- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
3 grudnia 2017, 13:55
Dziewczyny powiedzcie mi jak bardzo to może popsuć czy zaszkodzić mojemu odchudzaniu. No i czy to jakaś tragedia.
W tygodniu trzymam dietę 1800-2100 kcal dziennie + jakieś dwie godziny porządnej aktywności fizycznej w pracy.
Dodatkowo dwa razy w ciągu tych pięciu dni robię sobie 40 minutowe treningi. No ale za to weekend nie ćwiczę wcale tylko odpoczywam. Pozwalam sobie również na słodycze. W takim sensie, że nie obżeram się nimi czy specjalnie. Wiecie żeby nadrobić tydzień. Jednak zjem na przykład całą paczkę pierników, czy dwa kawałki pizzy lub połowę zapiekanki, szklankę pepsi zero.
Na początku nie widziałam w tym nic złego, jednak teraz zaczynam się martiwć, że to może jakoś znacząco wpłynąć na moje postępy i odchudzanie. Z drugiej jednak strony nie chcę odmawiać sobie dosłownie wszystkiego. Bo zrezygnowałam kompletnie z chipsów, alkoholu, typowo tłustych potraw, słodkich soków i napojów. Myślicie, że moge sobię na takie małe szaleństwo weekendowe pozwolić czy jednak to zbyt wysoka cena? szczerze
Edytowany przez Pazdziernikowa 3 grudnia 2017, 13:56
3 grudnia 2017, 14:12
Wydaje mi się, że raczej nie powinno mieć to żadnego wpływu na dietę, bo nie wcinasz tego wszystkiego w jeden dzień. Jeśli ewentualnie będziesz miała jakieś wyrzuty sumienia, możesz na drugi dzień przedłużyć sobie trening o te kilka, kilkanaście minut. Ostatnio też sobie pofolgowałam (makaron z fetą, szpinakiem, sosem i duuużą ilością parmezanu, paczka krążków cebulowych, pół paczki chipsów warzywnych, 6 dużych kostek nadziewanej czekolady, dwa piwa), byłam w toalecie, staję wieczorem na wadze - 60,4kg... Na szczęście na drugi dzień jadłam już normalnie (odpuściłam sobie tylko kolację) i na koniec dnia wróciło moje 59,7kg :) Spokojnie, jeśli przez resztę tygodnia pilnujesz diety i jesteś aktywna fizycznie, takie drobne weekendowe grzeszki nie powinny mieć żadnego znaczenia.
3 grudnia 2017, 14:13
Ja podczas całej redukcji i teraz stabilizacji, raz na tydzień lub raz na dwa tygodnie robiłam sobie cheat day. Nie tak do totalnego opchania się, tylko wtedy po prostu pozwalałam sobie na pizzę, frytki, lody czy jakieś ciasto. Mnie to bardzo pomogło, dawało kopa napędowego. Nie spowalniało mi to też w żadnym stopniu utraty wagi, ale wiadomo, że wtedy to się wolniej trawi, może zatrzymywać się woda, ale w ciągu 2-3 dni wszystko się normuje :)
3 grudnia 2017, 14:33
Powiem Ci tak. Nie powinno wpłynąć jeśli trzymasz bilans ALE. Ale jest takie, że u mnie jedzenie słodyczy nawet jeśli to tylko 1-2 razy w tygodniu i nawet jeśli się mieszczą w bilansie skutecznie utrudnia, a nawet zatrzymuje odchudzanie. Każdy organizm jest inny i u Ciebie tak nie musi być, ale tak to jest, że wysokie węglowodany i tłuszcz na raz (więc słodycze jeszcze dodatkowo z syropem glukozowo-fruktozowym - gdzie fruktoza niemal od razu się odkłada w tłuszcz) najłatwiej powoduje odkładanie się tkanki tłuszczowej, więc coś kompletnie przeciwnego do odchudzania.
Edytowany przez Corinek 3 grudnia 2017, 14:37
3 grudnia 2017, 14:53
Powiem Ci tak. Nie powinno wpłynąć jeśli trzymasz bilans ALE. Ale jest takie, że u mnie jedzenie słodyczy nawet jeśli to tylko 1-2 razy w tygodniu i nawet jeśli się mieszczą w bilansie skutecznie utrudnia, a nawet zatrzymuje odchudzanie. (...)
Też tak mam, jeden cheat day w tygodniu i nawet jeśli mieszczę się w bilansie to nie ma mowy o spadku. Musisz zaobserwować jak to jest u Ciebie.
3 grudnia 2017, 15:01
Zależy pewnie od organizmu ja w tygodniu również trzymam dietę około 1900kcal a w weekend to hulaj dusza piekła nie ma ;p efekty widać na pasku ;p ćwiczę 5-6x w tygodniu w różne dni zależy od chęci ;p
A w weekend albo i na tygodniu jak mi się zachce to jem chipsy/slodycze/fast food ale kaloryczne na pewno nie przekracza to mojego CPM.
Też mi nie zależy na szybkim odchudzaniu wiadomo nie jem tego nie wiadomo ile ;p moje postanieienie noworoczne będzie ograniczyć to do raz na dwa tygodnie bo w "grubniu" nie ma opcji na zmiany
3 grudnia 2017, 15:49
jesli to nie jest opychanie sie to mysle ze ok,ale paczka piernikow do tego cola fo tego cos tam jeszcze...to w końcu sie uzbiera. No i czytalam ze nawet mala ilość alkoholu raz w tygodniu,typu wodka,niweczy całe wysilki ... :/
3 grudnia 2017, 17:49
Ja trzymam dietę od poniedziałku do soboty,w niedziele mam cheat day(mój trener taki mi rozpisał). Jem wtedy to,na co mam ochotę i to czego nie jem na tygodniu,ale wszystko w granicach.(np pizza,normalny domowy obiad,chleb).Chudnąc,chudnę,co prawda waga schodzi powoli,ale centymetry lecą jak szalone.