- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
20 września 2017, 14:07
Przyjaciółka poznała na Sympatii fajnego chłopaka. Z tego co mi mówiła, to rozmawiają ze sobą po kilka godzin dziennie i dobrze się dogadują. Natomiast jest jeden problem - ona mieszka w Polsce, on w Szwecji (a jego rodzina w Polsce, którą odwiedza mieszka i tak na drugim końcu kraju). Szczerze mówiąc nie wiem co jej poradzić :(
Jestem ciekawa co wy byście zrobiły:
1) Zdecydowałybyście się na randkowanie z kimś, z kim dzieli was nawet w samej Polsce 600 km, a przez większość roku każde spotkanie oznacza lot samolotem?
2) Czy traktowałybyście taki 'związek' poważnie?
3) Po jakim czasie zgodziłybyście się na spotkanie w realu?
4) Czy pierwsze spotkanie musiałoby się odbyć w Polsce, czy zdecydowałybyście się na lot w ciemno za granicę?
20 września 2017, 14:15
Pierwsze spotkanie w Polsce, spotkanie jak najszybciej, bo po co czekac? Ale ja bym sie nie pakowala w taki zwiazek. Zwiazki na odleglosc maja szanse jak ludzie sie kochaja (choc i tu czesto sie rozpada), a nie jak ze soba randkuja.
20 września 2017, 14:26
Nie zdecydowałabym się. Dla mnie taki związek jest bez przyszłości. Co innego jak para poznaje się, zakochują się w sobie i widują na codzień a potem jedno gdzieś jedzie a co innego poznawać kogoś kto na wstępie mieszka tak daleko.
A jeślibym się już miała spotkać to tylko i wyłącznie w Polsce i najlepiej w moim mieście.
20 września 2017, 14:27
Raz probowalam, przez neta swietnie mi sie z nim rozmawialo, bo byl bardzo inteligentny i zabawny. Niestety w realu bardzo niesmialy i okazlo sie, ze jednak do siebie nie pasujemy (trwalo to jakies 3 miesiace, przy czym widzielismy sie wtedy na zywo 3 razy - raz ja weekend spedzialam u niego, raz on u mnie + pojechalismy razem do Krk)
Dlatego warto sie szybko spotkac i zobaczyc na prawde jaka jest ta druga osoba.
20 września 2017, 15:14
Ja jestem w związku na odległość, poznaliśmy się przez Internet. Jeżeli chodzi o początki, zdecydowaliśmy się na spotkanie po 3 miesiącach znajomości, na neutralnym gruncie, ale bliżej mojego miejsca zamieszkania. Przez Internet i przez telefon rozmawiało nam się świetnie, mieliśmy o czym gadać codziennie godzinami. Bałam się, że po spotkaniu będzie inaczej. Ale samo spotkanie było rewelacyjne, a później było jeszcze lepiej i wtedy już byłam pewna, że chcę się w to zaangażować. Dzieli nas ok. 250 km i na dłuższą metę jest to męczące. 600 km to dużo i na pewno nie poleciałabym na takie pierwsze spotkanie za granicę. Jeżeli już, umówiłabym się w Polsce. Co do traktowania związku na poważnie, wszystko zależy od tego, czego te dwie osoby oczekują. Bo jeżeli np. pracują w tych dwóch różnych miejscowościach i żadne z nich nie ma zamiaru tego zmieniać, to trochę bez sensu. Całe życie nie da się być ze sobą na odległość. Ja zdecydowałam się na taki związek, bo wiedziałam że od razu po moich studiach będziemy mogli ze sobą zamieszkać.
20 września 2017, 15:45
nie pakowałabym się w związek na odległość. nawet jak coś z tego wyjdzie to później dylemat gdzie żyć tu czy tam.. wolę znaleźć kogoś lokalnie.
20 września 2017, 16:05
A ja bym dala szanse :) jak chlopak przyjedzie do Polski to niech sie spotkaja w polowie drogi, a jesli przyjaciolka ma ochote zobaczyc Szwecje to niech ona tam pojedzie (oczywiscie nie do niego do mieszkania :P), moze z Toba albo w ogole jakis wypad sobie zorganizujcie? I wtedy niech umowi sie z nim gdzies na kawe czy spacer i zobaczy czy zaiskrzy...bez przesady, Szwecja nie jest tak daleko.
20 września 2017, 16:07
poznalam mojego obecnego meza nad morzem na 2-dniowym wyjezdzie studenckim - ja wtedy bylam w trakcie studiow w PL, on juz od dluzszego czasu pracowal w NL. to troche inna sytuacja, bo 'znalismy sie' na zywo (o ile po takim jednorazowym spotkaniu mozna powiedziec ze sie znalismy). przez pierwsze 1.5 roku u mnie nie bylo szans na wyjazd, wiec widywalismy sie srednio co 2-3 tygodnie na weekend (raz u mnie, raz u niego, raz gdzie indziej w Europie). po pol roku sie przeprowadzilam, teraz minelo nam 7 lat razem :)
takie historie sie zdarzaja, ale naprawde bywa ciezko... no i nie wszystkim pasuje taki uklad na odleglosc. trzeba byc mocno elastycznym (i przygotowanym na czeste podroze), poza tym miec duzo zaufania i wiary w to ze sie uda.
20 września 2017, 16:32
Bylam w takiej sytuacji, albo "gorszej", bo moj (terazniejszy juz) maz nie mial nic wspolnego z krajem w ktorym mieszkam, ani z Polska. Dzielilo nas 700km. A jednak postanowilismy sie spotkac po okolo 2 miesiacach ciaglego pisania i dzwonienia - to on najpierw przylecial do mnie na 3 dni :) Po roku zamieszkalismy razem (byly rozne plany, wyszlo na to, ze on przylecial do mnie na stale). Zanim zamieszkalismy razem spotykalismy sie co +- miesiac. Jednak gdyby taki zwiazek na odleglosc mial trwac dluzej i szanse na spotykanie sie co miesiac bylyby bliskie 0, watpie zebysmy teraz byli malzenstwem... chociaz bardzo sie kochamy, to jednak zwiazek na odleglosc na dluzsza mete jest meczacy.
Jesli kolezanka i ten chlopak chca sprobowac, mysle ze warto :) Milosc nie zawsze czeka tuz pod nosem.
Edytowany przez PurpleCloud 20 września 2017, 16:34
20 września 2017, 17:02
a slub i imiona dla dzieci juz wybrane)?
gdybym miala takie plany robic jak twoja koleżanka z każdym facetem z ktorym mi się fajnie rozmawialo przez neta tylko , to bylabym co najmniej tysiąc razy ohajtana i tyle samo rozwiedziona.
trzeba sie poznać, bo moze sie okazac po pięciu minutach rozmowy, ze to na pewno nie jest wymarzona polowka..