- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
22 lutego 2011, 00:04
Nie dietetyczny, z góry przepraszam! :)
Dobre 3 lata temu już pewien osobnik męski zawrócił mi w sercu i... chociaż już po niecałym roku dotarło do mnie, że to zły typ jest, to nie umiałam się uwolnić. Dzień po dniu, kawałek po kawałku zabierał mi moją godność, ranił, bawił się, upokarzał, nie pozwalał żyć normalnie. Próbowałam się uwolnić - nie umiałam, coś mnie do niego ciągnęło. Chciałam zmieniać, kochałam, widziałam w nim dobrego człowieka - oszukiwałam samą siebie. Milion łez, milion rozmów, próśb. Oddałam swoje serce, dostałam nim w twarz... Za dobro - zło. Parę dni temu przedstawił mi już chyba cały repertuar swoich możliwości. I chyba wreszcie dotarło do mnie jakim jest człowiekiem. Czuję, że w końcu się wyleczyłam. Że już jestem prawie wolna. Prawie... bo coś tam we mnie jeszcze siedzi. Ale wiem już, za żadne skarby nie chcę mieć z nim nic wspólnego. Jak najszybciej chcę całkowicie zapomnieć. To co mi teraz pozostało to taka nienawiść względem siebie... za brak szacunku do samej siebie, za naiwność, że pozwalałam... za zmarnowany czas, za to, że coś pięknego, coś co miało być na zawsze, skończyło na śmietniku. Nie wiem jak to z siebie zmyć, zapomnieć o tym co robiłam, jak on mnie traktował, o całym tym bólu. Uwierzyć, że ktoś mnie zechce jeszcze, że pokocham, będę kochana, szczęśliwa. Wiem, że jeszcze nie jestem na to gotowa, ale pragnę tego. Chcę obudzić się i potraktować to wszystko jak zły sen. Nie mieć żadnych sentymentów do tych dobrych chwil... Zacząć od nowa... Mam nadzieję, że tak totalnie głupich i naiwnych dziewczyn jak ja jest niewiele. Jedno co mogę powiedzieć to - trzeba słuchać intuicji, nim się zrobi pierwszy krok... potem często bywa za późno. Zwłaszcza jeśli ktoś jest spragniony miłości i traktuje tego pierwszego mężczyznę jako jedynego... Ja muszę się nauczyć wszystkiego od nowa. Miłości, zaufania, szacunku do siebie... Dobrze jednak, że przeżyłam to wszystko teraz, nie zdążyłam jeszcze spaprać sobie życia z takim typem. Otrząsnę się i pójdę do przodu, mam nadzieję że mi też się uda. Miłość jest ślepa......
Wiem, że nikogo to nie zainteresuje... nie jest to ani prośba, ani pytanie, ani porada... ale musiałam to z siebie wyrzucić.
22 lutego 2011, 00:11
22 lutego 2011, 00:11
22 lutego 2011, 00:17
Epestka dziękuję!:) Macchiato też sobie poradzisz, wierz mi, wszystko da się zrobić. Na wszystko przyjdzie czas, do niczego się nie zmuszaj. Musimy być silne bo mamy jedno życie...
22 lutego 2011, 02:23
Najwazniejsze ze wreszcie znalazłas w sobie dosc siły aby powiedziec stop, zawsze mozna zaczac wszystko od nowa, czy zapomnisz -no niewiem, ale życzę ci abyś w swoim życiu doznała wielu akich chwil które pozwolą ci nie myślec o tym co było, cieszyc się tym co jest a jednoczesnie z radoscią czekać na to co będzie...
Niedawno moja przyjaciółka "przypadkiem" wyplątała się z toksycznego związku, facet nie pracował, żył na jej koszt przez 3lata, poniżał, traktował za przeproszeniem jak szmatę, a ona nie słuchała nikogo, ciągle przebaczała bo kochała i wierzyła że się zmieni... miarka się przebrała kiedy wróciła z pracy i w domu nie zastała nawet mikrofalówki żeby sobie kawe zrobić -wyniósł wszystkie wartosciowe przedmioty do lombardu... od bizuteri po agd... od dwóch tyg usiłuję ją nakłonić że powinna zgłosić sprawe na policję i jak grochem o scianę... nadal kocha, mam nadzieje że chociaz tym razem nie przebaczy...
trzymam kciuki za was obie;)
22 lutego 2011, 08:56
22 lutego 2011, 11:24
23 lutego 2011, 09:14
23 lutego 2011, 13:41
Guczi, świetnie mnie rozumiesz... Dziękuję:)