Temat: Niska samoocena

Ktoś może też się z tym borykał i ma jakieś rady?

Ja. Pomogło mi zrozumienie dlaczego myśle o sobie tak zle i jak to ma sie do mojego dzieciństwa. Często niska samoocena jest wynikiem przeszłości i tego jak nas traktowano. Jest książka Toksyczni rodzice, która dokładnie omawia ten temat. Jak coś to zapraszam na priv ;)

Zrób wszystko co możesz aby być zadowoloną z figury i wyglądu.

zielonowlosa napisał(a):

Zrób wszystko co możesz aby być zadowoloną z figury i wyglądu.

To nic nie da, przytyje troche i znowu będzie miała ten sam problem? To niezbyt dobre rozwiązanie.

Pasek wagi

mysteeri napisał(a):

Ja. Pomogło mi zrozumienie dlaczego myśle o sobie tak zle i jak to ma sie do mojego dzieciństwa. Często niska samoocena jest wynikiem przeszłości i tego jak nas traktowano. Jest książka Toksyczni rodzice, która dokładnie omawia ten temat. Jak coś to zapraszam na priv ;)

nie polecam tej ksiazki dziala podobnie jak syndrom studenta medycyny czytamy i juz automatycznie przypisujemy to do naszej sytuacji zyciowej, ba w tej ksiazce sa sytuacje opisane bardzo ogolnie wiec latwo podciagnac ja pod nasz dany stan rzeczy

mysteeri napisał(a):

Ja. Pomogło mi zrozumienie dlaczego myśle o sobie tak zle i jak to ma sie do mojego dzieciństwa. Często niska samoocena jest wynikiem przeszłości i tego jak nas traktowano.

U mnie to samo. Byłam na terapii przy okazji. Trzeba sobie ułożyć wszystko w głowie, wygląd ma tak naprawdę małe znaczenia, bo nawet najpiękniejsza i najzgrabniejsza może być workiem kompleksów.

ja z bardzo niską samooceną mam problem chyba od zawsze.... Przynajmniej odkąd pamiętam.... I mimo, że jestem z facetem, który ciągle na każdym kroku powtarza mi, że mu się podobam, cały czas prawi mi komplementy i to już od 7 lat, ja tego nie przyjmuję do wiadomości. Wiem, że on to mówi szczerze, widzę, jak bardzo się stara, żebym zmieniła sposób myślenia o samej sobie, ale nie potrafię.... To tkwi we mnie tak głęboko, że nawet jeśli np odniosę sukces w pracy to nie jestem w stanie głośno przyznać, że tego dokonałam, a mówię, że np miałam fuksa itp. A znowu jeśli coś mi nie wyjdzie to się obwiniam, twierdzę, że się do tego nie nadaję,  że właściwie to do niczego się nie nadaję... Na co dzień nauczyłam się to ukrywać w sobie, robię dobrą minę do złej gry, obracam niepowodzenie w żart, ale to tylko na pokaz :-) odkąd się tego nauczyłam jest mi łatwiej, ale wiem, że to nie jest rozwiązanie :-) 

jak chorowalam na anoreksje moja samoocena byla bliska zeru. nienawidzilam siebie i swojego zycia. miewalam momenty, w ktorych chcialam umrzec .. w tej chwili choroba to juz przeszlosc a moja pewnosc siebie nigdy jeszcze nie byla tak wysoka. kocham siebie, uwielbiam swoje zycie i jestem naprawde szczesliwa. nigdy wczesniej nie bylam bardziej zadowolona ze swojego wygladu niz teraz. w pelni siebie akceptuje i wiem, ze podobam sie innym. nic bym w sobie nie zmienila. taki troche narcyz ze mnie sie zrobil ..:PP ale uwazam, ze lepsze to niz mialoby byc w druga strone. ;)

pomysl, dlaczego jestes z siebie niezadowolona? co Cie meczy? z czym sobie nie radzisz? (mysli)zwykle jest jakis glebszy problem, ktorego skutkiem ubocznym jest wlasnie niska samoocena i brak pewnosci siebie.(mysli)

Ja cierpie na zespół jelita drażliwego i po rozmowie z lekarzem doszliśmy do wniosku, że objawy pogarszają fobie społeczne i to wszystko wynika z niskiej samooceny. Powiem Wam, że po takim wniosku pierwsze uczucie to nad dodatek był wstyd, że nie umiem sobie z tym poradzić, że ludzie mają prawdziwe problemy, a ja sobie je wymyślam. Chciałabym i pewnie w najbliższym czasie pójdę na terapię(:

laliho napisał(a):

mysteeri napisał(a):

Ja. Pomogło mi zrozumienie dlaczego myśle o sobie tak zle i jak to ma sie do mojego dzieciństwa. Często niska samoocena jest wynikiem przeszłości i tego jak nas traktowano.
U mnie to samo. Byłam na terapii przy okazji. Trzeba sobie ułożyć wszystko w głowie, wygląd ma tak naprawdę małe znaczenia, bo nawet najpiękniejsza i najzgrabniejsza może być workiem kompleksów.
Chyba właśnie o to chodzi w moim wypadku, miałam raczej bardzo trudne lata dzieciństwa (i nie chodzi tu zupełnie o rodzinę, a o rówieśników bardzo mało tolerancyjnych(mała wiejska szkoła) i o źle dobranych przyjaciół:/). A w dodatku jakiś miesiąc temu moja ''przyjaciółka'' z którą znałam się 15 lat, napisała mi, że zadawała się ze mną tylko dlatego, że mieszkałam blisko i jej się nudziło, zdaje mi się że jestem fajna, a nigdy taka nie byłam, nie jestem i nie będę i ogólnie zasugerowała mi, że jestem do dupy po czym znalała sobie dwie nowe przyjaciółki z którymi wyśmiała mnie praktycznie pod wszystkimi moimi zdjęciami i porozpowiadała plotki po moich znajomych w związku z czym wielu urwało ze mną kontakt, a o wszystkim się dowiedziałam jak wróciłam z wakacji:) Cieszę się, że wam się udało i mam nadzieję, że też dam radę!

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.