22 lutego 2011, 00:04
Nie dietetyczny, z góry przepraszam! :)
Dobre 3 lata temu już pewien osobnik męski zawrócił mi w sercu i... chociaż już po niecałym roku dotarło do mnie, że to zły typ jest, to nie umiałam się uwolnić. Dzień po dniu, kawałek po kawałku zabierał mi moją godność, ranił, bawił się, upokarzał, nie pozwalał żyć normalnie. Próbowałam się uwolnić - nie umiałam, coś mnie do niego ciągnęło. Chciałam zmieniać, kochałam, widziałam w nim dobrego człowieka - oszukiwałam samą siebie. Milion łez, milion rozmów, próśb. Oddałam swoje serce, dostałam nim w twarz... Za dobro - zło. Parę dni temu przedstawił mi już chyba cały repertuar swoich możliwości. I chyba wreszcie dotarło do mnie jakim jest człowiekiem. Czuję, że w końcu się wyleczyłam. Że już jestem prawie wolna. Prawie... bo coś tam we mnie jeszcze siedzi. Ale wiem już, za żadne skarby nie chcę mieć z nim nic wspólnego. Jak najszybciej chcę całkowicie zapomnieć. To co mi teraz pozostało to taka nienawiść względem siebie... za brak szacunku do samej siebie, za naiwność, że pozwalałam... za zmarnowany czas, za to, że coś pięknego, coś co miało być na zawsze, skończyło na śmietniku. Nie wiem jak to z siebie zmyć, zapomnieć o tym co robiłam, jak on mnie traktował, o całym tym bólu. Uwierzyć, że ktoś mnie zechce jeszcze, że pokocham, będę kochana, szczęśliwa. Wiem, że jeszcze nie jestem na to gotowa, ale pragnę tego. Chcę obudzić się i potraktować to wszystko jak zły sen. Nie mieć żadnych sentymentów do tych dobrych chwil... Zacząć od nowa... Mam nadzieję, że tak totalnie głupich i naiwnych dziewczyn jak ja jest niewiele. Jedno co mogę powiedzieć to - trzeba słuchać intuicji, nim się zrobi pierwszy krok... potem często bywa za późno. Zwłaszcza jeśli ktoś jest spragniony miłości i traktuje tego pierwszego mężczyznę jako jedynego... Ja muszę się nauczyć wszystkiego od nowa. Miłości, zaufania, szacunku do siebie... Dobrze jednak, że przeżyłam to wszystko teraz, nie zdążyłam jeszcze spaprać sobie życia z takim typem. Otrząsnę się i pójdę do przodu, mam nadzieję że mi też się uda. Miłość jest ślepa......
Wiem, że nikogo to nie zainteresuje... nie jest to ani prośba, ani pytanie, ani porada... ale musiałam to z siebie wyrzucić.
- Dołączył: 2006-05-29
- Miasto: Poznań
- Liczba postów: 3661
24 lutego 2011, 22:45
Teraz dopiero jesteś bohaterką. Wiesz co nas do takich ciągnie? Kobiety lubią złych mężczyzn, tak samo jak niektórzy z nich kochają zołzy. Ale często za podążaniem za swoimi pragnieniami i potrzebami idzie "brak szacunku do samej siebie, naiwność", ślepa nadzieja która powinna być zastąpiona obiektywnym spojrzeniem na sytuację i przede wszystkim niedojrzałość emocjonalna. Przepraszam bardzo, ale nią się właśnie wykazywałaś. Życzę tego tobie, że rzeczywiście się nią "wykazywałaś", a nie wykazujesz. Ja i nie tylko ja Ciebie rozumiemy. Pytasz, jak zapomnieć, jak się nie obarczać za to, że "pozwalałaś".. Kochana - z takiej sytuacji jak i z każdej innej, poglądowo negatywnej należy wyciągać wnioski, nabierać doświadczeń i CENIĆ to, co było nam dane, obrócić to w lekcję życia i cieszyć się tym, że miałaś okazję zobaczyć, jak naprawdę wygląda rzeczywistość. Przez to teraz będziesz racjonalniej oceniać każdą niebezpieczną sytuację i będziesz potrafiła wcześniej mówić nie, albo wcale nie mówić "nie", bo nawet nie powiesz "tak". Wiem, że to trudne, ale takie podejście naprawdę dodaje człowiekowi skrzydeł. To jest długotrwały proces ale życzę tego Tobie. Ja nie miałam takiej sytuacji jak Ty, ale pokrewne sytuacje nie były mi obce i u mnie proces odnowy trwał około dwóch lat, a przez około 10 lat kumulowała się we mnie energia z jaką ta odnowa miała wybuchnąć. Każdy ma tę energię, ale od danej jednostki zależy, jak tę energię spożytkuje. Na siebie, czy kolejne bagno... Dasz radę dziewczyno, wszyscy w Ciebie wierzą, ja też. Jeśli tego chcesz - uda Ci się. To tak w skrócie. Pozdrawiam!
25 lutego 2011, 10:05
991zaneta, właśnie staram się tak na to wszystko patrzeć.. jak na doświadczenie, lekcję. Bolesną i trudną co prawda, ale czuję się dojrzalsza, mądrzejsza, inna niż byłam. Chciałabym też móc powiedzieć, że silniejsza, ale to się okaże z czasem. Jeszcze troszkę pracy przede mną. Dziękuje za tę słowa, bardzo mi takie wypowiedzi pomagają.
- Dołączył: 2008-10-26
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 257
25 lutego 2011, 18:48
gratuluję decyzji :) sama przeszłam przez to samo, prawie rok czasu sie męczyłam, ciagle myslalam, ze jakies chwilowe sprzeczki i niepowodzenia to moja wina.. no coz zakochana bylam bezgranicznie, wszytsko mozna bylo wybaczyc.. nawet to ze niby byl taki ugodowy ale zawsze musial postawic na swoim, a jak sie nie dalo to dosc dosanie pozaywal ze ma cie "w d...ie", po czym przepraszal, ze mial gorszy dzien, ze sie zle czul, ale to chyba byl jego cel.. mic kogos kto zaawsze bedzie za nim, nigdy nie odmowi.. a pozniej samam do siebie tracisz szacunek.. przyjaciolka ktora o wszystkim wiedzial coagle mi doradzala zeby go zasotawic, a ja glupia tyle czasu sie meczylam.. i nie powiem to bylo trudne, ale po kilu podejsciach i kolejnej klotni juz nie bylam w satnie wyabaczyc.. w koncu powedziałam dosanie ze jest ozieblym dupkiem.. to bylo trudne i wypowiedziane w placzu.. dlugo przezywałam, jeszcze teraz czasami mysle o nim, co by bylo gdyby byk inny, gdyby probwal sie zmienic..
mam nadzieje, ze nowy rok bedzie lepszy :) w starym zakonczylam zaszlosci, teraz czekam na prawdziwa milosc.. prawdziwa i wierna.. :)
- Dołączył: 2010-11-06
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 2257
25 lutego 2011, 18:54
odetnij się od przeszłości - najważniejsze odzyskać wiarę w siebie! tamta dziewczyna, która dawała sobą pomiatać i robiła wiele w imię miłości to już nie Ty, wiem że o facecie można zapomnieć i potem tylko jest wstyd przed sobą, że z kimś takim się było, że dawało się tak traktować, lepiej spróbować odciąć się zupełnie, nie wiem , czy masz taką możliwość ale ja bym gdzieś pojechała chociaż na kilka dni... albo znalazła sobie wiele zajęć - żeby w ogóle nie myśleć o nim, możesz z tego związku wyjść jeszcze
silniejsza niż do niego weszłaś, a na pewno już jesteś dużo
mądrzejsza - co widać zresztą w twoim poście, drugi raz już się tak nie sparzysz, powodzenia
- Dołączył: 2008-10-26
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 257
25 lutego 2011, 19:11
oczywiście, stwierdzam stanowczo, ze nigdy wiecej takich pomylek
trzeba robic krok w przód a nie wracac sie do tylu ... szkoda marnowac zycia dla jakiegos dupka.. a szczescia nie osiagnie sie przez jednnostronne wybaczanie.... szczescie to sztuka obustronnego kompromisu, wzajemnego szacunku i zaufania..
- Dołączył: 2006-05-29
- Miasto: Poznań
- Liczba postów: 3661
25 lutego 2011, 23:18