chce się pokazać z jak najlepszej strony i tak to wg niego powinno wyglądać. Mój facet też był taki na początku, jak ten z postu Autorki. Po 7latach niewiele zostało z takiej uroczej ciapy, aż mi tego czasami brakuje.
Odnośnie prowadzenia za rączkę, musisz po prostu przestać. Nie zgodzę się że to dotyczy tylko spraw domowych. Mój jak mu zaczęłam przypominać o sprawach urzędowych, wyjściach do kina, wyjazdy organizować, to spadło to całkowicie na moją głowę i on się nie wtrącał. Jak ja tego nie robię to on ogarnia i przede mną też dawał sobie z tym świetnie radę. Tylko skoro nie musiał, bo ja mu przypomniałam to wyluzował.
Prawda jest taka, że musicie się lepiej poznać, trochę czasu musi upłynąć. Rok to jeszcze faza ekscytacji, ale ja bym mu też komunikowała swoje potrzeby i oczekiwania.
Nie wszystko jest kwestią charakteru, czasami po prostu coś wynika z niewiedzy czego oczekuje druga osoba. Jak on ma duszę dominanta i by ją przeorał po kuchennych kafelkach, a ona lubi seks przy świetle świec i delikatnie, to by uciekała w popłochu. Może mu zależy na dziewczynie, więc jest ostrożny.
Edytowany przez Martulleczka 12 grudnia 2017, 12:06
12 grudnia 2017, 12:12
wg mnie jeśli nie jest samcem alfa tylko jest właśnie słodki i kochany to tego nie zmienisz. jeżeli chodzi tylko o przejmowanie inicjatywy w łóżku to pewnie jest do zrobienia (tak jak dziewczyny radzą - rozmowa), ale jeśli przeszkadza Ci jego ciapakowatość .. to gorzej
12 grudnia 2017, 12:17
to zalezy, czy gościu "udaje",bo myśli, że tego oczekujesz, czy taki już jest. jeśli to drugie,to trochę lipa, bo testosteronu dożylnie sobie nie wstrzyknie. ja bym nie dała rady być z kimśtakim
12 grudnia 2017, 12:23
Martulleczka
"Jak on ma duszę dominanta i by ją przeorał po kuchennych kafelkach, a ona lubi seks przy świetle świec i delikatnie, to by uciekała w popłochu. Może mu zależy na dziewczynie, więc jest ostrożny."
I to jest podstawowy błąd. Od razu każdy powinien pokazać co mu w duszy gra i albo mówimy dziękuję to nie jest to, albo tak pasujemy do siebie, a nie potem rozmowy, dopasowania itp. Jak już pisałam tym gorzej dla niego, jeśli jest ostrożny i nie pokazuje kim jest naprawdę, to też skreśla. A po kilku latach jest zonk, bo on nie taki jak myślałam. Poza tym jakby miał duszę dominanta to sam czasem inicjowałby seks , trochę by w łożku przejął inicjatywę, a wstrzymałby się np, z ostrym seksem itp.
To o czym pisze autorka jest kwestią charakteru, a nie niewiedzy. O niewiedzy to można mówić kiedy facet nie wie, czy dziewczyna woli mizianie po plecach, czy po brzuchu, a nie czy dla autorki chlopak powinien być partnerem w życiu, a w łożku facetem.
Mówicie tak jakby związek tworzyły 2 osoby rządna przygód dziewczyna i flegmatyk i teraz ona do niego mówi, wiesz co wolałabym abyś był bardziej energiczny , więcej mówił i organizował nam jakieś wyjazdy. A on ekstra włączam program gawędziarza podróżnika, po prostu nie wiedziałem, że takich lubisz. Nie widzicie tego paradoksu, nie rozumiecie tego
To nie jest rozmowa pt. ja lubię pizzę, ale my nie chodzimy do pizzerii, a on mówi, nie wiedziałem myślałem, że wszystkie dziewczyny mają fisia na punkcie dbania o linie, to ok możemy iśc na pizzę.