- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
5 września 2015, 14:11
Hej... Nie przypuszczałam że kiedyś w takiej sprawie będę pisać na forum, ale może Wy mi coś podpowiecie :-)
Niedawno kupiłam nowe mieszkanie. Juz od sprzedawcy dowiedziałam się że w mieszkaniu obok mieszka samotny młody mężczyzna. Nie zainteresowało mnie to za bardzo ale gdy w ostatnich tygodniach wylegiwalam się na słońcu na moim balkonie widziałam go kilkukrotnie. Za każdym razem wychodził na chwilę, mówił dzień dobry z szerokim uśmiechem i wracał z balkonu do mieszkania. Okazuje się że jest dosyć przystojny, wygląda na milego i faktycznie samotnego...
Nie fantazjuje, nie robię planów... Tak się tylko zastanawiam, jak go zagadać? Jak poznać bliżej? Nie jestem na tyle odważna by zapukac do drzwi i poprosić o szklankę cukru ;-) no i zimno się zrobiło wiec nawet poobserwowac z balkonu się nie da.... ^_^
Jakieś pomysły?
6 września 2015, 08:43
1) To chyba oczywiste że jako pierwsze oceniamy wygląd, czy osoba podoba nam się fizycznie, skoro nie nawiązał się żaden dialog i nie możemy stwierdzić że ktoś ma fajny charakter albo genialne poczucie humoru. Autorkę prócz wyglądu mężczyzna przyciągnął poprzez uśmiech. Wydaję mi się że to nic obłudnego i tak działa natura. Jednak będąc razem lub znając lepiej jakąś osobę można się zauroczyć/zakochać bez względu na to czy jest to współczesny ideał piękna.2) Nie facet? To co, muflon? Wybacz czepialstwo, ale już lepiej by zabrzmiało, gdybyś powiedziała że Ciebie nie interesują faceci poniżej tego wzrostu, niż obrażała mężczyzn obdarzonych niższym wzrostem. Równie dobrze, ktoś mógłby powiedzieć że osoba o tak płytkich poglądach, to nie kobieta, tylko zwykły pustak.Ja tam się przyznaje. Dla mnie facet poniżej 175 cm wzrostu to nie facet. Niestety. Pewnie dlatego że sama mam 175 cm.. Ale wszystko zależy od punktu widzenia. Autorko, bierz sprawy w swoje ręce. Zepsuj coś w mieszkaniu, coś co łatwo naprawić i poproś o pomoc.Znany uczony powiedział kiedyś - wszechświat i ludzka głupota są nieskończone, ale do tego pierwszego nie mam pewności. Parafrazując, obłuda kobiet nie ma końca. I tak dziewczyny wypytują o to jak poderwać atrakcyjnego (wysokiego) sąsiada, chociaż w innych tematach zarzekały się, że wygląd jest najmniej ważną sprawą. Autorka tematu nic o facecie nie wie. Nie zna go i może jedynie zgadywać jaką jest osobą. Mogę się założyć, że gdyby ów tajemniczy jegomość był niskim facetem i nawet gdyby sam zaproponował pomoc nie zauroczyłby naszej autorki. W tym przypadku facet niczym się nie wyróżnił, a kobieta zastanawia się w jaki sposób go poznać.Kobiety patrzą na wygląd, ale się nie przyznają.
Przepraszam że wyraziłam swoje zdanie i że zabrzmiało to tak a nie inaczej.
6 września 2015, 09:21
pomysl z ciastem kompletnie durny. Z cukrem i sola tez. Kup 2 bilety do kina i pod jakims pretekstem zapytaj niewinnie czy mialby ochote isc z toba bo osoba z ktora mialas isc cie wystawila :)
6 września 2015, 10:32
Jak ma psa to ją bym wyszła jak on wychodzi z psem i coś zagadala na temat psa i tak od słowa do słowa może coś by wyszło, przecież on też musi wykazać jakąś inicjatywę
6 września 2015, 10:59
a ja mysle ze tylko sie usmiechaj i powol mu wyjsc z inicjatywa, on tam juz mieszka, duzo latwiej bedzie mu wyjsc z inicjatywa, latanie za facetem po cukier z ciastem (o zgrozo! 8-O) tylko go zniecheci, szczegolnie jesli jest przystojny to jest do tego przyzwyczajony i mu nie zaimponujesz, zrob dokladnie odwrotnie i nie lataj za nim, jesli bedzie chcial to sie postara. Pomysl o tym ze jak sie wyglupisz bo on odmowi itp to bedzie niezrecznie za kazdym razem jak sie zobaczycie tak samo z randkowaniem, za bliski dystans, jesli nie wyjdzie to potem przeciez ciagle mieskzacie obok siebie...on sobie znajdzie dziewczyne i bedzie lipa ich wydywac razem. Poza tym moze jest mily? Nie znaczy ze od razu zainteresowany. Nie chce zniechecac ale popatrz na wszytskie mozliwe opcje tez te najgorsze :-)
6 września 2015, 11:31
Ja bym nie szła po cukier, wiertarkę czy udawać, że mi wywaliło korki, czy że nie umiem wbić gwoździa w ścianę i muszę latać po obcych mieszkaniach ;) Ale to ja. Myślę, że skoro to najbliższy sąsiad, to okazja sama się nadarzy - jak nie na balkonach, to na klatce schodowej, w windzie, przed blokiem, w osiedlowym sklepie czy gdziekolwiek. Raz, drugi się uśmiechniecie do siebie, powiecie "dzień dobry", a potem zaczniecie zamieniać kilka słów i sama zobaczysz, czy gra jest warta świeczki (a przy okazji czy on również jest zainteresowany). Trochę nie rozumiem tego parcia w stylu "nowe mieszkanie, nowy sąsiad, jak się z nim zapoznać, bo podobno wolny", jasne, szczęściu można pomóc, ale chyba lepiej, jakby się wszystko potoczyło bardziej naturalnie. Na pewno preteksty do rozmowy same się znajdą, takie sztucznie wymyślane jakoś mnie nie przekonują. A jak w ogóle wyglądała Twoja rozmowa ze sprzedawcą mieszkania, który Cię poinformował, że sąsiad jest samotny? Za osiedlowego swata robi, czy byłaś tak zdesperowana, że sama go wypytywałaś?
żadnej desperacji nie było ;) było tylko ogólne pytanie o sąsiedztwo, bo przecież wypada wiedzieć obok kogo miałoby się ewentualnie mieszkać.. sprzedająca baaardzo się rozwinęła... ja nie dopytywałam...
p.s. nie będę nic robić, bo masz rację jak znajdzie się pretekst to ok, jak będzie zainteresowany to sam też wyjdzie z jakąś inicjatywą.
6 września 2015, 11:34
przyznam że pomysłów to macie dużo. Ale cukry, sole, ciasta i remonty... bilety do kina??? odpadają. Nie ma mowy - do jego drzwi sama nie zapukam ;)
6 września 2015, 11:49
W takim razie jak go spotkasz na spacerze z psem, to zagadaj "jak się wabi?" i pochwal że jest piękny (pies, nie sąsiad :P)
Powinna wywiązać się z tego jakaś rozmowa, tym bardziej że często właściciele lubią tematy swoich pupili.
6 września 2015, 12:16
żadnej desperacji nie było ;) było tylko ogólne pytanie o sąsiedztwo, bo przecież wypada wiedzieć obok kogo miałoby się ewentualnie mieszkać.. sprzedająca baaardzo się rozwinęła... ja nie dopytywałam...p.s. nie będę nic robić, bo masz rację jak znajdzie się pretekst to ok, jak będzie zainteresowany to sam też wyjdzie z jakąś inicjatywą.Ja bym nie szła po cukier, wiertarkę czy udawać, że mi wywaliło korki, czy że nie umiem wbić gwoździa w ścianę i muszę latać po obcych mieszkaniach ;) Ale to ja. Myślę, że skoro to najbliższy sąsiad, to okazja sama się nadarzy - jak nie na balkonach, to na klatce schodowej, w windzie, przed blokiem, w osiedlowym sklepie czy gdziekolwiek. Raz, drugi się uśmiechniecie do siebie, powiecie "dzień dobry", a potem zaczniecie zamieniać kilka słów i sama zobaczysz, czy gra jest warta świeczki (a przy okazji czy on również jest zainteresowany). Trochę nie rozumiem tego parcia w stylu "nowe mieszkanie, nowy sąsiad, jak się z nim zapoznać, bo podobno wolny", jasne, szczęściu można pomóc, ale chyba lepiej, jakby się wszystko potoczyło bardziej naturalnie. Na pewno preteksty do rozmowy same się znajdą, takie sztucznie wymyślane jakoś mnie nie przekonują. A jak w ogóle wyglądała Twoja rozmowa ze sprzedawcą mieszkania, który Cię poinformował, że sąsiad jest samotny? Za osiedlowego swata robi, czy byłaś tak zdesperowana, że sama go wypytywałaś?
Haha, ok Tak jak ktoś wyżej pisał - jeśli mu wyskoczysz z ciastem albo biletami, a coś pójdzie nie tak, to potem będziesz musiała następne lata go mijać na klatce i czuć zażenowanie. Albo okaże się, że jednak ma dziewczynę (lub chłopaka) i tylko poczujesz się głupio. Pospotykacie się trochę na klatce czy przed blokiem i zobaczysz jak się sytuacja rozwinie. Uśmiechaj się, mów "dzień dobry", możesz czasem coś zagadać, no i pomysł z psem jest dobry - właściciele psów zwykle lubią, jak ktoś pochwali ich pupila, a poza tym to doskonały pretekst do zamiany kilku zdań na neutralnym gruncie.
6 września 2015, 12:34
I Bardzo dobrze. Okazja sama sie predzej czy pozniej nadarzy i znajomosc zostanie nawiazana.