- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
8 lipca 2015, 22:49
Założyłam te konto ponieważ nie mam nikogo komu mogłabym to powiedzieć, wyżalić się i prosić o radę. A ponieważ mój problem dotyczy w dużej mierzę tego że jestem okropnym grubasem proszę o wysłuchanie. O szczerą bolesną opinię i radę.
Nigdy jako dziecko nie interesowały mnie kontakty z rówieśnikami. Zabawy w które powinnam się bawić jako dzieciak były dla mnie dziecinne. Byłam bardzo dojrzała jak na swój wiek. Myślę że to dlatego że przeżyłam porzucenie przez własną matkę a wychowywali mnie dziadkowie, po śmierci babci jako 10-latka przejęłam wszystkie obowiązki domowe. Nie pragnęłam towarzystwa ludzi, rodzina i dziadek martwili się z tego powodu. Wysłali mnie w pewne wakacje na obóz od którego to wszystko się zaczęło. Zupełnie przypadkiem trafiłam tam na grupkę o dość nie typowym hobby, gra w gry karciane. O prawdziwe pieniądze, jeździli na turnieje i pod wpływem towarzystwa złapałam nowe hobby. Po powrocie do domu spędzałam całe dnie przy komputerze na graniu z tam poznanymi znajomymi. Wszystko inne straciło znaczenie. Spotykaliśmy się raz na miesiąc a każdego dnia całą grupką (wszyscy byli ode mnie starsi) rozmawialiśmy i graliśmy właśnie. O kontaktach między tą paczką można by napisać osobną książkę, to nie istotne. Istotne jest to że wtedy byłam szczęśliwa, nie mogłam się odpędzić od chłopaków, każdy chciał ze mną chodzić (I kl technikum), każdemu się podobałam a mój olewający stosunek do płci przeciwnej nakręcał ten cyrk jeszcze bardziej. Olałam zupełnie szkołę, spokojnie mogłabym mieć świadectwo z paskiem a szłam po najniższej linij oporu. Nie zależało mi na szkole, nie zależało na tym że marnuje cały dzień przed komputerem. Nie chciało mi się robić nic innego. Wykonywałam moje obowiązki i wracałam na kompa, no i tak cały dzień. Szkołę zdałam zupełnie się nie ucząc i nie przejmując. Z czasem coraz bardziej mnie to męczyło i przestało sprawiać przyjemność, ale za każdym razem kiedy miałam odejść wygrywałam duże pieniądze, np 600 zł. No i zostawałam.. kontakty z grupą po burzliwych kłótniach się urwały, właściwie do teraz utrzymuje z jednym kolegom i jedną koleżanką. Tyle że to jest z zwykłych sentymentów. Ale nie potrafiłam już rozmawiać w realu z ludźmi, w taki normalny sposób. Zrobiłam się strasznie wstydliwa, okropnie się męczyłam ale nie miałam innego zajęcia. Nie wiedziałam co z sobą robić. Przez rok okropnie się roztyłam, jedzenie zastępowało mi coś na co poświęciłam tyle lat. Nie potrafiłam przestać jeść, nie potrafiłam się zmotywować do ćwiczeń. W końcu po egzaminach zawodowych poszłam do pracy. Byłam przerażona pracą, życiem. 8 godzin dłużylo mi się w nieskończoność... dosłownie te 8 godzin było dla mnie jak 16 albo i więcej. W pracy wszyscy obgadywali mnie że jestem otyła i strasznie zamknięta. Nie wytrzymałam i odeszłam. Rzuciłam to ale mam okropną bolokadę przed wejściem w prawdziwe życie. Czuję się okropnie w własnym ciele, wstydzę się tego, nie chcę na siebie patrzeć. Nie wyobrażam sobie wyjść do ludzi ważąc 89 kg, nie wyobrażam sobie być z kimś czy nawet wychodzić na miasto z taką wagą. Byłam na rozmowie w sprawie pracy w azjatyckiej restauracji w momencie kiedy weszłam już widziałam te spojrzenia. Szef dał do zrozumienia że jestem za gruba na kelnerkę a kiedy wychodziłam to kucharze się podśmiewali. Czułam się okropnie przerażona. Nawet mnie to nie bolało ja byłam przerażona z tego powodu że sama sobie tą tuszą zrobiłam dla siebie blokadę przed ludzmi. No i nie umiem się ogarnąć. Dosłownie nie potrafię się ogranąć. Powinnam szukać teraz pracy, wspomóc finansowo dziadka, cała rodzina ode mnie tego oczekuje ale ja nie wyobrażam sobie pracować sprawnie, ogólnie pracowac kiedy jestem takim grubasem. Wczoraj stałam przed biurem, miałam iść na rozmowę do call cnter, stałam tam u dostałam ataku paniki, przed tym że mnie nie wezmą bo jestem gruba, albo że mnie wezmą pomimo tego że jestem gruba. Po prostu nie chcę schudnąć, dobrze się czuć nie czuć się jak przegrana i być szcześliwa ale ja codziennie się zadręczam tym że jestem tłusta a kiedy chcę biegać albo iść to się sama demotywuje. Co mam teraz zrobić ?
8 lipca 2015, 22:58
ile masz lat i gdzie mieszkasz tzn. w miescie duzym, malym czy na wiosce ?
8 lipca 2015, 23:03
Sama nie wiem co mam ci napisać, miała kiedyś taki etap w życiu,że wstydziłam się wychodzić do ludzi , mialam wtedy z 18 lat i ważyłam z 15 kg mniej niz teraz:) Przede wszystkim jesteś młodą dziewczyną i jeszcze wszystko przed toba , ale musisz coś zacząc robić bo inaczej za parę lat sie obudzisz z ręką w nocniku. spróbuj działać małymi kroczkami , taka praca w call center to dobry pomysł bo wlasciwie nie spotykasz się z klientami to i stres mniejszy tylko dzwonisz i mogłabys pocwiczyc rozmowy z ludzmi i w między czasie troche schudnać i poszukac innej pracy. I jeszcze jedno waga 89 kg to nie jest jakas tragedia, wszystko jest w twojej głowie . Ja ostatnio czytam blog Alexa Barszczewskiego, pozytywnie mnie nastawia do życia http://alexba.eu/ nie namawiam , ale możesz zajrzec. Jak chcesz pogadac możesz do mnie pisac na priv:)
8 lipca 2015, 23:05
ile masz lat i gdzie mieszkasz tzn. w miescie duzym, malym czy na wiosce ?
20, w małej wiosce :)
8 lipca 2015, 23:29
Jesteś młoda, musisz zacząć działać...Zazwyczaj wszyscy są negatywnie nastawieni na pracę w call center a to świetna rzecz na początek, Ja też od tego zaczynałam, pracowałam ponad rok i bardzo dobrze to wspominam..Nabrałam pewności siebie, miałam czas dla siebie i prowadziłam zdrowy tryb życia, wszystko się jakoś korzystnie ułożyło.. Idąc do pracy też nie byłam chudzielcem 82-85 kg, odchodząc z pracy ważyłam 68 kg i czułam się dobrze w swojej skórze, to były fajne czasy ;) Ty masz 20 lat nie zmarnowałaś sobie życia , bo dopiero je zaczynasz...Jak się za siebie weżmiesz to za rok o tej porze przypomnisz sobie ten wpis i będziesz się z niego śmiała.. Pierwszą podstawową rzeczą którą musisz z siebie wykrzesać to wiara.. postaraj się pozytywnie nastawiać, są fajne książki, poradniki, które mogą zmienić cały twój światopogląd... I powoli dąż do celu Drugi etap to twoja waga, jak schudniesz od razu nabierzesz pewności siebie, Wiesz w jaki sposób najlepiej rozładować negatywne emocje? ćwicząc, jeżeli nie siłownia to w domu na youtube jest mnóstwo filmików. Dasz radę
8 lipca 2015, 23:58
Mam dość uzasadnione podejrzenia, że jesteś kolejnym wcieleniem Eukaliptuska. Jeśli tak to mam pocieszającą wiadomość - w końcu zdałaś sobie sprawę z wagi problemu jakim jest spora nadwaga, a to już wielki krok do przodu.
9 lipca 2015, 01:16
ta, jasne , zmarnowane życie w wieku 20 lat... tak to może powiedzieć ktoś na łożu śmierci. przytyłaś, to i schudniesz. odchudzanie jest dla ludzi. zacznij działać. nad twoim życiem ma kontrolę tylko jedna osoba-ty. jeśli nie potrafisz sama przejąć nad nim kontroli, bo tak cię wszystko przeraża, to idź do jakiegoś specjalisty. zwłaszcza że widzę tu problem z akceptacją siebie i nadmiernym przejmowaniem się opiniami innych ludzi. a ty nie żyjesz po to, żeby zadowalać innych, tylko masz być fajna i piękna dla siebie, a wtedy to inni mogą ci nagwizdać. trudne do osiągnięcia dla ciebie? owszem, ale nie niemożliwe. czeka cię ciężka praca nad sobą, ale na razie wolisz siedzieć w komforcie użalania się nad sobą i ,,jacy ci ludzie są okropni". może czasem ktoś ci współczuje, może powie ci, jaka ty biedna jesteś, jaka bohaterska, że musisz to wszystko znosić i może nawet to cię zadowala, ale to są tylko ochłapy, marna imitacja szczęścia, które możesz mieć tylko przez wprowadzenie konkretnych zmian w twoim życiu
9 lipca 2015, 07:29
Potrafisz tylko narzekac ? Wez sie za siebie ,schudnij i zycie nabierze kolorow
9 lipca 2015, 07:46
kochana, chcę, żebyś mnie dobrze zrozumiała, życia to Ty jeszcze na dobre nie zaczęłaś, więc nie ma mowy o tym, że je zmarnowałaś. Masz na razie za sobą raptem 4 lata względnej samodzielności, zatem ponad 40 przed sobą. Możesz z tym zrobić absolutnie wszystko!
Jeśli był Ci potrzebny taki okres znajomości ze starszymi ludźmi i spędzania czasu przed kompem, to był, i tak go spędziłaś. Koniec, żadnego wpływu na przyszłość. Teraz potrzebujesz czegoś innego, więc ułóż sobie w głowie dokładnie co to jest, i po prostu to zrób. Nie przypisuj sobie jakiejś wyjątkowej dojrzałości, bo myślenie masz absolutnie właściwe dla 20-latki (że jakiekolwiek powodzenie warunkuje tusza i dopóki z tym nic nie zrobisz, to nie ruszysz z miejsca), jak też samo to, że Cię zaskoczył ośmiogodzinny dzień pracy. No albo ruszysz, albo nie, ale to akurat zależy od Ciebie w zupełności. Przy czym i wchodzenie w dorosłość i gubienie kilogramów są od siebie niezależne i można to robić równocześnie, nie traktując żadnej z tych rzeczy priorytetowo.
9 lipca 2015, 11:05
Też kiedyś bałam się wyjść do ludzi, bałam się życia, stresowałam się nawet wyjściem do sklepu. Mi dużo pomógł internet i ludzie poznani w necie. Kiedyś tylko tak rozmawiałam z ludzmi, do tej pory mam więcej znajomych poznanych na necie niż w realu. Ale ten sposób pomógł mi zaakceptować siebie, mówić a raczej pisać o swoich problemach i o sobie. Nie wyobrażałam sobie też, że kiedyś pójdę do pracy, czy na studia. Ale na te studia poszłam, tam poznałam różnych ludzi, zahukanych jak ja i przebojowych. Powoli zaczęłam się otwierać, ale też czułam, że mogę być sobą bo zrozumiałam, że każdy jest inny, ale też nie jestem sama. Ze studiów została mi grupka znajomych, z którymi jestem w kontakcie, ale też wzrosła mi samoocena, poczucie własnej wartości, nie boję się ludzi, potrafię się uśmiechnąć i zagadać do obcych, miałam chłopaka, którego stosunek do mnie wiele mi dał. Nie bój się życia. Wejdź na czat, popisz trochę z ludzmi, zobaczysz że jesteś całkiem normalna i dasz radę żyć :)