- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
27 listopada 2017, 20:06
Jesteś gruba? To nie powód do samotności.... !!
Tak odnośnie ostatniego tematu o starych pannach. Sama jestem samotna. 30 prawie na karku. Tak pół żartem pół serio chciałam się z Wami podzielić pewną pozytywną obserwacją. TYM co pisze tu NIE chce nikogo obrażać. Ale wzmocnić. I nie mam na myśli, że trzeba być grubym, żeby los się uśmiechnął.
Luźny temat.
Pamiętam jak dawno temu spotkałam w sklepie pewna parę młodych ludzi. Stałam za nimi w kolejce kilka minut. Ok 25lat na oko. Oboje dosłownie jak kuleczki. Ona z małym dzieckiem w wózku. I dlatego zapamiętałam ich, bo ogólnie takich ludzi nie widuję każdego dnia, a ze kolejka długa to już nie miałam co zrobić z myślami. I nie, to nie ten typ, co po ciąży nie stracił kg. Tak sie uśmiechnęłam do siebie (normalnie z serca), że znaleźli siebie, a ideałami nie są pod względem fizyczności. Dziś w sklepie znów ich spotkałam. On schudł do wymiarów przeciętnego faceta. Ona dwa razy taka jak była poprzednim razem. Jak z tych filmów co jedzą przed ekranem. Twarz cała ulana. Zadbana też raczej nie była (ok 130kg bym dała). Oboje zadowoleni. Po zakupach widać, że życie seksualne kwitnie . Dziewczynka też mała kuleczka, ale taka widać rezolutna. Nie, nie obrzydził mnie ten fakt rozmiaru tej pani, a znów zobaczyłam, że "każda" na kogoś trafi.
I co? DA się?!! Da.
Też w to czasem nie wierzę, że jeszcze życie mi się ułoży pod tym względem. Choć sama bym chciała mieć potomstwo, faceta na dobre i na złe. Nie jestem już małą kulką, a dalej siedzi mi w głowie szczególnie jak mam gorsze dni, że nią jestem. Ale przy takich sytuacjach sobie myślę "ogarnij się!". Sama straciłam nadzieję, ale może Tobie jej dodam.
10 stycznia 2018, 00:30
Ja tez juz zaczynam myśleć ze samotność to jest to co właśnie mi przeznaczone. Jak czytam ze niektóre z Was mają po 20 lat i się już tym martwią to myślę "o borze iglasty w tym wieku to ja myślałam o wszytkim chyba ale nie o tym."
Serio, zawsze się skupiałam na wszystkich innych rzeczach. Podróżach, studiach pracy karierze myśląc że chłopak zawsze się znajdzie kiedyś. Ze mam czas...Niegruba, nieglupia a i brzydsze ziemia nosi a jednak nie mam szczęścia.
Może problem jest to ze nie potrafię się przekonać do ludzi. Jeśli nie ma iskry na samym początku to nie jestem zainteresowana?
W każdym razie do tej 30 nieszczęsnej juz mi bliżej niż dalej i chyba z nowym rokiem czuje pierwszy raz tak poważnie te presję spoleczna posiadanią męża i dzieci. Widzę na fb ze w drodze do ołtarza wyprzedzają mnie już młodsze koleżanki. Rodzinę ( te dalasza szcsegolnie)nie interesują sukcesy zawodowe ale to czy i kiedy znajdę męża a i wśród znajomych mam wrażenie być odbierana jako odszczepieniec.
Facet w moim wieku takich problemów nie ma. A ja mam wrażenie ze musze się z tym wszystkim spieszyć bo po 30 moja twarz zrobi się pomarszczona jak śliwka, ciało sprochnieje i nikt mnie nie będzie chciał a nawet jeśli to o dziecko trudniej a jak urodze to chore.....:) Walczyłam długo z takim podejściem bo do ślubu mi się nie spieszylo nigdy za bardzo ale teraz odnoszę wrażenie ze może oni wszyscy maja racje i ze trzeba było się spieszyć.